BellyBestFriend
Dodaj do ulubionych

Pamietniki / Tytuł: A gdyby tak... Jeszcze raz?

Autor: Anakin
8 grudnia 2018, 16:16

Podroz mija roznie... Emil nie spi tyle, ile spal jak mial 3 m-ce. Troche sie bawi a troche marudzi... Bo nuda w foteliku mimo zabawek. A jak sie zatrzymujemy i odpinam mu pasy to zaciesz, ze go zaraz wezmę. Cwaniak.
Polecam książke "moje dziecko nie chce jeść". Ciekawa pozycja z jednym wnioskiem: nie ma co zmuszac do jedzenia :o)

3 komentarze (pokaż)
9 grudnia 2018, 17:45

.


Wiadomość wyedytowana przez autora 9 grudnia 2018, 17:46

0 komentarzy (pokaż)
9 grudnia 2018, 17:45

W domu milo. Mąż steskniony pomagal mi i moglam sie spokojnie "zorganizowac" po 3tyg nieobecnosci. Emil ma dzien aniolka. Tylko strasznie się podrapal po policzku, bo nie zalozylam mu skarpetek na lapki podczas drzemki. Szramy do krwi... Mysle, ze Em ma wszelkie predyspozycje do bycia "zlotym dzieckiem", ale dokuczliwa choroba mu to uniemożliwia.
Z ciekawostek: podobno 21dni zajmuje zbudowanie nawyku. Podjelam eksperyment. Od kilku dni pracuje nad wyrobieniem nawyku dbania o siebie. Codziennie robie lekki mejkup. Nawet jeśli nie planuje nigdzie wychodzic. Dam znac po 3tyg czy się udalo!

1 komentarz (pokaż)
10 grudnia 2018, 09:45

Dziś po raz pierwszy od dawna jestem z Emilem sama. Może to głupie, ale można się odzwyczaić! Ale teraz ładnie zasnął na jedną ze swoich trzech (ekhm krótkich) drzemek a ja mogę napisać o bylejakości, która zaczęła wkradać się w moje życie. Zawsze lubiłam wszystko mieć perfecto. Śniadanko jak w hotelu, warzywka pokrojone w równe słupki, kawka w filiżance. Muzyczka w tle, pachnąca świeczka, dekoracje okolicznościowe w domu. Zupka posypana świeżo posiekaną pietrzuszką. Wspólne posiłki z mężem. Wieczorem kąpiel i dopieszczenie siebie... I tak by można pisać godzinami… Wiadomo, dziecka nie było, to wszystko było łatwe. Jak pojawił się Emil, pojawił się też chaos w moim poukładanym życiu. I tak oto zanim się spostrzegłam zaczęłam wyglądać jak Kopciuszek, na obiad zapychałam się kromkami chleba z dżemem smarowanymi na bieżąco i zjadanymi (o zgrozo) nad zlewem. Włosów mi się już wieczorem myć nie chciało, bo i tak nie planowałam kolejnego dnia nigdzie wychodzić. Domu ustrajać się nie opłaca, bo i tak nie mam kiedy cieszyć się lampionem z dyni, skoro idę spać zaraz po dziecku. I oto powiedziałam temu stop. O makijażu leciutkim już Wam pisałam (btw, póki co idzie dobrze!). Mężowi też zapowiedziałam, że wieczorem potrzebuję czasu dla siebie na łazienkę; żeby tam wejść, pobyć troszkę sama i doprowadzić się do porządku. O jakość i wygląd posiłków też staram się dbać. Jak inaczej mam pokazać synkowi czym jest estetyka na co-dzień? Dziś zrobiłam sobie na śniadanie płatki ryżowe na mleku ryżowym z owocami. Nie jadłam prosto z gara, ale przełożyłam do ładnej miseczki. Wzięłam synka na kolana i jadłam przeglądając katalog wydawnictwa (nowości wydawnicze etc). Akurat Emilek miał kaprys siedzieć grzecznie na maminych kolanac. Udało mi się zjeść i wybrać sobie ze 100 książek, które chcę przeczytać hehe. Jasne, że będą też dni kryzysowe, ale obiecałam sobie, że nie poddam się dziadostwu! Niechlujstwu, dziadowaniu, bylejakości mówię NIE.

5 komentarzy (pokaż)
11 grudnia 2018, 09:49

Noce sa ciezkie. Emil co godzine steka, placze... Glaski, przytulaski nie pomagaja. Musi byc 3 sekundy cyca. Zasypia. Odkładam go i dalej jęczy ale po nastu minutach daje sie uglaskac. Za godzinę powtorka... To męczy...

5 komentarzy (pokaż)
12 grudnia 2018, 10:20

Po alergologu. Nic nowgo. Lekarka kazala mi się wyluzować i ‘pogodzic’ ze schorzeniem. Bo na to nie ma lekarstwa i wszelkie upierdliwosci trzeba po prostu znosic. I mieć nadzieje, ze trafi się na lek/kosmetyk, który skutecznie wyciszy objawy. Na plus to, ze dostaliśmy receptę na podawany na noc ‘uspokajacz’. Żeby lepiej spal i swiad go nie wybudzał. Dzis ide do apteki.

A teraz cos o czym od dawna chciałam napisac. Dlaczego Em pozostanie (niestety) jedynakiem. Żadne wielkie odkrycie, ale napisze.

Nie chciałam mieć dzieci. Jak już zechciałam, to ustaliliśmy z mezem, ze 2, aby miały siebie. Jeszcze w ciąży gadaliśmy, ze trzeba szybko jedno po drugim robic. Najlepiej zebym w ogole nie musiala do pracy wracac. A potem… No coz. Przyszla rzeczywistość, inna nieco od oczekiwan. Jest mi mega ciężko z jednym dzieckiem (jak wiecie), mimo ze mam pomoc i wsparcie (np. to, ze mogę sobie tygodniami siedzieć u mamy jak w hotelu). Nazwijcie mnie slaba, niezorganizowana, do du**. Trudno. Taka jestem. Była ost u mnie przyajciolka z synkiem. Niecale 2 lata. I jak tak zobaczyłam ich razem (Emila i jej synka) na macie i pomyslalam, ze miałabym taka dwojke mieć w domu, to mi się slabo zrobilo. Mega zywotny dwulatek i niemowlak. O nie nie nie nie. No i ciaza, która dość ciężko zniosłam… Jak sobie pomysle, ze strach, zgaga, bezsenność spowodowana niemoznoscia oddychania, ociezalosc, bole zoladka i to w polaczeniu z NIEMOŻNOŚCIĄ wylezenia tego, bo przeciec mam dziecko, za którym trzeba biegac… Emil nie jest bardzo uciążliwym dzieckiem. Ale to drugie mogloby okazac się gorsze… Co wtedy? Poza tym bardzo bardzo bardzo bałabym się choroby typu zespol downa. Mam już 33 lata. Ryzyko rosnie. Łzy mi się cisna do oczu jak pomysle, ze kiedy nas kiedyś zabraknie, to Em zostanie sam (mam nadzieje, ze będzie miał super zone hehe), ale po prostu nie dałabym sobie rady. Nie wiem nie wiem nie wiem jak ludzie to robia. Znajome z fb maja po 4 dzieci. Serio? Serio? I nadal zyja?

13 komentarzy (pokaż)
12 grudnia 2018, 14:32

Vivienne, załóż nowe konto i pisz. Umieram z ciekawości co u Ciebie i Nika!!!

1 komentarz (pokaż)
13 grudnia 2018, 07:05

Fajnie piszecie. A najpiękniej gozik <3
Coz, pożyjemy zobaczymy. Poki co trzeba przezyc ciezki okres jesienno-zimowy, ktory juz daje mi popalic (deprecha). Marze o wiosnie. Dzidzius bedzie już wiekszy, dni dluzsze. Ahh. Poki co czekam na pobranie krwi. Niezla akcja logistyczna rzecz jasna...

2 komentarze (pokaż)
14 grudnia 2018, 10:34

Ok godz 10 Emil idzie na mala drzemke, a ja miotam się, bo chciałabym zrobić tyle rzeczy w tym czasie. Pranie puscic, zmyc gary, zjeść sniadanie, usiasc na chwile do kompa etc.

Update azs: dzięki Wam za wszelkie rady ale… Nadal szukam czegos, co skutecznie załagodzi objawy. Żadne emolium, oillum i inne ‘popularne’ kosmetyki nie dzialaja. Szukam w tych ‘niszowych’. Ostatnio zrobiłam mu krzywdę używając Aderma Cytelium (polecony przez alergologa na glowke i buzke, gdzie na azs nalozone jest lojotokowe zapalenie). To spray osuszający. Pryska się, a po godzinie natluszcza. Coz, tak go wysuszyl, ze nie mogę zalagodzic. Do wyrzucenia. Syrop, który alergolog dala na uspokojenie… Hm… Mialam wątpliwości, czy go podac, bo do hydroksyzyna – uspokajacz i przeciwlękowy srodek. Mocny lek. Ostatecznie dalam mini dawke. Nic nie pomoglo. Nie będę tego stosować, to nie jest dobre dla dzieci. Może w warunkach szpitalnych, ale nie na co-dzien w domu. Może uzalezniac. Noce tragiczne. Pobudka co 0,5, albo co 1, albo (w najlepszym przypadku) co 1,5h… Jęczy, kręci się, drapie się niemiłosiernie… Dzis męża wyślę po nawilazacz powietrza. Świszcze mu w nosku, mimo, że nie ma kataru. To też cos alergicznego. Wczoraj nie wytrzymałam i zjadłam trochę słodyczy (zawieraly mleko w proszku). Emil miał potem atak nerwowości i drapactwa… Przypadek? Nie wiem… To bardzo bardzo nieprzyjemne schorzenie… Nikomu nie zycze.

Ciagle sobie mowie, ze dni to by była bajka gdyby nie ta choroba. Emil ladnie się bawi na macie. Obraca się wokół własnej osi. Zostawiam go na brzuszku z glowka w strone balkonu, a zanim się obejrze już lezy i patrzy na mnie w kuchni. Mysle, ze powoli zabiera się za obroty z brzuszka na plecki, bo tak smiesznie się wygina. Pełza na plecach i czasem laduje poza mata hehe. Ale nie widze, żeby się garnął do siadania. Jutro konczy 5 miesiecy.

Ja jutro ide do fryzjera, jeszcze w przyszłym tyg kosmetyczka i pazury. Chce się ‘odstawic’ na swieta. Potem (od stycznia) wprowadzamy z mezem bardzo surowy plan oszczednosciowy…

7 komentarzy (pokaż)
19 grudnia 2018, 10:04

Nasz rozklad dnia:

Budzimy się ok 8. Chwile „gadamy” sobie w lozku. Potem Em zostaje w pościeli a ja lece do łazienki umyc żeby i twarz. Wracam do sypialni, scielimy lozko i idziemy do salonu. Pora na toalete Emila. Kiedy czekam az z kranu zacznie leciec ciepla woda (do zamoczenia wacikow) zaparza sobie kawe. Wszystko jest wykalkulowane co do sekundy hehe. Potem Emila przewijam, natłuszczam/namaszczam/smaruje popijając moja pierwsza kawusie. Myje mu pyszczek, czyszcze nosek, dezynfekuje glowke… Troche to trwa. Uch. Wtedy na ogol zaczyna marudzić wiec pora na ssanie. Jak już poje i odbeknie – pora na moja toalete. Wstawiam bujaczek do łazienki i biore szybki prysznic gadając sobie z Emilem. Ubieram się i idziemy do kuchni (Em nadal w bujaczku). Robie mój expresowy makijaż i szybkie sniadanie (owsiana, jogurt z owocami etc). Jem z Emilem na kolanach i dopijam moja (zimna już teraz) kawe. Pozniej chwilke bawimy się na macie i oto wybija 10, czyli pora na pierwsza drzemke. Często się awanturuje przy wkładaniu do lozeczka, ale cwaniak dobrze wie o co chodzi. Bo jak znajduje się w lozeczku to zaczyna trzec oczy i wykazywać wszelkie oznaki zmeczenia, ale krzyczeć i tak musi. Zatykam go cyckiem i odplywa w 3 sekundy. Odkladam go i mam chwile dla siebie. Na drugie sniadanie (kanapki) i kompa.
Kiedy Em się budzi to znow zabawy na macie (o ile jest w dobrym humorze i nie trzeba go nosic). Kiedy on się bawi, ja staram się cokolwiek zrobić w domu: odkurzyć, zmyc gary, zlozyc/rozwiesić pranie, poprasować. Trudno jest z nim cos zrobić w domu, bo się drapie… Niby lezy na macie i gryzie zabawke, ja się na chwile odwracam a on już szoruje po glowie. Dlatego prawie non stop przy nim siedze… Jak był mniejszy (lżejszy), to robiłam jakies rzeczy z nim na reku, ale teraz (ponad 7kg) to już ciężko. Ok, w każdym razie wtedy pije tez druga kawe. I najczęściej wciągam cos slodkiego… I tak się bujamy do ok 13. Wtedy nadchodzi pora drugiej drzemki. Ubieramy się i idziemy w miasto. Emil szybko zasypia w wozku. Ja ide do osiedlowych sklepikow (piekarnia, warzywniak) lub do Lidla (po pieluchy np., moje ulubione). Po powrocie czekamy już na powrot męża. Zwykle wtedy jem zupe (przygotowana dzień wcześniej wieczorem, gotuje gar na 2-3 dni). Im bliżej popołudnia/wieczora tym gorszy humorek u dzieciora hehe. Musze go wtedy więcej nosic i zabawiać non stop. Ok 16/17 przychodzi maz… Ok 16 Emil idzie na trzecia krociotka drzemke. Czasem uda nam się (mi i mezowi) zjeść obiad we 2, a czasem we 3 :oP Emil siedzi u mnie na kolanach kiedy jemy. Potem maz się trochę nim zajmuje, a ja szykuje sobie jedzenie na dzień kolejny i troszkę się ogarniam. Wtedy tez się kapie i myje wlosy. Im bliżej 19, tym gorzej… O 19 szykujemy kapiel Emila. Już widze, ze tylko krochmal lub siemię lniane maja sens… Mialam kilkanaście probek Emotopicu Pharmacerisa i nic… W dermokosmetyki już nie wierze. Probowalam tylu… W każdym razie Emil kapac się uwielbia. Caly happy. Gorzej po kapieli, kiedy znow trzeba go całego namascic, podac krople, odkazić. Wtedy często drze się tak, ze boje się, ze sąsiedzi policje wezwa. Bo jest już zmeczony i pewnie piecze go skora przy tych zabiegach. Potem cyc (na szczęście na ogol zasypia od razu) i klade go do lozeczka. Chwilke (dosłownie 15 min) gadam sobie z mezem, wypijam melise i ide do lozka. Czytam sobie (żeby mieć COKOLWIEK z zycia) i staram się jak najszybciej zasnąć. Po ok 1,5-2h już jest pierwsza pobudka… Wtedy biore Emila do siebie, bo nie mam sily wstawac w nocy 10000 razy do lozeczka. I tak cala noc. Co godzine jęki, cycek, odkładam go, trochę jeszcze jeczy, drapie się, musze mu trzymać raczki… Dzis 3 razy zmieniałam mu w nocy pieluchę (raz zasikana, 2 razy kupa). Od 4 do 6 Emil nie spal. Wiercil się, gadal, jeczal, drapal się… Ja nie spalam razem z nim. Ciezej się spi z dzieckiem, które jest już tak ruchliwe i przemieszcza się…

Tak wygląda nasz dzień, który spędzamy caly w domu. Bardzo sie ciesze, ze mamy jakokolwiek rutyne. Gorzej jak jest cos do załatwienia (lekarz mój, Emila, cokolwiek). Jestem wtedy cala w stresie żeby wszystko zgrac z drzemkami, karmieniami, kapiela etc…

Wczoraj byliśmy na szczepieniu. Em wazy 7100. Ladnie zniosl zastrzyk…

7 komentarzy (pokaż)
19 grudnia 2018, 11:43

Jeżyku, w gondoli ciężko o podziwianie widoków. Poki nie ma spacerowki, to spacer =drzemka. Absolutnie nie odebralam tego jako krytyki. Tez bym wolala, by spal w domu a na spacerze ogladal swiat. Ale jego 2 drzemki w domu to max 20 min. Na spacerze to i godzine pospi...
Od kilku dni meeega marudzi. Nic nie moge w domu zrobic. Nic. Nawet noszony marudzi. Dramat... Skok? Ząbki gdzieś na horyzoncie? Nie wiem... Wczoraj straciłam cierpliwość. Krzyknęłam na niego i przeklnelam. Potem przeprosiłam. Sa i takie dni...

0 komentarzy (pokaż)
20 grudnia 2018, 06:53

Noce to koszmar. Te jeki. Te wicie sie. Te rycie tuneli na glowie. Jestem odretwiala od lezenia na boku i trzymania go. Sory, ze ja ciagle o tym samym...


Wiadomość wyedytowana przez autora 20 grudnia 2018, 06:53

1 komentarz (pokaż)
20 grudnia 2018, 14:54

Sądny dzien. Em ryczy i ryczy, krzyczy i krzyczy. Coraz mniejsze wrażenie to na mnie robi...

2 komentarze (pokaż)
20 grudnia 2018, 17:27

Przyznaje, krzyknelam dzis na synka. Wiercil się tak, ze nie moglam ani go posmarowac ani zalozyc pieluchy. I unioslam glos mowiac "uspokoj sie". Przestraszyl sie chyba bardziej mojego wyrazu twarzy. Ale zaraz go utulilam i przeprosiłam. Zwierzylam sie mezowi. Powiedzial zebym nie krzyczala na takiego slodziaka. Bo fakt, ze jak maz wrocil to Emil zamienil sie w aniolka. Widocznie wyczuwa moje napiecie i stres...

4 komentarze (pokaż)
21 grudnia 2018, 21:11

Dzis lepiej. Bo wczoraj sterydem wysmarowany.
Plan mam. Chce wyluzowac. Zwolnic. Cieszyc się chwila. Synkiem, mezem. Nie chce przejmowac sie pierdolami. Po raz kolejny to planuje... Ale teraz się uda. Zaczelam terapie. Troche to potrwa ale poki co mam czas. Po świętach przeprowadzka. Kolejny bodziec by zaczac od nowa. Synek rosnie, uczy sie. To cudowne. Kazdy jego usmiech jest cudowny. Chce złagodzić azs zeby nie przeszkadzal nam w codziennym funkcjonowaniu. Będzie ok...ot takie postanowienie przednoworoczne.

0 komentarzy (pokaż)
22 grudnia 2018, 06:25

Wczoraj nie moglam spac. Myslalam o "dobrej zmianie" w moim zyciu... Noc jak zwykle z pobudka co chwila. A na dobre wstalismy przed 5... Pierwszy raz taka akcja. Obudzil sie, ja go do cycka zeby go uspic a on ryk, ze nie. Ze juz nie chce spac. Mąż oczywiście "usypiajmy go" ale godzina usypiania, by pospal znow 15min?wiec go wzielam i zaczelismy dzien... Maz poszedl w kime. Taaa... No i teraz Em ma juz pierwsza drzemke, jako ze od 2h byl na nogach. A ja... Ledwo zyje, ale pije kawe i gotuje owsianke. Makijaz juz nalozylam haha chociaz na takim niewyspanym ryjku nic nigdy nie będzie dobrze wyglądać. Musze tez pakowac manatki, bo powoli sie przeprowadzamy...

3 komentarze (pokaż)
23 grudnia 2018, 13:03

Przeprowadzka w toku. Pakujemy, mąż wywozi kartony, ja niancze Emila. Jakos idzie. Wymieniamy sie plynnie: ktos na spacer z wozkiem, a ktos w tym czasie pakuje cos. Etc. Bez dziecka to by byla pestka. A tak to akrobatyka. Ale dajemy radę. Jeszcze musze nas spakowac na jutrzejszy wyjazd na swieta do tesciow. Moje trudy w smarowaniu Ema sie oplacaja, natluszczam go non stop i widze, ze skora ma sie lepiej. Az tak sie nie drapaczy. Splywaja prezenty. Dostalam rękawice do wozka z welniana wkladka. I lux kosmetyki. Emil dostal ksiazeczki z wierszykami i mnostwo bodziakow (wieksze rozmiary, na wiosne/lato beda). Urocze to. Mam swietna rodzine.

0 komentarzy (pokaż)
24 grudnia 2018, 10:02

Wyjazd jak zwykle koszmarny. Mąż zamiast spakować sie wczoraj to ogladal film. Dzis ja latam jak tornado a on spokojnie pakuje swoja walizeczke, je tosty, robi sobie posiedzenie z komorka w kibelku... Klasyk! A jak mu mowie, zeby przelozyl pasy w foteliku Emila (dziec nam rosnie) to on zdziwiony "ale Emil w nim siedzi". Lol! "to go wyjmij, poloz na lozku i przekladaj pasy, ale patrz na niego, bo sie drapie". "nie, ty go pilnuj, a ja przełoże pasy". Nosz kutwa! Baba calymi dniami robi wszystko z dzieckiem na reku, a chlop nie potrafi jednej rzeczy ogarnac jednocześnie zerkajac na dziecko... Rzecz jasna jestem wykonczona. A cale święta przed nami...


Wiadomość wyedytowana przez autora 24 grudnia 2018, 10:02

1 komentarz (pokaż)
24 grudnia 2018, 10:13

Zapomnialam jeszcze napisac o pomysle, który sciagnelam od blogerki Basi Szmydt. Akcja polega na tym, by co roku na swieta kupic/zrobic dzieciowi jedna bombke/ozdobę choinkowa. Jakas fajna. I podpisac malym markerem, z ktorego to roku. I tak co roczek. A kiedys zabierze je na wlasna choinke. W tym roku nie mialam gdzie i kiedy kupic bomby wiec poprosilam moja mame. Em ma wiec pamiatke ze swoich pierwszych swiat.

1 komentarz (pokaż)
25 grudnia 2018, 17:31

Święta... Cóż... Mam dość. Ja już podziękuję.

9 komentarzy (pokaż)
UTWÓRZ KONTO

Twoje dane są u nas bezpieczne. Nigdy nie udostępnimy nikomu Twojego adresu e-mail ani bez Twojego pozwolenia nie będziemy wysyłać do Ciebie wiadomości. My również nie lubimy spamu!

Twój adres e-mail: 
OK Anuluj
Dziękujemy za dołączenie do BellyBestFriend!

Wysłaliśmy do Ciebie wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Aby aktywować konto przejdź do swojej poczty email , a następnie kliknij na link aktywacyjny, który do Ciebie wysłaliśmy.

Jeśli nie widzisz naszej wiadomości, zajrzyj proszę do folderu Spam.

OK (15)