BellyBestFriend
Dodaj do ulubionych

Pamietniki / Tytuł: Na drodze do szczęścia, czyli aniołki i cała reszta - po fioletowej stronie

Autor: Agusia246
6 czerwca 2015, 12:35

Jutro moja mała kończy 2 miesiące :) Taka już duża księżniczka.
Od trzech dni Zosia przesypia mi ciągiem 6 godzin. Mam nadzieję, że się jej nie odwidzi. Ale przed każdym spaniem histeria musi być... Nie wiem już o co jej chodzi...
Położona na brzuchu potrafi bardzo wysoko podnieść główkę, a potem ją przeważa i aż nóżki w górę idą :D
Gada po swojemu, dalej bez jakiś konkretnych głosek. I tylko dlaczego dalej się nie uśmiecha??
Znalezienie czegoś dla niemowlaka przeciwko kleszczom i komarom - fizycznie niemożliwe :( Spróbujemy kupić moskitierę, ale czy ochroni przed kleszczami??

Edit: No więc kupiliśmy moskitierę i jakieś spraye też, chociaż dla starszych dzieci. Wycieczka do lasu - porażka. Sofik zaczął się drzeć w połowie drogi - wyciąganie z wózka i noszenie na rączkach, potem szybkie karmienie na ławeczce. Chwila ciszy i znów to samo. Po drugim karmieniu walnęła taką kupę, że mąż na ręce dostał aż jak ją trzymał :D I było przebieranie polowe i wracała na golasa w pampersie :P Zasnęła dopiero u mnie na rękach i dała się odłożyć i spała może z 20 minut i znowu wrzeszczy... Ale uśmiechnąć się nie uśmiechnie ani 5% czasu tego co się drze :/


Wiadomość wyedytowana przez autora 6 czerwca 2015, 17:53

0 komentarzy (pokaż)
9 czerwca 2015, 12:24

Wczoraj nie było histerii :D
Matka poszła po rozum do głowy i wymyśliła trzy opcje skąd ten wrzask się bierze.
Głód? Karmiłyśmy się po 6/7 razy między 18 a 22.
Bolący brzuszek? Puszczała straszne bąki, no ale puszczała, nie siedziały w środku.
Przestymulowanie? Ostatnio ładna pogoda, ogródek i non stop goście.
Więc wczoraj oprócz wycieczki do lekarza na bioderka ( które mamy w porządku :) ) i tego, że wpadł jeden kolega pomóc przy komputerze nie było żadnych więcej niespodzianek. Natomiast między dwoma pierwszymi punktami zachodził konflikt. Bo albo mm albo porządne krople na brzuszek (masowanie i przyginanie nóżek mało dało, choć była lekka poprawa). Postanowiłam spróbować mm, bo faktycznie pod koniec dnia bieda z pokarmem troszkę była. Kupiłam saszetkę bebilonu i opakowanie Nan w razie gdyby bebilon jej nie odpowiadał. Mąż dał jej butlę i... okazało się, że moje dziecko nie ma nic przeciwko mleczku modyfikowanemu. Wciągnęła 70ml i chciała jeszcze (z saszetki robi się 200ml) ale stwierdziłam, że jak na pierwszy raz wystarczy i dokarmiłyśmy się cycem. Potem jeszcze odciągałam, bo chcę dalej karmić piersią normalnie, tylko raz dziennie będzie dostawać butlę. Trochę się bałam, że będzie problem z brzuszkiem, ale nie. Po 25 minutach strzeliła kupę, a potem udało się ją ululać i już się nie wybudziła aż do następnego karmienia (znów co 3 godziny, ale już wolę tak). Pierwszy raz od nie pamiętam już kiedy poszła spać bez histerii.

1 komentarz (pokaż)
9 czerwca 2015, 21:37

Dzisiaj Zosia pierwszy raz w swoim życiu nie płakała wyciągnięta z wanienki. Za to mm zjadła tyle co nic, dojadła moim cyckiem i histerię urządziła i tak :/

2 komentarze (pokaż)
12 czerwca 2015, 14:21

Moje słoneczko oficjalnie przestało drzeć się na przewijaku. Ba, nawet się czasem uspokaja jak się ją przebiera. Za to wczoraj histerię zaczęła jeszcze w wanience :P Ale chyba bolał ją brzuszek. Została turbo zaplastrowana na tę przepuklinę i teraz kąpiel do kitu, bo plastra mamy nie moczyć (a trzymać go trzeba 2 tygodnie aż, a potem wyleczyć odparzoną skórę i powtórka z rozrywki) więc wody tyle co nic. W każdym razie jak poszła kupa to i skończył się dziki ryk, chociaż marudzenie zostało.

Dzisiaj uśmiechnęła się tak prześlicznie, ale tylko raz i to po 10 minutach strojenia do niej głupich min. Pewnie sobie pomyślała, dobra, uśmiechnę się to da mi spokój :P Aż się popłakałam...

A wczoraj jak byliśmy w parku mój mąż został bohaterem :) Idziemy dróżką, a on do mnie: Widziałaś małe perkozy? Zauważył stadko przy brzegu rzeczki , ja bym w ogóle nie zwróciła uwagi.. No to oczywiście podeszłam prawie do samych perkozków się pogapić. Były dwie samice i kilka młodych. Już miałam sobie pójść, kiedy przy samym brzegu chlupnęło, wyglądało jakby któreś z młodych chciało wyjść sobie na trawkę. Ale nie wyszło i ruch ustał, a matka perkoz pływała w pobliżu i skrzeczała cały czas. Zastanowiło mnie to i podeszłam jeszcze bliżej. Był tułów, a główki nie... Okazało się, że małe wsadziło łepek między takie paliki drewniane i nie mogło go wyciągnąć. Nie było tego zupełnie widać, jeszcze tę główkę listek nakrył. I nikt nie był świadom, że tuż obok rozgrywa się taka tragedia. Jako, że ja się ptaków boję dotykać (nie pytajcie czemu, nie mam pojęcia) zawołałam męża i on dzielne to małe oswobodził (ja stałam obok i odganiałam matkę perkoz, bo chciała nas zjeść za to, że jej małe ruszamy) i całe stadko popłynęło sobie zadowolone dalej. No przecież taki fart, nie dość, że mąż przypadkiem zauważył, że są małe perkozy, że ja podeszłam bliżej, że w ogóle zachciało mi się sprawdzić czemu tak chlupie i nie wychodzi...

0 komentarzy (pokaż)
12 czerwca 2015, 14:39

f374afe68c1b7450med.jpg0f5648622c4bace5med.jpg

Troszkę się zmieniłam przez 2 miesiące :)

5 komentarzy (pokaż)
14 czerwca 2015, 22:53

Jak dużo łatwiej kochać tę istotkę bezgranicznie kiedy cały dzień przeleciał bez okropnej, długodystansowej histerii <3
Czekamy na tkaną chustę LennyLamb, powinna przyjść na dniach :)

1 komentarz (pokaż)
16 czerwca 2015, 23:58

No dobra, moje 10 tygodniowe dziecię oficjalnie się uśmiecha, potrafi odpowiedzieć uśmiechem na uśmiech (ale musi mieć dobry humor) i nawet cośtam gada już bardziej artykułowanego (ag, eł, u i takie śmiechowe dźwięki):D Wczoraj się tak pięknie uśmiechnęła jak się pochyliłam nad łóżeczkiem... a potem cały dzień maruda. No widać coś za coś. Dzisiaj nie było źle, choć cudownie też nie.

Chusta przyszła, jest awesome :D
251e4dd4cd68fe21med.jpg
to my w scenerii łazienkowej.

0 komentarzy (pokaż)
20 czerwca 2015, 23:29

Zostalysmy same. A mi na kompie wylaczyly sie polskie znaki :P

Maz pojechal na integracje sie bawic, a ja ogarniam od wczoraj z mala sama. Na szczescie histeria byla jedna, wczoraj kolo 13, dzisiaj dzien jest super. Wrocila do trybu 22-10 z przerwami na karmienie, co mnie bardzo cieszy. Dzisiaj pierwszy raz kapalam ja sama i potem urzadzilam jej mini spa ;) Masaz z balsamem. Nawet byla zadowolona, nie plakala wcale :)

Wczoraj bylysmy u mojej bardzo pozytywnie zakreconej kolezanki, Zosia dostala rozowe trampki :D Dzisiaj u mojej chrzestnej dostala spiochy i body, taka zawieszke z grzechotkami na wozek i pieluchy, a ja dostalam bizuterie i troche kasy (ktora w efekcie i tak pojdzie pewnie na grzdyla), a potem podjechalysmy do mojej mamy, dostalam koszulke, a mala body i sukieneczke. Takze mamy bardzo udany i pelen prezentow weekend :)

Chyba latwiej jej zasnac na noc jak porzadnie sie wyspi w dzien. Ale zlamalam sie i spi ze mna w lozku :) Tylko i wylacznie dla mojej wygody. Odpada wybudzanie sie przy przenoszeniu do lozeczka :P

Pojutrze idziemy na rehabilitacje, bo krzywi sie to moje dziecko i chce z nia cwiczyc zeby nie miala potem problemu.

Od jakiegos czasu robi przeslodka, przezabawna podkowke jak ma zaczac plakac, no rozbraja mnie tym calkowicie. Kocham tego mojego malego wrzaskuna najmocniej na swiecie <3

5 komentarzy (pokaż)
25 czerwca 2015, 00:36

Czasem mysle ze cos wiem i guzik prawda.
Na przyklad myslalam ze jak moje dziecko sie porzadnie wysypia to potem jest grzeczne i radosne. No to dzisiaj spala na mnie 2 godziny, potem jeszcze na spacerze, a jak bylismy u znajomych caly czas ja bujac trzeba bylo bo inaczej ryk, no nie pokazala sie z najlepszej strony, a potem usnela dopiero kolo 23 O_o

I dziwilam sie ostatnio ze tyle mam sluzu bialego, az chcialam isc na kontrole do gina. W sumie nie powinno mnie dziwic to, co dzisiaj zobaczylam, bo moj organizm zawsze szybko wracal do siebie. I po operacjach i po visanne i po stracie... Ale jednak jakas nadzieja gdzies tam sie zaszyla, ze skoro karmie piersia to przynajmniej z 6 miesiecy bedzie spokoju, a tu prosze bardzo. Jednak moj gin mial racje, 8 tygodni jest bezpieczne potem juz nie. I moj organizm jak w zegarku. Zosia ma 11 tygodni. Pokochalibysmy sie bez zabezpieczenia tydzien dluzej i trafilabym jak nic w owulacje :P

2 komentarze (pokaż)
25 czerwca 2015, 23:00

Wpis na szybko :)
Moja ksiezniczka dzisiaj podniosla glowke super wysoko i trzymala dlugo, az udalo mi sie w koncu zrobic zdjecie. Ponadto udalo jej sie przewrocic z brzucha na plecy :D Fakt, kanapa jej lekko pomogla, ale zawsze ;) Te cwiczenia na prawde jej duzo daja.

2 komentarze (pokaż)
2 lipca 2015, 07:49

Dzisiaj bedzie ostro. Nie spie juz od 6, zaraz budze mala i jedziemy na badanie krwi. Potem plastrowanie. Potem rehabilitacja (chyba w koncu nie napisalam tutaj ze mamy lekka asymetrie i cwiczymy sobie w zwiazku z tym). Potem najazd na kancelarie parafialna z chrztem. Oczywiscie chrzestny sie przestal odzywac i nie mam jego zaswiadczenia :( Wiec chyba Zosia bedzie miala tylko chrzestna.

Mialam isc pograc sobie w siatkowke (w koncu!!!) ale nic z tego bo jestem chora. Gardlo mnie napiernicza niemilosiernie. Malo tego od 3 dni Zosia ma katarek. No takiej paniki to ja u siebie dawno nie zaobserwowalam :P Gruszka jest do kitu, kupilam aspirator i sol morska. Na razie katarek jest laskawy, cos tam chrzesci w nosku, wyciagam po niewielkim glucie ze 4 razy dziennie. Ale jak ja zarazilam to bedzie tragedia...


Dzikus laktacyjny - piersi maja nadprodukcje. Napelniaja sie mlekiem i robia twarde jak kamien i bola. Wczoraj myslalam ze eksploduja. Mala chce jesc mniej, a ty sie babo mecz. Dalam jej prawa to lewa musialam odciagnac i w 5 minut mialam 50ml. To bylo o 20. O 22 chcialam jej znowu dac na noc jak zawsze do zasypiania, a ta na mnie nakrzyczala, zasnela przy suszarce i spala do 3 prawie! Lewa piers mnie wybudzila, wiec niewiele myslac wybudzilam dziecko i cyc w paszcze. Prawa do odciagniecia. No zabawa przednia.

Mala przewraca sie z brzucha na plecy. Dwa dni temu co ja obrocilam na brzuch to hycala z powrotem i to w obie strony :) Taki cwaniak. Gada przezabawnie. Zrobila sie bardziej pogodna, moze dlatego, ze zdjelismy plaster z brzucha. Niestety idziemy zalozyc z powrotem, bo jak sie drze (a nadal bardzo lubi) to pepek zaczyna mocniej wystawac.

No i zrobila sie juz taka przesliczna, az ciezko uwierzyc ze caly tata ;D

0 komentarzy (pokaż)
2 lipca 2015, 09:55

Kopiuje swoj oburzony wpis z forum :P

My juz po wszystkim, Zosia jest na nowo zaplastrowana (byla bardzo zadowolona dopoki pan jej nie wpechnal palucha w brzuch i nie przykleil na nowo plastra). Nie wiem czy nie zrobil tego za mocno, bo strasznie ja sciagnal :/ Biedna moja :(

A potem poszlysmy badac krew. Wzielam numerek i usiadlam, ludzi full, dopiero mnie jakas dobra dusza poinformowala, ze z maluszkami bez kolejki ale musze isc do sekretariatu. Do sekretariatu tez mnie przepuscili (Zosia caly czas ryk, bo plasterka nie mogla przebolec i juz spac jej sie chcialo, bo w ogole nie jej godzina). Samo pobieranie ciagnelo sie w nieskonczonosc. Pani jej chyba z 10 minut wyciskala krew po kropelce z tego biednego paluszka. Oczywiscie jestem wyrodna matka, bo przeciez jak dziecko tak placze to na pewno je cos boli! Moze glodne!!!! Nie wiem ile razy jeszcze uslysze ze moje dziecko placze bo jest glodne!!! Nie jest! Zawsze swiezo przed wyjsciem karmie. I nic jej nie boli i nie ma kolek!!! Po prostu byla niezadowolona, bo ktos jej wczesniej zrobil cos co ja bolalo mocno i nie mogla pojsc sobie spac. A ZAWSZE jak chce jej sie spac i sie ja odlozy z rak jest turbo histeria, wiec byla taka i tym razem. ZWLASZCZA, ze ktos ja jeszcze klul i wyciskal palca!!! No to uslyszalam jeszcze ze jak ma przepukline to nie moge dopuszczac do placzu. Dziecko na rece brac. Poswiecac mu wiecej czasu. Czyli ze co? Ze niby mam je gdzies i jak placze to ja sobie herbatke siorbie spokojnie i kapiel w babelkach robie??!!!

Takie moje odczucia po dzisiejszych wizytach, czeka mnie jeszcze rehabilitacja, nie wiem jak ta moja biedronka z tym nowym plastrem bedzie chciala wspolpracowac z pania fizjoterapeutka... Czarno to widze oj czarno...

Teraz padla i spi, tak plakala, ze zasnela od razu jak ja wsadzilam w fotelik i podnioslam :(


Wiadomość wyedytowana przez autora 2 lipca 2015, 09:57

1 komentarz (pokaż)
4 lipca 2015, 14:37

Na rehabilitacji mnie zaskoczyla bo chetnie cwiczyla.
Kontynuujac dobra passe, jak pojechalam do kancelarii parafialnej okazalo sie, ze w czasie wakacyjnym (czyli od 2 dni) jest czynna TYLKO WE WTORKI (oczywiscie informacja dopiero na drzwiach).
Wyniki morfologii wyszly tragiczne. WSkazuja na infekcje i alergie oraz lekka niedoczynnosc tarczycy. Lekarka kazala mi powtorzyc ( bo poszlismy do innej, nowej w medicoverze). Ogolnie z wizyty wynioslam wrazenie ze jestem nadgorliwa i zaniedbujaca naraz :/ Nie wiem czemu wszyscy mi nie wierza ze kazali mi na badanie oczek przyniesc bierzaca morfologie? No chyba sama sobie tego nie wymyslilam? A nwet jesli by mi nikt nie kazal, to niby czemu nie moge maluszkowi zbadac krwi skoro miala badana tylko w 8 dobie zycia?
No i z jednej strony sie naslucham jak to musi jej cos byc, skoro tak placze itd, a z drugiej strony lekarze na mnie patrza jak na wariatke jak probuje sprawdzic czy wszystko ok :P
No i rehabilitantka mowi ze mala ma lekka asymetrie i ja widze ze te cwiczenia malej duzo, na prawde duzo daja, a lekarka stwierdzila ze ona nic nie widzi i ze czemu wlasciwie ja na jakas rehabilitacje chodze?
Wszystko nie tak. Uczulenia nie widac, tylko w wynikach, ale jesli jest to na pewno na cos co ja jem, albo pije. U mnie z dieta krucho, bo mam baaardzo zle nawyki zywieniowe :/ Jak mi sie wyeliminuje to co jem nie zostaje mi nic co jadam.
Kazala powtorzyc badania krwi, skierowala mnie do jakiegos jednego jedynego laboratorium gdzie mam to zrobic...

I tu kopiuje wpis z forum, kolejny oburzony :P
Budzimy sie kolo 9 zeby pojechac zbadac te krew jeszcze raz, nie wczesniej zeby mala byla wyspana. Ogarniamy sie, na sam koniec przystawiam do cyca zeby ja porzadnie napoic przed jazda i badaniami (zgodnie z zaleceniem pediatry z wczoraj). W ten ukrop ladujemy dziecko do nagrzanego samochodu bez klimatyzacji, wydajemy resztki pieniedzy na benzyne, bo to przeciez najwazniejsze zeby wiedziec czy z malutka wszystko ok. Zapieprzamy przez cale miasto, bo mamy pojechac do konkretnego laboratorium na drugim koncu. Kolo 10:30 jestesmy na miejscu, czekamy chwile az ktos sie pojawi, daje skierowanie, pani czyta i pyta "kiedy dziecko jadlo"? No, z 40 minut temu max. "To nie zrobimy dzisiaj juz tych badan, bo MUSI BYC CO NAJMNIEJ 2 GODZINY PO JEDZENIU"!!!!!!!! Ale pediatra kazala ja porzadnie przepoic..? "Moze zeby krew lepiej leciala, ale i tak pobieramy z zyly, i musi byc 2 a najlepiej 3 godziny po jedzeniu". Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!! No tak to juz sie dawno nie wkurwilam tragiczne (przepraszam za slownictwo). I co? I mam z nia jechac w poniedzialek. SAMA. PRZEZ CALE MIASTO. A ONA GLODNA!!!!!!!!!

A swoja droga w tym wszystkim pogoda nie do zniesienia, upal, zero chmur zero wiatru, a ja sie czuje tragicznie. Nie moge sie zregenerowac w ogole. Boli mnie kazdy staw, a plecy to juz niezaleznie od tego czy siedze, stoje czy leze... Nogi mi mdleja jak mala podnosze. Chyba czas sie wybrac do lekarza...

Ale zeby nie bylo ze jest tylko be i fuj, mala jest coraz bardziej pogodna, tak fajnie gada i w ogole... <3

0 komentarzy (pokaż)
6 lipca 2015, 23:04

Dzisiaj bylo badanie oczek, wszystko ok, ale czekania 3 godziny i jeszcze na glodnego (mala). MAluszkow full a paniom sie nie spieszy...

Chyba w sobote szykuje mi sie wieczor panienski kolezanki. Nie wiem, jakas dziwna jestem, bo nie wiem ile wytzymam bez malej :P Dzisiaj bylysmy u kolezanki i troche zaburzylam jej cykl dniowy, wiec teraz nie bardzo chce mi zasnac :/ Wracalysmy z wozeczkiem po ciemku... Tak mnie naszlo, ze ta moja wspaniala terazniejszosc za chwile moment dla mojej Zosi to bedzie zamierzchla przeszlosc :P

1 komentarz (pokaż)
8 lipca 2015, 23:57

Ktos mi dziecko podmienil...
I smieje sie do mnie, i gada, i zasypia bez histerii wielkich, i w ogole jest slodka i do schrupania :) Jak czytam jej ksiazeczke to slucha i patrzy na obrazki, do ksiazeczek kontrastowych sie smieje lobuz maly :) Na spacerach jest calkiem grzeczna, jak sie obudzi to poplacze chwile i idzie spac z powrotem... Coraz wiecej czasu cos robi, ogarnia, obserwuje, coraz mniej placze. Tak bardzo na to czekalam... A teraz sie boje, ze wszystko sie popsuje znow, bo za 2 dni szczepienia kolejne :/ A ja mam isc w sobote na panienski...
Usypiamy sie przy cycusiu i suszarce z youtuba. Ciekawe co wymysli moj maz zeby ja uspic. Dzisiaj od niego butelki nie wziela...
Co jeszcze?
Zmienilismy chrzestnego, bo ten co go wybralismy jakos nie umial sie ogarnac.
Tyle u nas nowego :)

1 komentarz (pokaż)
9 lipca 2015, 13:49

No to moze sie pokazemy jak to wyglada 3 miesiace po porodzie u nas
9abf2d523c82c2f6med.jpg
Tak na spietych miesniach
01ac01031dfe5121med.jpg
A tak na flaku :D
A dupki sie ruszyc nie chce...

3 komentarze (pokaż)
10 lipca 2015, 23:02

MlodaDama ulala to moze bylo, zaczyna sie robic kosciotrup z brzuszkiem ;)
Natalina obiecuje poprawe :*
Tez dolaczylam do rywalizacji, ale chodzenie mi za duzo nie daje. Tylko ze jak chodze to mala spi, a jakbym chciala co innego pocwiczyc to musze specjalnie wygospodarowac czas :/

Jestemy po 2 dawce szczepien!! I na razie jest good. Mala od rana byla marudna, jak wychodzilysmy to sie zapowietrzyla az z histerii ze wozek jeszcze nie rusza :P Potem przy badaniu byla grzeczna, a potem przy kluciu juz nie bardzo... Ale jak poprzednio byla tragedia, histeria, masakra, krzyk przez kilka godzin, tak dzisiaj jest normalny marudkowy dzien. Dzieki Bogu. Bo tak sie balam... Balam sie ze dopiero co zaczela byc pogodna i wroci moj maly goblin histeryk. Zobaczymy jak bedzie jutro, ale jestem dobrej mysli :)

Ze mna gorzej, bo na prawde nie moge sie zregenerowac. Juz waze 54kg (a mialam zachowac 56), nogi mi omdlewaja, co jakis czas robi mi sie slabo i mam uczucia tracenia kontaktu z rzeczywistoscia. Moze zmeczenie, moze niedojadanie, moze tarczyca, kto wie...

1 komentarz (pokaż)
14 lipca 2015, 23:02

Panienski sie udal :) Maz dal rade, mala smacznie spala jak wrocilam. Obudzila sie dopiero o 4 i dostala cycusia ;)

Szczepienia daja o sobie znac, bylo rozwolnienie (u mnie tez...) i mega marudzenie. Dzisiaj bylo jak za starych okropnych czasow :/

U znajomych Zosia narobila w pieluche, a ja sie zorientowalam, ze... nie wzielam jej torby! I byl bieg do sklepu po pieluszki i chusteczki.

Chyba nie pisalam tego ale moje mlode wazy juz 5,5kg. Oj, jest co nosic...

Mamy zaklepany termin chrztu. 2.08 bedzie wielki dzien :)

I dzisiaj przyjechali moi rodzice, a jutro chyba my pojedziemy sobie do nich na troszke.

Taki bez ladu i skladu ten wpis, wiem ze cos bardzo chcialam napisac, ale juz nie ogarniam bo jestem zmeczona...

2 komentarze (pokaż)
23 lipca 2015, 20:33

No i jestem rok starsza :P Przynajmniej w tym roku udalo mi sie osiagnac wszystko o czym marzylam :) Teraz juz moge starzec sie radosnie :D

Moje dziecko zmeczone dzisiejszym dniem juz spi. Normalnie zasypia 21-22, w porywach do 23. A dzisiaj wielki marud od 18, no to wykapalismy i lulu. Ma prawo? Ma. Tylko ja nie mam prawa gdy obudzi sie 2 godziny wczesniej niz zwykle powiedziec "jeszcze nie, mama chce dospac" :P

Wykapalismy, to malo powiedziane. Princess Sophia miala dzis wlasny prywatny domowy basen. Nalalam wody full, weszlam z nia i najpierw szybkie mycie, a potem zabawa :) Okazalo sie, ze niektore wskazowki zaklinacza dzieci u nas sa zbedne poniewuz Zosia uwielbia sie pluskac. Fakt, nie na plecach, na plecach od razu sie spina i nie jest fajnie, ale na brzuchu! Och, jaka to przednia zabawa, no takie smajle strzelala ze az sie serce raduje :) W koncu mama wylazla z wanny bo byla tam niepotrzebna i tata plywal dzieckiem w te i wewte. A dziecko z zapalem odbijalo sie nogami od dna i cieszylo na wszystkie strony.

Dzisiaj sie spoznilysmy na rehabilitacje boooo... matka zapomniala ze jest godzine wczesniej. Ale pani zadzwonila i szybciutko przyjechalysmy, cwiczonka nam przedluzono i koniec koncow Zosia za duzo nie stracila. Jak jej sie cos nie podoba to ryczy, a potem, jako ze jest wielki foch, to mimo ze juz sie nie robi tego co sie nie podobalo to ryczy dalej :) Ale ze cwiczenia przynosza efekty, to chwila ryku jest mala cena. A jakie efekty?

Glowe podnosi wysoko, obraca juz w obie strony, wodzi wzrokiem i obraca glowe za przedmiotami w obie strony, nie krzywi sie juz tak tragicznie na prawo i hit zeszlego tygodnia - wyciaga raczki i stara sie zlapac przedmioty.
W czwartek bylismy z moimi rodzicami w niemcolandii i Zosia upodobala sobie takie dzwoniace klocki ktore jej pokazalam, wiec w rezultacie dostala je w prezencie :) I dzien pozniej bawie sie z nia tymi klockami, zaczepiam raczki, pokazuje jak sie lapie, wkladam w raczke i bije brawo i jak przez chwile nie pusci, a w koncu klade klocuszek na brzusiu. A ona co? Chwila zastanowienia i raczki powedrowaly do klocuszka :) W koncu :) A po dzisiejszej rehabilitacji uaktywnila je jeszcze mocniej i pyrga rzeczy wiszace nad mata edukacyjna. Na razie glownie lewa reka, ale mysle ze jeszcze troche i bedzie mocno chwytac obiema raczkami.

Dostalam na urodziny misia szumisia :) Dokladnie tak - ja dostalam i ponadto sama sobie zazyczylam. Moj komputer wreszcie jest wolny od youtubowej suszarki :D

Natomiast mezu w ramach wysilania sie nad pomyslem na prezent kazal mi sobie cos wybrac. Wiec kupilam ksiazke Mamo Tato co Ty na to i czytam zawziecie i zaluje ze nie kupilam wczesniej.

Ponadto musze zauwazyc, ze to straszna ulga kiedy wrzeszczace dziecko w koncu staje sie bardziej pogodne. Ze zaczynamy umiec ze soba wspolpracowac. Ona jasniej komunikuje, ja sie wiecej domyslam, jakos obie sie bardziej usystematyzowalysmy. A przede wszystkim skonczyly sie (tfu tfu) te straszne histerie wieczorne. Moje dziecko zasypia przy cycusiu, przytuleniu, szumie (w roznych kombinacjach). Oczywiscie zasypia na naszym lozku, a potem ja przenosze do lozeczka, ktore stoi nadal tuz obok. Jakos sama mysl, ze mialaby spac w innym pokoju sama budzi we mnie lek. Nie ze ona sobie nie poradzi, bo pewnie by nawet nie zauwazyla. To JA chce zeby byla obok. Mialysmy 2 epizody snu 8 godzinnego O_o teraz niestety znowu max to 5 godzin. Ale nie jest to zle, da sie wyspac spiac 3x3 godziny. Przedwczoraj budzila mi sie przez cala noc co 2 godziny - to bylo okropne i strasznie sie ciesze ze normalnie tak nie robi...

Drzemki w dzien. Sa, owszem. Po 20-30 minut. Na spacerze max 1,5 godziny. Chociaz ostatnio zasnela mi w dzien na prawie 3 godziny, az sie zastanawialam czy nic jej nie jest :P Ale to jednorazowy epizod. Wczoraj jak przed 19 zasnela na spacerze tak obudzilam ja 20:40, bo az mnie strach zdjal ze mialaby juz nocnie zasnac...

Ogolnie w koncu moje macierzynstwo jest takie do konca szczesliwe i spelnione, bo juz nie ma "przeczekiwania az... skonczy histeryzowac/zacznie sie usmiechac/zacznie cos gadac/przestanie ciagle marudzic". Po prostu jest good i az znowu szkoda ze urosnie ;) Ale mam nadzieje, ze potem bedzie tylko jeszcze fajniej :)

Zapomnialabym - Zosia zaczela sie rozgladac na spacerach. W chuscie to prawie glowa jej sie odkreci od szyi, a w wozku jest marud dopoki nie spuszcze daszku na max zeby mogla patrzec. I teraz pol spaceru sie wgapia we wszystko a drugie pol spi :)


Wiadomość wyedytowana przez autora 23 lipca 2015, 21:18

1 komentarz (pokaż)
26 lipca 2015, 17:18

Moje dziecko odkrylo ze posiada konczyny. Najpierw wgapialo sie w swoje stopy a teraz wyciaga rece i na nie patrzy. Wyglada to super - wyciaga prawa reke, obserwuje, po czym z uzyciem lewej reki wpycha prawa do buzi i ciamka :D

2 komentarze (pokaż)
UTWÓRZ KONTO

Twoje dane są u nas bezpieczne. Nigdy nie udostępnimy nikomu Twojego adresu e-mail ani bez Twojego pozwolenia nie będziemy wysyłać do Ciebie wiadomości. My również nie lubimy spamu!

Twój adres e-mail: 
OK Anuluj
Dziękujemy za dołączenie do BellyBestFriend!

Wysłaliśmy do Ciebie wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Aby aktywować konto przejdź do swojej poczty email , a następnie kliknij na link aktywacyjny, który do Ciebie wysłaliśmy.

Jeśli nie widzisz naszej wiadomości, zajrzyj proszę do folderu Spam.

OK (15)