BellyBestFriend
Dodaj do ulubionych

Pamietniki / Tytuł: Spelnione marzenie.. Nasz synek Charlie

Autor: Kajaoli
11 września 2014, 15:21

No wlasnie tak jak piszesz Miriiam krew jest ciemna i gesta. I tak jak mama z groszkiem: duzo skrzepow. Zauwazylam to na bieliznie jak poszlam siusiu do toalety, za chwile patrze a na papierze jeszcze wiecej - wiec sie zdenerwowalam.
Jesli chodzi o czop to wydaje mi sie, ze od czterech dni piwoli odchodzi.
Do lekarza na szczescie mam 5min na piechote i wiem, ze jak do niego dzwonie to zawsze odbiera.
Tez mi powiedzial, ze jest pewien na 100%, ze to po badaniu i zebym absolutnie sie tym nie przejmowala.
Troche spanikowalam bo nie mialam ani jednego krwawienia od poczatku ciazy - gdyby to byly wody plodowe to od razu bym wiedziala co mam robic.
Mama z groszkiem, a tobie przeszlo to krwawienie po jakims czasie?


Wiadomość wyedytowana przez autora 12 września 2014, 14:32

6 komentarzy (pokaż)
12 września 2014, 14:30

Dzis juz jest ok, troszke plamie ale ogolnie wszystko sie uspokoilo.

Rano bylam umowiona na wizyte u osteopaty i przyznam, ze troche sie balam isc po wczorajszych przygodach. Obawialam sie, ze jak bedzie mna tak manipulowal jak zawsze to ze znowu cos tam bedzie sie dzialo - ale jak narazie wszystko jest ok.
Dzis mialam specjalny seans na przygotowanie miednicy do porodu - aby ladnie wszystko sie porozsuwalo.
Ha ha :) co to ja nie wymysle, zeby to moje dziecko przyszlo bezpiecznie na swiat i zeby mnie nie porozrywalo :)
Ale, ze moje ubezpieczenie w 100% pokrywa koszty tego typu konsultacji - to dlaczego mam nie skorzystac ;)

W nastepnym tygodniu mam wizyte w klinice na ktg.

A dzis zaczyna sie weekend - ciesze sie bo bede miala swojego mezczyzne przy sobie. No i idziemy wieczorem do naszej ulubionej restauracji meksykanskiej na kolacje z przyjaciolmi, ktorzy tak jak my spodziewaja sie dziecka w pazdzierniku.
To bedzie nasza ostatnia wspolna kolacja w gronie przyszlych rodzicow, na nastepnej bedziemy juz dzieciaci ;)


Wiadomość wyedytowana przez autora 12 września 2014, 14:32

3 komentarze (pokaż)
15 września 2014, 23:29

Godzine temu zaczelam tracic wody. Wiec zaczyna sie ale jeszcze nie mam zadnych skurczy. Zaraz wyjezdzamy do kliniki :) jestem troche zdenerwowana ale co chwilke przypominam sobie co mowila polozna i staram sie zrelaksowac :)

2 komentarze (pokaż)
16 września 2014, 01:58

Jestem w klinice i juz po badaniu. Wody sie tu rozkrecily na dobre wiec nawet nie zrobili testu bo nie ma watpliwosci :)
Rozwarcie male bo na 1 cm wiec nic nie bedzie sie dzialo tej nocy.
Oczywiscie zatrzymano mnie a mezczyzne odeslalam do domciu, niech sie troche wyspi chlopak przed akcja :) bede po niego dzwonic w razie czego.
Ja tez sprobuje sie teraz przespac bo czuje skurcze tylko od czasu do czasu - a dziwne bo na maszynce, ktora mi wczesniej podlaczono widac bylo wiele skurczy tylko ze nieregularnych.
Dobranoc :)

8 komentarzy (pokaż)
16 września 2014, 23:41

Dzis o 18.48 przyszedl na swiat nasz synek Charlie :)
Wiecej szczegulow oraz zdjecia sprobuje wstawic jutro :)

4 komentarze (pokaż)
16 września 2014, 23:44

Ciąża zakończona 16 września 2014

0 komentarzy (pokaż)
17 września 2014, 06:09

Kochane, obudzilam sie teraz, chyba nie moge spac z emocji :) wiec napisze wam teraz pare slow bo jutro przyjdzie pewnie rodzinka ogladac Charliego i moze nie bedzie czasu ;)

Tak wiec w poniedzialek wieczorem zaczely saczyc sie wody wiec zawiezlismy psa do rodzinki i udalismy sie do kliniki.
Po przebadaniu zostawiono mnie na oddziale a mezczyzne odeslalam do domu spac bo powiedzieli, ze nic nie bedzie sie teraz dziac, ze moze nazajutrz rano.
Nie mialam jeszcze wtedy skurczy.

Zaczely sie za dwie godziny wiec uzylam aplikacji na telefonie, ktora rejestruje skurcze, w ten sposob wiedzialam co ile sie pojawiaja, a byly wtedy co 7-8-9 minut i nawet sobie zasypialam miedzy nimi.

Te gorsze, co 3-4 minuty pojawily sie jakies dwie godziny pozniej i tu juz dzwonilam po swojego mezczyzne, zeby przyszedl bo chcialam go miec przy sobie - to bylo okolo 4h nad ranem.

Skurcze byly coraz bardziej boleśe wiec o 6h zaczeto juz sprawdzac rozwarcie, okazalo sie ze sa 3cm.

Jaka ulga jak mi zaaplikowano znieczulenie - pomyslalam sobie - uff teraz juz bedzie ok - ale niestety wszystko potoczylo sie inaczej.
Zostalam zainstalowana na sali porodowej i udalo mi sie nawet troche pospac.
Skurcze byly nadal nieregularne co 3-4 minuty a po jakims czasie znieczulenie zaczelo mnie puszczac wiec trzeba bylo wolac polozna, zeby aplikowala nastepna dawke - co robila zreszta chetnie.

Rozwarcie tez postepowalo i o 13h mialam juz 9cm .
Tylko to cholerne znieczulenie przestawalo dzialac i trzeba bylo co chwilke wolac polozna.
W pewnym momencie okazalo sie, ze mam jedynie dobrze znieczylone nogi a okolice miednicy nie.

Skurcze coraz mocniejsze, nadal co 3-4 minuty, znieczulenie, ktore skupialo sie nie tam gdzie trzeba i rozwarcie, ktore nie pozwalalo na rozpoczecie akcji. I tak rozpoczela sie meczarnia.
Okolo 16h juz chyba nie wytrzymywalam nerwowo i z bolu.
Ogolnie jestem odporna na bol ale ten jednak byl bardzo intensywny, powtarzajacy sie co kilka minut od kilkunastu godzin...
Reszta potem bo polozna przywiozla mi Charliego :)




Tak wiec, jak juz nastapilo rozwarcie na 10cm bylam kompletnie wyczerpana a o znieczulenie moglam zapomniec pomimo wysilku anestezjologa.
Zwolano cala ekipe i rozpoczela sie akcja.
Na poczatku moj lekarz prosil, zebym parla co tez robilam ale okazalo sie, ze maly nie schodzi. To trwalo jakas godzine. Potem stwierdzili, ze jednak uzyja takich metalowych szerokich lopatek, nie wie jak one nazywaja sie w Pl, tutaj mowi sie: percepces.
No wiec mialam te przyjemnosc, zeby miec je wkladana na zywca :)
Wszystko to bylo bardzo meczace a ja juz zaczynalam kompletnie opadac z sil.
Lekarz caly czas prosil, zebym parla wiec par mam resztkami energii myslac za kazdy razem o ty, ze kazde parcie zbliza mnie do spotkania z naszym synkiem :)
Charlie byl przez ten caly czas bardzo dzielny a serduszko mu pieknie bilo :)
Niestety lopatki tez sie nie sprawdzily i moj madry lekarz widzac, ze nie ma sensu mnie i dziecka dalej meczyc, zawolal druga ekipe meduczna i wypytal ich o zdanie. Wszyscy zgodnie stwierdzili, ze robimy cesarke.

W 15min bylam na stole operacyjnym a za nastepne 15min uslyszalam krzyk mojego synka :):) - to bylo to na co czekalam :)

Dziewczyny, moj porod byl wyjatkowo trudny ale taki zdarza sie raczej rzadko wiec nie bojcie sie :)

Pomimo, ze nameczylam sie to bardzo doceniam wysilki mojego lekarza i jego ekipa, zebym urodzila jednak naturalnie.

Moj misiaczek jest juz z nami i jest przeslodkim dzieckiem :)


Wiadomość wyedytowana przez autora 17 września 2014, 06:27

12 komentarzy (pokaż)
24 października 2017, 01:20

Kontynuacja pamiętnika w KidzFriend - zapraszamy

0 komentarzy (pokaż)
UTWÓRZ KONTO

Twoje dane są u nas bezpieczne. Nigdy nie udostępnimy nikomu Twojego adresu e-mail ani bez Twojego pozwolenia nie będziemy wysyłać do Ciebie wiadomości. My również nie lubimy spamu!

Twój adres e-mail: 
OK Anuluj
Dziękujemy za dołączenie do BellyBestFriend!

Wysłaliśmy do Ciebie wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Aby aktywować konto przejdź do swojej poczty email , a następnie kliknij na link aktywacyjny, który do Ciebie wysłaliśmy.

Jeśli nie widzisz naszej wiadomości, zajrzyj proszę do folderu Spam.

OK (15)