No jestem w domu od wczoraj i tak sobie siedzę i myślę że i tak w całej tej mojej historii miałam wiele szczęścia. Mam endometriozę a wyhodowałam pięknych 11 komóreczek. Do całej procedury podeszła w odpowiednim czasie zdążyłam przed ustawą i dzięki temu mogłam zapładniać wszystkie komórki. Bo z nowymi regulacjami mogłoby być inaczej i raczej potrzebna byłaby druga stymulka i skąd brać na to kasę?!
Udało się (no bo przecież urodzę to dziecko które noszę pod sercem nie ma innej opcji) już za trzecim razem. To były tylko trzy transfery... czym są moje trzy transfery z jednej procedury w porównaniu do dziewczyn które podchodzą do trzech pełnych stymulacji i albo w ogóle nie ma co transferować albo transferują transferują transferują i nic? Jeszcze jakiś czas temu myślałam jaka jestem pokrzywdzona przez los bo nie udało się za pierwszym razem bo za drugim razem ciąża biochemiczna... ale chyba zmądrzałam i uważam że i tak mnie los oszczędził i moja przygoda z IVF nie była taka drastyczna chociaż wiadomo lekko nie było ale mogło być zdecydowanie gorzej.
Od dzisiaj zmniejszam luteinę na 3x2 ufffff do połowy marca może uda się odstawić całkowicie
A tak poza tym nic się nie dzieje na przemian ból głowy, mdłości, spanie, ból głowy, mdłości, spanie, ból głowy, mdłości, spanie
Dawno nic tutaj nie pisałam szczerze to nie ma o czym pisać w sumie... Tzn znowu byłam w szpitalu ale już nie chciałam robić dramatu tutaj jakiegoś z tego. Pomyślicie że jestem jakaś nie ten teges w końcu to mój trzeci pobyt w szpitalu od początku ciąży Jeszcze trochę i się tam przeprowadzę... Tym razem jednak byłam w szpitalu w którym chcę rodzić 50 km od domu ... bo ten szpital w moim mieście to jedno wielkie nie porozumienie (no to wiemy od dawna tylko się w tym utwierdzamy) wypuścili mnie do domu z białkiem i krwią w moczu twierdząc że nic się nie dzieje Przez kilka dnia miała dość intensywne bóle brzucha i krzyża, poszłam do doktorka który stwierdził że weźmie mnie do siebie na badania bo z obrazu usg nie jest w stanie powiedzieć skąd biorą się bóle (łożysko się nie odkleja, krwiaków nie ma). Z badań wyszło że zapalenie pęcherza jakieś bakterie ... śmieszne to bo nie mam żadnych dolegliwości oprócz bólu brzucha ale to całe szczęście bo jakbym miła mieć problem z robieniem siku a no i jeszcze mamy grzybka w pochwie a to akurat swędziało to wiedziałam że coś się święci pieprzona luteina na szczęście mam zmienioną na pod język i nie można było tak od początku ?
Podczas wizyty w gabinecie na usg widziałam jak kruszynka się rusza piękny widok
A i właśnie zamówiłam witaminki dla kobiet w ciąży na drugi trymestr ale ten czas zasuwa a do mnie dalej to nie dociera...
Jeszcze tutaj nie marudziłam że mamy prenatalne dzisiaj... Boziu jak ja się denerwuje
I po co było się tak denerwować tym usg Dzieciątko zdrowe doktor nie znalazł żadnych anomalii, wszystko na swoim miejscu Między nóżkami coś dynda dla mnie wyglądało to jak porządny męski sprzęt ciekawe po kim Lekarz jednak kazał się nie nastawiać szybko sprowadził mnie na ziemię i wytłumaczył że równie dobrze mogą to być wargi sromowe z łechtaczką. Na płeć trzeba jeszcze poczekać ale to akurat jest najmniej ważne, liczy się to że dziecko ma wszystko na swoim miejscu Razem z doktorem podjęłam decyzję że testu z krwi nie robimy a za oszczędzone pieniądze kupujemy coś dla dziecka Z mniej fajnych informacji to znalazł się krwiak w macicy i dwa mięśniaki... o jednym wiedziałam od laparoskopii drugi mnie zaskoczył ale nawet to nie jest w stanie popsuć mi humoru
Właśnie zauważyłam że dzisiaj mam 100 dzień cyklu Nie muszę dodawać że to mój najdłuższy cykl w życiu i oby trwał jak najdłużej A i albo bije mi mocno na głowę albo dziecko bardzo delikatnie dało o sobie znać i to dwa razy KOCHAM PONAD WSZYSTKO ROŚNIJ SŁONECZKO.
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 marca 2016, 11:38
Właśnie grzeszę i to bardzo bardzo mocno... jem chipsy... już mam wyrzuty sumienia ale kuzwa dawno mi nic tak nie smakowało po 3 miesiącach odwyku smakują naprawdę wybornie... słodycze mogą dla mnie nie istnieć ale za chipsy mogę zabić ...
No i się doczekałam dzisiaj wizyta Kiedy ten miesiąc minął ktoś mi może powiedzieć ? Oczywiści nerwowe obgryzanie paznokci przed wizytą. Wiem że z dzidzią wszystko w porządku serduszko bije jak szalone strach czasami słuchawki przykładać do ucha, brzuszek rośnie w oczach i nawet cycochy jakby większe zaczynają wystawać z biustonosza aż dziwnie mieć takie "bujne" kształty Obawy biorą się chyba z tego że dzisiaj dziecko stanie się takie bardziej realne i prawdziwe. Może poznamy płeć i od tego momentu będzie miało już swoją osobowość będzie takie bardziej ludzki denerwuje się na to spotkanie
A i na coraz więcej to moje dziecie sobie pozwala w brzuchu... co ono tam wyprawia?! Mały buszownik
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 marca 2016, 09:24
No to jesteśmy po wizycie Z dzidziusiem a teraz już mogę pisać że z syneczkiem wszystko w porządku, rośnie nam mały urwisek Wiem że na tym etapie wszystkie dzieci pewnie wyglądają tak samo a na pewno bardzo podobne ale jak tak patrzyłam na jego pyszczek w 3d to widziałam całego tatusia Coś mi się wydaje że się ojciec nie wyprze dziecka I rośnie nam mały wstydniś buźkę chowa za raczkami cały czas nie chce dać sobie zrobić zdjęcia za to siusiaka pokazuje bez skrępowania I w ogóle cud narodzin, poczęcia nowego życia to chyba najpiękniejsza rzecz jaką natura mogła stworzyć. Pamiętam jak oglądaliśmy zlepek komórek w klinice ledwo widoczny pod mikroskopem, później mały ciapek z mrugającym pikselem czyli serduszkiem w moim brzuszku, dziecko bardziej podobne do misia haribo niż człowieka a teraz wygląda już jak mały ludek a to dopiero połowa tego procesu którego finałem jest człowiek z krwi i kości coś pięknego
Z gorszych wiadomości zapowiada się łożysko przodujące, staram się mocno nie denerwować bo jeszcze mamy trochę czasu żeby się podniosło zobaczymy jaki będzie finał...
W sumie przydałoby się coś wam napisać ale tak na prawdę nie ma o czym. Nic się nie dzieje no może poza tym że Irek daje znać o sobie coraz bardziej i to jest piękne Już nawet przyłapałam go dwa razy jak coś tam sobie wypychał nie wiem czy to pupka czy główka bynajmniej coś dziwnego wystawało mi z jednej strony brzucha Mąż trochę przerażony wręcz się mnie boi teraz mogę straszyć go brzuchem A najbardziej lubię patrzeć jakie robi maślane oczka jak przyniosę jakieś ciuszki do domu, stary chłop a rozczula się jak baba w ciąży A w poniedziałek niby zaczynamy remont pokoiku
A tutaj moja hodowla
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/fd6f0b3ed9c8.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 kwietnia 2016, 08:48
Jesteśmy po połówkowym Z maluszkiem wszystko w porządku rośnie nam mała kluseczka 376g mojej ogromnej miłości Obawiałam się że synek zmieni się w córeczkę ale jednak nadal jest synkiem więc już chyba siusiak mu nie odpadnie W sumie same dobre wiadomości przyniosłam do domu syn zdrowy łożysko powędrowało do góry a szyjka długa na 6 cm! Duma i radość mnie rozpiera
I powolutku kończymy już remont pokoiku zostało tylko pomalować i nawet nie wiecie jak się cieszę że tak szybko się za to zabrałam! Teraz już ledwo ogarnęłam i posprzątałam ten bajzel a przecież brzuch jeszcze mały a ja byłam umordowana jak po budowie domu a nie stawianiu ścianki
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/afe8554ab396.jpg
Tak sobie czytam swój pamiętnik... 5 grudnia napisałam że z teściem ciężko że nie wiadomo czy dożyje Nowego roku później okazało się że jestem w ciąży radość ogromna teściu prze szczęśliwy mówi że przynajmniej ma motywacje do walki z chorobą. Po kilku tygodniach dowiadujemy się że będzie wymarzony chłopaczek teściu pęka z dumy z następcy rodu cały czas obiecuje że wytrzyma że się nie podda że musi poznać wnuka... Tydzień temu go pożegnaliśmy odszedł, już go z nami nie ma Mam ogromną nadzieję że tam gdzie trafił będzie dla niego lepszym miejscem niż to tutaj na ziemi i że spokojnie będzie mógł przyglądać się jak jego wnuk wyrasta na wspaniałego człowieka... pamiętamy [*]
KOCHAM CIĘ MÓJ DZIECIACZKU PONAD WSZYSTKO
Dzisiaj wybiła nam granica przeżywalności płodu i od razu życie staje się piękniejsze Nawet nie przeszkadza mi to że waga w końcu przekroczyła 60 kg czyli trzeba liczyć plus sześć kg od początku ciąży czyli i tak nie wiele biorąc pod uwagę że mamy już 24+1
Wczoraj byłam na teście obciążenia glukozą wyniki prawidłowe uffff
105 po godzinie
94 po dwóch godzinach
W środę wizyta już nie mogę się doczekać żeby zobaczyć urwisa
Dzisiaj skutecznie mnie obudził a wręcz zmusił do wstania. Fakt trochę go przygniotłam bo delikatnie przewróciłam się na brzuch... tak zaczął tarabanić że się obudziłam no i wstałam i kto tu rządzi ja czy on?
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 maja 2016, 07:19
25+4
https://naforum.zapodaj.net/thumbs/bd725be74320.jpg
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 maja 2016, 07:37
Ale was zaniedbuję w tym pamiętniku Ale w sumie nie mam o czym pisać... wszystko w jak najlepszym porządku Ja czuję się rewelacyjnie w sumie żadne dolegliwości ciążowe mnie nie dotyczą czasami kostki opuchnięte i żylak da o sobie znać ale do przeżycia. Zachcianek zero, zgagi zero żyć nie umierać Jedyne co to nie mogę leżeć na plecach bo zaczynam się dusić i to tyle gdyby nie ten mały buszownik w brzuchu nawet nie wiedziałabym że jestem w ciąży mój mały akrobata mamy za sobą pierwszą czkawkę (chyba) prostowanie nóżek i kopanie po żebrach Zakupy pełną parą w sumie już nie wiele zostało do ogarnięcia więc celem teraz jest dotrzymać do 13 sierpnia wesele siostry później 18 sierpnia ciąża donoszona a później może się już dziać wiecie co
A to ja w 29+6 10kg na plus
Pokoik skończony, wózek kupiony, ubranka wyprane, coraz większa miłość ogarnia moje serce Czekamy !
Ciąża zakończona 4 września 2016
Wysłaliśmy do Ciebie wiadomość z linkiem aktywacyjnym.
Aby aktywować konto przejdź do swojej poczty email , a następnie kliknij na link aktywacyjny, który do Ciebie wysłaliśmy.
Jeśli nie widzisz naszej wiadomości, zajrzyj proszę do folderu Spam.
Niewazne co bylo, wazne to co przed Toba:-) Ciesze sie razem z Toba z Twojego szczescia Anuszko:-)
Ja tez zaczęłam widzieć plusy w tym wszystkim. Trzeba wierzyć ze będzie dobrze :) ps masz mrozaczki? I ile?