BellyBestFriend
Dodaj do ulubionych

Pamietniki / Tytuł: Na drodze do szczęścia, czyli aniołki i cała reszta - po fioletowej stronie

Autor: Agusia246
16 listopada 2015, 18:09

Od wczoraj moja córeczka siedzi!!! Sama usiadła wczoraj po raz pierwszy i od tej pory szaleje dziewczyna, z jednej, z drugiej, wszędzie siada :) Gorzej, że zaczęła się podciągać, chyba chce wstawać O_o potrafi się też oprzeć o coś wyżej rączkami i wyprostować nóżki.
Spanie stało się dziwnie problematyczne, na rehabilitacji wrzask, rozszerzanie diety to męka, bo chciałaby jeść tylko owoce i muszę ją mocno przekonywać żeby zjadła coś innego. Dzisiaj to już w ogóle chodziłam i mruczałam przekleństwa pod nosem po nocy i jęczących 5 godzinach pod tytułem jestem głodna ale nie będę jeść i jestem śpiąca ale nie będę spać :/
Wydawało mi się, że nie lubi interakcji z innymi dziećmi, ale dzisiaj na rehabilitacji zaczepiała sama jakiegoś chłopczyka, więc chyba nie miała wcześniej humoru po prostu.
Krzesełko do jedzenia już złożone od jutra startujemy z blw, zobaczymy, może tak jej bardziej przypasuje?

3 komentarze (pokaż)
17 listopada 2015, 23:29

Czemu z tym spaniem takie przeboje?? Co to jej się zrobiło że mi się codziennie budzi 23/24 już pierwszy raz? Kiedyś pierwsze zaśnięcie było najdłuższe, minimalnie 5 godzin, a teraz taki zdupizm się jej załączył :( a idzie spać 21/22.

Przedszkolanka - no i wykrakałaś :) Mąż mówi, że się go dzisiaj za kimono złapała, podciągnęła się i stała przez chwilkę. Chyba czas obniżać łóżeczko. Znów. A Zosia łyżeczką je dość chętnie nawet jak coś jej smakuje.

Przygoda z blw rozpoczęta, na pierwszy ogień poszła marchewka i brokuł. Zosia wniebowzięta rozsmarowywała tego brokuła po całym krzesełku. Parę razy nawet wsadziła coś do buzi. Głównie jadła to co ja jej do buzi wkładałam, ale to i tak ogromny sukces, bo dotąd wszystkie grudki wypluwała. Raz odgryzła zbyt duży kawałek marchewki i się troszkę zakrztusiła, ale ogólnie super sprawa, na pewno będziemy kontynuować, jutro może kalafiorek???

2 komentarze (pokaż)
23 listopada 2015, 15:42

Łączymy blw i łyżeczkowe papki, bo nie zawsze mi się chce świeże warzywka na parze robić a poza tym jakieś mięsko jeść też trzeba :)

Zosia siedzi zawodowo. No i raczkuje, tylko powolutku, nie biega na czworaka, ale już jest przewaga nad pełzaniem. No i próbuje wstawać. Bardzo bardzo by chciała, ale nóżki jeszcze za słabe, więc nawet jak się podciągnie cudem to za chwilę jest bam! i siedzi.

Wczoraj u koleżanki zaczęła mówić babababa :) I oficjalnie stwierdzam że w mamamamam chodzi o mnie i uznaję, że moje dziecko mówi MAMA :D Częściej się śmieje na głos, można z nią bardzo fajne interakcje przeprowadzać, jest słodziutka i do schrupania :)

Włożyłam jej do łóżeczka podusię. Wiem. Nie powinnam itd. Ale czy to zbiegiem okoliczności, czy jednak nie, zaczęła porządniej spać. Tfu tfu, coby się jej nie odwidziało. Dzisiaj na przykład o 21:30 poszła spać, o 24 była pobudka na lulanie (bo już się bałam, że się przyzwyczaiła do jedzenia w nocy, ale nie. Jak nie jest głodna to nie chce) i o 4:20 poszłam do niej żeby jej wcisnąć cyca :P bo już za dużo mleka się zebrało.

A ten tydzień był pod znakiem kupowania fotelika. Bo nosidło już mi się nie podobało. Niskie, ciasne, ani to wygodne ani nosić jej już w tym nie ma potrzeby, bo dziewczyna siedzi sama i sama się przemieszcza. Bosszzzzzz co ja się naszukałam w necie, miliony stron, tysiące fotelików, jak już wybrałam przezajebisty to okazało się, że nie mamy możliwości isofixa zamontować. No i był problem. Bo ja zebrawszy do kupy wszystkie informacje dostępne dla śmiertelników stwierdziłam, że fotelik chcę tyłem. I odchylany. No i bez isofixa wobec tego że nie mogę. Już prawie się poddałam i kupiliśmy recaro young sport, ale jak zobaczyłam jak mała w nim pionowo siedzi, stwierdziłam, że absolutnie nie na teraz. No i rozpoczęły się poszukiwania. Koleżanki z forum podpowiedziały kindercraft coby i caretero scope. Ale oba foteliki nie miały testów (oprócz tych podstawowych co je dopuszczają do sprzedaży) i nie mogłam znaleźć fachowych opinii na ich temat. Potem jeszcze jedna koleżanka podpowiedziała joie stages. Miał w adac 3 gwiazdki za bezpieczeństwo, ale ogólnie 2 i też jeszcze mnie nie przekonał. Maxi cosi. Drogawo jak na maxi cosi. I w końcu odnalazłam britaxa first class plus i max way. Też drogie, ale opinie cudowne. No i max way miał skandynawski test plus, co już w ogóle ustawiło go w czołówce. Oczywiście były i droższe foteliki odpowiadające moim wygórowanym wymaganiom :P Ale 1500 za fotelik to już kosmos, jak macierzyńskiego dostaję raptem 1100... No i pojechałam. Zdecydowana na max way. W małej hurtowni nie było, pan specjalnie dzwonił do dużej, przejechałam pół miasta... jest, mój upragniony, wybrany i wymarzony... jest. Do dupy. Bo o ile kanapa nie jest zupełnie prosta to odchylenie w nim żadne. I co? I wróciłyśmy do domku z joie stages :) Zosia zadowolona całą drogę gadała i pluła sobie na tylnej kanapie, szczęśliwa, że nie ściska ją z dupy nosidełko i widzi świat w tylnej szybie :) Także obie jesteśmy zadowolone, bo ja to w ogóle psychol jestem i dwie noce nie przespałam rozważając wszystkie za i przeciw wszystkich fotelików. Co z resztą widać z tego super elaboratu :P

Teraz jeszcze chciałabym lekką spacerówkę...

2 komentarze (pokaż)
24 listopada 2015, 10:30

Jak to zwykle bywa, jak coś napisałam natychmiast przestaje być prawdą. A więc od wczoraj wieczorem nóżki już nie są za słabe i goblin wspina się na wszystko co może żeby tylko stanąć. A niektóre rzeczy nie chcą współpracować i spada na twarz i ryczy wniebogłosy... Cóż taki etap... Przecież jej kasku nie kupię, musi się nauczyć, że trzeba uważać bo drzwi lubią się przesuwać, a pojemniki wywracać, a nóżki ślizgać po panelach i nawet jeśli nie przestanie się łapać wszystkiego to może chociaż się nauczy jak upadać żeby nie bolało.

Kolejną schizę łapię, bo mi się wydaje, że taka duża dziewczyna z niej już, że coś powinna łapać... A ona nie daje się niczego nauczyć. Na "nie wolno" reaguje zupełnie odwrotnie. Nie rozkminia ani papa, ani kosi łapki, ani brawo, ani kuku, ani nie chce niczego powtórzyć (np. pierdzenia ustami) ani nie reaguje na amam, ani na chodź do mamy. (w sensie nie że wszystko, ale chociaż jedną rzecz mogłaby ogarniać) Jedyne czego się nauczyła to to że nocnik = siusiu. (teraz czekam na siusiu = nocnik, ale to jeszcze się pewnie naczekam) Pewnie ma jeszcze czas i moja schiza jest jak zwykle bezsensowna, bo ogólnie fajna ta moja Zocha jest i widzę, że coraz bardziej kumata i może umie tylko nie chce :D

A jak sobie na początku mówiłam, że żadna Zocha, Zochun itp. Miała być Zosia, Sofi, Zosieńka, księżniczka. A gdzie tam, nie pasuje do niej i już. Jest Zochą, Goblinem ewentualnie Bzykiem :)
No bo kojarzycie Bzyka z brygady rr? :)
2894be5102ce7abfmed.jpg

3 komentarze (pokaż)
6 grudnia 2015, 11:01

No i Mikołajki. Pierwsze. Zosia w ogóle nie ogarnia co jest pięć :) Dostała bębenek grający, który kupiłam na olx za 30zł i pałąk z kółkami. Nawet na chwilę się zainteresowała :P Tatuś dostał dezodorant i żel pod prysznic a sobie mamusia kupiła książki z przepisami dla niemowlaków. (Czy tylko mnie tak strasznie denerwuje jak siedzę nad garami żeby małej paskudzie zrobić coś zdrowego i smacznego do jedzenia a ona zaciska paszczę i ryczy że nie chce nawet jeśli wczoraj jej smakowało????)A teraz siedzimy same, bo tata wybył do klubu sędziować zawody. Trochę mi smutno, trochę mi biednie. Nie umiem się zorganizować, wydaje mi się, że non stop sprzątam i non stop mam gorszy bałagan niż wcześniej :( Chciałabym porobić coś ciekawego. Ale przecież nie sama, a nie ma z kim :( Dopadł mnie jakiś chwilowy kryzys. Chyba zima :P Chciałabym przebywać z innymi ludźmi, nie że koniecznie sama, bardzo chętnie spotykałabym się ciągle z innymi ludźmi którzy też mają dzieci. Tylko że nikt nie chce, albo nie może, albo mój mąż się buntuje, że on tyle w pracy siedział i nigdzie nie jedzie, a na drugi koniec miasta z małą sama samochodem nie chcę, zwłaszcza, że zaprasza nas para i chcieliby nas oboje żeby każdy mógł z kimś pogadać o czymś ciekawym. I szkoda mi Zosi, bo chciałabym żeby miała trochę znajomych do zabawy, a ma ledwo co i to jeszcze strasznie rzadko się z kimś widzimy :( A moje majóweczki prawie wszystkie na drugim końcu świata...
Ale dość biedzenia.
Zosia jest coraz sprytniejsza i coraz bardziej upierdliwa. Wyjmij mnie stąd. Wsadź z powrotem. Na ręce. Na ziemie. Usiąść. Wstać. Patrzeć na auta. Bawić się włącznikiem. Najlepiej wszystko naraz i wszystko wymaga wyłącznej uwagi i asysty matki, która w tym czasie pragnęłaby zrobić żarcie :D Odkurzam - lezie za odkurzaczem miałcząc. Wkładam pranie - próbuje zjeść moje kapcie. Ładuję zmywarkę - wsadza palce do kontaktu. Chciałabym śniadanie zjeść - już siedzi w drzwiach i memła gumowego klina w kształcie serduszka co to służy do tego żeby się drzwi nie zamykały. Wbrew pozorom i być może negatywnemu oddźwiękowi tego co napisałam jestem strasznie dumna i się cieszę. Że moje dziecko takie żywe, zdrowe, że taki odkrywca, że mamusia jej tak potrzebna. Wie gdzie patrzeć jak się pytam gdzie brum brum. Kojarzy że po baran baran jest buc :D Ostatnio nawet parę razy jej przypadkiem papa wyszło do teściowej ;) A do tego że taki żywioł i kręcioł to na spacerach uosobienie spokoju. Siedzi prawie bez ruchu w wózeczku i sobie patrzy. Na świat, na ludzi, na wszystko. Aaaaa, bo nie pisałam - wózek mamy nowy. Joie spaceróweczkę, przodem do świata (trochę mi smutno że już nie widzę swojej ukochanej paszczusi) i Zosia jest bardzo zadowolona i ja też. Łatwo się prowadzi, jest leciutka, składa się jedną ręką <3
A wczoraj święto lasu - byliśmy u męża brata i bratowej. Co prawda pojechaliśmy tylko starszemu chłopakowi dać prezent z okazji urodzin, ale okazało się, że jest impreza i zostaliśmy trochę dłużej. W sumie nawet do Zosi odnosili się całkiem fajnie (bo między nami jest tylko taka poprawność polityczna) i dostała trochę zabawek i ciuszki, nawet bardzo ładne niektóre :)
No i coś co mi z głowy wyjść nie chce. Bratowa ma brata ciotecznego. Brat miał laskę, zrobili sobie dziecko, dzieckiem zajmuje się głównie mama tego brata. Bachor jest tragiczny. Tępy, rozpuszczony, niegrzeczny w cholerę. Ma jakoś 8 lat. Ukochany wnusio i synusio itp. i itd. Z laską się rozeszli, wczoraj się dowiedziałam, że laska zrobiła sobie drugie dziecko. Nazwała prawie tak samo jak pierwsze. I to dziecko też tej babce podrzuca. No i ten drugi jest najgorszy. Bo nie prawdziwy wnuk. Bo biedny starszy o młodszego zazdrosny. A takie fajne dziecko... Lat ma 4. Wygadany, inteligentny, niestety dojrzały nad swój wiek. No i starszy go leje, nikt go nie słucha jak coś mówi, jest taki przynieś wynieś pozamiataj. Ale młody sobie w kasze dmuchać nie da. Jak "babcia" mówi do niego że ma sobie iść i jej nie wkurzać to nad odchodne mówi jej, że jest stara i głupia :D No strasznie mi do gustu przypadł i tak strasznie mi go szkoda. Że ludzie tak krzywdzą dzieci psychicznie. Bo w sumie i ten straszy jest pokrzywdzony mimo, że taki rozpieszczany i ten młodszy jeszcze gorzej. A żeby było śmieszniej brat bratowej ma teraz laskę, która też ma dziecko, więc to już będzie 3 takich biednych maluchów :( Niektórzy ludzie nie zasługują na cud jakim jest dziecko...

1 komentarz (pokaż)
9 grudnia 2015, 15:08

Ale jaja! Siedzę i jem, mała jojczy w łóżeczku turystycznym, gdzie ją wkładam jak mnie wkurza, że za mną łazi, ma tam masę zabawek i czasem się pobawi, czasem marudzi, jak już wyje nieustępliwie to ją wyciągam. No i nagle cisza, czasem się zdarza, mała się czymś zajmie, zafascynuje, nie ma tam nic niebezpiecznego to cisza nie złowroga. Ale coś za długo. Podchodzę, patrzę, a ona skulona w tych zabawkach śpi! No padłam na cyce. Podniosłam i przeniosłam do łóżeczka <3 Pierwszy raz coś takiego miało miejsce...

Z jedzeniem raz lepiej raz gorzej, wczoraj wcinała mojej roboty placuszki z cukinii, dzisiaj rybkę z gerbera. A dlaczego? Bo się tak epicko osrała, że zamiast spokojnie wymyślać co tu zrobić na obiad dla niej i dla siebie zmobilizowała mnie do posprzątania gruntownego, więc już mi się dla niej gotować nie chciało. Zwłaszcza, że czasem zje chętnie, czasem wcale nie ruszy. I miałam nosa, bo ryby tylko kilka łyżeczek zjadła i się najadła, cwaniak mały. No i ogólnie chyba powoli idą dwa zębule naraz. Prawa dolna 2 i lewa górna 1, ciekawe który pierwszy...

3 komentarze (pokaż)
14 grudnia 2015, 09:38

Wydaje mi się, że mała kojarzy coraz więcej, zaczyna coraz częściej patrzeć tam, gdzie trzeba jak pytam gdzie coś jest. Papa nie chce robić :) Mówić za bardzo też nie. Ale za to wczoraj już myślałam że coś jej jest, bo niedługo po spaniu przytuliłam ją a ona zamiast próbować uciec w 10 różnych stron to leżała spokojnie, podniosła się, popatrzyła na mnie i jeszcze kilka razy się sama przytuliła <3 Nic jej nie było więc chyba ogarnęła że fajnie się do mamy przytulać. Mężowi ryczy, nie chce z nim siedzieć.
Przedwczoraj też miałyśmy wypadeczek, wychyliła się na leżaczku tak, że przeważyła i padła na twarz a leżaczek na nią. Popłakała się strasznie, ale bardziej z żalu niż z bólu, bo ani śladu na buzi. A ja zamiast przeżywać, że krzywda się dziecku dzieje, to już po tym jak ją uratowałam i uspokoiłam doszłam do wniosku że sytuacja nawet zabawna była, gdyby miała więcej lat to chyba bym padła ze śmiechu jakbym zobaczyła moje dziecko upadające i nakrywające się leżaczkiem w ten sposób... Okrpna matka... :D
Byłyśmy ostatnio u koleżanki z bliźniakami. Rany jacy oni są leciutcy, sama przyjemność nosić, od mojego klocka już mi ręce i plecy odpadają... Rysiowi zabierała smoczka z buzi, Gabrysię pacała po główce (Rysio też, widocznie główka Gabrysi zachęca do takich akcji). Nawet fajnie się zachowywała, towarzyska dziewczyna :) Maluchy są 3 tygodnie młodsze od Zosi, według korygowanego wieku 4, Gabi całkiem ładnie sobie radzi, chyba niedługo zacznie raczkować, ale Rysio biedny chciałby więcej robić, a nie idzie mu i się trochę wkurza. W ogóle to moje dziecko to przy nich jak sumoka i aż dziwnie było patrzeć jak siadała, przechodziła gdzie chce i wstawała na nóżki, jakby była dużo starsza. A koleżance szczerze współczuję, bo mimo że szczęście podwójne, to roboty dwa razy tyle. I jak jęczą to oba naraz, albo na zmiany i ani chwili spokoju i ani chwili dla siebie :( I mówi, że gdyby nie to, że tak długo się o nich starali, to chyba by jej cierpliwości nie starczyło.

0 komentarzy (pokaż)
14 grudnia 2015, 09:38

Wydaje mi się, że mała kojarzy coraz więcej, zaczyna coraz częściej patrzeć tam, gdzie trzeba jak pytam gdzie coś jest. Papa nie chce robić :) Mówić za bardzo też nie. Ale za to wczoraj już myślałam że coś jej jest, bo niedługo po spaniu przytuliłam ją a ona zamiast próbować uciec w 10 różnych stron to leżała spokojnie, podniosła się, popatrzyła na mnie i jeszcze kilka razy się sama przytuliła <3 Nic jej nie było więc chyba ogarnęła że fajnie się do mamy przytulać. Mężowi ryczy, nie chce z nim siedzieć.
Przedwczoraj też miałyśmy wypadeczek, wychyliła się na leżaczku tak, że przeważyła i padła na twarz a leżaczek na nią. Popłakała się strasznie, ale bardziej z żalu niż z bólu, bo ani śladu na buzi. A ja zamiast przeżywać, że krzywda się dziecku dzieje, to już po tym jak ją uratowałam i uspokoiłam doszłam do wniosku że sytuacja nawet zabawna była, gdyby miała więcej lat to chyba bym padła ze śmiechu jakbym zobaczyła moje dziecko upadające i nakrywające się leżaczkiem w ten sposób... Okropna matka... :D
Byłyśmy ostatnio u koleżanki z bliźniakami. Rany jacy oni są leciutcy, sama przyjemność nosić, od mojego klocka już mi ręce i plecy odpadają... Rysiowi zabierała smoczka z buzi, Gabrysię pacała po główce (Rysio też, widocznie główka Gabrysi zachęca do takich akcji). Nawet fajnie się zachowywała, towarzyska dziewczyna :) Maluchy są 3 tygodnie młodsze od Zosi, według korygowanego wieku 4, Gabi całkiem ładnie sobie radzi, chyba niedługo zacznie raczkować, ale Rysio biedny chciałby więcej robić, a nie idzie mu i się trochę wkurza. W ogóle to moje dziecko to przy nich jak sumoka i aż dziwnie było patrzeć jak siadała, przechodziła gdzie chce i wstawała na nóżki, jakby była dużo starsza. A koleżance szczerze współczuję, bo mimo że szczęście podwójne, to roboty dwa razy tyle. I jak jęczą to oba naraz, albo na zmiany i ani chwili spokoju i ani chwili dla siebie :( I mówi, że gdyby nie to, że tak długo się o nich starali, to chyba by jej cierpliwości nie starczyło.

0 komentarzy (pokaż)
20 grudnia 2015, 20:09

Zosia odepchnęła się od mojej nogi i wstała. Bez trzymanki. I postała tak kilka sekund. Łał... Mąż oczywiście był tuż obok i nie widział, i nie chciała dla niego powtórzyć :P Przygotowania do świąt pełną parą, prezenty już mamy, porządek się robi, zakupy w połowie, gotowanie od jutra czas start :D No i choinki stoją dwie. Jedna żywa druga sztuczna :) Zaczyna być świątecznie, tylko gdzie jest śnieg ja się pytam??????

2 komentarze (pokaż)
23 grudnia 2015, 12:29

No nie da mi nic zrobić to dziecko. Miała mieć długą drzemkę - pospała 30 minut. Chyba kupa ją wybudziła. Czyli ze wszystkich świątecznych dań mam zrobione pierogi. Jupi.

Zosia zaczęła reagować na "nie wolno!" powiedziane ostrym tonem. Odwraca się od rzeczy którą chciała, robi podkówkę i wybucha płaczem :P No ale nie tyka. Wszystkie dzieci tak robią, czy tylko moja tak rozpacza, że rodzice są niemili??

Fala ciąż nr 2 tu u nas, z każdej się cieszę jak z własnej :) No i też bym chciała... Nie że tak bardzo mi tęskno d brzuchola, rzygów itd. Tylko bym chciała żeby między maluchami była mała różnica wieku...

A zamiast śniegu? 12 stopni i słońce, oł jeah, wiosna idzie, tylko gdzie do jasnej ciasnej była zima?

2 komentarze (pokaż)
27 grudnia 2015, 18:09

Minęły pierwsze święta Zosi <3
Moi starzy przyjechali z rana i zostawili prezenty, a potem zwalili się w 1 dzień świąt. Jakby nie mogli po ludzku Wigilii z nami spędzić :/ Za to przyszła ciocia z wujkiem z dzieciakami i było na prawdę miło. Zosia oczywiście dostała najwięcej prezentów :D Przy stoliku edukacyjnym tańcuje i strasznie się cieszy, lalce wsysa się w twarz, książeczki od razu "przeczytała", gąsienice oglądała bardzo uważnie, w sukieneczce od moich starych wystąpiła od razu na Wigilii, inne ciuszki jeszcze trochę za duże, będą na później. Za to dziadkowie się nie popisali i kupili wielką paczkę pieluch 3, jak my już od dawna 4 nosimy, a nawet 4+ :D Ja dostałam zestaw do robienia paznokci, perfumy i kosmetyki, mężu kosmetyki i kombinerki ;) Zrobiliśmy w prezencie kubki i kalendarze i zostały odebrane bardzo pozytywnie <3 Potraw nie było zbyt dużo, uszka, pierogi, śledzie, ryba po grecku i sałatka plus dużo ciast. Ja zrobiłam dwa, ciocia jedno, a babcia z teściową nakupowały jeszcze, bo "po co to piec" :P
Ogólnie dość męcząco jak dla mnie, ale Zosia dzielnie zniosła i spała jak zazwyczaj, czyli nie za fajnie. 3/4 pobudki i to niestety zanim do niej dojdę jak się obudzi to już sterczy w tym łóżeczku i się gapi, więc potem dłużej zasypia. Długa drzemka powróciła do łask, zniknęła tylko po to żebym się nie wyrobiła ze wszystkim ;) I tylko rozpaczam, bo nikt mi nie zrobił zdjęcia z córeczką w Wigilię :( Może kuzynka swoim aparatem. Na naszym jest z mężem, z teściową, z kuzynką, a ze mną nie :(
W pierwszy dzień przyszedł chrzestny Zosi, kupił jej projektor z muzyczką i ręczniczek i spędził z nią całkiem sporo czasu. Potem zwaliła się moja rodzina i znowu mnie wymęczyli. Ale za to w pewnym momencie udało mi się zajrzeć do paszczy mojego goblina i okazało się, że górne jedynki się już przebiły, są dziurki, a teraz już nawet całkiem porządnie widać ząbki.
W drugi dzień pojawiły się już ząbki i było spokojniej, wieczorkiem poszliśmy na spacer patrzeć na ozdobione domki, Zosia uwielbia światełka, więc spacer był bardzo miły.
Dzisiaj byliśmy u starych znajomych teściowej, byli zachwyceni małą, ona nimi też, aż zaczęła być śpiąca i odwaliła koncert ;)Pojechaliśmy też do sklepu, chciałam kupić spodnie, wróciłam z leginsami :P Żal mi kasy na ciuchy dla siebie, wolę coś kupić Zosi...
Jutro niestety mąż wraca do pracy :( A po południu wpadają znajomi z maluchem i mają dać Zosi jakieś zabawki którymi Witek się już nie bawi.
Chętnie bym poszła gdzieś na sylwestra ale bez szans, Zosia za często się budzi żeby ją z kimkolwiek zostawić, poza tym nie umiałabym się dobrze bawić, co chwilę bym się martwiła, czy wszystko ok, skapcaniałam do reszty już chyba...

0 komentarzy (pokaż)
27 grudnia 2015, 18:09

Minęły pierwsze święta Zosi <3
Moi starzy przyjechali z rana i zostawili prezenty, a potem zwalili się w 1 dzień świąt. Jakby nie mogli po ludzku Wigilii z nami spędzić :/ Za to przyszła ciocia z wujkiem z dzieciakami i było na prawdę miło. Zosia oczywiście dostała najwięcej prezentów :D Przy stoliku edukacyjnym tańcuje i strasznie się cieszy, lalce wsysa się w twarz, książeczki od razu "przeczytała", gąsienice oglądała bardzo uważnie, w sukieneczce od moich starych wystąpiła od razu na Wigilii, inne ciuszki jeszcze trochę za duże, będą na później. Za to dziadkowie się nie popisali i kupili wielką paczkę pieluch 3, jak my już od dawna 4 nosimy, a nawet 4+ :D Ja dostałam zestaw do robienia paznokci, perfumy i kosmetyki, mężu kosmetyki i kombinerki ;) Zrobiliśmy w prezencie kubki i kalendarze i zostały odebrane bardzo pozytywnie <3 Potraw nie było zbyt dużo, uszka, pierogi, śledzie, ryba po grecku i sałatka plus dużo ciast. Ja zrobiłam dwa, ciocia jedno, a babcia z teściową nakupowały jeszcze, bo "po co to piec" :P
Ogólnie dość męcząco jak dla mnie, ale Zosia dzielnie zniosła i spała jak zazwyczaj, czyli nie za fajnie. 3/4 pobudki i to niestety zanim do niej dojdę jak się obudzi to już sterczy w tym łóżeczku i się gapi, więc potem dłużej zasypia. Długa drzemka powróciła do łask, zniknęła tylko po to żebym się nie wyrobiła ze wszystkim ;) I tylko rozpaczam, bo nikt mi nie zrobił zdjęcia z córeczką w Wigilię :( Może kuzynka swoim aparatem. Na naszym jest z mężem, z teściową, z kuzynką, a ze mną nie :(
W pierwszy dzień przyszedł chrzestny Zosi, kupił jej projektor z muzyczką i ręczniczek i spędził z nią całkiem sporo czasu. Potem zwaliła się moja rodzina i znowu mnie wymęczyli. Ale za to w pewnym momencie udało mi się zajrzeć do paszczy mojego goblina i okazało się, że górne jedynki się już przebiły, są dziurki, a teraz już nawet całkiem porządnie widać ząbki.
W drugi dzień pojawiły się już ząbki i było spokojniej, wieczorkiem poszliśmy na spacer patrzeć na ozdobione domki, Zosia uwielbia światełka, więc spacer był bardzo miły.
Dzisiaj byliśmy u starych znajomych teściowej, byli zachwyceni małą, ona nimi też, aż zaczęła być śpiąca i odwaliła koncert ;)Pojechaliśmy też do sklepu, chciałam kupić spodnie, wróciłam z leginsami :P Żal mi kasy na ciuchy dla siebie, wolę coś kupić Zosi...
Jutro niestety mąż wraca do pracy :( A po południu wpadają znajomi z maluchem i mają dać Zosi jakieś zabawki którymi Witek się już nie bawi.
Chętnie bym poszła gdzieś na sylwestra ale bez szans, Zosia za często się budzi żeby ją z kimkolwiek zostawić, poza tym nie umiałabym się dobrze bawić, co chwilę bym się martwiła, czy wszystko ok, skapcaniałam do reszty już chyba...

1 komentarz (pokaż)
27 grudnia 2015, 23:34

No i dzikus. Ja do usypiania, daję przepełnionego cyca, a ta gangrena mnie użarła. Ja w pisk, ona w ryk, co się okazało, cyca nie chciała. Przytuliła się do mnie i... nieeee, nie zasnęła tak po prostu. Kitmasiła się we wszystkie strony. Prawo, lewo, wyżej, niżej, tu noga, tam noga, ręka tu, ręka gdzie indziej, w te, wewte aaaaaaaaa. No ale w końcu się ułożyła, chociaż trwało to z dobre 20min i zasnęła <3 Czyżby podsłuchała że chcę ją odstawić??? Dla mnie robota podwójna, bo 30min usypiania (przy cycu max 10) i 20min odciągania :P

I zapomniałam napisać, że robi kroczki. Wcześniej spadała kontrolowanie na tyłek, przeczworakowywała tam, gdzie chciała i wstawała jeszcze raz. A teraz zaczyna przesuwać się w pionie. I dalej ryczy jak ją facet na ręce weźmie :D Na chrzestnego to prawie w histerię wpadła...

0 komentarzy (pokaż)
4 stycznia 2016, 23:23

Melduję katar. Znów. Chociaż już ku końcowi. Oczywiście jak w końcu poszłyśmy do lekarza to wszystkie objawy zniknęły. A tym razem był taki że się nie dawał poodciągać - nocki tragiczne :/ I wydawało mi się, że zaczyna być gorzej, ale wszystko nagle zniknęło z okazji wizyty. Katar, kaszel, kichanie, nawet wysypka z policzków prawie całkiem zeszła. Coś mi uczula to moje dziecko i obawiam się, że to mleko modyfikowane. A jakiej wysypki dostała po kaszce od teściowej, bajka - cała twarz w czerwone plamy, czerwone spuchnięte oczka, biedaczek mój... W każdym razie lekarka stwierdziła katar. Przepisała krople do nosa. Próbowałyśmy też zważyć małą, nie bardzo chciała się dać, ale w rajtkach i pieluszce waży między 8700 a 9300 :) Bardzo zwolniła z wagą, ale w końcu rusza się jak owsik, wszędzie jej pełno.

Na sylwestra poszliśmy na chwilę do znajomych. Przebraliśmy się dość nieudolnie za Adamsów ;) W każdym razie Zosi banda przebranych ludzi przypadła do gustu, tylko już późno było to szybko zaczęła marudzić. Nowy rok przywitałam siedząc u niej w pokoju i patrząc czy jej wybuchy nie budzą :D

Za trzy dni kończy 9 miesięcy. Siedzi, raczkuje, wstaje przy meblach, chodzi przy meblach i za rączki, 3 razy stanęła bez trzymanki, rusza się jak słyszy muzykę, nie mówi nic :P Znaczy się idą jakieś babababa, mamamam, bable i różne kombinacje, ale tak, żeby po prostu powiedziała mama czy powtórzyła cokolwiek to nie... Papa czasem zrobi jak jej niechcący wyjdzie, kosi łapki dalej nie, jak tylko się ją chwyta za rączki to się podciąga do wstawania :D Przytula się. To chyba największy krok w przód. Jak jej źle, jak jest zmęczona i biorę ją na ręce to się wtula we mnie i zasypia, albo chociaż chwilkę się przytula i leci dalej łobuzować <3 Jak jej się zachce to potrafi podać komuś to, co trzyma. Mamy taką zabawę, ja pcham ciuchcię w jej stronę, ona ją podnosi i mi podaje :) Chciałam ją odstawić od piersi, ale katar nam pokrzyżował plany no i ta wysypka...

Zrobiło się tragicznie zimno, nie mogę wychodzić z nią na spacery :(

Postanowienia na nowy rok?
Zdać licencjat. Znaleźć pracę na popołudnia. Być lepszą mamą dla Zosi. I marzenie - zajść w 2 ciążę... A w czerwcu ślub przyjaciółki - będę świadkową :)

0 komentarzy (pokaż)
6 stycznia 2016, 22:28

Odstawianie dzień 2.
Noc przeszła w miarę bezboleśnie. Za 1 razem wzięła tylko kilka łyków z butelki, a za 3 już w ogóle nie chciała. W dzień ogólnie jest w stanie obyć się bez piersi, dostawała tylko żebym nie musiała odciągać, staram się jednak dawać w innych momentach niż zawsze a wtedy co zawsze była pierś cisnąć butlę. Niestety niezbędny jest tata, ode mnie butli nie weźmie. Piszę butla, ale mam na myśli kubek niekapek :P Butla to samo zło przecież :D

Robi się taką rozumną istotką... Ostatnio wypatrzyła coś pod fotelem, to się położyła i sięgnęła rączką. Dzisiaj jak przekładała zabawki między rączkami to jedną spokojnie odłożyła zamiast po prostu ją puścić jak dotąd. Jak ustawię jej figurki to często próbuje je brać powoli do rączek żeby ich nie porozrzucać :) Czasem wie co to lala, czasem wie co to oczko, czasem ma wszystko w nosie, więc bardzo trudno jest określić co faktycznie wie, a co wyszło przypadkiem. Tańcuje do muzyki, szaleniec jeden, no taka pocieszna jest że aż strach. Dzisiaj zawzięcie gadała mamama, mememe, nenene, bababa, buba i bardzo dużo różnych rzeczy, prawie, że dialogi prowadziła.

Dolnych dwójek ani widu ani słychu a wydawało mi się, że będą szybciej niż górne 1. A tu psikus, górne jedynki są i nawet przebiła się górna 2 prawa. Kiedy? Dzisiaj? Wczoraj? Chyba tak, bo zajrzałam do paszczy a tam już kawałek białego ząbka wystaje. Ale zaczęła robić najstraszliwszą rzecz - zgrzyta tymi zębolami i tak jakby strzela nimi sobie. No skręca mnie na wszystkie strony bleeeeh straszny dźwięk. Mało tego jest gorszym gryzoniem niż nasz niestety nieżyjący już króliś! Dzisiaj obgryzła farbę z bombki i piankową piłeczkę. Muszę zacząć mocno uważać co jej daję do "potrzymania"...

A ja jestem mistrzem robienia tragicznego hybrydowego manicure :D Że lewą to ja rozumiem, ale że prawą ręką nie mogę prosto pomalować to już szczyt wszechświata...


Wiadomość wyedytowana przez autora 6 stycznia 2016, 23:00

1 komentarz (pokaż)
7 stycznia 2016, 20:29

Odstawianie dzień 3. Dupa blada. W nocy wstała raz, butla ble, cycu cacy i tyle. W dzień nie tknęła ani trochę mleka z butli, teraz już śpi.

Skończyła dzisiaj 9 miesięcy. No taka jest duża już... I z jednej strony bardzo czekam na wszystkie jej postępy i jestem niesamowicie dumna, a z drugiej co chwilę chcę zatrzymać czas. Rozpływam się nad nią, jaka jest śliczna, jaka słodka, a jej uśmiech kruszy nawet najzatwardzialsze serca :)

Dzisiaj taka sytuacja. Wychodzę z pokoju, Zocha łobuzuje. 5 minut później wracam, patrzę i co widzę? Bzykol mój wysunął sobie szufladę spod łóżeczka, wywalił zawartość i wlazł do środka i tak sobie siedział. Spryciara mała <3

0 komentarzy (pokaż)
9 stycznia 2016, 00:13

Odstawianie dzień 4. W dzień butli już nawet nie dawaliśmy. Ale w nocy zrobiła postępy, za jednym razem wypiła nawet 60ml :)

Rozgadało się toto, wyspryciło strasznie. Wie gdzie jest bzz bzz na stoliku edukacyjnym, czasem pokaże oczko lali, znajdzie hau hau w książeczce. No i tańcuje do melodyjek :) Coraz częściej śmieje się na głos i kuca bez trzymanki :D

0 komentarzy (pokaż)
9 stycznia 2016, 13:27

Dzień 5. W nocy nie wypiła nic. Ale za to teraz na drzemkę wypiła 60ml ODE MNIE. Więc może jednak jesteśmy na dobrej drodze? Z tym, że niekapek zmieniłam na butelkę z babydreama z szerokim smoczkiem i chyba w końcu podpasowało. W sumie przestawianie z cyca na butelkę jak dla mnie jest trochę bez sensu w tym momencie, skoro już pije z kubeczków, no ale skoro jej tak pasuje to nie będę się kłócić, jakiś kompromis musi być ;)

0 komentarzy (pokaż)
11 stycznia 2016, 10:17

Dzień 6. Przed drzemką 90ml i jeszcze by popiła, ale się skończyło :) Na noc 60ml i cyc i spała 7 godzin ciągiem :) coraz bliżej celu :)

Naciska przyciski kciukiem :) A ostatnio zaczęła używać też palca wskazującego i pokazuje gdzie lala ma oko (niestety według Zosi oko ma tylko lala, inne zabawki już nie :P ) albo włącza i wyłącza światło wszędzie :D

Tatuś wrócił do pracy po dłuższym wolnym, eh za dobrze mi było ;) Ale dzisiaj z rana zrobił numer iście popisowy. Budzę go żeby zrobił Zosi mleczko, on mówi ok i idzie robić, ja idę bujać goblina, żeby się nie rozbudził. Po dłuższym czasie odgłosów z kuchni przynosi mi mleko zrobione z 3 miarek i 150ml wody i wylewa mi na nadgarstek wrzątek :P Mówię, że za gorące, na co się niemal obraża i stwierdza że trudno i sobie idzie :D (a mleko robił już dużo razy i pierwszy raz taki epic fail) Mój mąż z rana :D

0 komentarzy (pokaż)
11 stycznia 2016, 23:16

Uparty ten mój goblin jak nie wiem :P No ale jakby już nie było cyca to da sobie radę, coś tam z butli wypije jak głodna :)

Mąż zawiesił nowy zegar, Zosia była nim tak strasznie zafascynowana, że teraz już wie gdzie jest tik tak i mało tego klika buzią do rytmu tik tak tik tak jak ktoś tak powie to ona klikaniem powtarza <3

A ja może będę miała fajną pracę, kto czyta niech trzyma kciuki :)

4 komentarze (pokaż)
UTWÓRZ KONTO

Twoje dane są u nas bezpieczne. Nigdy nie udostępnimy nikomu Twojego adresu e-mail ani bez Twojego pozwolenia nie będziemy wysyłać do Ciebie wiadomości. My również nie lubimy spamu!

Twój adres e-mail: 
OK Anuluj
Dziękujemy za dołączenie do BellyBestFriend!

Wysłaliśmy do Ciebie wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Aby aktywować konto przejdź do swojej poczty email , a następnie kliknij na link aktywacyjny, który do Ciebie wysłaliśmy.

Jeśli nie widzisz naszej wiadomości, zajrzyj proszę do folderu Spam.

OK (15)