BellyBestFriend
Dodaj do ulubionych

Pamietniki / Tytuł: Chcę cieszyć sie życiem i macierzyństwem - udało się!

Autor: Tolinka
23 października 2016, 14:16

26 tydzień
Jak nie urok, to przemarsz wojsk.
Byłam u tego chirurga. Znalazł przyczynę.
Wczoraj wróciłam ze szpitala. Trzymali mnie tam od czwartku :( powód? kolka nerkowa spowodowana naciskiem macicy. Nie wyrabiam :( Boję się, że znowu tam wrócę bo złapie mnie ból. Nigdy nie miałam problemów z nerkami, pęcherzem itp. No ale w ciąży mogą dziać się takie rzeczy. Nie można tego leczyć, podaje się tylko paracetamol w kroplówce i no-spe. Ten mój wcześniejszy pobyt na ostrym dyżurze to była ta sama przyczyna. Tym razem wybraliśmy inny szpital i tu mnie dokładniej zbadali. Wystarczyło przy usg zbadać nerki a tam podobno pięknie widać nieprawidłowości. Jak można puścić ciężarną do domu bez wszystkich badań?! Nosz!
Dzisiaj chodzę jak na palcach -delikatnie wszystko robię, bo się boję, że wywołam jakoś tego przysłowiowego wilka z lasu. Bez bólu Mała mniej agresywnie kopie :)

0 komentarzy (pokaż)
25 października 2016, 11:48

Dzisiaj deszcz a wczoraj było tak ładnie. Wstałam z nowymi siłami. Nie mogę się poddawać. Musze jakoś przejść te dziwne etapy ciąży. W szpitalu nasłuchałam się o porodach, problemach kobiet itp. Mam nadzieję, że u mnie będzie inaczej.

Kupiliśmy wózek. Cieszę się jak dziecko. Niedługo przywiozą. Ciekawe jaki będzie? Kupiliśmy na alegro w promocji :) M. nadal ogląda wózki w internecie. Chyba z przyzwyczajenia. Musimy jeszcze wybrać fotelik. Podobno nie wydadzą dzieciątka ze szpitala bez fotelika. My i tak go potrzebujemy.

Byłam wczoraj u lekarza. Wszystko jest dobrze. Mała znowu okręcona. Wiercipięta przytulała się do pępowiny :) Wczoraj w miarę była spokojna za to dziś szaleńczo kopie.

Zapisałam się na sesję ciążową. Muszę jakoś się dowartościować :) dla M. to strata pieniędzy, a ja chcę mieć jakąś pozytywną pamiątkę i kropka. Po porodzie już będzie inaczej. Nie wiem jak, ale inaczej. Z Małą, z jej problemami. Chcę pokochać moją córkę taką jaka będzie. Boję się...
Miałam pozytywnie zakończyć ten wpis, ale jakoś mnie smutek naszedł. Musze odganiać złe myśli, modlić się o siłę, o dobrych ludzi na naszej drodze, którzy nam pomogą, naprowadzą nas. To jest dobry plan.

2 komentarze (pokaż)
27 października 2016, 16:15

Wszyscy pytają mnie o imię. Nawet lekarka. Wracam z wizyty od niej i rozkminiam temat. W połowie drogi do domu postanowiłam, że będzie Maja - w końcu ja to dziecko wszędzie nosze to mam coś tu do powiedzenia, prawda?! Na klatce spotkałam sąsiadkę. Chwilę porozmawiałyśmy to o ciążach, chorobach, to o strasznym świecie itp. W pewnym momencie z jej mieszkania wychodzi pies. Taki ospały jamnik, chwiejący się raz w prawo, raz w lewo. Sąsiadka do psa
-Maja zostań, zostań, Maja!
W tym momencie mój plan legł w gruzach. Moja mina zapewne bezcenna :) Teraz rozmyślamy nad Zuzanna albo Hanną :)

2 komentarze (pokaż)
28 października 2016, 22:10

27 tydzień
Czas na małe podsumowanie.
Okrągle się, jestem 5kg na plusie, dużo i niedużo. Czasem brzuch przeszkadza w zwykłych czynnościach. Jem różnie, czasem mam apetyt a czasem nie. Za to wciskam nadal w siebie picie -wodę, soki, co tylko się da i tylko to po czym mnie nie męczy zgaga.

Duma mnie rozpiera. Codziennie się mobilizuję i mimo ciągłego zmęczenia coś małego ale pożytecznego robię - a to gar pysznego kompotu, a to suróweczkę, a to porządki w szalach, czapkach itp. :)

Czasami mnie zaboli ta nerka, na szczęście dzięki lekom ból jest do zniesienia. Oby tak było, bo troszkę strachu nadal we mnie jest. Mówią, że ten nerkowy ból jest podobny do bólów porodowych. Ciekawe ile w tym prawdy. Chyba nie chcę się o tym przekonać, ale pewnie będę musiała.

1 komentarz (pokaż)
3 listopada 2016, 17:56

Leże plackiem po wizycie u fizjoterapeuty, obiadu dzisiaj nie ma, nie mam siły wstac i zrobić. Nie wiem czy kiedyś bedzie dane być znowu w ciaży ale ciekawe czy miałabym te same dolegliwości. Wszystko przez to, że jestem a właściwie byłam zawsze chuda i dziecko nie ma miejsca, a ja cierpię niestety.

Dzisiaj dostałam dziwnego sms od M. "Mój kolega rodził w maju, mają opiekunkę a żona poszła do pracy". Pytam kto rodził tego dzieciaczka? Nosz! Biedna tyle się kobietka namęczyła a facet odbiera jej zasługi. Jak urodzę i od mojego M. usłyszę taki tekst to nie ręczę za siebie


Wiadomość wyedytowana przez autora 3 listopada 2016, 17:54

0 komentarzy (pokaż)
4 listopada 2016, 12:38

28 tydzień
Mimo tego, że edytowałam wczorajszy wpis i tak mi końcówkę ucięło. Hmmm miało się zakończyć wesoło a wyszło sztywno i wręcz wrogo. Belly... ze mną wczoraj nie chciało współpracować.

Mam dzisiaj okropną ochotę na słodkie. Chyba zrobię sobie czekoladowe ciasteczka, boję się tylko, że zanim M. wróci do domu to sama wszystkie zjem. Biedny ten mój M. bo zaczyna dopadać go przeziębienie. Ja się muszę chronić. Wczoraj mi zaproponował, że będzie spać na kanapie żeby mnie nie zarazić. Nie lubię sama spać.

Na dzisiaj mam zaplanowane sprzątanie ubrań w szafie, szkoda tylko, że mam lenia :)

1 komentarz (pokaż)
7 listopada 2016, 19:31

- Bo urodzę! Za chwile tu urodzę! Kiedyś tak mówiłam. Dopiero dzisiaj dotarło do mnie co to oznacza. Nie urodziłam. Ale kiedyś używałam tych słów jako wyraz emocji, że bardzo coś przeżywam, że działo się coś strasznego albo, że jestem bardzo zniecierpliwiona. Dzisiaj rodzić jeszcze nie mogę, Mała jest za mała, niech jeszcze sobie troszkę posiedzi w ciepełku. Taka myśl mnie właśnie naszła gdy wracałam z zakupów. Wszystko się zmienia...

Mój M. cały weekend spędził w łóżku. Musiałam zakasać rękawy i zająć się domem. Choroba faceta jest męcząca. Szczególnie katar to już coś strasznego :p oby szybko przeszło :)

Mam ogromny apetyt na wszystko. Jem i jem. Znowu przytyłam i jestem ciągle głodna. Kiedyś zjadłabym jakiś owoc i na jakiś czas by wystarczyło, teraz to nie działa. Brzuch zrobił się większy i napięła mi się skora. Rozstępów nie mam na szczęście ale ciemnieje mi skóra przy pępku. Nie wiem czy to normalne?

Ciągle boli mnie pod piersiami, szczególnie pod prawą i ciągnie do pleców. Musiałam zakupić kolejny biustonosz tym razem bez fiszbin. Nie wiem czy to coś pomoże ale nie mogę cały czas chodzić bez bo boję się o stan moich piersi. Dowiedziałam się przy tym, że nie istnieje coś takiego jak stanik ciążowy. Te niby ciążowe to po prostu do karmienia co akurat z ciążą nie ma nic wspólnego. Muszę na kolejnej wizycie opowiedzieć lekarce o tym dziwnym bólu chociaż z tego co wyczytałam to nie ma na to lekarstwa :(

Z pozytywów - mam już pomysł na aranżację kącika dla Małej. Aż się palę do pracy :) W przyszłym miesiącu kupimy łóżeczko w kolorze sosny i komodę z przewijakiem oraz kolorowe dodatki na ścianę :) Będzie ślicznie.

0 komentarzy (pokaż)
10 listopada 2016, 19:54

Wczoraj byłam na kontrolnym badaniu u mojej gin. Wszystko jest ok. - szyjka nieznacznie skrócona ale to podobno norma w tym czasie, badania krwi, moczu i nawet test glukozy też. Ogólnie cud miód :) co prawda czuję się wszędzie poduszona ale byłam nastawiona na "konkretne" badania. Nawet jakby mnie nie chciała dr zbadać to bym nalegała. Jestem spokojniejsza. Obawiam się tylko wyników biocenozy (jakieś złe przeczucie). Zobaczymy, może się mylę. Nawet lekarka zauważyła, że jestem bardziej spokojna, opanowana, pożartowałyśmy sobie :)

Dzisiaj od rana było jakoś inaczej. Po pierwsze spałam prawie do 10 nieprzytomna, potem pobolewała mnie głowa. Przez to długo biłam się z myślami czy jechać do fizjoterapeuty (miałam umówiona wizytę) ale w końcu odwołałam. To byłby mój czwarty wieczór pod rzad gdzie jestem na ciągłym chodzie. Już nie miałam siły, może gdyby pogoda była jeszcze inna (?) Okazało się, że i tak muszę wyjść z domu po sprawunki, w końcu jutro święto i sklepy zamknięte. A na ulicach szał -korki, kolejki w sklepach, ludzie z pełnymi koszami zakupów jakby szykował się armagedon (!) Moje półgodzinne zazwyczaj wyjście przerodziło się w półtora. Ledwo się doczłapałam do domu. Po powrocie miałam tyle rzeczy zrobić i nie mam znowu sił. Przekładam to wszystko na jutro, postanowione!

0 komentarzy (pokaż)
12 listopada 2016, 14:49

29 tydzień
Najbardziej denerwuje mnie w tej ciąży moja ułomność, chciałabym tyle zrobić ale nie mam sił, bardzo szybko się męcze. Czuje sie jakbym była chora przez cały czas. Nie mogę tego zaakcepotowac ani zrozumieć. Co bedzie dalej? Musze trochę pomarudzić...

3 komentarze (pokaż)
15 listopada 2016, 21:10

Byliśmy w szkole rodzenia. Dzisiaj było ciekawie i przerażająco, bo mówiliśmy o przebiegu porodu. Zresztą mam wrażenie, że mówiła prowadząca - położna i ja. Jak był czas na pytania to tylko ja się odzywałam i parę razy jedna z dziewczyn. No co ja mogę na to, że chcę wiedzieć jak najwięcej, chcę wykorzystać ten czas a nie przysłowiowo odfajkować, to chyba nic złego prawda? Szkoda tylko, że troszkę nieswojo się czułam przy tym. Mój zawód to ciągłe mówienie i rozmowa, więc jestem przyzwyczajona niby. Podobno mam jeszcze czas się oswoić z porodem a jednak zaczynam się denerwować. Liczę na instynkt kobiecy i opatrzność Boską. Boję się swojego własnego stresu i powikłań. Wiem, wiem trzeba pozytywnie myśleć :) postaram się.

Po tym wykładzie, mimo tego, że pytałam położna o wszystko co mi przyszło do głowy, mam dużo wątpliwości. Internet huczy o ochronie krocza, prawach pacjenta, przeciwdziałaniu bólowi itp. Komuś trzeba ufać, prawda?

0 komentarzy (pokaż)
19 listopada 2016, 20:53

30 tydzień
Rwa kulszowa się odzywa niestety, takie chwile i przeszywający ból w pośladku przechodzący do nogi :( z utęsknieniem czekam na wizytę u fizjoterapeuty.

Zabrałam się za rękodzieło. Idzie mi nawet nieźle. Mam w planach zrobić ozdoby świąteczne jako prezenty dla najbliższych ale i coś dla Małej. Chcę spróbować uszyć i zrobić mobil do łóżeczka :) mam już potrzebne materiały i działam. Daje mi to niesamowitą radość i wewnętrzny spokój.

Jesteśmy z M. na etapie intensywnego myślenia nad nowymi meblami dla Małej do naszej sypialni. Miejsca nie ma tam zbyt dużo. Zmieści się łóżeczko i komoda. Marzy mi się jeszcze wygodny fotel, ale cóż... M. przyniósł miarkę i kombinujemy. Chcę żeby w grudniu mebelki już były złożone i stały w pokoju. Wybór jest trudny, bo myślimy przyszłościowo. Czy będziemy mieli kiedyś kolejne dziecko? Czy lepiej kupić rozmiar łóżka standardowy czy lepiej większe z funkcją tapczanika? a może łóżeczko standardowe a z funkcja bujania? Ja chcę inny kolor mebli a M. koniecznie sosnę żeby pasowało do reszty. Trzeba coś postanowić.

3 komentarze (pokaż)
27 listopada 2016, 21:50

31 tydzień
Małe podsumowanie ostatnich dni:
-jestem na plusie 7kg,
-z bólem pleców raz dobrze, a raz źle,
-nerka na szczęście "śpi",
-moja cera jest w opłakanym stanie, ciągle coś mi wychodzi,
-zgaga mi tak nie dokucza,
-coraz gorzej mi się poruszać.


Co mnie ostatnio niepokoi to Mała rusza się inaczej jakoś. Czasem jak leżę albo siedzę to czuję na dole coś jakby miarowe pukanie. Szukałam w internecie co to może być
1 opcja: czuję tętno swoje, bo tam przechodzi jakaś żyła.
2 opcja: dziecko ma czkawkę od wod płodowych.
Musze spytać lekarkę co to jest. Dodatkowo spina mi się codziennie brzuch na kilka sekund. Czy to są te skurcze przepowiadające? :( czy może nie? A tak się ostatnio cieszyłam, że umiem już zrozumieć co się ze mną dzieje i rozróżniam ból nerki, niestrawność, kopniaki Młodej itp. Dobrze, że wizytę u lekarki mam już niedługo.

Z wyprawkowych spraw to:
-kupiliśmy fotelik samochodowy (M. znalazł super okazję),
-zamówiliśmy łóżeczko -czekamy na dostawę,
-wybraliśmy już komodę (trzeba zamówić w tym tyg.)
-dostaliśmy troszkę używanych ciuszków i zabawek dla Małej :)

Z innej beczki to czuję się samotna. M. chodzi do pracy i jak wraca to najchętniej by się położył. Ja rozumiem, że jest zmęczony (ma prawo) ale cały dzień siedzę sama i potrzebuję bliskości. Wiem, że on się stara, widzę to ale póki jeszcze jestem na chodzie mógłby mnie gdzieś zabrać, prawda? On to On ale znajomi? Moja przyjaciółka mało dzwoni, mało pisze, a właściwie tylko jak ma jakaś sprawę, nie spotyka się ze mną- ostatnim razem widziałyśmy się w wakacje. Przykro mi :( czuję się "olana". Nawet jak byłam w szpitalu i ona o tym wiedziała to nie zadzwoniła. Jak proponuje spotkanie to ona ciągle nie ma czasu. Jak dowiedziała się, że Mała urodzi się chora, a ja byłam mega przybita to też zero wsparcia. Chyba już nie mam przyjaciółki :( Mieszkam w wielkim mieście i samotność mnie dobija.
Sadziłam, że poznam kogoś na szkole rodzenia i będzie mi raźniej, ale wszyscy się spieszą do domu i nie są zainteresowani przyjaźnią.

3 komentarze (pokaż)
2 grudnia 2016, 12:45

32Tydzień
Od kilku dni jestem w szpitalu. Oczywiście przez kolke nerkowa. Zaczęło się to samo robić w drugiej nerce. Atak miałam w domu w nocy. Nad ranem zaczelam się pakować do szpitala i wszystko przeszło. Mimo to był to inny ból niż te parę tygodni temu. Postanowiliśmy jechać do szpitala. Przyjeli mnie i zostawili na obserwacji. Byłam zła poczułam się dobrze. Z dzieckiem ok. Szyjka dluga 2,8Cm super. Niestety po dniu pobytu w czasie jednego ktg miałam ponowny atak-bardzo silny. Okazało się potem, ze mam skróconą szyjke do 1,1Cm i grozi mi poród, dostałam zalecenia leżeć, brać lekarstwa i zastrzyki ze sterydami, żeby płuca Młodej się wyrobily, załamałam sie, teraz jest lepiej, leżę a dziś usłyszałam, że szyjka może się jeszcze wydłużyć,niewiadomo tylko jak długo zostanę w szpitalu.

2 komentarze (pokaż)
4 grudnia 2016, 12:00

Leżę. Ze strachem czekam na jutrzejsze badanie bo w nocy miałam atak kolki. Boję się ,że z szyjka nic się nie zmieniło, a jeśli nawet to boję się wrócić do domu, ataki są częstsze, bardziej bolesne i długo trwa zanim po podaniu leków dozylnie zadziała lek. K... co tu robic? Lekarz kazał kłaść się na zdrowej stronie. A ja mam juz dwie nerki zajęte czyli mam lewitowac? W Polsce podobno lekarze zalecają na szyjke leżenie a w Londynie podobno nie bo osłabia to mięśnie brzucha, miednicy, macicy i Bóg jeden wie czego jeszcze, rany. Odechcialo mi się wszystkiego a leżenia to już mam dosc po kokarde. Potrzebuje zastrzyku z energią i motywacja. Leżę sama teraz na sali. Koleżanką z lewej rodzi a pani z prawej już od wczoraj jest w domu.

1 komentarz (pokaż)
7 grudnia 2016, 12:08

Jest tak sobie. Szyjka się skrocila znowu. Lekarz stwierdził, że ciężko ją zbadać. Nieoficjalnie wiem, że mam zostać w szpitalu do świąt. Już się prawie z tym pogodzilam. M. Szykuje nam gniazdko. Stara się a ja muszę leżeć. Jutro chyba znowu będą mnie badać. Obawiam się badania i tej niejasnej diagnozy. Lekarz mruczy coś pod nosem,wpisuje w kartę albo podaje pielegniarce i koniec, mało konkretów. Regularnie zaglądam pokryjomu do swojej karty przed obchodem. Niestety mało tam informacji, które rozumiem. Same oznaczenia, bazgroły. Nie jest łatwo.

2 komentarze (pokaż)
11 grudnia 2016, 08:44

33 tydzień
Jestem w domu. Szok. Wypisali mnie do domu. 11dni spedzone w szpitalu działa na psychę. Po kolei- w dniu wypisu rano było badanie szyjki. Efekt- 13mm, kanał nadal miekki ale ordynator stwierdził, ze można mnie wypisac. Szok i jeszcze raz szok...przecież mialam minimum zostać do 34tyg. Mam nadzieje, że oni wiedza co robią. Nie mam skurczy, rozwarcia, dawno nie było ataku kolki i taka decyzja. Potem dostałam info od koleżanki z ktora leżalam w pokoju, że panie połozne pytały gdzie jestem i czy wypisalam się sama do domu. Rany, czyli ich zdaniem powinnam zostać?
W domu wszystko jest inne. Po zdjeciu kurtki popłakalam sie z tych emocji. W sypialni zmiany. Nie moge przyzwyczaic sie do nowych mebli. Nie wiem czy tak do konca sobie ten koncik wyobrazalam.
W zaleceniach od lekarza nie ma słowa o lezeniu tzw. Plackiem. Mimo to podeszlam w szpitalu do lekarza i nie mam domu opuszczac i jak najwiecej odpoczywac. Chyba ten tydzien jeszcze poleze, a moze nie? Jak juz kiedys pisalam w Polsce mowia o lezeniu w takich przpadkach a bardziej oswieceni twierdza,ze nie trzeba. Zobacze co powie na to moja ginekolog. Jestem osłabiona po szpitalu ale sa chwile, ze mam dosyc lezenia i boli mnie wszystko. Wczoraj odwiedzili mnie moi rodzice. Bylo milo mimo, ze nie pozwolili mi wstac. Zjadlam smaczny, domowy obiad co po szpitalnym jedzeniu jest luksusowa odmiana.
Teraz jestem troszke spokojniejsza ale po przyjeździe szalalam z nerwow. Nie wiedzialam czy nie powinnam sie postawic lekarzowi i zostac. Nadal boje sie, ze cos sie stanie. Mojaciocia stwierdziła, ze lekarze poszli na zywiol i beda patrzec co bedzie z tego. Rozumiem, ze nikt nkc nie moze mi zagwarantowac. Nie jest łatwo. Modle sie o szczesliwe rozwiazanie tej calej sprawy. Juz nie moge sie doczekac wizyty u lekarki, zeby dowiedziec sie jak duza jest moja dziewczynka ☺ skoro jej mamusia znowu przytyla kg

2 komentarze (pokaż)
14 grudnia 2016, 15:16

Nadal w dwupaku, nic się nie dzieje. Leże, wszystko mnie boli, zaciskam zęby.
Dzwoniłam do lekarki, wizyta w przyszły poniedziałek. Mam leżeć, brać luteinę, magnez. Zleciła mi badanie ogólne moczu, morfologię, ktg i wizytę u niej. Będzie ok, musi być.
Czuje się samotna, znudzona i zmęczona. M. bardzo się stara, dziś rano przed pracą obrał ziemniaki, wyciągnął mięso z zamrażarki. Robi zakupy, pierze, prasuje ciuszki Młodej a ja leżę. Chciałabym pomoc. W chwilach, gdy nie spie czytam, oglądam tv, rozwiązuje wykreślanki, słucham muzyki itp. Czasem rozmyślam. Chciałabym dokończyć moje hand made ale na leżąco kiepsko.


Wiadomość wyedytowana przez autora 14 grudnia 2016, 15:13

1 komentarz (pokaż)
16 grudnia 2016, 13:14

34 tydzień
info z belly...
"Jeśli martwiłaś się przedwczesnym porodem, możesz teraz odetchnąć. Urodzone teraz, Twoje dziecko nazwane zostałoby dzieckiem urodzonym przedwcześnie, a nie wcześniakiem. Różnica polega na tym, że przedwcześnie urodzone dziecko ma już prawdopodobnie rozwinięte płuca, zatem jest niewielkie ryzyko że trafi na oddział intensywnej terapii. Generalnie dzieci nie mające problemów zdrowotnych, urodzone pomiędzy 34-37 tygodniem, radzą sobie na świecie już całkiem dobrze i w dłuższej perspektywie nie odstępują kroku dzieciom urodzonym o czasie."
Bardzo się cieszę, rano nie mogłam spać z tych emocji, pierwszy cel osiągnięty- 34 tydzień! jeee! teraz byle do 37! heheeh raczej nie dam rady, ale kto wie. To by były jeszcze 3 tygodnie na leżąco... rany, szok! Poproszę nowy materac przeciwodleżynowy :(

Co u mnie?
*Miewam fale gorąca. Robi mi się niedobrze tak nagle, jestem rozpalona, mam rumieńce, po 15-20minutach przechodzi na szczęście.
*Wczoraj była opcja żeby jechać do szpitala, zaparłam się i powiedziałam basta, a to przez napięcie/stawianie się brzucha, trwało z 40minut. Mój brzuch był jak zbroja z krótkimi przerwami. Na szczęście wszystko przeszło i jest ok.
*Dotarły do nas zamówione zakupy, oczywiście nie wszystko jest do końca trafione (taki urok zamawiania przez net) ale jak M. przyniósł wielkie pudło to poczułam się jak u św. Mikołaja (przecież wiedziałam co jest w środku):)
*Nie mam spakowanej torby do porodu. Po pierwsze musiałabym wydać dyspozycje co ma być w środku - skoro jestem leżąca, a po drugie nie spakowałam jej trochę na przekór, Nie chce jechać znowu do szpitala! Jeszcze nie czas!

3 komentarze (pokaż)
20 grudnia 2016, 17:58

Jestem po wizycie. Szyjka 2cm. Wypytałam jak z tym jest, że raz taka długość a raz inna. Długość szyjki zależy od aparatu (modelu, dokładności), nacisku główki dziecka na nią, nacisku głowicy urządzenia w trakcie badania. 2cm oznaczają, że jest krótka i tyle. Nadal nie jest rozwarta co cieszy. Mimo to muszę leżeć. Z córcią jest ok. waży 2400kg z hakiem :) główka jest nisko i buzi już niestety zobaczyć nie można :( za to siusiaka nadal nie ma ;) Wszystko wydaje się ok. Ktg wyszło dobrze. Miałam całą listę pytań do lekarki np. to miarowe pukanie, które ciągle czuję to czkawka, nie ma się czym martwić. Na napięcie brzucha mam brać nospę -lekarka nie rozumie dlaczego odstawili mi ją w szpitalu. Nadal mam brać „moją ulubioną” luteinę. Właściwie to powoli ją zaakceptowałam mimo ciężkich początków. Lekarka dała mi do zrozumienia, że mogłabym wytrzymać do 36tygodnia i 3-4dni i odstawimy leki, przynajmniej tak wygląd jej plan. Oczywiście, gdyby coś się działo mam dzwonić i jechać do szpitala.

W ogóle wyjazd do przychodni to była wyprawa przez duże W. Po tak długim leżeniu wstać, umyć się, ubrać i wyjść z domu to wyczyn. Dałam radę. Położna zauważyła, że mam już duży brzuch i mi ciężko. No nie da się tego przeoczyć, bo dyszę jak lokomotywa.

Po wizycie niby się uspokoiłam, a jednak nadal czuję ogromny strach przed przyszłością. Może dobrze, że nadchodzą święta to ten czas szybciej mi minie. Mam problem z prezentami, wszystko musi załatwiać M. a ja tak lubię sama kupować podarunki :(

Czuję się mało atrakcyjna, gruba, na swoje włosy i buzię to już patrzeć nie mogę. Przydałby się fryzjer i może jakaś maseczka odżywcza?

2 komentarze (pokaż)
23 grudnia 2016, 18:29

35 tydzień
Jeszcze 2tygodnie, jeszcze 2...
Jutro Wigilia inna niż wszystkie dotychczasowe bo spedzone w łóżku. No ale nie ma co narzekać, przyjadą rodzice i moi bracia. Moze przeniose sie na ten czas do pokoju goscinnego i tam poleze? Bylo by fajnie. Szkoda tylko, że nie moge nic sama przygotowac. Lubie ukladac bialy obrus, serwetki, talerze tak z fantazją ale światecznie. Najbardziej brakuje mi żywej choinki. Mamy taką z marketu maleńka co prawda ale to nie to samo. W przyszłym roku sobie odbijemy, Mała będzie już roczna ☺ rany fajnie, taka wizja to jak sen.
Tak z innej beczki to od zeszłego tygodnia truję M. żeby dokończyć moje choinki handmade. W końcu moj ukochany się zlitował i zmalował mi je na złoto a potem w łóżku razem je ustroiliśmy za pomocą kleju na gorąco i różnych cekinow i korali. W łóżku było to trudne ale z pomocą się udało ☺ jak mi się uda to dadam zdjęcie. Wesołych świąt!

1 komentarz (pokaż)
UTWÓRZ KONTO

Twoje dane są u nas bezpieczne. Nigdy nie udostępnimy nikomu Twojego adresu e-mail ani bez Twojego pozwolenia nie będziemy wysyłać do Ciebie wiadomości. My również nie lubimy spamu!

Twój adres e-mail: 
OK Anuluj
Dziękujemy za dołączenie do BellyBestFriend!

Wysłaliśmy do Ciebie wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Aby aktywować konto przejdź do swojej poczty email , a następnie kliknij na link aktywacyjny, który do Ciebie wysłaliśmy.

Jeśli nie widzisz naszej wiadomości, zajrzyj proszę do folderu Spam.

OK (15)