Kolejne ktg za nami. Maluch znowu brykał jak szalony. Uspokoił się jak tylko zadzwoniłam żeby się umówić na ktg w miejscowej przychodni. Oczywiście zapis w porządku. On sobie ze mnie jaja robi
Mysza89, kupiliśmy xlandera xmove.
35tc
Większość wyprawkowych zakupów zrobiona, Mąż pod koniec tygodnia złożył łóżeczko dla synka, zostało nam dokupienie pozostałych mebli do pokoju bobasa i jakieś pojedyncze rzeczy. Gdybyśmy mieli iść do szpitala już, to jestem na to gotowa, chociaż torba spakowana na razie nie jest, ale ważne, że jej zawartość mam przygotowaną w jednym miejscu.
Strasznie męcząca ta końcówka ciąży. Wyjście na miasto po przysłowiowy chleb kończy się leżeniem na kanapie. A i tak "chodzę na miasto" samochodem. Mogłabym teraz tylko spać i jeść, z tym że jeść to tak nie za dużo. Dziś np wstałam po 12, jest 15 a ja mogłabym już się znowu położyć co pewnie zaraz uczynię. Synu, daję Ci jeszcze max 2 tygodnie w mojej macicy, a potem wyskakuj
37tc
Bobas waży ponad 2500g i podobno ani myśli wyjść wcześniej ani też nie wygląda jakby w ogóle miał na to wychodzenie ochotę. Moja dr chce mi zrobić cc, bo podobno przez moją budowę mogę mieć problem z naturalnym porodem, ale będziemy jeszcze o tym rozmawiać na następnej wizycie.
Pierwsze planowe ktg za nami. Teraz już co tydzień będziemy się badać. W skrócie - bobas miał deczko wyższe tętno niż zawsze, ale nadal w normie. W międzyczasie dostał czkawki przez co uciekł spod czujnika, ktg przestało zapisywać jego tętno i złapało moje (ok.80) więc włączył się alarm, a ja myślałam, że zejdę na zawał i oczyma wyobraźni widziałam jak jadę w trybie pilnym na cc. Bobasie nie rób tak więcej, matka prosi.
39tc
W usg wyszły poszerzone miedniczki nerkowe (9 i 7mm). Dostaliśmy zalecenie kontroli nerek po porodzie. A bobas nadal jest wysoko i podobno nie planuje w najbliższym czasie wyjść.
40tc
Na ktg już drugi tydzień piszą się skurcze, ale podobno do porodu jeszcze nam daleko. Bobas nie wykazuje chęci wyjścia, macica nie wykazuje chęci wyplucia bobasa, wygląda na to, że tylko mi zależy na tym żeby urodzić
Myślałam, że na końcówce ciąży najgorsze będą brak siły, bóle kręgosłupa, żeber i ciągłe wizyty w toalecie, ale nie. Najgorsi są ludzie, którzy wiedząc, że jestem blisko terminu porodu, każdą rozmowę ze mną rozpoczynają pytaniem, czy już urodziłam, a jeśli nie, to kiedy planuję, bo oni akurat gdzieś wyjeżdżają albo będą niedostępni w jakimś tam dniu i żebym tylko przypadkiem nie próbowała wtedy rodzić. A ja czuję, że się przenosimy i będziemy ten poród wywoływać i już nawet się z tym pogodziłam. Szkoda, że cała reszta nie potrafi.
Siedzimy na przedporodowej. W nocy odeszły mi wody. Czekamy czy bobas będzie chciał wyskoczyć sam czy będziemy się wywoływać.
Wywołujemy już od wczorajszego popołudnia, ale mamy twarde tyłki i oksytocyna na nas nie zadziałała. Dziś kolejna runda.
Ciąża zakończona 14 czerwca 2018
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 czerwca 2018, 12:54
Dziękujemy za gratulacje i miłe słowa! Nasz synek nie bardzo chciał do nas wyjść, poród to było jedno z gorszych doświadczeń w moim życiu. Podali mi zzo, ale ono na mnie nie zadziałało i urodziłam "na żywca" ze skurczami wywoływanymi oksytocyną do samego końca porodu. Trzeba było brać cc jak dawali. Zostałam okrzyknięta bohaterką, ale wolałabym tego nie przeżyć, bo wspomnienie strasznie utrudnia mi przeżywanie radości z narodzin dziecka, na które tyle czasu czekałam. Zwłaszcza, że przyplątała się do nas żółtaczka, bo okazało się, że wbrew pochwałom położnych dot. mojego karmienia, głodziłam swoje dziecko przez dwie doby i przez to ubytek masy ciała i ta żółtaczka. Neonatolog nie omieszkała mi wypomnieć jak nie umiem się zaopiekować własnym dzieckiem i jakie jest przeze mnie marudne i chore. Jesteśmy obecnie w szpitalu, dołączył do nas Mąż i wczoraj zaczęliśmy naświetlania. Karmimy również synka mm, bo ja nie mam mu nic do zaoferowania w tym zakresie. Czuję, że po tych przeżyciach dojście do siebie zajmie mi mnóstwo czasu.
Synek ma już 3 tygodnie. Jest spokojnym bobasem, niestety męczą go kolki i strasznie ulewa. Czasem aż traci oddech bo tak się dławi, a ja za każdym razem mu go przywracam, a potem zalewam się łzami. Praktycznie nie spuszczam go z oczu, bo ulewa w każdej pozycji Ja nadal nie bardzo mam go czym karmić, a on nie bardzo chce ode mnie jeść, złości się i rzuca przy piesi, więc jedziemy na mm. W rodzinie wszyscy pytają czy daję sobie radę z dzieckiem co doprowadza mnie do szewskiej pasji. Nie wiem czemu miałabym sobie nie radzić z dzieckiem i co to w ogóle jest za pytanie. Matka na mnie krzyczy, że sama z drugiego piętra znoszę wózek i chodzę na spacer albo jeżdżę z nim do lekarza. No obłęd jakiś!
Bobas kończy dzis 6 tygodni. Kolki jednego dnia są, innego nie ma, a zagęstnik do mleka zadziałał cuda Nie udało mi się przejść na karmienie piersią. Jestem w stanie wyprodukować max 3 razy po 30-40ml na dobę. Kiedy przystawiałam syna przy każdym karmieniu, wieczorem było 5-10ml, więc u mnie częste przystawianie nie działa, zwłaszcza, że mały je dużo. Z "radosnych" newsów - mamy podejrzenie zuma Strasznie jestem dziś zmęczona, bo chyba mamy skok, ale ogólnie nie jest źle. Maleńki powoli zaczyna się uśmiechać i pięknie ogląda czarno-białe książeczki, uwielbia też kąpiele w wiadrze i wychodzić na spacery, od razu się ożywia i obserwuje otoczenie. Jest cudny i taki już mądry
Byłam wczoraj z synkiem u pediatry na nfz. Bakterie w moczu są, ale dr je olała, powiedziała, że wyniki dobre. WTF? Katar i podwyższoną temperaturę też zlekceważyła - bo teraz wszyscy mają wyższą bo ciepło. Do tej pory mimo, że ciepło, podwyższonej nie miał. Do tego dopiero wieczorem dopatrzyłam się, że wyniki morfologii totalnie rozjechane - mało czerwonych i białych krwinek, dużo płytek. Chciałam zaoszczędzić i nie iść prywatnie do pediatry i okazało się, że tylko niepotrzebnie wyciągałam wczoraj dziecko na ten upał z domu bo nic się nie dowiedziałam, a dziś oczywiście i tak musimy iść prywatnie.
Bobas ma niedokrwistość, ale jeszcze nie tak poważną żeby go faszerować lekami. Powtarzamy badania za 3 tyg i wtedy zobaczymy co dalej. Czekamy też na wyniki posiewu moczu, dr go zlecił, bo syn ma miedniczkę wystającą poza nerkę i nie wiadomo z czego to wynika, najprawdopodobniej są to zastoje moczu Będziemy powtarzać teraz usg co 3 tygodnie i kontrolować, jak najbliższe dwa wyjdą lipnie to trzeba będzie odwiedzić nefrologa.
USG nerek powtórzone, bobas nie ma miedniczki pozanerkowej tylko poszerzone kielichy w obu nerkach. Jestesmy po wizycie u nefrologa prywatnie, na nfz jeszcze czekamy. Mamy powtórzyć usg u radiologa dziecięcego i zdecydujemy czy potrzebne będą kolejne badania, czy będziemy tylko obserwować sytuację, bo u bobasów takie nerki często same się wyrównują. Jakby tego było mało mamy skok i ledwo żyję bo synek jest marudny i nie daje się odłożyć.
Diagnoza - depresja poporodowa. Od dziś zaczynam brać leki.
Bobas jest przeziębiony. Już tydzień siedzimy w domu i leczymy katar, którego się nabawił w mocno klimatyzowanym gabinecie lekarskim jak robiliśmy usg Jest taka fajna pogoda, w końcu nie jest gorąco a my nie możemy wyjść. Mam nadzieję, że mu szybko przejdzie.
Bobas ma kolejny skok. Internety mówią, że powinien teraz chwytać różne przedmioty i wkładać je do ust, ale poza okropnymi skokowymi krzykami nic się nie dzieje.
Bobas nie chwyta i nie będzie chwytał dopóki nie zlikwidujemy napięcia w obręczy barkowej. Źle go nosiliśmy i przez to ma problem. Dostaliśmy od fizjoterapeuty zestaw ćwiczeń. Zepsuliśmy bobasa!
Wysłaliśmy do Ciebie wiadomość z linkiem aktywacyjnym.
Aby aktywować konto przejdź do swojej poczty email , a następnie kliknij na link aktywacyjny, który do Ciebie wysłaliśmy.
Jeśli nie widzisz naszej wiadomości, zajrzyj proszę do folderu Spam.
Aaaa xlander normalnie Cię wyściskam my pewnie kupimy spacerówke x landera teraz mamy bebetto torino ...oglnie to powinnam miec oba i raz jednym raz drugim na spacer wychodzić .... Bedziesz bardzo zadowolona