BellyBestFriend
Dodaj do ulubionych

Pamietniki / Tytuł: Warto mieć marzenia, doczekać ich spełnienia

Autor: apaczka
18 maja 2015, 12:05

27 + 0
Początek 3 trymestru!

Jak wyżej - dziś pierwszy dzień trzeciego trymestru. Ostatnia prosta. Czas leci niesamowicie :) Czuję się dobrze choć od kilku dni znów mam delikatne bóle miesiączkowe. Mam nadzieję, że to normalne (właściwie mniej lub bardziej towarzyszą mi prawie od początku ciąży). Od kilku tygodni mam też bóle w samym dole brzucha, tuż powyżej spojenia łonowego. Pojawiają się one gdy wstaję, zmieniam pozycję podczas leżenia czy np usiłuję podnieść jedną nogę do góry. Wydaje mi się, że to właśnie więzadła i spojenie łonowe dają mi się we znaki. W piątek mam wizytę u ginekologa więc dowiem się co i jak :) Malutka się rusza, zauważyłam, że ruchy z kopniaczków przechodzą w rozpychanie, przeciąganie i wypychanie ;) Śmieszne uczucie.
W weekend kupiliśmy meble to naszego "kącika" - komodę i łóżko (dla nas). Czekamy jeszcze na łóżeczko. Zrobiło się mega przytulnie i już się nie mogę doczekać aż będziemy wszyscy razem :)

Ostatnio pisałam, że boję się krzywej cukrowej i obawiam się o wynik. Haha, kobieca intuicja! Samo badanie zaskoczyło mnie pozytywnie, wciśnięcie pół cytryny do tego magicznego eliksiru sprawia, że smakuje wyśmienicie ;) Bardzo słodkie ale dobre :) A tak się bałam. Na szczęście ominęły mnie sensacje typu mdłości, wymioty czy omdlenie. Niestety wynik nie za ciekawy :( Na czczo moja glukoza trzyma fason ale już niestety po godzinie czy dwóch od wypicia glukozy nie :/ Diagnoza: cukrzyca ciążowa i natychmiastowe zalecenie wprowadzenia diety. Mimo wszystko trochę szok - ja zawsze zdrowa, szczupła, aktywna fizycznie?
Więc od piątku jem 6-7 posiłków dziennie w określonych godzinach, ograniczam węglowodany proste, zwracam uwagę na liczbę wymienników węglowodanowych i indeks glikemiczny itp. Właściwie nie jest to takie trudne jak mi się wydawało na początku. Dużo gorsze jest przestawienie organizmu (i głowy) na to, że NIE WOLNO jeść słodyczy, ciast i innych pysznych rzeczy. A ja akurat jak nie mogę to bym zjadła! Koniec podjadania! Będzie (a właściwie już jest) ciężko ale mam nadzieję, że przyzwyczaję się do braku tych przysmaków w mojej diecie ;) Mój mąż konsekwentnie twierdzi, że to dobra dieta, nic strasznego i to po prostu zdrowe jedzenie. Tak wiem, tylko on nie jest w ciąży ;) Nie rozumie co to "zachcianka". A ja żyję od posiłku do posiłku - kończę śniadanie i już myślę o drugim śniadaniu. Podobnie z każdym innym ;) No ale trzymam się dzielnie. W piątek mam wizytę na Patologii Ciąży na Karowej, będzie badanie, szkolenie i uroczyste wręczenie glukometrów ;) Coś czuję, że od teraz nie będę mogła narzekać na brak zainteresowania służby zdrowia moją osobą - w końcu awansowałam do wyższej ligi, nie jakaś tam pospolita fizjologiczna ciąża tylko PATOLOGIA - ale najważniejsze, że Dzidziusia będzie dokładnie monitorowana. W końcu ta cała męka dla niej ;) <3 Teraz żartuję bo pogodziłam się z tym ale początkowo nie było mi do śmiechu. Dieta ma też plus - przynajmniej zbyt dużo już nie przytyję i łatwiej będzie mi wrócić do formy po porodzie. A jak widać w moim przypadku zachowanie prawidłowej wagi i kondycji będzie ważne na dalszych etapach życia aby nie dopuścić do rozwoju cukrzycy typu 2.

No i to tyle z tego co u nas się dzieje :) Mimo wszystko mam nadzieję, że to już koniec naszych kłopotów i powikłań. Jak dla mnie wystarczy.

5 komentarzy (pokaż)
21 maja 2015, 12:35

27 + 3
Do porodu 88 dni :)

Właściwie to chciałam napisać coś do tych dziewczyn, które wciąż czekają na swój wymarzony cud :) A mianowicie - ćwiczcie! Brzuszki, udka, pośladki co kto lubi - a najlepiej wszystko. Z racji naszych przedłużających się starań (po około roku) w ramach wypełnienia czasu/poprawienia humoru zapisałam się do klubu fitness. I to był strzał w dziesiątkę :) Przed zajściem w ciążę sporo ćwiczyłam, wyrobiłam sobie mocne mięśnie, szczególnie brzucha i teraz czuję i widzę, że było warto! W rozsądnym czasie po porodzie planuję (w jakimś stopniu) wrócić do tego. Szczególnie teraz gdy okazało się, że mam cukrzycę i muszę dbać w przyszłości o formę. Mi ćwiczenia poza poprawą kondycji czy figury dawały zastrzyk endorfin, które pomagały przetrwać kryzysy staraniowe.
Naprawdę polecam jako formę wręcz "leczenia" :)

A u nas - Natulka kopie aż brzuch faluje ;) A ja marzę o słodkim :D Ale nie daję się zachciankom. Niestety najgorsze, że w cukrzycy muszę również ograniczać owoce, które zawsze zjadałam kilogramami. No ale co zrobić...Jutro mamy ciekawy dzień. Idziemy na Karową gdzie będziemy przyjęte w tzw. trybie jednodniowym na zrobienie badań, szkolenie i konsultację diabetologiczną. A jako wisienkę na torcie, na deser mamy wizytę u mojego gina :) Ciekawi mnie ile przytyłam od ostatniej wizyty no i jak się miewa moja córcia, ile waży :) Zaobserwowałam ciekawą rzecz. A mianowicie od końca marca mierzę codziennie ciśnienie. Od około tygodnia (od kiedy jestem na diecie) zauważyłam, że moje ciśnienie się obniżyło. Wcześniej miewałam około 120-125/70-75 a aktualnie około 115-110/65-70. Zastanawiam się czy możliwe, że jest to efekt diety (nieleczona cukrzyca ciążowa prowadzi do nadciśnienia) czy raczej nieciekawej pogody ;) Pewnie jutro się dowiem a jak nie, to dalej będę prowadzić swoje obserwacje :)

1 komentarz (pokaż)
25 maja 2015, 10:26

29 tydzień ciąży!
Do porodu 84 dni
Do II śniadania pół godziny ;)

Piątek był bardzo pozytywnym dniem! :)
Może poza czekaniem w IP na Karowej 2.5 h (wybaczam ale tylko dlatego, że miałam sudoku). Krótkie szkolenie dietetyczne, szybki wywiad lekarski, ekspresowe badanie a na koniec 20 min KTG :) Muzyka dla moich uszu, to bez porównania najpiękniejszy dźwięk na świecie! Zwłaszcza, że moja córeczka od samego rana siedziała cichutko jak myszka pod miotłą udając, że ta cała cukrzyca to nie jej sprawka ;) I tak mnie nie nabierze ale wszystko jej wybaczam, w końcu siedzimy w tym we dwie ;) Prosto ze szpitala udałam się na wizytę do mojego gina. I tu znów same dobre wieści! Malutka waży już 1050 gramów i, co najważniejsze, ustawiła się już główkowo! Wiem, że to może nic takiego, zwykła rzecz, ale jestem z niej dumna! :D Mądra dziewczynka. Kilka dni przed usg wyczyniała dzikie harce w brzuchu, wierciła się i kręciła - teraz już wiem dlaczego :)

Moja waga trzyma fason - przez miesiąc przybrałam jedynie 700 g czyli jest dobrze :) Przewiduję, że na diecie cukrzycowej dużo bardziej nie przytyję - nie liczę zatrzymania wody w organizmie czy rosnącej wagi dziecka. Od położnej dowiedziałam się, że wiosną pół szpitala na Karowej odchudza się tą dietą ;) Szyjka długa, zamknięta. Morfologia i mocz ok.
Umówiliśmy się na usg trzeciego trymestru na 12.06 i kolejną wizytę 19.06. A ja wciąż pamiętam jak jeszcze nie tak dawno temu byliśmy z mężem na usg prenatalnym w pierwszym trymestrze czy usg połówkowym!

Dzień zakończyłam zupełnie przypadkowymi spotkaniami z koleżankami z pracy :)
W sobotę byliśmy na urodzinach znajomego. Troszkę potańczyliśmy a maleńkiej chyba to się podobało, gdy wróciliśmy do domu kopała i wierciła się jakby chciała powiedzieć "Jeszcze, jeszcze" :D
Tak miło spędziliśmy ten weekend :) Jestem super szczęśliwa <3

0 komentarzy (pokaż)
2 czerwca 2015, 10:09

29 + 1
Do urodzin 76 dni :)

Wczoraj zaczęłyśmy 30 tydzień! Może się powtórzę ale - jak ten czas leciiii! Stopniowo kompletujemy wyprawkę, dzisiaj piorę torbę do szpitala i powolutku będę do niej dokładać to i owo. W tym tygodniu zamawiamy również wózek i nosidło. Zdecydowaliśmy się na Bebetto Holland z białym stelażem, powiem szczerze, że to pierwszy wybór, nie robiłam wybitnych porównań 10 modelów wózków pod każdym kątem itp bo zwariować z tym można! Jest tyle wózków na rynku, że do porodu bym się nie wyrobiła a uważam, że w pewnym przedziale cenowym są one podobnej jakości i większość różnic zaciera się z czasem. Zobaczymy czy będziemy z niego ostatecznie zadowoleni :)

Dzidziulka ostatnimi czasy była bardzo aktywna. Do tego stopnia, że jak mnie skopała w piątek to rozbolał mnie brzuch i modliłam się żeby przestała zanim zrobi nam krzywdę ;) Później zaczęły się bóle jak na miesiączkę i pojawiło się jakieś kłucie w dole brzucha...na poważnie zastanawiałam się czy wszystko jest w porządku. Na szczęście w sobotę śladu po tych dolegliwościach nie było :) Ale chyba znów zmieniła swoją pozycję bo od niedzieli czuję zdecydowanie bardziej "przytłumione" ruchy, mam wrażenie, że teraz obija mi kręgosłup ;) Mam tylko nadzieję, że nadal jest główką w dół :) Chyba jednak wolałam te mocniejsze ruchy ;)

Na diecie jest nieźle. Ze śniadaniem, które jest najbardziej problematycznym posiłkiem w ciągu dnia (najwyższe skoki cukru) sobie poradziłam - jem je na raty czyli zjadam łącznie do 11 trzy małe śniadania :) Na obiad bez problemu się najadam, jem rybkę lub mięso, troszkę kaszy, ryżu czy nawet ostatnio ziemniaków i do tego furę surówki i też jest dobrze :) Cieszy mnie to, że mogę jeść truskawki bez strachu :) Ze słodyczy pozwalam sobie na 1-2 kosteczki gorzkiej czekolady do posiłku (nie każdego ;) ) i cukry też nie szaleją.

Teraz czekamy na usg trzeciego trymestru 12.06 :)

1 komentarz (pokaż)
12 czerwca 2015, 09:06

Odcinek pt. "Kłopoty w raju"

31 tc, 30+4
Do urodzin 66 dni :)

No właśnie kłopoty, mam nadzieję, że malutkie, nic nie znaczące ale jednak. Jak już się uporałam z cukrzycą, opanowałam dietę i wszystko szło dobrze to nagle...chyba mi się rozchodzi spojenie łonowe :( Nie to żeby to była profesjonalna diagnoza, to raczej ja na podstawie objawów mam takie podejrzenia.
Od kilku dni mam coraz większy ból w okolicy spojenia łonowego w określonych sytuacjach - przy przekręcaniu się z boku na bok (jęczę z bólu i zaciskam zęby), przy wstawaniu, niemal nie mogę podnieść jednej nogi - taki to ból. Do tego po wstaniu, zanim się rozchodzę, moje ruchy przypominają te 80-latki :/ Brzuch bardzo ciągnie i nie dla mnie dłuższe spacery...przynajmniej w tym stanie. Podobne objawy miałam już kilka tygodni temu, wszystko ładnie ustąpiło (a raczej złagodniało) więc myślałam, że jest ok. Dzisiaj usg III trymestru u mojego ginekologa, wspomnę mu o tym (wizyta dopiero za tydzień), może przyłoży głowicę do tego nieszczęsnego spojenia i dowiem się co jest grane. Dzisiaj od prawie 3 nie śpię (mam upierdliwego kota), każda zmiana pozycji w łóżku to koszmar, do tego zapchany nos, od 4 męczył mnie Duży Głód, który zaspokoiłam dopiero po 5 co by zachować resztki przyzwoitości no i jeszcze córeczka szalała w brzuchu :) Także jestem wykończona i zaczynam łapać doła gdy pomyślę, że naprawdę mogę mieć problemy ze spojeniem bo są one równoznaczne z rozwiązaniem ciąży drogą CC, leżakowaniem do końca ciąży i czym tam jeszcze wolę nawet nie myśleć :( Niestety hormony robią swoje do tego mój brzuszek jest nisko cały czas - dzięki temu nie wiem co to zgaga, duszność czy obite żebra. Przez ostatnie dni byłam bardziej aktywna, trochę podróżowałam, załatwiałam różne sprawy - oby to chwilowe pogorszenie wynikało z tego.

A z innych wieści - wyprawka kompletuje się w fajnym tempie :) Pozostało nam jeszcze łóżeczko z materacykiem i przwijakiem, pieluszki tetrowe, nagromadzenie rozsądnych ilości pampersów, wanienka i parę różnych drobiazgów. Jak dla mnie obowiązkowo jeszcze jakieś grzechotki, zabaweczki choć wiem, że to nie są niezbędne dla noworodka gadżety ;) No ale należę do tych osób, które już mają szufladę książeczek dla dziecka w tym min. obrazki kontrastowe ;) Mamy już też komplet ubranek i myślę, że z grubsza do około 6 miesięcy powinny wystarczyć :)
Tydzień temu zamówiliśmy wózek - termin odbioru do 4 tygodni. Po czym 4 dni później otrzymaliśmy telefon ze sklepu, że wózek już jest! I tym sposobem maszyna stoi i cieszy oko :) Nie tylko nasze bo oczywiście kocisko sprytnie próbuje się zamontować w gondoli ;) Nie powiem, widok to komiczny ale te zapędy zostają szybko i konsekwentnie hamowane :)

Moja kochana córeczka buszuje w brzuchu, przy czym ma swoją określoną miejscówkę, gdzie zawsze kopie i wypina różne części ciała :) Dziś się dowiem co u niej, ile waży i czym mnie tak dźga zawzięcie :)

2 komentarze (pokaż)
13 czerwca 2015, 11:45

Po wczorajszym usg :)
Okazuje się, że mój ból w okolicy spojenia nie wynika z jego rozejścia. Otóż moja córcia ustawiona główką w dół jest już bardzo nisko - zbyt nisko. Doktor trochę się przeraził - bo wiadomo - na takie ustawienie jest jeszcze za wcześnie! Oczywiście nie muszę mówić jak przerażona byłam ja...Na szczęście szyjka mocno trzyma, jest długa (39 mm) i zamknięta :) Ból wynika z tego, że mała główką wszystko tam rozpycha, napiera ... No kochana jest, chce mamusi pomóc żeby było jak najłatwiej przy porodzie ;) Dostałam zalecenie - ograniczyć aktywność, jak najwięcej leżeć i odpoczywać, nospa 3x1 do czasu wizyty, którą mam za tydzień. Martwi mnie to, nie powiem, choć sytuacja wydaje się być opanowana to jednak niepewność jest. Dr stwierdził, że mała wraz ze wzrostem może jeszcze "pójść do góry". Może ale nie musi. Trochę mi smutno, wygląda na to, że w najbliższym czasie pobliski warzywniak, piekarnia i apteka będą szczytem moich możliwości... Ale czego matka nie zrobi dla dziecka? :)

Ach no i dzisiaj ból zelżał i wreszcie mogę poruszać się już nie jak 80 latka a jak 65 latka ;) Haha, nie wiem czy to zasługa nospy, czy mała uznała, że jednak przegięła i poszła troszkę w górę? tego nie wiem :) Ale w dalszym ciągu czuję ją nisko i wiem, że naprawdę muszę się oszczędzać!

A Natusia waży już 1750g i ma idealnie przeciętną wagę w okolicach 50 centyla :) Moja waga idzie w dół na diecie cud-cukrzycowej ;) schudłam w ciągu 3 tygodni ponad kilogram. Nie cieszy mnie to jakoś szczególnie ale to spodziewany efekt tej diety :) Także na razie jestem +8 w porównaniu do wagi sprzed ciąży. Cukry mam naprawdę dobre, praktycznie bez wyskoków już od 2 tygodni :) Pozwalam sobie czasem na loda (np wczoraj pół Magnum), kawałeczek ciasta czy gorzką czekoladę :)

Myślę, że najwyższy czas zacząć pakować torbę do szpitala...ostatnie wydarzenia pokazują, że nigdy niczego nie można być pewnym no i lepiej żadnego bólu czy dyskomfortu nie bagatelizować. Wczoraj poprałam najmniejsze ubranka, muszę je poprasować i poukładać. A wózek mamy Bebetto Holland W2 na białym stelażu i do tego jeszcze kupiliśmy białą parasoleczkę :) Dosyć klasyczna kolorystyka, nic ekstrawaganckiego ;)

3 komentarze (pokaż)
16 czerwca 2015, 11:38

32 tydzień
31+1
2 miesiące do urodzin

Wczoraj był kiepski dzień...Nie wiem czy to moja macica czy może córeczka, z okazji wejścia w kolejny tydzień trochę mnie nastraszyła. Nad ranem pojawiły mi się bóle miesiączkowe jakby skurczowe, do tego bóle w krzyżu też takie a la miesiączkowe. A że od kilku dni na zalecenie lekarza biorę nospę więc wzięłam ją trochę szybciej. Niestety ból zelżał dopiero po około 1.5 h. Nie był silny ale bardzo mnie zaniepokoił, w sytuacji gdy główka Natalki jest już nisko w kanale oczywiście miałam wizję przedwczesnego porodu :/ Resztę dnia praktycznie przeleżałam w łóżku, z krótką przerwą na małe zakupy i zrobienie szybkiego obiadu. I wtedy znów zaczęło się jakby napinanie i twardnienie brzucha. Zmartwiłam się nie na żarty, mąż wrócił wcześniej z pracy i pojechaliśmy na IP. Wolałam to sprawdzić niż żyć w niepokoju, zamartwiać się kolejną noc czy dzień czy aby na pewno wszystko jest w porządku. Na szczęście okazało się, że jest! I nie mam czym się martwić. Na dole wszystko pozamykane na cztery spusty, na ktg czynności skurczowej brak, malutka tak spokojna w ciągu dnia zaczęła kopać w ktg i ładnie się ruszać :) Uff ulżyło mi niesamowicie i wróciliśmy do domku :) Wg pani doktor takie ułożenie nie zwiększa ryzyka przedwczesnego porodu, jedynie czynność skurczowa i rozwierająca/skracająca się szyjka - co u mnie nie ma miejsca. Teraz czekam na swoją piątkową wizytę i zobaczymy co dalej ale jestem dużo spokojniejsza i wiem, że wszystko dobrze się skończy :)

Z innych rzeczy - od kilku dni czytam książkę (poradnik?) Dr Harveya Karpa "Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy" i chyba polecam do przeczytania przyszłym mamom. Chyba bo nie dotarłam jeszcze do końca i nie przetestowałam jeszcze na swoim maluchu oczywiście ;) Ale jest fajnie napisana, wyjaśnia dlaczego dzieci płaczą, czego im brakuje po przyjściu na świat i jak im (i sobie) pomóc przetrwać ten trudny czas wzajemnego poznawania sie i adaptacji. Moja bratowa zachęciła mnie do przeczytania ponieważ ona natrafiła na tę książkę dopiero przy drugim dziecku i dzięki niej uniknęła wielu błędów, które popełniła przy pierwszym. Myślę, że warto przeczytać zwłaszcza, że nie lansuje jakiś dziwnych pseudopsychologicznych teorii. Nie wiem jeszcze jak to będzie u nas ale już teraz wiem, że chciałabym zapewnić mojej córeczce maksimum miłości i ciepła przez ten rok urlopu macierzyńskiego. Jest to takie minimum, które mogę jej dać. Ten rok ma być z nią i dla niej :) Zobaczymy jak to wyjdzie w rzeczywistości :)

2 komentarze (pokaż)
19 czerwca 2015, 18:58

31+4
Do urodzin 59 dni :)

Po wizycie u ginekologa: Szyjka długa, zamknięta. Główka nadal na nią napiera ale nie ma większego ryzyka porodu przedwczesnego - to najważniejsze. Dr zachwycony moimi cukrami ;) Waga spada ale to zgodne z oczekiwaniami. W sumie jestem zadowolona z tego, dobrze się czuję - poza brzuchem i biustem, które wiadomo są większe wszystko po staremu ;) Okres głodu na diecie minął i najadam się moimi posiłkami :) W dalszym ciągu lepiej jednak abym się raczej oszczędzała. Nawet nie musi mi tego mówić bo po dzisiejszym dłuższym spacerze czuję ucisk "w dole" - to chyba ta główka uciskająca moją szyjkę... Kolejna wizyta za 3 tygodnie - to będzie już 34+4! Do zrobienia mam morfologię, mocz, WR, HBs i Toxo IgM.

<3

0 komentarzy (pokaż)
3 lipca 2015, 11:33

33 + 4 dni
45 dni do terminu porodu

Już nawet nie piszę jak ten czas leci :P Każdy miesiąc starań ciągnął się jak wieczność - okres - owulacja - okres. 28 dni i brak gwarancji na sukces. I tak przez prawie 2 lata...Ktoś komu udało się zajść w ciążę szybko nie zrozumie tej różnicy. Teraz jest inaczej :) To oczekiwanie ma określoną ilość dni a na samym końcu czeka wspaniały prezent - Nasze Dziecko :) Z jednej strony nie mogę się doczekać, z drugiej jestem ciekawa jak zmieni się nasze życie a z trzeciej wiem, że Natalka ma jeszcze trochę czasu. Czasu, który wykorzysta siedząc mi na pęcherzu czy wypychając swoje stópki przez mój brzuch ;) Już dawno nie dostałam prawdziwego kopniaczka - ostatnimi czasy szanujące się bobasy wystawiają i prostują różne twarde części ciała co dla żywicielki zaczyna być bolesne ;) Ale uwielbiam to i zawsze czekam aż pod skórą będę mogła wyczuć coś twardego - najpewniej stopę. Chyba zaczyna być ciasno w środku :) Od jakiegoś czasu zaczęłam też wyraźnie czuć czkawkę! Przezabawne uczucie! Co ciekawe zdarza się ona 3 razy dziennie - do południa 2 razy i 1 raz wieczorem ;) Poza tym moja Dzidziusia jest spokojnym bobaskiem, w nocy daje mi się wyspać a rano wstaje ze mną. Ostatnio była tak spokojna, że zdradziła jej obecność tylko paskudna czkawa ;)

Moje dolegliwości, o których wcześniej pisałam, na szczęście w 80% minęły i znów mogę się w miarę sprawnie poruszać. Spacer do najbliższego parku, co prawda niedługi ale jest możliwy :) Nie wiem czy Natalka odpuściła mojej szyjce czy co się stało ale poczułam ulgę :) Jednak bywają "dni" (póki co rzadko) kiedy czuję się kiepsko, nie mam na nic siły i nawet siedzenie męczy. Tak to już teraz chyba będzie. Od niedawna też zaczęłam odczuwać skurcze Braxton - Hicksa, które nie należą do przyjemności ale cóż - jak wyżej.

Cukrzyca została ujarzmiona, na szczęście tylko za pomocą diety. Jakiekolwiek wyskoki zdarzają mi się baaaardzo rzadko a niekiedy nie oszczędzam się :) Oczywiście przestrzegam zaleceń ale jem sporo owoców, czasem nawet lody :) No...takie zachcianki może mieć kobieta w ciąży na diecie cukrzycowej ;) Cukier powinnam mierzyć 4 razy dziennie (na czczo i po głównych posiłkach) ale robię to praktycznie po każdym posiłku, po to żeby mieć nad nimi pełną kontrolę. Mąż widząc moje posiłki śmieje się, że jem więcej od niego ;) Hmmm nie powiedziałabym - ja po prostu jem regularnie 5-6 posiłków dziennie a nie jak on 3 duże. Do tego moja dieta jest bardzo urozmaicona i szczerze mówiąc nawet się cieszę, że muszę jej przestrzegać - czuję się dobrze, jem zdrowo i nie utyję 20 kg :) Gdyby nie dieta, wiem, że jadłabym więcej pustych kalorii...

W domu już prawie wszystko gotowe - łóżeczko złożone, w komodzie wyprane i wyprasowane ubranka. Nawet torba do szpitala w 90% zapełniona :) Do kupienia zostały nam jeszcze wanienka i przewijak.

Równo za tydzień kolejna wizyta u ginekologa. Nie mogę się doczekać, ciekawe jak ta moja kluseczka się miewa :)

2 komentarze (pokaż)
8 lipca 2015, 20:01

34 + 2
40 dni do terminu porodu!

Tak naprawdę to chciałam tu napisać jedynie o tym, że dziś jest ten dzień, gdy po raz pierwszy w ciąży mam naprawdę paskudny nastrój. Zła jestem dosłownie na wszystko. Najbardziej na te upały, mam ich już serdecznie dość, w mieszkaniu gorąco (30-28 st!) okna pootwierane i efektu brak! Nic nie mogę zrobić - siedzenie, leżenie nawet spanie męczy i sama nie wiem co ze sobą zrobić bo wszystko mnie wkurza...Nawet słońce mnie irytuje, niech już wreszcie spadnie deszcz, ochłodzi się - cokolwiek byle chwila ulgi była. Od kilku dni wegetuję w oczekiwaniu na ochłodzenie...Obiecuję nie narzekać na +18, chmury i deszcz. W weekend trochę za dużo pochodziłam i efekt - kłucie w szyjce i znów uczucie, że malutka na nią mocno napiera - na szczęście w piątek wizyta u ginekologa, jestem ciekawa jak się przedstawia sytuacja. Ogólnie czuję się bardzo niesprawna i zaczyna mnie to coraz bardziej męczyć...z chodzeniem jest ciężko od jakiegoś czasu ale od niedawna prawdziwe wyzwanie to schylić się po coś. Jeszcze jak na złość wszystko leci mi z rąk...Na pocieszenie mam bardzo dobre wyniki badań - morfologia, mocz, toxo, wr i Hbs. No i Natalkę, która dzisiaj żwawo się wypina i wierci :)

5 komentarzy (pokaż)
13 lipca 2015, 09:53

35+0
-> czyli rozpoczynamy 36 tydzień
-> czyli 35 dni do terminu porodu
-> czyli 9 miesiąc ciąży :)

No i sierpnióweczki zaczęły się rozpakowywać...U mnie jeszcze 2 tygodnie do ciąży donoszonej :)
W piątek wizyta u gina - malutka (już nie taka malutka) waży 2.5 kg i miewa się dobrze. Oczywiście głowę wpycha w tą moją szyjkę, widać tak jej wygodnie ;) Poskarżyłam się lekarzowi na kłucia w szyjce (jak więcej chodzę) to chłop się ucieszył, że szykujemy się do porodu. Na szczęście jest wciąż zamknięta i trzyma, niestety nie wiem ile cm ma ale czy to by coś zmieniło? Żyć mam normalnie, na tyle na ile ze 103 cm brzuchem i głową o średnicy ok 10 cm niemalże między nogami można żyć i funkcjonować normalnie ;) W tym tygodniu pobieram GBS a kolejna wizyta 24 lipca. Czuję się dobrze, humor lepszy. No i dzisiaj piękna pogoda....chmury, przelotne opady, +16 st C ...:P

3 komentarze (pokaż)
17 lipca 2015, 15:52

Powiem tylko tyle: ostatni miesiąc przed nami! Do terminu porodu 31 dni :) 17.08.2015 coraz bliżej. Mąż odbiera każdy mój telefon tak szybko jak nigdy :D To jak na razie jedyny objaw zbliżającej się godziny "0" <3

1 komentarz (pokaż)
27 lipca 2015, 12:46

37+0
Do terminu 21 dni :)

Witamy się w pierwszym dniu 38 tygodnia ciąży! Juppii. Rok temu bym nie pomyślała, że to napiszę, a teraz w moim brzuszku czka w najlepsze 3 kg Natalka ;) Jak dla mnie to niezwykłe <3

W piątek miałyśmy wizytę u ginekologa. Było miło jak zawsze, dostałam komplement, że ładnie wyglądam a ciąża mi służy :) Fajnie usłyszeć coś takiego, facet w końcu widzi sporo kobiet w ciąży więc może coś w tym jest hehe ;) A może mówi tak każdej w zaawansowanej ciąży żeby jej zrobić przyjemność ;) Moja córeczka waży 2900 g - ładnie przybiera, przepływy i ilość wód prawidłowa. Szyjka jak na razie nie zdradza gotowości do rodzenia więc kolejna wizyta za 2 tygodnie (38 i 4 dni). Powinnam dotrwać. Z dobrych informacji dr nie wybiera się na razie na urlop i ma dyżur w okolicach mojego terminu - 15 sierpnia. Fajnie byłoby się spotkać na porodówce :) Lubię go, z wizyt od niego zawsze wychodzę mega szczęśliwa choć to przecież zasługa Natalki, że tak pięknie rośnie i są same dobre wieści :)

Natulka jest niezłą numerantką. Od dłuższego czasu leżała główką do dołu, kręgosłup po mojej lewej stronie a nóżki wypinała po prawej stronie mojego brzucha - przez to bardzo dobrze ją czułam. W sobotę rano - nic nie czuję aż tu nagle - delikatne smyrnięcie z lewej strony! Musiała się obrócić w nocy :) Chyba ta zmiana zaskoczyła ją podobnie jak mnie bo z tego wszystkiego w sobotę była bardzo mało ruchliwa...a we mnie wzrastał niepokój...wieczorem troszkę się poruszała ale to nie o samo co zwykle. Tłumaczyłam sobie, że jest upał i każdy może mieć gorszy dzień... Niedziela upłynęła mi pod znakiem nasłuchiwania i wyczekiwania ruchów, których było chyba 3/4 mniej niż zwykle...Około 12 czkawka ale i tak mnie nie przekonała, bardzo się niepokoiłam, że może podczas swoich nocnych piruetów okręciła się pępowiną czy coś w tym stylu. Po południu podeszliśmy na IP bo musiałam się upewnić czy wszystko ok. Nie byłam w stanie skupić się na niczym, chodziłam jak struta zastanawiając się czy u niej wszystko w porządku...Na szczęście KTG reaktywne, na usg przepływy prawidłowe. Uff jaka ulga :) I oczywiście pod koniec KTG zaczęły się w końcu jakieś konkretniejsze ruchy ;) Ładnie to tak martwić rodziców?! Pierwszy raz tak się o nią martwiłam, straszne uczucie...Ale już wszystko dobrze, dzisiaj od rana ruchy pierwsza klasa, elegancka czkawka i falujący brzuch - czyli to co każda mama lubi najbardziej :D No a nóżki nadal po lewej stronie...;)

Wyprawka już chyba w 99% gotowa. Wczoraj wieczorem zamówiłam ostatnie drobiazgi a w sobotę kupiliśmy wanienkę i przewijak. Łóżeczko czeka choć jak na razie nie zakładam żadnych ochraniaczy i kołderek bo moim zdaniem to niepotrzebne na początku. Z resztą Natalka i tak będzie z nami spała przynajmniej część nocy w kocyku czy beciku :) Torba do szpitala też prawie spakowana - muszę jeszcze dokupić jakieś klapki szpitalne, dorzucić coś do picia itp. Jedynie nie mam żadnego biustonosza do karmienia :( Ten zakup przede mną. Mam spory biust (aktualnie 75 G a przed ciążą 70 F :D ) i od dłuższego czasu korzystam z usług brafiterki. Niestety to oznacza spore koszty a nie chce jak na razie wydawać 200 zł na stanik bez fiszbin, miękki, który nie wiem jak długo ponoszę...Widziałam całkiem spoko staniki "robocze" na allegro, jedynie muszę się skonsultować jaki rozmiar kupić. A po kilku tygodniach jak już ustabilizuje się laktacja zaszaleję i kupię coś naprawdę fajnego i ładnego :)

Moje samopoczucie jest dobre :) Fajnie się czuję i to nawet pomimo tego, że ciężko się chodzi, przekręca w łóżku na raty, każdej nocy wstaję min 3 razy do wc, puchną stopy i dłonie (zwłaszcza w upały) ;) Skurcze Braxton-Hicksa są coraz częstsze i bardziej nieprzyjemne, czasami pojawia się ból miesiączkowy. Dziwne uczucie - to zawsze kojarzyło mi się z krwią i nadciągającym okresem a teraz to zupełna norma i trzeba się z niego cieszyć ;) Przytyłam jak na razie ok 10 kg i też mi z tym dobrze :)

Jeszcze na koniec dodam, że spotykam się ze strony ludzi ze sporą życzliwością! Może to jakiś wyjątek, może mam szczęście ale bardzo często ktoś mi ustępuje miejsca, przepuszcza w kolejce, coś podaje...ostatnio w tramwaju, pani w średnim wieku poprosiła jakąś nastolatkę żeby ustąpiła mi miejsce. Byłam w szoku ;) Chociaż jak dotąd najbardziej zaskoczył mnie starszy pan w sklepie spożywczym. Ustawiła się dość długa kolejka do kasy (oczywiście ja z mężem na końcu) i w tym momencie otwarto drugą kasę. Starszy pan rozejrzał się, spojrzał na mnie i zarządził na głos, bardzo stanowczo "Pani w ciąży pójdzie pierwsza" haha. Jakaś dziewczyna podeszła do kasy przede mną z jedną rzeczą do skasowania ale przestraszona i okrutnie speszona. Cała reszta się nie ruszyła. Ja byłam w takim szoku, że chyba nawet panu nie podziękowałam :D Do dziś śmieję się na wspomnienie tej sytuacji ;) Wiadomo, ludzie jak to ludzie ale zawsze znajdzie się jedna czy dwie osoby, które potrafią się fajnie zachować. Ogólnie jestem raczej spokojną osobą i nie lubię skupiać na sobie zbyt wiele uwagi a ciąża to taki stan, który się jednak rzuca w oczy. Czasem to zainteresowanie mnie peszy ale tak czy inaczej jest miłe :)

Podsumowując - fajnie jest być w ciąży i chyba będzie mi brakowało tego stanu :) Z drugiej strony coraz bardziej nie mogę doczekać się spotkania z naszą córeczką chociaż mam obawy jak to będzie i jak sobie poradzimy. Jak by nie było - rozpoczynamy nowy rozdział w życiu :)

2 komentarze (pokaż)
1 sierpnia 2015, 18:43

No i nastał sierpień :) Nasz miesiąc - urodziny Natalki i kilka dni później moje :)
Ciekawe kiedy to będzie i jak.
O porodzie nie myślę na razie, wydaje mi się zupełną abstrakcją ;) Tak jakby mnie to nie dotyczyło. Dziwne uczucie ;)
Oznak porodowych praktycznie brak - jedynie nieregularne, twardnienia brzucha kilka razy dziennie. Mam nadzieję, że mnie złapie nagle i z zaskoczenia, raz a dobrze. Samopoczucie świetne - jak to możliwe, że czuję się lepiej niż 1.5 miesiąca temu? Nie wiem ale jestem na chodzie jak już dawno nie byłam. Może moja ciąża przeszła w stan przewlekły? ;)
Niestety znów nadchodzą upały, nie muszę mówić jak baaardzo się cieszę :P Chociaż i tak uważam, że lepiej być w dwupaku niż w połogu w tym okresie ;)
Także cierpliwie czekamy na naszą godzinę "0" :)

3 komentarze (pokaż)
7 sierpnia 2015, 12:52

38+4
Do terminu - 10 upalnych dni

Jak to możliwe, że jeszcze 2 tygodnie temu myślałam, że moje letnie, ciążowe sukienki nie przydadzą się już w tej ciąży? ;)
Wciąż pamiętam zapowiedzi klimatologów, że tegoroczne lato może być deszczowe i chłodne z uwagi na dużą aktywność El Nino na Pacyfiku ...taaak, jak widać nic z tego ;)
W każdym razie powinnam się już przyzwyczaić, że najważniejszym wydarzeniom mojego życia towarzyszą takie właśnie afrykańskie upały - lipiec 3 lata temu - wesele - pogoda towarzysząca przygotowaniom i w dniu ślubu była dokładnie taka jak dzisiaj, w końcówce mojej ciąży. No ale już nie narzekam ;)

Co u nas? Właściwie nic nowego, nic ciekawego. Poza tym, że kalendarz na belly nieubłaganie wieszczy rychły koniec ciąży, moje dziecko do spółki organizmem chyba są innego zdania. Poza zbliżającym się terminem nic za bardzo nie zapowiada rozwiązania. Sporadyczne, słabe, krótkie bóle miesiączkowe, twardnienia brzucha i nic więcej. Akurat należę do tych osób, które najwyraźniej dobrze znoszą końcówkę ciąży dlatego nie zależy mi na tym żeby już się kończyła i spokojnie mogę poczekać jeszcze te pozostałe 7-10 dni. Byle nie dłużej :P

Dzisiaj wizyta u ginekologa więc zobaczymy czy pomimo braku objawów coś się zaczyna dziać :) No i ile waży nasza koleżanka - mam nadzieję, że ostatecznie nie przekroczy 3500-3600 g jak jeszcze 2 tygodnie temu szacował pan dr. Czuję, że jest większa i robi jej się tam ciasno bo co i rusz wypycha swoje nóżki - cudowne uczucie gdy pod dłonią czuje się przesuwające, malutkie stópki <3

Muszę się jeszcze przyznać do jednego - trochę mam pietra. Kalendarz swoje 10...9...8...Dziwnie z tą wiedzą, że już za te kilka dni Twoje życie odmieni się na zawsze. Małżeństwo przy tym to pikuś, właściwie nie odczułam tej zmiany. Łapię się na tym, że boję się jak to będzie, jak bardzo zmieni się nasze życie, czy sobie poradzę. No i boję się baby bluesa bo z tego co widzę dopada niemal każdą świeżo upieczoną mamusię. Odpowiedzialność - póki co jestem odpowiedzialna za mojego kota a i tak się skubańcem martwię bo coś mało pije wody w te upały ;) Co będzie z dzieckiem? Dziwnie tak, mieszanka lęku i niepewności pośród ogromu miłości :)




2 komentarze (pokaż)
11 sierpnia 2015, 11:02

39+1
Do terminu z OM i USG 6 dni

Za nami pełne 39 tygodni ciąży. Zgłaszam gotowość do rodzenia tu i teraz :D
Skurczów brak, czopa brak (tzn jest), innych objawów też brak.

07.08 usg u gina - Natalia waży już 3600g (!), jest ładnie ustawiona do porodu. Wygląda na to, że będzie z niej kluseczka. A ja się trochę wystraszyłam czy dam radę urodzić dziecko, które do porodu może ważyć 3700-3800g - ginekolog twierdzi, że tak. Chociaż mam nadzieję, że jednak błąd pomiaru w naszym przypadku jest i po urodzeniu okaże się, że Natalka waży jednak nieco mniej ;) Wszystkie przepływy, ilość wód płodowych są w normie. Pełen dobrostan płodu :) To po co się rodzić kiedy u mamy w brzuchu jest taaaak dobrze :D Pewnie gdyby udało sie na usg 4d uchwycić teraz jej twarzyczkę byłby na niej przebiegły uśmieszek od ucha do ucha :)

Upały są niemiłosierne a prognozy niemal do końca sierpnia chyba jeszcze gorsze! W mieszkaniu godziny popołudniowe wiążą się z temperaturą ok 30-31 st C! Na szczęście w nocy, rano i do popołudnia da się tu funkcjonować w miarę normalnie. W każdym razie mój strój domowy to ostatnimi czasy sama bielizna, inaczej się nie da.

Co z nami dalej? Jeśli do piątku nie urodzę mam się zgłosić na wizytę u ginekologa i wtedy też dostanę skierowanie do szpitala na patologię ciąży. Mam się tam zgłosić w dniu przewidywanego terminu porodu czyli w poniedziałek 17.08. Średnio mi się to podoba ale takie procedury tu obowiązują w przypadku cukrzycy ciążowej - dobro i bezpieczeństwo dziecka są najważniejsze. Dlatego marzy mi się żeby Natalka zdecydowała się wyjść w najbliższy weekend 15-16 sierpnia :) Może okaże się grzeczną dziewczynką i posłucha mamusi? ;)

4 komentarze (pokaż)
15 sierpnia 2015, 17:40

39+5
2 dni do terminu

Czyżby?
Wczoraj na wizycie ginekolog delikatnie wymasował mi szyjkę macicy. Według niego, jeśli organizm jest gotowy do porodu ten nawet niezbyt silny masaż powinien coś rozkręcić. Następnie udaliśmy się z mężem na długie, 2.5 h zakupy. W planach miałam jeszcze sex ale mąż coś zaczął przebąkiwać, że przecież Natalka ma tam bardzo nisko główkę itp - chyba standardowe gadanie więc mu odpuściłam chociaż trochę foszek ;) Około 4 nad ranem zaczął mnie boleć dół brzucha jak na @, pojawił się ból krzyża, kłucie w szyjce, moje skurcze przepowiadacze były zdecydowanie silniejsze (ale raczej niebolesne, po prostu bardzo mocne spinanie macicy) a Natalka szalała w brzuchu. Poza tym wizyta w wc, lekkie mdłości i jakiś bliżej nieokreślony niepokój. Dzisiaj przez pół dnia była cisza. Wybraliśmy się na dłuższy spacer po parku, wszelkie schody zaliczyłam, lody zjadłam (cukier 90 :) ), kawę wypiłam i po kilku godzinach powtórka z nocnej rozrywki :)

Przyznam, że zaczyna się robić ciekawie :) Czuję, że coś się powolutku rozkręca. Chociaż jak tak leżałam w nocy nie mogąc zasnąć, obleciał mnie strach - wiem, że to jeszcze nie "to" ale kurcze, skąd mam wiedzieć kiedy jechać do szpitala? Wiem, wiem regularne skurcze co 5 minut bla bla. Tyle teoria...
Te kłucia w szyjce i ruchy Natalki (jakby ją chciała głową rozwalić i wyjść ;) ) powodowały, że momentami czułam się jakby zaraz miały się polać ze mnie wody. No i taką opcję szczerze mówiąc bym wolała - wtedy przynajmniej wiem, że z moim GBSem muszę raczej szybciej kierować się do szpitala.

Z kilku powodów chciałabym (ha ha - ja to mogę sobie chcieć!) urodzić dzisiaj
- mój ginekolog ma dzisiaj dyżur i chyba wszystkie się zgodzimy, że rodzić ze swoim lekarzem byłoby super komfortowo.
- na wizycie dostałam skierowanie do szpitala - na poniedziałek. Wołałabym uniknąć indukcji chociaż ostatnie wydarzenia dają mi niewielką nadzieję, że nawet jeśli do niej dojdzie to może chociaż potoczy się szybciej? wydaje mi się, że mój organizm (przynajmniej częściowo) jest już przygotowany do porodu i czeka na ten tajemniczy, ostateczny sygnał, że to "już"

Jak by nie było, jeszcze dziś zmolestuję męża, nie ma to tamto, dziecku potrzebna jest pomoc, którą tylko on może zapewnić ;) Mam nadzieję, że to coś da :) Więc w planach na dzisiaj jeszcze jeden dłuższy, wieczorny spacer i sex.

No i ... jakoś się boję :D To już tak blisko!

3 komentarze (pokaż)
19 sierpnia 2015, 22:08

Ciąża zakończona 18 sierpnia 2015

Nasza córeczka Natalia przyszła na świat 18.08.2015 o godzinie 23.05 <3 <3 <3 Waga 3530 g, długość 55 cm, 10 pkt Apgar :)


Wiadomość wyedytowana przez autora 28 sierpnia 2015, 11:30

5 komentarzy (pokaż)
24 października 2017, 01:20

Kontynuacja pamiętnika w KidzFriend - zapraszamy

0 komentarzy (pokaż)
UTWÓRZ KONTO

Twoje dane są u nas bezpieczne. Nigdy nie udostępnimy nikomu Twojego adresu e-mail ani bez Twojego pozwolenia nie będziemy wysyłać do Ciebie wiadomości. My również nie lubimy spamu!

Twój adres e-mail: 
OK Anuluj
Dziękujemy za dołączenie do BellyBestFriend!

Wysłaliśmy do Ciebie wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Aby aktywować konto przejdź do swojej poczty email , a następnie kliknij na link aktywacyjny, który do Ciebie wysłaliśmy.

Jeśli nie widzisz naszej wiadomości, zajrzyj proszę do folderu Spam.

OK (15)