BellyBestFriend
Dodaj do ulubionych

Pamietniki / Tytuł: Oops - I did it again! :)

Autor: Franula
18 grudnia 2014, 13:37

Waga: 65.1 (+1.3 kg)

Tydzień 17

Coś ostatnio skacze mi waga.. jeszcze dwa dni temu było 64.6, a dziś w górę - czas zacząć się pilnować na poważnie, bo te zachcianki zaczynają znowu mną rządzić! Wczoraj były kabanosy przegryzane czekoladą... :D

Wczoraj byliśmy na kolejnej wizycie kontrolnej i pani doktor wystawiła mi L4. Powiedziała, że to niedobrze że tak często choruję i powinnam już do końca ciąży siedzieć w domu. Na dodatek po dokładnych oględzinach w trakcie USG wyszło, że najprawdopodobniej będę miała kolejną dziewczynkę! :D Bardzo się cieszę, mimo tego że w sumie nastawiliśmy się na chłopca. Maleństwo rozwija się dobrze i wszystko z nim jest w porządku.

Maleństwo kopie coraz wyraźniej i czuję jej ruchy już właściwie codziennie. Ach - to jest wspaniałe uczucie - nie do opisania!! :)

A poza tym siedzę sobie w domu i intensywnie zajmuję się moją córeczką, nadrabiam z porządkami domowymi i czytaniem książek no i oczywiście już nie mogę się doczekać jak maluszek przyjdzie na świat, żebyśmy w końcu wszyscy byli razem!

0 komentarzy (pokaż)
23 grudnia 2014, 12:41

Waga: 65.1 (bez zmian)

Tydzień 18

Dopiero co robiłam wpis, a tu już zaczynamy nowy tydzień i do tego jeszcze kolejny miesiąc ciąży! Cieszę się, że siedzę w domu, bo nie dość że znowu się przeziębiłam, to jeszcze taka pogoda paskudna, że aż wychodzić się nie chce!

Fizycznie ogólnie czuję się dobrze - ruchy raz czuć bardziej, a raz mniej intensywnie. Ostatnio pani doktor powiedziała, że łożysko ułożone jest z przodu, więc pewnie dlatego nie zawsze czuję szaleństwa mojej dziewczynki.

Waga na szczęście wciąż na tym samym poziomie, więc się cieszę, bo wiem jak szybko przybierałam ostatnio na wadze w drugim i trzecim trymestrze!

Wybraliśmy też już imię: Elena Maria :) ehhh, ciężko było znaleźć coś, co nam obu by się spodobało więc cieszę się, że w końcu nam się udało!

0 komentarzy (pokaż)
2 stycznia 2015, 10:41

Waga: 66.7 (+ 2.9 kg)

Tydzień 19

Najpierw zacznę od wagi... jestem przerażona nagłym przyrostem, choć z drugiej strony wiem, co się działo przez święta i ile pochłonęłam jedzenia i słodyczy.. masakra. Trzeba zacząć się ograniczać, bo pani doktor znowu mi da wykład o nadwadze w ciąży:). W końcu + 1.5 kilo w niecałe dwa tygodnie to zdecydowanie dużo!!

No, ale dosyć marudzenia na temat wagi. Właściwie poza jej przyrostem, nie działo się u mnie nic ciekawego, nie licząc bardziej wzmożonych i wyczuwalnych ruchów maleństwa.

Za dwa tygodnie czeka nas kolejna wizyta u lekarza i wtedy na stop procent potwierdzimy płeć maleństwa. Mi aż tak nie zależy na tym, ale mąż wciąż ma cichą nadzieję na chłopca, mimo że ucieszył się z drugiej dziewczynki :)

Tymczasem nasza starsza córka szaleje i nie daje ani chwili spokoju, nie licząc drzemek, ale to właśnie dzięki niej aktywnie spędzam czas na zwolnieniu i nie narzekam. Niestety, znów pochorowałam się przez te święta i właściwie cały czas jestem chora :/... Już zaczyna mi sporadycznie krew z nosa wyciekać od tego ciągłego smarkania...

0 komentarzy (pokaż)
6 stycznia 2015, 19:32

Waga: Nieznana (boję się ważyć.. :))

Tydzień 20

Jejku, to już półmetek! W ostatnim tygodniu dosłownie nic się u mnie nie działo, poza ogromem obowiązków w domu i wyczekiwaniem na kolejne kopniaki maluszka. To zdecydowanie jest najlepszy okres ciąży, bo nie jest jeszcze za ciężko, ale przede wszystkim nie ma już żadnych męczących objawów ani (przynajmniej w moim przypadku) męczących zachcianek.

Teraz moim głównym celem jest doprowadzenie mojego poświątecznego obżarstwa do jako-takiej kontroli i zrównoważenie diety, bo już za tydzień kolejna wizyta u ginekologa!! :D

0 komentarzy (pokaż)
11 stycznia 2015, 22:19

​Waga: 67.8 (-0.1 kg)

Tydzień 21

Jutro rozpoczynamy nowy tydzień ciąży. Bardzo szybko przechwaliłam moją ciążę, bo jednak zaczęły mnie męczyć nie tylko zgaga i obżarstwo, które ciężko poskromić, ale mam też problem z żylakami i uciskanym pęcherzem, przez który zaliczam wizyty w WC średnio co 30 minut :/
No cóż, z tym wszystkim da się jakoś żyć - wiem, że jeszcze będzie ciężej... dosłownie.

Poza tym wszystkim mam jeszcze problem z zatkanym nosem, który wciąż utrudnia mi oddychanie, szczególnie w nocy, ale przynajmniej przeziębienie nie nawraca i nie postępuje. Nie wiem sama, czy zatkany nos powiązany jest z osłabionym systemem odpornościowym, czy może z tym, że w ciąży nieżyt nosa i obrzęk błony śluzowej jest podobno normalny...? W każdym razie dopiszę to do listy rzeczy, które trzeba poruszyć na następnej wizycie kontrolnej za kilka dni...
A tymczasem moim najważniejszym celem na ten tydzień jest opanować mój bezdenny żołądek i przytyć jak najmniej w tym tygodniu...
Mój obecny bilans to + 4 kg od początku ciąży...

0 komentarzy (pokaż)
20 stycznia 2015, 21:01

Waga: 68.5 (+ 4.7 kg)

Tydzień 22

Waga rośnie u mnie w zastraszającym tempie, a to wszystko przez mój żołądek, który ostatnimi czasy wydaje się nie mieć dna i ciągle domagać się dokarmiania...

W związku z tym, oraz moją ostatnią wizytą u ginekologa postanowiłam wprowadzić drastyczne zmiany i to od dziś. Pierwszą rzeczą, było oczywiście pozbycie się wszystkich słodyczy z domu. Zostaną zastąpione owocami, na które i tak mam ogromną chcicę. Mój apetyt jest po prostu nieposkromiony... Ruszać się za bardzo nie mogę, choć i tak spalam sporo energii przy mojej córce, ale bez szaleństw, bo ostatnio miewam sporadyczne skurcze, takie bezbolesne oczywiście...

Poza tym nie będę specjalnie nic ograniczać, ale muszę zdecydowanie pilnować wielkość moich porcji oraz ilość przekąsek pomiędzy posiłkami. Koniec też z wieczornym jedzeniem ,które jest moją największą zgubą!! :D Mam nadzieję, że przyrost wagi ograniczy się do 0.5 kilo na tydzień i nie więcej.. Ciekawe...

W każdym razie wrócę może do mojej ostatniej kontrolnej wizyty, która przebiegła zupełnie inaczej, niż się spodziewałam... Przede wszystkim, nie miałam jeszcze połówkowego USG, mimo że to był 21 tydzień, także muszę się o to dopytać lekarki następnym razem. Do tego przyszłam z listą tylu nękających mnie pytań, że może dlatego babkę wybiłam z rytmu?? Nie dostałam nawet żadnych pomiarów maleństwa, mimo że zawsze dostaje taką ładną tabelkę ze wszystkimi wymiarami.. Na pewno dopilnuję tego następnym razem?!?!?!?!

Jak już wspomniałam, poszłam na tą wizytę z kilkoma problemami, między innymi żylakami, które zaczęły mi się pojawiać na jednej nodze i okazało się, że powinnam nosić specjalne pończochy, których oczywiście nie mogę nigdzie dostać... Po dłuższych poszukiwaniach udało mi się odnaleźć sklep, który mi je zamówi, ale to potrwa tydzień... Echhhh

Do tego, zaczęłyśmy rozmawiać o porodzie i na dzień dzisiejszy jeszcze nie mam gwarancji, czy będę miała kolejną cesarkę, ponieważ brak postępu porodu ostatnim razem to zbyt słaby powód na to żebym teraz automatycznie się zakwalifikowała na zabieg. Wygląda na to, że na dzień dzisiejszy muszę czekać, aż poród zacznie się naturalnie i liczyć na cud... Trochę się boję tego, że moja blizna na macicy nie wytrzyma i dojdzie do pęknięcia :/ Staram się o tym za dużo nie myśleć, ale nic nie mogę poradzić. :(

Jedno jest pewne. Pani doktor poradziła poczekać do 30 tygodnia z podejmowaniem konkretnych decyzji, bo jeszcze wiele rzeczy może ulec zmianie. Zobaczymy...

A tymczasem maleństwo (już na 100% potwierdzona dziewczynka :)) kopie i to bardzo, teraz już każdego dnia czuję mocne kopniaki z o każdej porze, nawet w środku nocy. Chociaż to jest fajne :)

Muszę zdecydowanie w tym tygodniu się ogarnąć i zapanować nad kilkoma rzeczami, żeby oderwać moje myśli od pesymistycznych rzeczy :/. Oby się udało!!


1 komentarz (pokaż)
26 stycznia 2015, 11:26

Waga: Aż strach sprawdzać!

Tydzień 23

Kolejny tydzień już minął, tym razem pod znakiem zgagi i wzdęć. W poprzedniej ciąży zdecydowanie tak nie miałam - chyba mała skacze mi po jelitach i żołądku, bo po każdym posiłku, niezależnie od wielkości, od razu dostaję nie tylko potwornych wzdęć, po których mój brzuch staje się dwa razy większy, ale też zgagi :/

Co jakiś czas miewam też stany lękowe - ostatnio przy pomiarze ciśnienia wyszło że miałam puls 100 - bez żadnej przyczyny, żadnego stresu, nic. Ot tak. Muszę o tym wspomnieć przy następnej wizycie... Może za bardzo obawiam się porodu? Sama nie wiem...

Dobre jest chociaż to, że nie mam jeszcze obrzęków, które w poprzedniej ciąży pojawiły się właśnie w tym czasie i były bardzo uciążliwe...

Ciekawe, co będzie następne :D

0 komentarzy (pokaż)
3 lutego 2015, 06:49

Waga: 69,6 (+5,8 kg)

Tydzień 24

Waga w górę, brzuch coraz większy, ale na szczęścia zgaga już nie dokucza, a wzdęcia pojawiają się tylko okazjonalnie.

Moje maleństwo wierci się i kopie - jest bardzo żywotna i to mnie cieszy, ale ostatnie dni były dla nas koszmarem. W zeszłym tygodniu moja starsza córa zachorowała i skończyło się na zapaleniu płuc i szpitalu. Jestem wykończona, bardziej mentalnie niż fizycznie, bo nie jestem w stanie z moim własnym dzieckiem siedzieć w szpitalu. Po pierwsze ze względu na moją ciążę, a po drugie ze względu na ogromne ryzyko tego, że się zarażę od innych chorych dzieci... :/ Siedzę więc w domu, śpię w kratkę, ryczę albo szukam sobie jakiegoś zajęcia byleby nie myśleć o tym że moje dziecko jest tam... z dala ode mnie :/. Na dodatek znów jestem przeziębiona, bo zdążyłam się zarazić od własnego dziecka, więc teraz muszę skupić się na tym, żeby wyzdrowieć jak najszybciej i żeby drugiemu maleństwu nic się nie stało...

Na szczęście mój mąż i moja mama jeżdżą tam do niej na zmianę i informują mnie na bieżąco o wszystkim, co się tam dzieje.

A tymczasem kolejna wizyta u lekarki już za tydzień, a ja jestem ciekawa, jak tam mój maluszek rośnie i się rozwija. Mam nadzieję, że wszystko z nią w porządku :)

0 komentarzy (pokaż)
12 lutego 2015, 10:52

Waga: 70.4 (+ 6,6 kg)

Tydzień 25

Dieta mi zdecydowanie nie wychodzi. Staram się ograniczać z zachciankami, ale są o wiele silniejsze od mojej woli :/. Cóż... Pozostaje mi się nie poddawać i starać się dalej... Za mną już prawie 7 kilo na plusie, a przede mną przecież jeszcze 3.5 miesiąca... Nie wiem, jak ja to przetrwam... Nie chciałabym przekroczyć progu 80 kilo ehhhh.

Wczoraj w końcu doczekałam się USG połówkowego. Aparat do USG mojej lekarki niestety jest tak stary, że niewiele było widać, stąd taki poślizg... Mimo wszystko, wygląda na to, że maleństwo rozwija się prawidłowo i wszystko ma na miejscu. Waży około 600 gram i jest jak najbardziej żywotne. Mała ułożyła się też główką do dołu i prawdopodobnie już tak zostanie.

Czas szybko leci, ale ja i tak już nie mogę się doczekać, kiedy wszyscy będziemy w komplecie. Teraz to jeszcze jakoś jest znośnie, ale wiem że ostatnie tygodnie będą masakryczne... Obym tylko dała radę!!

Tymczasem ja już dochodzę do siebie fizycznie, bo najgorsze już za nami. Moja córa została wypisana ze szpitala i pomimo późniejszych problemów ze skokami temperatury już jest z nią o wiele lepiej. Okazało się, że na chwilę obecną panuje wśród dzieci jakaś epidemia i szpitale mają ogromny problem z pomieszczeniem wszystkich w swoich placówkach. Masakra jakaś! W każdym razie wszyscy już jesteśmy razem w domu i dbamy o to, żeby problem się nie powtórzył!! :D


Wiadomość wyedytowana przez autora 12 lutego 2015, 10:54

0 komentarzy (pokaż)
16 lutego 2015, 22:07

Waga: 71,0 (+ 7,2 kg)

Tydzień 26

Nawet nie wiem, kiedy wkroczyłyśmy w kolejny tydzień ciąży. Niestety nie mogę się nią w pełni nacieszyć, ponieważ moje drugie maleństwo jest znów chore. Tym razem podejrzewamy zapalenie pęcherza i jutro wieziemy próbki moczu do badań. Od dobrego tygodnia nie przesypiam nocy i chodzę po domu jak nawiedzona. Nie mam energii na sprzątanie, bo wszystko przekazuje moim pociechom.

Ja też oczywiście znów zachorowałam, ale udało mi się to szybko opanować. Moje wyczerpanie sięga zenitu... Jutro wybieramy się z mężem do przychodni na test tolerancji glukozy - coś, czego już od dawna się obawiałam, ponieważ go po prostu nie znoszę. To najgorsza rzecz przez jaką można przejść jeśli chodzi o rodzaj badań. Przynajmniej według mnie. Po pierwsze, wypicie takiej ilości glukozy to morderstwo w czystej postaci, po drugie czekanie całe 2 godziny na regularne pobieranie krwi to jakaś masakra totalna, a po trzecie obawiam się wyniku, ponieważ ostatnim razem taki test wykazał u mnie nieprawidłowe wyniki i musiałam udać się do szpitala na dobowy monitoring cukru :/. Nie było to przyjemne...

Ogólnie rzecz biorąc ostatnio dzieje się w moim życiu zbyt wiele i ciężko jest mi to wszystko ogarnąć...

Postaram się tutaj jednak skoncentrować na mojej ciąży, w końcu o tym powinnam tutaj przede wszystkim pisać :). Maleństwo bardzo, ale to bardzo jest ruchliwe. Szczególnie to odczuwam, kiedy kładę się do łóżka, ale też często po jedzeniu. Momentami również czuję jak prostuje nóżki, albo jak się rozpycha :). Do tego jeszcze coraz bardziej zaczynam odczuwać dyskomfort rozchodzącej się kości miednicowej, ale jeszcze nie narzekam. Najbardziej boli, jak wstaję z łóżka po dłuższym leżeniu. To takie wrażenie, jakbym tam miała zakwasy. Ale daję radę :D. Poza tym czuję się dobrze. Nie mam żadnych dolegliwości, bóli, obrzęków i jeszcze poruszam się w miarę sprawnie :D

Jedyne, co mi brakuje na dzień dzisiejszy to lepszej odporności :D

0 komentarzy (pokaż)
23 lutego 2015, 11:40

Waga: 71,5 (+ 7,7 kg)

Tydzień 27

Zaczynam kolejny miesiąc ciąży! Zostały mi tylko 3 i nawet miałam rozpocząć jakieś odliczanie, ale ostatnio tyle się dzieje, że nie mam nawet do tego głowy.

Po pierwsze cała rodzinka chora, coś ten wirus czy inne bakterie nie chcą nas opuścić :/. Lekarza mam dopiero na jutro, bo ponoć jakaś epidemia i wszyscy są chorzy, a lekarze się nie wyrabiają z terminami, ale na szczęście powinnam do tej pory dać sobie radę z domowymi sposobami na kaszel i katar...

Po drugie maleństwo ułożyło mi się w brzuchu w taki sposób, że uciska mi od kilku dni jelita i żołądek, przez co cierpię na ciągłe wzdęcia, mdłości i ogólnie mam wrażenie że zaraz pęknę... Przez to opuścił mnie apetyt i nie wiem sama, co jeść, a co nie, żeby później nie cierpieć srodze... :(

Po trzecie w zeszłym tygodniu zrobiłam sobie morfologię, mocz, tsh, ft4 i nieszczęsne obciążenie na glukozę i okazało się, że jedyne prawidłowe wyniki to cukier i tsh. Reszta żyje swoim życiem, więc jutro będę musiała skonsultować te wyniki przy okazji wizyty...

Po czwarte coraz bardziej boli mnie miednica i czasem po dłuższym leżeniu, czy siedzeniu ciężko mi jest się poruszać.

W związku z tymi wszystkimi wydarzeniami chodzę ostatnio rozbita jak bombka choinkowa i nie mam energii na nic. Ledwo sobie radzę, a dom wygląda, jakby przeszło przez niego tornado... Echhh... mam nadzieję, że jakoś wkrótce się ogarnę z tym wszystkim.

Na dodatek kilka dni temu miałam epizod, który mnie porządnie wystraszył. Jeden jedyny dzień zdarzyło mi się nie wziąć magnezu przez te wszystkie poranne badania i wieczorem złapał mnie skurcz. TZN, wszystko byłoby OK, bo przecież brzuch twardnieje w tym okresie i to jest normalne bo macica przygotowuje się do porodu, ale mnie zaczęło tak boleć wzdłuż blizny po cesarce, że wystraszyłam się nie na żarty. Już myślałam, że zaczęłam rodzić - tak intensywnie bolało... Na szczęście, gdy skurcz minął, ból też i już później się to nie powtórzyło. Teraz już pilnuję brania leków i nie pozwalam sobie na takie luki.


0 komentarzy (pokaż)
2 marca 2015, 19:54

Waga: 71,5

Tydzień 28

Ostatni tydzień był dla mnie istnym koszmarem! Przez to, że maleństwo bardzo się wierciło i uciskało na moje jelita, ostatnie dni minęły mi pod znakiem wymiotów, kilkudniowej biegunki, ciągłych wzdęć i palącej zgagi... Czułam się fatalnie, aż do ostatniej soboty. Wtedy wszystko zaczęło stopniowo przechodzić. Już sama nie wiedziałam, jak powinnam się ułożyć, żeby przynieść sobie ulgę...

Najważniejsze, że już minęło i czuję się o wiele lepiej.

Wagowo jest bez zmian, ale to z wiadomych przyczyn. Z jednej strony dobrze, ale za jaką cenę?

W tym tygodniu czeka nas tylko wizyta u endokrynologa i przekonam się, czy nie trzeba zwiększyć dawki leku ze względu na niskie Ft4, a poza tym spokój. Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że zostało mi już tylko 12 tygodni, ale na szczęście nie jest mi tak ciężko jak przy ostatniej ciąży (dosłownie, bo wtedy ważyłam w tym czasie o dobre kilka kilogramów więcej).

Już nie mogę się doczekać maja!! :)

0 komentarzy (pokaż)
14 marca 2015, 14:44

Waga: 73,6 (+9,8 kg)

Tydzień 29

Tym razem dodaję wpis dość późno, ponieważ czekałam na wizytę kontrolną u ginekologa, żeby mieć o czym napisać :). Ogólnie ten tydzień minął bardzo spokojnie, a na wizycie okazało się, że dzidzia nie tylko jest bardzo ruchliwa, ale też waży już 1200 gramów, ma prawidłowe wymiary i wszystko z nią OK.

Nabawiłam się niestety infekcji dróg rodnych, z którą teraz będę walczyć bo w końcu dostałam dobre leki, do tego niestety pogorszyły mi się żylaki - pomimo noszenia uciskowych pończoch, ale lekarka powiedziała, że to wszystko będzie do wyleczenia po porodzie.

WOW - nie mogę uwierzyć, że zostało mi już tylko 2.5 miesiąca! Ten czas leci naprawdę szybko!

Do tego od dwóch dni moja druga córka siedzi u dziadków, a my z mężem przygotowujemy kącik dla maleństwa w naszej sypialni, robimy przemeblowanie w pokoju drugiej córki i ogólnie ogarniamy bajzel, w ramach wiosennych porządków. Mimo, że nie dźwigam, ani nie wykonuję żadnych super ciężkich zadań i tak czuję się mega połamana i cała w zakwasach!! :D

Dziś rano to nawet miałam wrażenie, że mam kaca przy wstawaniu, bo okropnie bolała mnie głowa. Ale myślę, że to dlatego że spałam aż 12 godzin, a od dawna tak długo i głęboko nie spałam. Za dużo luksusu też uderza najwyraźniej do głowy!! :D

0 komentarzy (pokaż)
18 marca 2015, 21:08

Waga: 75,0 (+11,2 kg)

Tydzień 30

Tym razem krótki wpis, ponieważ przez ostatnie kilka dni nic u mnie się nie działo. Jestem zdrowa, w końcu udało mi się pokonać wszystkie infekcje. Moja córka zachowuje się coraz lepiej i nawet przesypia noce, co jest naszym osobistym sukcesem, a ja mogę w pełni skupić się na tym, żeby reszta mojej ciąży przebiegała w miarę bezproblemowo.

Udało mi się nawet skontaktować z położną, która poprzednim razem odwiedzała nas przy okazji wizyt patronażowych i poprosiłam, czy mogłaby znów zostać moją położną środowiskową. Na szczęście nie było z tym problemu i już pod koniec przyszłego tygodnia czeka nas pierwsze spotkanie. Fajnie mieć taką dodatkową osobę do pomocy, szczególnie gdy moja lekarka jest często nieosiągalna poza swoimi godzinami przyjęć.. Teraz zdecydowanie będę spokojniejsza.

Fizycznie czuje się naprawdę OK, ale martwi mnie kilka spraw. Po pierwsze, przez ostatnie 3 dni waga skoczyła mi aż o 1.5 kilo. To raczej nie jest normalne, choć wiem że mam spory apetyt, ale nie byłabym fizycznie w stanie zjeść aż tyle kalorii, żeby przybrać ponad kilogram. W związku z tym podejrzewam, że zaczynam zbierać wodę, co zwiastuje nadchodzące obrzęki. Wyposażyłam się więc w pokrzywę i znów postaram się opanować to moje jedzenie, bo zostały mi 2 miesiące do porodu i tylko 5 kilo do przytycia! (Idealnie). Po drugie widzę, jak pogarsza mi się stan żylaków - jest ich coraz więcej i nie wyglądają ciekawie. Ostatnio lekarka nie poświęciła im zbyt dużo uwagi, ale mam nadzieję, że położna im się lepiej przyjrzy i poradzi jak będę mogła z tym powalczyć. Po trzecie okropnie doskwiera mi ból miednicy no i zaczęły się skurcze - takie bezbolesne. Wiem, że to od wysiłku, ale nie jestem w stanie już bardziej się ograniczyć.

Trzeba będzie jakoś z tym żyć przez następne kilka tygodni. Grunt, że wciąż mogę wiązać sobie buty i zakładać samodzielnie skarpetki!! :D

0 komentarzy (pokaż)
1 kwietnia 2015, 17:41

Waga: 76,1 (+12,3 kg)

Tydzień 32

Właściwie to nie miałam siły na dzisiejszy wpis. Czuje się zestresowana po dzisiejszej wizycie kontrolnej u mojej lekarki. Do tej pory wszystko szło dobrze. Mimo, że ja ciągle chorowałam, maleństwo rozwijało się całkowicie prawidłowo. Aż dziś pani doktor stwierdziła, że maleństwo mało przybrało na wadze - zaledwie 200 gram przez ostatnie 3 tygodnie, a zaraz potem odkryła że zaczyna się u mnie zwapnienie łożyska :/
Do tego strasznie boli mnie spojenie łonowe. Do tego stopnia, że ledwo się poruszam.
Wiem, że nie chciała mnie martwić. Niewiele więcej powiedziała oprócz tego, że za tydzień muszę wybrać się do szpitala na dokładniejsze badania i pierwsze KTG, ale widać było że była zaniepokojona. To zdecydowanie za wcześnie na wapnienie łożyska... Maleństwo niestety nie urosło tyle, ile powinno i data porodu wg usg przesunęła się aż o 10 dni... :(
Jestem nie tyle zdenerwowana, co po prostu przygnębiona. W końcu nie palę, nie piję i nie robię nic co mogłoby być szkodliwe, więc skąd mi się to zrobiło??
W każdym razie. Dostałam masę leków, w tym zastrzyki które mogę sobie sama aplikować, być dobrej myśli i cierpliwie czekać do przyszłego czwartku.
Oby jednak nie było tak źle...

0 komentarzy (pokaż)
5 kwietnia 2015, 17:46

Waga; 76,3 (+ 12,5 kg)

Tydzień 33

Minęło zaledwie kilka dni od mojej ostatniej wizyty u lekarza, ale wciąż się niepokoję i jestem przygnębiona. Staram się robić dobrą minę do złej gry, ale to jeszcze większy wysiłek niż myślałam. Coraz szybciej się męczę, a ta niepewność mnie wykańcza. Ta ciąża miała wyglądać zupełnie inaczej.

Nie dość, że całe 6 miesięcy chorowałam, to jeszcze teraz to. Nawet nie odczułam tych Świąt - po prostu czekam do czwartku, żeby w końcu dowiedzieć się więcej...

Naczytałam się na temat zwapnienia łożyska tyle, że w pewnym momencie po prostu przestałam. Chciałam wiedzieć więcej, ale te informacje nie pomogły, ani mnie nie uspokoiły. Teraz właściwie może zdarzyć się wszystko - od wcześniejszego porodu, do spowolnionego rozwoju maleństwa... Nawet mi się o tym nie chce myśleć. :/ Po prostu trzeba czekać.

Spojenie łonowe boli mnie coraz bardziej. W nocy nie jestem w stanie obrócić się z boku na bok. Nawet jak się zasiedzę dłużej niż pół godziny, to potem podnoszę się jak pokraka. Wstawanie w nocy do małej staje się nie lada wyczynem, więc cieszę się, że budzi się tylko 1-2 razy. Jeszcze miesiąc temu było 3-4, a nawet często lubiła sobie robić przerwy w spraniu po 3-4 godziny. Chociaż to dobre.

Zaczęłam też już pakować torbę. Muszę być gotowa na wszystko...

1 komentarz (pokaż)
9 kwietnia 2015, 21:14

Waga: nieznana (na szczęście)

Tydzień 34

Tym razem wpis na następny tydzień będzie odrobinę wcześniej, ale to dlatego że otrzymałam dziś bardzo dobre wieści i musiałam je od razu spisać.

Udałam się w końcu do szpitala na KTG, badanie przepływów oraz powtórne badanie pomiarów Amelki w związku z niepokojącymi wynikami sprzed tygodnia, związanymi ze zwapnieniem łożyska.
Okazało się, że KTG nie wykazało skurczy - czyli dobrze, przepływy jak najbardziej w porządku - czyli, że zastrzyki z Clexane działają, a pomiarowo dzidzia nadrobiła w ten jeden tydzień, przybrała na wadze prawie 400 gram i wszystko było w jak najlepszym porządku.
W sumie spędziłam tam prawie 2 godziny, ale było warto!!

Nawet nie wiecie, jaką poczułam ulgę i radość, pomimo mojego zmęczenia! Co prawda nadal istnieje ryzyko wcześniejszego porodu, ale to jest mało prawdopodobne, więc muszę po prostu obserwować ruchy dziecka, mierzyć ciśnienie i na siebie uważać, a będzie dobrze.

:)

0 komentarzy (pokaż)
18 kwietnia 2015, 11:10

Waga: 78,2 (+ 14,4 kg)

Tydzień 35

Zaczynamy kolejny tydzień bardzo spokojnie. Maleństwo ciągle się rusza, co jest dobrym znakiem, ale ewidentnie urosła, bo momentami jak się rozepchnie, to odczuwam to dość boleśnie. Ostatnio zauważyłam że mam wyższe ciśnienie, ale na szczęście jego poziom nie jest jeszcze alarmujący. Mimo wszystko mierzę je sobie codziennie, bo przy ostatniej ciąży skończyło się na tym, że musiałam brać leki na nadciśnienie.

Waga niestety pnie się w górę, a mój apetyt jest momentami nie do opanowania. Mam wrażenie, że moje ręce i buzia żyją własnym życie, zupełnie odizolowane od umysłu. Nie potrafię nad tym zapanować :/...

Coraz ciężej jest mi też się poruszać, ale to nie z powodu dodatkowych kilogramów, a bolących kości miednicy. Mam wrażenie jakbym miała mega zakwasy między nogami, a przełożenie się z boku na bok w nocy staje się nie lada wyczynem, że już nie wspomnę o samym bólu. Ech... tak zdecydowanie nie miałam w poprzedniej ciąży... Brzuch obniżył mi się bardzo - już prawie "zwisa', jak ja to określam. Kopniaki małej odczuwam na wysokości pępka, no chyba że jak leżę - wtedy kopie wszystko, co popadnie, łącznie z żołądkiem, co zwykle kończy się na okropnej zgadze. Do tego od czasu do czasu boli mnie krzyż do tego stopnia, że ciężko jest mi się podnieść z pozycji siedzącej. No a wieczorami pojawiają się odczuwalne skurcze. Na szczęście jeszcze nie bolesne, ale czuję taki dyskomfort jak przy okresie.

Mam nadzieję, że maleństwo poczeka jeszcze ze 2 tygodnie, zanim zdecyduje się pojawić na tym świecie :D


Wiadomość wyedytowana przez autora 26 kwietnia 2015, 07:49

0 komentarzy (pokaż)
26 kwietnia 2015, 07:45

Waga: 79,0 (+ 15,2 kg)

Tydzień 36

Kolejny tydzień i kolejna wizyta kontrolna za nami. Już teraz wizyty będę miała co dwa tygodnie, więc może i czas będzie mi płynął szybciej.
Maleństwo waży 2200 gram i ma jak najbardziej prawidłowe wymiary. Wody płodowe w normie i ogólnie wszystko dobrze, poza oczywiście łożyskiem.
Pani doktor nakazała mi więcej chodzić, bo na dzień dzisiejszy szybko przybieram na wadze, co ma również wpływ na moje ciśnienie. Mam też ograniczyć słodycze: :/ - to już będzie trudniejsze, ale postaram się...
Miednica jeszcze boli, ale już jakoś mi mniej dokucza niż kilka dni temu. Było nawet kilka takich dni, że nie mogłam wytrzymać z bólu, szczególnie w nocy, gdy chciałam się przekręcić z boku na bok. Do tego wciąż łupie w krzyżu, ale tylko okazjonalnie.
Brzuch okropnie wystrzelił mi do przodu, do tego jest bardzo obniżony. Wieczorami miewam skurcze, które są odczuwalne, ale nie bolesne. Po prostu mam takie okresowe rewelacje u dołu brzucha. Zwykle mijają po kilku minutach, więc nie panikuję.
Poza tym ostatnio włączył mi się syndrom sprzątania - tak, jak do niedawna nie miałam sił ani ochoty tykania się jakichkolwiek obowiązków domowych, tak ostatnio po prostu sprzątam i ogarniam.
Ech. Już nie mogę się doczekać porodu - chcę już to mieć z głowy! :D


Wiadomość wyedytowana przez autora 26 kwietnia 2015, 07:51

1 komentarz (pokaż)
3 maja 2015, 17:14

Waga: 80,5 kg (+16,7)

Tydzień 37

Oficjalnie przekroczyłam mój zamierzony próg wagowy 80 kg i jestem tym faktem zasmucona. Nie mogę od jakiegoś czasu powstrzymać tej mojej nienasyconej paszczy i ciągle coś jem. To jest masakra jakaś, bo codziennie obiecuję sobie z tym skończyć no i każdego następnego dnia a piać od nowa.

Mała siedzi sobie w brzuchu już całkiem spokojnie. Teraz już tylko odczuwam jej subtelne ruchy i przeciągania - okazjonalnie też dostaje czkawki. W tę środę zaliczymy kolejną wizytę kontrolną i jestem ciekawa ile już wtedy Amelka będzie ważyć, bo coś czuję, że bardzo jej się urosło. Od kilku dni mój brzuch jest na maksa rozciągnięty i zaczyna swędzieć niemiłosiernie, co oznacza, że skóra mi się rozchodzi.

Mój brzuch po obu porodach będzie wyglądać masakrycznie, ale będę robić wszystko, co w mojej mocy żeby go jakoś doprowadzić do ludzkiego stanu.

Krocze nadal boli. Już myślałam że się dostatecznie rozeszło, ale niestety, na nowo zaczęło tak dokuczać że już teraz w ogóle ciężko mi się poruszać. Do tego cały czas chodzę senna i zmęczona, a po nocach nie mogę spać... ;/

Chcę już mieć to z głowy...

0 komentarzy (pokaż)
UTWÓRZ KONTO

Twoje dane są u nas bezpieczne. Nigdy nie udostępnimy nikomu Twojego adresu e-mail ani bez Twojego pozwolenia nie będziemy wysyłać do Ciebie wiadomości. My również nie lubimy spamu!

Twój adres e-mail: 
OK Anuluj
Dziękujemy za dołączenie do BellyBestFriend!

Wysłaliśmy do Ciebie wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Aby aktywować konto przejdź do swojej poczty email , a następnie kliknij na link aktywacyjny, który do Ciebie wysłaliśmy.

Jeśli nie widzisz naszej wiadomości, zajrzyj proszę do folderu Spam.

OK (15)