BellyBestFriend
Dodaj do ulubionych

Pamietniki / Tytuł: Jak walka z wiatrakami...

Autor:
16 września 2016, 15:43

No i nadszedł ten moment - nie zapięłam się w moje najszersze spodnie. Założyłam zatem najszerszą kieckę i pojechałam na zakupy. Po obejściu wszystkich sklepów we wrocławskiej Magnolii doszłam do wniosku że albo wszystko wyprzedali, albo naprawdę większość ciężarnych nosi rozmiar S. Obstawiam pierwszą wersję. Podejrzewam też że ceny ubrań ciążowych ustalane są z zamysłem wywołania zawału serca u płacącego. Masakra jakaś!! Udało mi się zaleźć jedną parę spodni, nie powalają mnie na kolana ale przynajmniej mój brzuchol się mieści, no i kobieco zaokrąglone uda też. Bo kobiety, szczególnie te ciężarne, mają uda. Ale ta wiadomość chyba nie jest znana producentom odzieży...
No i dokupiłam jeszcze 2 swetry, jeden prosty, pod szyję, do listopada wystarczy, drugi rozpinany, wielgachny, do noszenia do końca ciąży. No zobaczymy jak to wyjdzie ;)
Mąż zachwycony że już widać brzuch. Ja też, ale zaczyna się loteria "w xo tym razem się nie zmieszczę".

Za 3 dni prenatalne. Nie myślę, nie wolno myśleć.

5 komentarzy (pokaż)
19 września 2016, 13:54

No i byliśmy, nie mogłam spać w nocy, jakaś taka poddenerwowana...

Lekarz oschły, średnio uprzejmy, gdyby nie to że miał kilka poważnie brzmiących tytułów przed nazwiskiem to pojechałabym mu z epitetami...
Dzieciok przywitał nas z palcem w buzi, później pomachał rączkami, nóżkami. Ma uszka i stopki, płci nie widać ale nie zauważyłam żeby lekarz jakoś szczególnie szukał. Później maluch ułożył się tak jak mu wygodnie i to by było na tyle - chcesz mnie zderzyć to twój problem. CRL imponujące bo 6,41, co z nóżkami daje jakieś 8 cm dużego człowieka. Masakra gdzie mi się to mieści!
Z organów chyba wszystko w porządku, pępowina trjóżylna, niewielki obszar niedotlenienia owodniowo-kosmówkowego ale ponoć ma prawo być tam jeszcze 2 tygodnie.
Niestety NT na granicy normy - 2,47. Razem z naszymi czynnikami ryzyka, tj.moim wiekiem, poronieniem, obumarciem drugiego płodu, daje nam niezbyt dobre rokowania. Dokładne wyniki wiadome będą za tydzień - wtedy odbiorę test Pappa, ale musimy być przygotowani na złe wieści.
Z gabinetu wyszłam z płaczem. Co prawda brałam mocno pod uwagę że tak właśnie może być, coś mnie z tyłu głowy kłuło, takie dziwne myśli, ale co innego wyobrażać sobie a co innego usłyszeć.
I tak, wiem, każda z nas zna kogoś kto miał wysokie NT i beznadziejny test PAPPA i mają zdrowe dziecko ale... - to raczej wyjątki niż reguła. Jeżeli statystycznie ryzyko jest wysokie to nie dlatego że ktoś coś wymyślił, po prostu przeważają smutne przypadki.
Lekarz zaczął mi mówić o amniopunkcji i teście Nifty. Spytałam go czy dokładna diagnostyka umożliwi nam rozpoczęcie leczenia przed porodem. Powiedział że nie. Więc po cholerę mam to robić? To będzie moje dziecko, bez względu na to czy i jak chore. Wcześniejsza wiedza nic mi nie da.


Wiadomość wyedytowana przez autora 19 września 2016, 21:05

4 komentarze (pokaż)
19 września 2016, 21:07

Trochę się uspokoiłam. NT ma granicy normy to jeszcze nie wyrok. Czekamy na wynik testu PAPPA. Co ma być to będzie. A takie śliczne moje maleństwo już jest... <3

3 komentarze (pokaż)
21 września 2016, 09:56

Znów plamienie. Trafi mnie jaśnisty szlag z tym wszystkim.
O 5 rano zauważyłam, razem z luteiną wypłynęło, ciemniejszy brąz. Ale niewiele. Później się nie powtórzyło.
Oszaleję, oszaleję, oszaleję. Jak się powtórzy to biegnę na IP.
Do lekarza mam iść po odebraniu wyników PAPPA, czyli za tydzień.

4 komentarze (pokaż)
23 września 2016, 08:31

Witamy się w II trymestrze :)
Kiedy to minęło... Od stresu do stresu, jeszcze na koniec te plamienia, dobrze że się nie powtórzyły. Ale śnią mi się po nocach. Stara matka wyląduje w wariatkowie zanim dzieciok do niej dołączy...
Za 3 dni wyniki testu PAPPA. Spodziewam się najgorszego, może chociaż raz w tej ciąży pozytywnie mnie coś zaskoczy...

4 komentarze (pokaż)
25 września 2016, 10:52

4 miesiąc ciąży:

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/3f1a9a1987bb.jpg

3 komentarze (pokaż)
26 września 2016, 13:34

Odebrałam wyniki PAPPA, wielkiego zaskoczenia nie ma. Może tyle że jest lepiej niż sądziłam, bo wysokie ryzyko wyliczyli tylko dla trisomii 21 czyli ZD.
Wg USG wszystko w normie, tylko NT na granicy. Z biochemią trochę gorzej, czytałam że hormony które zażywam mogą nieźle namieszać.
Lekarz rozmawiał ze mną, przeraziło mnie jego podejście - machnął ręką że do połówkowego USG możemy nie doczekać... Od razu zarządził że mam iść na amniopunkcję. Potwierdził że ZD powiązany jest ze zmianami w organach dziecka, więc wydedukowałam że czy tak czy tak USG połówkowe powinno nam rozwiązać zagadkę. Ale - przy triploidii prostej nic nie wyjdzie. Zapomniał dodać że amnio też nie wykaże tej triploidii prostej. Ech...

Od kilku dni czuję niepokój. Wspomniałam o tym mężowi raz, dzisiaj rano drugi raz, przerejestrował mnie od razu na jutro. Tak więc jutro o 10 mamy gina. Znam człeka i wiem że nas uspokoi, albo wskaże logikę w tym wszystkim. No i zobaczę mojego brzdąca :)
Od 3 dni męczy mnie migrena. W sobotę wyskoczyliśmy na mecz koszykarek Slęzy Wrocław i od tamtej pory mnie trzyma. Chyba za głośno było, zdecydowanie.
Jestem spokojna, bardzo. Syndrom wyparcia to dobra rzecz. I te czekoladki tak smakują... ;) Polecam Giotto.


Wyniki PAPPA:
wolne bHCG 110,6 IU/l, odpowiada 3,522 MoM
PAPP-a 1,880 IU/l, odpowiada 0,872 MoM

Stan - ryzyko podstawowe - ryzyko skorygowane
trisomia 21 - 1:176 - 1:26
trisomia 18 - 1:432 - 1:7207
trisomia 13 - 1:1355 - <1:20000
Ryzyko wyjściowe jest wyliczone na podstawie bieżącego leczenia niepłodności. Nowe ryzyko jest ryzykiem w dniu badania wyliczonym na podstawie ryzyka wyjściowego, czynników ultrasonograficznych (szerokość przezierności karkowej, czynność serca płodu) i badań biochemicznych z surowicy (PAPP-A, wolnego bHCG).

A tyle się naczytałam że ryzyko chorób przy IVF jest porównywalne do ciąż naturalnych.


Wiadomość wyedytowana przez autora 26 września 2016, 13:36

2 komentarze (pokaż)
27 września 2016, 11:52

Któraś z Was ostrzegała mnie przed nadmiernym wysiłkiem gdy chciałam szafy przeglądać. Wydawało mi się że jeśli odczekam 2 tygodnie to wszystko będzie ok.
A jednak nie. Pozdrawiam ze szpitala, o 6 obudziłam się we krwi, czyli znany schemat. Dzieciok mało zadowolony ze mu znów przeszkadzają, odwracał się pupą co i rusz. Przy kosmówce krwiak ok 4 cm, ale spłaszczony, lekarz mówi że szybko powinien się rozejść. No i to na pewno jest efekt zbyt częstego schylania się.
Tak, wiem, przesadziłam. Do końca ciąży nie ruszam nic. Ani nikogo. Chyba.

7 komentarzy (pokaż)
30 września 2016, 16:03

Wiecie co, w szpitalu to nawet pierogi od teściowej smakują ;)
W nocy ze środy na czwartek krwiak się ewakuował, wczoraj i dzisiaj jeszcze trochę"oczyszczania się". W poniedziałek / wtorek robimy usg kontrolne, mam nadzieję że odwarstwiona kosmówka już się zasklepi.
Póki co to leżę i umieram z nudów. Co ciekawe, zauważyłam ze mam nieograniczone możliwości snu. Tak więc śpię i czasami podglądam maluszka na monitorze :)

Edit: Dzisiaj rozpoczęliśmy 15 tx. Czas leci jak szalony!


Wiadomość wyedytowana przez autora 30 września 2016, 16:03

3 komentarze (pokaż)
5 października 2016, 08:42

Kryzys, cholerny kryzys...
Od 3 dni brązowe plamienie w nocy, takie na pól wkładki. Lekarz twierdzi ze to oczyszczanie. Spoko, ale wczoraj na USG żadnego krwiaka nie widzieli. Wiec skąd - z sufitu się leje??
Ponad miesiąc w szpitalu, z przerwą w domu na 2,5 tygodnia. Umieram z nudów i jednocześnie boję się o maluszka. Brzuch mam wielgachny, jakby nie było głównie leżę, jem i śpię, kalorie nie mają jak się spalić.
Ciężko mi. Bezsens dookoła, nienawidzę gdy nie mam na coś wpływu. A moje ciało oszalało, płata figle i w nosie ma moje depresje...

9 komentarzy (pokaż)
11 października 2016, 10:45

Alleluja wychodzę do domu :D
Dziecio tradycyjnie spał na badaniu, później obrócił się pupą, co mu tam będą przeszkadzać.. Lekarz nie mierzył go tym razem, skoncentrował się na łożysku. A łożysko trochę podeszło w górę, więc zmierza ku dobremu. Źle jest to że w biegunie dolnym jest zatoka brzeżna, w której swobodnie płynie krew. Jednym słowem - żyła. Przy każdym wysiłku, mało tego - przy każdym pociąganiu łożyska będzie plamienie. A jak przesadzę, to zrobi się krwiak i zacznie odwarstwiać łożysko. Czyli jedna wielka dupa, leżymy do odwołania.
Dzieciok żyje, ale chciałabym żeby więcej się ruszał. Jutro pojadę robić morfologię i posiew moczu aktualny, później szybciutko do mojego gina. Jeszcze nie widział wyników badań prenatalnych :/ no i może w końcu ktoś mi powie kto tam w brzuszku u mnie mieszka :)

5 komentarzy (pokaż)
13 października 2016, 13:21

15t6d
Odwieczny temat - teściowa. J jest jedynakiem, chociaż tak nie do końca (2 rodzeństwa zmarło w wieku niemowlęcym), teść odszedł 4 lata temu. Celem i nadzieją życia teściowej jest jej syn, synowa i wnuczek w nadejściu. Już kiedyś próbowałam wyznaczyć granice, skończyło się śmiertelną obrazą i kłótnią kosmiczną, mało brakowało a do ślubu by nie doszło. Uspokoiła się, do czasu. Moja ciąża unieważniła chyba wszystkie nasze dotychczasowe ustalenia, teściowa żyje i oddycha po to aby nam dogadzać, gotować, piec, odwiedzać i zagłaskiwać. Na subtelne pytania o ewentualnego partnera odpowiada że nie potrzebuje nikomu usługiwać na starość, wystarczy że ma nas i jest szczęśliwa.

Duszę się tym jej szczęściem, rzygam panierowaną wątróbką, panierowaną rybą, panierowanym kurczakiem, panierowanymi kotletami. Zupami mdłymi od tłuszczu. Proszę, błagam męża żeby nie przywoził bo ja wymiotuję,mam zgagę, umieram. To mi teściowa zrobi "dietetyczne kotleciki" na masełku bez przypraw. RZYG!! Ja nie chcę tych kotletów, wsadź sobie w 4 litery to ciasto z truskaweczkami i masą czekoladową. Nie, bezów też nie chcę.

Jezu czy tak ciężko zrozumieć ze nie znaczy nie? Ja marzę o jarzynówce, bez śmietany, bez zasmażki, bez oków tłuszczu. Takiej cienkiej, warzywa i woda.

Marzeniem teściowej jest opiekować się naszym dzieckiem jak będziemy w pracy.
Mam histerie, nic na to nie poradzę. Czuję że jeszcze chwila i będzie atak paniki...

6 komentarzy (pokaż)
14 października 2016, 17:38

16t0d
Pobiegłam do lekarza, było już nudno, nabawiłam się infekcji pęcherza i podrażnienia jakiegoś pochwy...
Cholera przytyłam już 3 kg, lekarz mówi że jest ok ale dobrze by było gdybym nie przekraczała 1kg na miesiąc. Zaleca dietę cukrzycową, bo sama z siebie ważę sporo.
Łożysko nadal nisko, jak się nic nie zmieni to max w 37tc cesarka. Na szczęście nie widać krwiaków. Pytałam skąd te krwiaki się biorą, mówił że to jest anatomia /fizjologia, po prostu tak jest. I to wcale nie znaczy że przyszła ciąża też będzie taka trudna.
Dzidek fikał i machał rączkami, pomiędzy nogami coś mu wystaje ale będziemy potwierdzać na przyszłej wizycie.
Zapobiegawczo już 3 dzień biorę urosept, mam kontynuować i zrobić ponowne badanie za tydzień. Na podrażnienie clotrimazol i odstawiamy luteinę.

Co do badań genetycznych...
Wyniki są typowe dla populacji, NT na granicy normy to jeszcze nie tragedia. Widział gorsze przypadki i zdrowe dzieci. Co ważne - większość dzieci ZD ma niewielką mutację, niewielkie odchylenia. Te z większymi - nie przeżywają. Wg niego będzie ok, bo już na tym etapie byłoby widać opuchliznę karku i na pewno w szpitalu by mi na to zwrócono uwagę. Dużo powie nam usg połówkowe - czy są wady serca i innych narządów... W moim przypadku amnio może być ryzykowne, mogę za to zrobić test Nifty, ale i tak to wszystko jest w celu diagnozy a nie leczenia, nie możemy ewentualnej choroby zatrzymać...

Mój łobuz wygląda o tak:

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/3aaab7125848.jpg


Wiadomość wyedytowana przez autora 14 października 2016, 17:38

0 komentarzy (pokaż)
17 października 2016, 09:38

Śpię, śpię, czuję wilgoć, biegiem do łazienki, Chryste leci, zaraz kapnie, CO TO??? Ufff, to tylko śluz, i luteina. Mogę wracać spać. Przekręcam się z boku na bok, idę sprawdzić raz jeszcze, koniec spania.
Schemat powtarza się systematycznie. Nawet jeśli uda mi się przespać większość nocy i nic nie czuję to i tak wstrzymuję oddech gdy sprawdzam.
Boję się, cholernie. Kilka dni spokoju a ja nasłuchuję wypatruję co będzie następne. Niech ten marzec nadchodzi.
Zgaga, refluks i wymioty pełną parą, prawie po każdym posiłku wymiotuję. Jeśli nie zaraz po to w przeciągu najbliższych 2 godzin na pewno. Męczące. Całe życie kręci się wokół żołądka i mdłości.
Poza tym jest dobrze. Na weekend dom pełen gości, rodzice byli, mama tyle pyszności nagotowała a ja tego jeść nie mogę :/ próbuję po troszkę, ale na widok surówki, mojej ulubionej, w żołądku mnie ściska.
Trudno, jakoś dam radę. Za 4 dni 5 miesiąc.
Mój brzuchol nic sobie nie robi z problemów żołądkowych, rośnie swoim tempem. Dowód na zdjęciu poniżej.

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/6c4006527719.jpg


Wiadomość wyedytowana przez autora 17 października 2016, 09:39

5 komentarzy (pokaż)
24 października 2016, 21:34

17t4d
Nie widzę kostek u nóg. Po prostu, z dnia na dzień zniknęły i nie chcą wrócić. Aż mrowienie czuję. Leżę z nogami w górze, ruszam stopami, nic a nic nie pomaga. Czy rano czy wieczór wyglądają tak samo. Zrobiłam badanie moczu - białka na szczęście tam nie ma, za to bakterie nadal siedzą :/ jutro jadę na krzywą cukrową / insulinową, specyficzną bo nie będzie picia glukozy a jedzenie kanapki. I super. W czwartek do gina z Medicoveru, może coś mądrego mi powie. Mam pakiet więc czemu nie skorzystać... Do mojego prywatnego dopiero 07.11, noe ma co czekać z długo.

Ze spraw dodatkowych - brzuch osiągnął rozmiary gigantyczne. Zdarzają mi się pojedyncze ni bez wymiotów, na szczęście. Okropnie przetłuszczają mi się włosy :/ i hemoroidy poszpitalne ani myślą sobie iść. Cholera.

Dzieć stresuje mamuśkę, potrafi cały dzień się nie odzywać, a na drugi dzień urządzać całodobowe harce jak dzisiaj. Czuję tkliwość podbrzusza, wyczytałam że to może być rosnącą macica. Ech...

2 komentarze (pokaż)
28 października 2016, 16:08

18t0d
Początek 19 tygodnia, jejku!!! Przemyślałam ostatnią rozmowę z ginem, uświadomiłam sobie że jeśli nic się nie zmieni to przecież ja mogę mieć cc już pod koniec lutego !!! Histeria, panika, dobra, przestaję się obijać i spać całe dnie, biorę się za przeglądanie artykułów nt co potrzeba maluchowi. Nie jest źle, szybko i sprawnie nam to idzie (nam bo mąż też zawzięcie już szuka). Właśnie wpłynęła wypłata, rozpoczynamy online shopping.

Poza tym - byłam wczoraj u gina z Medicoveru, zobaczył że karta ciąży prowadzona przez kogoś innego to średnio zainteresowany był wizytą. Ale - dziecioka sprawdził i zmierzył mu główkę i kość udową. Główka 3 dni do przodu, kość udowa - 2. Czyli maluch nadrobił, a ja już miałam czarne wizje przed oczami... Gin wysłał mnie do internisty, internista do kardiologa, będą mnie badać i monitorować. A czemu? A no temu że coś mi ciśnienie zaczęło szaleć. Możliwe że jest to przyczyną obrzęków. I kołatania serca. Ale takiego okrutnego, aż mnie zatyka momentami. Wystarczy byle kłótnia z mężem a mnie aż zatyka tak serce kołacze, a ciśnienie do 160/90 od razu wzrasta i do końca dnia sie utrzymuje, muszę melise pić na gwałtu rety. Wczoraj położna straszyła szpitalem. Nie, dziękuję, mi na razie wystarczy.
Co mnie przygnębia to przyrost wagi. Już na poprzedniej wizycie lekarz zwrócił mi uwagę że przyrost 1 kg na miesiąc jest ok, byleby nie więcej. No to przez ostatnie 2 tygodnie przybyło 2 kg. Jezuu... Skąd to się bierze? Przecież za bardzo nie jem, nie mogę, zgaga wypala mi przełyk, próbuję ratować sie wymiotami, nie zawsze daje radę. Cokolwiek zjem, umieram. A jak nie zjem bo mnie piecze, to włącza się refluks i cofa cały kwas do przełyku, ciekawe co mi z tego przełyku zostanie na koniec ciąży. Zaczęłam zażywać Manti, mimo że tak się zapieralam że nie, nie potrzebuję. I co? I pomaga, na zgagę, ale zwiększa refluks. Więc czy tak czy siak kończy się nad muszlą...
I - coś czego spodziewałam sie za co najmniej 3 miesiące. Ale jednak, moja ciąża należy do tych pokręconych, wszystko na odwrót. Bolące biodra w nocy. No okropnie. Aż kłuje, drętwieje, przerwacam się z boku na bok, najbardziej pasuje mi spać na wznak ale brzuch ciągnie i ponoć nie wolno... Tak więc męczę się, nie dosypiam, odsypiam w dzień, dni uciekają między palcami bo chodzę jak zombie, wczoraj rano to nawet kość ogonowa bolała.
A ponoć ciąża taka przyjemna i wspaniała jest... Za nic bym nie zamieniła tego stanu :) Nawet pomimo tego, ze mnie dzisiaj młoda pani w tramwaju skrzyczała, bo bezczelnie poprosiłam żeby ustąpiła mi miejsca. Wredna ja, wydaje mi sie że w ciąży to już mi się należy miejsce siedzące...

4 komentarze (pokaż)
3 listopada 2016, 09:11

18t5d
To nie będzie fajny wpis. I nie, nie jest podyktowany hormonami ciążowymi. Po prostu wynik refleksji i konsekwencja powtarzających się faktów.
Nawet nie wiem od czego zacząć. Może tak po prostu - coraz częściej myślę o rozwodzie. Jak już emocje opadły i rozpoczęła się proza życia z obowiązkami i chorobą (moje zdrowie), to brakuje cierpliwości i, niestety, szacunku. Jestem wbijana w poczucie winy że niewiele mogę robić, że nie poprasuję, nie wyniosę śmieci, zakupów do domu nie zniosę. Mój nowy nick to "hrabina", niby żartobliwie ale kontekst już taki nie jest. Zaczynam odczuwać żal, że nigdy nie dałam odczuć jak to jest być żoną bezpłodnego, że chowałam to w sobie żeby nie urazić, a teraz jestem tą gorszą bo zależną. Nie tak miało być. Zniosę wszystko ale niw pogardę pod swoim adresem w swoim własnym domu.

Nie wiem skąd w ludziach przekonanie że jak już dziecko to wszystko tak na amen, że na zawsze i mimo wszystko. Dojrzewam do decyzji.

A póki co kardiolog za 1,5 godziny.

5 komentarzy (pokaż)
7 listopada 2016, 21:21

19t3d
Byliśmy dzisiaj na podglądzie. Wszystko w porządku, dzidzia rośnie jak na drożdżach, w ciągu miesiąca podwoiła wagę i obecnie ma 280g. Przepiękna dziewczynka. Tak tak, będzie Małgosia :) nie jestem zawiedziona, wręcz odwrotnie, a tak naprawdę to nie ma znaczenia, czy syn czy córeczka, to będzie moje maleństwo ❤
Mąż ustawiony do pionu, oby na dłużej. Przestraszył się po mojej wizycie u kardiologa - wyszła tachykardia i nadciśnienie. Biorę leki, mierzę ciśnienie, mam skierowanie na echo serca, no Meksyk po prostu. Ale ok, dla dzidziola wszystko.
Jutro umawiam nas na połówkowe, najbardziej stresujący moment tej ciąży. Jeszcze dzisiaj lekarz pokazywał mi dane, że dla NT>3,4mm ryzyko wad genetycznych wynosi 5%. J to wszystko wiem, ale chcę też wiedzieć czy moje dziecko będzie w tych 5% czy 95%.
Fizycznie czuje się super, to chyba teraz jest ten złoty okres 2 trymestru. Bezsenność i bóle mięśni / stawów to ponoć standard, więc nie ma o czym pisać. No i standardem jest przeziębienie w ciąży. Obecnie mam przepiękne,już 3 dzień umieram na katar.

Byle do przodu :)

5 komentarzy (pokaż)
14 listopada 2016, 22:55

20t4d
Małgosia dokazuje na całego, od kilku dni to już nie jest łaskotanie tylko spore kopniaki. Nawet udało mi się męża przekonać żeby położył mi rękę na brzuchu, oczywiście Gosia stwierdziła że wtedy kopać nie będzie ;) Z tym kładzeniem czy dotykaniem to trochę śmieszne, trochę słodkie, a trochę przesadzone. W szpitalu nastraszono J że nie wolno masować brzucha bo to wywołuje skurcze, że najlepiej wcale tego brzucha nie dotykać. Więc nie dotyka, a mi go szkoda, bo chciałabym żeby poczuł jak mi brzuch faluje <3
Ustawiony do pionu sprawuje się poprawnie, nawet bardzo. Oby tak dalej.
Pomalutku zaczynamy pierwsze zakupy. Pokój prawie już urządzony, chcę jeszcze tylko lampę zmienić, później zostanie tylko łóżeczko. Ma je kupić babcia - moja mama, ale przesądna bestia nie zrobi tego wcześniej niż 3 tygodnie przed planowanym porodem. Super, tym bardziej że ja raczej tego terminu porodu nie doczekam w dwupaku. Ech te przesądy ciążowe...
Na forum OF zaprzyjaźniłam się z kilkoma dziewczynami, szczególnie z jedną, która szczęśliwie urodziła córeczkę w maju. Pięknie się składa bo jej córeczka wyrosła już z wielu rzeczy i ona chce się tego pozbyć, mam więc możliwość zaopatrzenia się w prawie kompletną wyprawkę dla niemowlaka. Bardzo, bardzo się cieszę :)
Ze spraw przyziemnych - zabójczy katar minął, tzn. zmienił postać i teraz codziennie do południa mnie męczy. W sumie to spoko, pół dnia mam spokoju. Chrapię jak stary marynarz, szkoda mi mojego męża jak tak próbuje spać przy mnie... Przeziębiłam sobie ucho, ale walczę z nim dzielnie, mam nadzieję na szybką wygraną. I ciśnienie. Tak, ciśnienie, przebrzydłe, paskudne, podstępne. 2 dni książkowe, idealne wręcz, po to by trzeciego dnia znów wzrosnąć powyżej 130/80 pomimo brania leków. I tak cyklicznie, kilka dni spokoju, 2 dni strachu, i w kółko. Bardzo uważam, dużo odpoczywam, a mimo to czasami w nocy czuję jak serce mi wali jakby wyskoczyć chciało... Za tydzień mam echo serca, nie biorę pod uwagę żadnych anomalii. Tego co mam mi wystarczy. Kostki u nóg raz się pokazują, raz nikną, nie nadążam za nimi.

Za 4 dni spotkanie rodzinne z kuzynkami których nasze życie średnio interesowało ostatnio. Nie wiedzą o ciąży. Już się śmieję na myśl o reakcji... ;)

Ciążowy brzuszek - update.

https://naforum.zapodaj.net/thumbs/cb86a154422b.jpg

3 komentarze (pokaż)
16 listopada 2016, 20:29

Witamy cukrzycę ciążową.

5 komentarzy (pokaż)
UTWÓRZ KONTO

Twoje dane są u nas bezpieczne. Nigdy nie udostępnimy nikomu Twojego adresu e-mail ani bez Twojego pozwolenia nie będziemy wysyłać do Ciebie wiadomości. My również nie lubimy spamu!

Twój adres e-mail: 
OK Anuluj
Dziękujemy za dołączenie do BellyBestFriend!

Wysłaliśmy do Ciebie wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Aby aktywować konto przejdź do swojej poczty email , a następnie kliknij na link aktywacyjny, który do Ciebie wysłaliśmy.

Jeśli nie widzisz naszej wiadomości, zajrzyj proszę do folderu Spam.

OK (15)