4 grudzień 2014
Okres spóźnia się już 2 tyg, jak na mnie to nic nadzwyczajnego, kilka dni wcześniej byłam u Gina, okazało się , że mam małą torbiel na jajniku. Pobrał cytologię, przepisał luteinę na wywołanie okresu. Dzień nie był łatwy i wieczorne zakupy totalnie mnie wykończyły, mama biega między alejkami w markecie a ja już po prostu chcę się położyć. Przechodzę koło półki z lekami, rzuca mi się w oczy test ciążowy, wkładam do koszyka, na wszelki wypadek. Mama dziwi się, ale jej mówię, że chcę mieć spokojną głowę przed weekendową imprezą....
W domu coś mnie tknęło by od razu zrobić test, wchodzę do łazienki, siusiam i oczom własnym nie wierzę, od razu pojawia się druga krecha ! "o kur....!" rzucam głośno. W łazience natychmiast pojawia się Pan Małż i ani się orientuję jak już mnie przytula. Nie wierzę własnym oczom już jest oczywiste czemu luteina nie wywołała okresu, od razu przez myśl przechodzi mi zakrapiany wieczór kilka dni wcześniej, cholerka.... chwilkę potem pędzimy do apteki po test z prawdziwego zdarzenia, nie tam jakiś z marketu. Rano zrobię test jak Pan Bóg przykazał.
5 grudzień 2014
Całą noc nie mogłam spać, w głowie huragan myśli, z samego rana mierzę temp. 37,0 - czyli by się zgadzało....test od razu pokazuje 2 czerwone krechy ! będę mamą ! test zostawiam na stole, niech małż widzi jak wstanie
W pracy dzwonię do swojego gina (doktorka).
G : Asia, właśnie miałem dzwonić do ciebie, przyszły wyniki cytologi, nie jestem z nich zadowolony...
Ja: Panie doktorze, ale na teście wyszły II krechy !
G: ooooo hahha no to pięknie, w takim razie będziemy dbali o ciąże !
Mój gin od razu zabroił mi robić kolejnych testów, biegać na bete.
8 grudzień 2014
Wizyta w gabinecie doktorka, jest pęcherzyk ciążowy, ze względu na brzydką cytologię, dostaję globulki i Duphaston. Z wizyty wychodzę z bananem na twarzy. Od tego momentu nie mogę uspokoić myśli, nagle ogarnia mnie strach, czy dzidziuś się rozwinie, bo nie widać było zarodka, czy wszystko dobrze, czy sobie poradzimy, czy jesteśmy gotowi? Jestem w szoku, nie umiem pozbierać myśli. Nie mogę spać, czuję się zmęczona.
25 grudzień 2014
Święta to jakaś masakra, dopadło mnie na dobre- mdłości, wstręt do wszystkiego, jedzenia, zapachów, własne mieszkanie mi się nie podoba, czuję się fatalnie. Najgorzej siedzieć przy stole, OKROPIEŃSTWO, jem tylko chałkę i mandarynki. Od rana do nocy mdłości.......
29 grudzień 2014
Wizyta u doktorka, jest zarodek, żywy ! serduszko już widoczne ! jestem taka szczęśliwa, oboje z małżem z wizyty wracamy zadowoleni, doktorek, kazał odstawić Duphaston, zlecił masę badań . To nic, najważniejsze, że maleństwo jest, że się rozwija.
19 styczeń 2015
kolejne USG maleństwo urosło, serduszko bije ! widziałam, rączki, nóżki, słyszałam bicie serca. Nie potrafię opisać jakie to wspaniałe uczucie. Pomimo, że moje wyniki nie wyszły najlepiej i dostałam kolejne badania do zrobienia, jestem szczęśliwa, to nic, ze wszystkim sobie poradzimy ! cały czas spoglądam na zdjęcie z USG, tak bardzo kocham tego małego astronautę w moim brzuchu, jest najpiękniejszy na świecie, mimo iż mierzy tylko 4,5 cm
13tc
Od kilku dni znów powróciły mdłości i odczuwam ogólny spadek formy. Od początku ciąży nic nie przybrałam na wadzę, widać nawet tendencję spadkową, ale co się dziwić jak jedzenie, zwłaszcza mięso to samo zło...Biedny ten mój małż , został wraz ze mną wegetarianinem mam nadzieję, że w II trymestr wejdę już z większą energia i zacznę cieszyć się ciążą na całego
Dopadło mnie wicie gniazdka chodzę po domu, przestawiam meble, zakupiliśmy nową kanapę, rolety, zasłony, wszystko musi być inne. Boję się jeszcze kupić coś dla maleństwa, jestem z natury przesądna i po prostu się boję.
Coraz częściej mam przeczucie, że to będzie dziewczynka, moja mała cudna córcia nie mogę się już doczekać kiedy lekarz poinformuje nas o płci. Jutro mamy badania prenatalne, ale nie sądzę, żeby pani doktor pokusiła się o jakieś typowanie. Cokolwiek się nie okaże i tak najmocniej na świecie kochamy malutkiego pasażera w moim brzuszku tylko jak tu cierpliwie czekać? po prostu nie potrafię, moje życie toczy się od wizyty do wizyty, tak już zapewne zostanie do końca ciąży
Jestem szczęśliwa, widząc jak Pan Małż się cieszy, jak mówi do brzucha, jak ogląda wózki na allegro. Mam nadzieję, że kocha astronautę tak mocno jak ja.
Dziś wg OVU zaczynamy II trymestr Ależ zleciało, dziś z tej okazji zauważyłam, że się mi lekko brzusio zaokrąglać zaczyna nie to żeby był kiedykolwiek plaski
Badania prenatalne wyszły super, maluszek ładny, wszystko jest jak trzeba uspokoił mnie to bardzo, teraz mogę złapać pierwszy oddech niestety od kilku dni mdłości wróciły a niby od II trymestru przechodzi jak ręką odjął, niestety póki co nie.... zmuszam się do jedzenia, chodzę płaczliwa - biedny ten mój Małż, cierpliwie wszytko znosi...
Tak sobie myślę , że jeszcze tyle czasu przed nami, a ja chciałabym już mieć maluszka na rękach Znajomym się córeczka urodziła, właśnie dziewczyny wróciły do domku, super mają. Strasznie jestem niecierpliwa i nie wiem jak ja przetrwam kolejne miesiące.
Nie umiem się ostatnio zorganizować, w domu wszytko wymaga kobiecej ręki, zabieram się za sprzątanie i tylko przekładam rzeczy z miejsca na miejsce, o gotowaniu nie ma mowy, przez te mdłości. Cierpię na totalnego lenia... Małż chce gdzieś wyjechać w weekend walentynkowy, a ja nie mam ochoty, mogłabym zamieszkać w łóżku
Wizyta u gina dopiero 12.02 ... tyle czasu zanim zobaczę swojego małego astronautę, codziennie się zastanawiam,co u niego? czy urósł przez noc? czy sobie fika koziołki? na USG był taki leniwy, tylko rączkami zasłaniał buźkę i pani doktor troszkę musiała się nagimnastykować żeby dzidzia chciała ładnie zapozować następnego dnia tak, mnie bołało miejsce gdzie mi to usg wgniatała... przynajmniej wiem dokładnie, w którym miejscu mieszka maluszek
A to nasz astronauta w całej okazałości
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 lutego 2015, 12:24
14 tc
Ostatnie dni mijają nam na lenistwie, małż miał 4 dni wolnego to nie musieliśmy z fasolką nic robić
Niestety mdłości dalej mnie trzymają, ale zaczynają się już zachcianki, po których spełnieniu oczywiście mi niedobrze
Połaziłam wczoraj po sklepach, miałam już w ręku kilka rzeczy dla maluszka, ale w ostatniej chwili odłożyłam, kurczę boję się kusić los. Obiecałam sobie, że po następnej wizycie już coś kupię naszej kruszynce, niech wie , że na nią czekamy.
Mama zaproponowała zamianę mieszkania, zyskalibyśmy dodatkowy pokój dla maluszka, nie musiał by mieszkać z nami w sypialni. Niby się ucieszyłam, ale wizja przeprowadzki, malowania, sprzątania i urządzania mnie po prostu przeraża. Nie minął rok od ostatniej przeprowadzki i gdy pomyślę o następnej, aż mi słabo.... pewnie się zdecydujemy dla dobra dzieciaczka i naszej wygody , nie musielibyśmy rezygnować z sypialni. Mama też by skorzystała bo mieszkamy w bloku gdzie mieszka jej siostra (dokładnie piętro wyżej) z którą jest bardzo zżyta. Nie martwiłabym się o to , że ciągle mama siedzi sama w dużym trzypokojowym mieszkaniu. Na szczęście mówimy tu o przeprowadzce dosłownie 2 bloki dalej. Mam wielkie szczęście, że mieszkam tak blisko mamy i cioci, zawsze mogę na nie liczyć, co dosyć mocno wykorzystuję będąc w ciąży (obiadki, kawki, zakupki...)nie mówiąc już jak nieocenione będą gdy urodzi się nasza kruszynka nie wyobrażam sobie zostać sama z maleństwem, czy sobie poradzę? Małż pracuje najczęściej nocki i to mnie przeraża.... gdzie tam do porodu a ja już sobie wynajduję problemy, cała ja
Ciąża jednoczy ludzi Małżowi udało się w końcu pogodzić ze swoją siostrą, wreszcie atmosfera w jego rodzinie stała się znośna. Nie wspominam tu o drugiej siostrze i teściowej, ale one są niereformowalne i przesiąkniętą nienawiścią do mnie. Jedyne osoby, które nie pogratulowały nam naszego szczęścia...aż się płakać chce, ale nie dam im tej satysfakcji.
Z niecierpliwością wyczekuję już kolejnej wizyty u Ginekologa, nie mogę się doczekać , aż zobaczę moje maleństwo na USG , aż usłyszę jak bije jego serduszko. Cudnie by było gdyby doktorek wybadał już płeć, bo chcę kupić już coś dla naszego szkraba mam silne przeczucia, że od 14 tygodni w moim brzuszku mieszka Maja
P.S. Moc ciążowych wirusków dla mojej Karolci czekam na ciebie i przyszłego zięcia lub synową :*
15 tc
Piękny zimowy poranek za oknem, a ja wstałam w okropnym humorze wygoniłam męża na obiad do teścia, będzie chwila spokoju. Ostatnie dni zleciały nam na planowaniu przeprowadzki, decyzja zapadła i pod koniec lutego ew na początku marca będziemy ruszać z całą akcją - nie wyobrażam sobie tego, tyle pracy, pakowania, przenoszenia no i niestety mały remont. W zasadzie mieszkanie mamy nie wymaga nakładu finansowego, ale wiadomo, że każdy chce mieć po swojemu, niestety finanse nie pozwalają mówić o dużych zmianach, musimy zadowolić się malowaniem. Mąż nie jest tym zachwycony twierdząc, że podobają mu się kolory u mamy w mieszkaniu, mnie średnio a co najważniejsze mama pali ! i czuje po prostu wszędzie te fajki. Swoją drogą dzieciątko będzie miało swoją przestrzeń w moim starym pokoju Mam nadzieję, że nam już w czwartek coś doktorek podpowie co do płci, bo muszę przecież dobrać kolorki na ścianę Jak wszytko sprawnie pójdzie to wielkanoc spędzimy już na nowym (dla mie starym, bo rodzinnym) miejscu. Nie mogę się doczekać
Na szczęście z dnia na dzień czuję się lepiej, mdłości odpuściły, wraca apetyt i to duuuży. Zaczynam po prostu odczuwać potrzebę jedzenia- nagle, tu i teraz. Koniecznie o 7 rano musi myć śniadanie, jak je zlekceważę na korzyść drzemki, to niemal pewne , że wstanę z mdłościami. Kolejną zmianą dla mnie jest jedzenie kolacji, nigy tego nie robiłam, po prostu nie czułam takiej potrzeby- teraz ? to konieczność. Ciekawe ile waga doktorka wskaże w czwartek, na bank coś będzie wreszcie na plus, mam nadzieje, że niezbyt dużo, chociaż widzę, że brzuchol już się na dobre uwydatnił. Nasz mały kapitan na dobre się rozgościł i wije sobie wygodne lokum Może w końcu się przełamię i cyknę jakieś foto, wiem, że będę potem żałowała, że nie robiłam tego systematycznie co tydzień.
Od pisania tej notki jakoś lepiej mi się zrobiło, nawet przedarło się słoneczko zwlekę się już z wyrka, i jak małż wróci wyciągnę go na spacer z naszą psinką.
Do wizyty u gina już tylko 4 dni ! nie mogę się doczekać, aż zobaczę i usłyszę nasze maleństwo tak bym chciała, żeby już było z nami na świecie
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 lutego 2015, 12:18
16tc
Witamy się po wizycie i na początku 16 tyg wg OM, 15tyg wg Gina
Doktorek nie chciał mi USG zrobić bo wszystko ładnie, pięknie, no ale go uprosiłam, powiedziałam, że się bardzo martwię, bo od kilku dni naprawdę źle się czuję... no i dał się przekonać. Dzidziuś piękny, ależ sobie fikał koziołki, machał. Wszystkie pomiary super, maleństwo ładnie się rozwija , tylko mama dostała ochrzan lekki, że na wadze nie przybiera. Ciekawe jak to możliwe jak w żadne spodnie się nie mieszczę, niech żyją leginsy Podpatrzyliśmy już co ma między nóżkami nasz Astronauta i uwaga :
Witajcie ciotki, to ja Maja
Jestem taka szczęśliwa, oczywiście przeczuwałam od samego początku, że zagościła w moim brzuszku kobietka Tato jeszcze nic nie wie bo jest w pracy, ale będzie miał niespodziankę na walentynki mam nadzieję, że pitolek już nie wyrośnie
USG jest magiczne, jak ręką odjął odeszły wszystkie dolegliwości z ostatnich dni, a łatwo nie było. Z Mają spotkamy się 30 Marca na połówkowych, bo nie sądzę, że się doktorek uda namówić na USG na następnej wizycie 02.03.
Frunę cała w skowronkach upichcić małżowi jakąś pyszną kolację
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 lutego 2015, 20:33
Zaczynamy 17 tc wg Belly 40% ciąży za nami ależ ten czas leci
Nie mogę uwierzyć, że to już ten etap, że rośnie mi w brzuszku mała kobietka (mam nadzieję, że już nie postanowi okazać się chłopcem). Strasznie wczoraj rozczulił mnie mój Małż. Leżeliśmy w łóżku wieczorem, ja coś tam na niego warczałam (ostatnio jestem cholernie zołzowata)a on do mnie : "ciiii chcesz, żeby Maja się bała? " , wszedł pod kołdrę i zaczął jej śpiewać kołysankę. Mnie zatkało...po chwili się popłakałam. Kochany ten Małż, ale jak on ze mną wytrzyma ? czasem nie potrafię nad sobą zapanować, dobija mnie dodatkowo ciągła migrena. Dziś rano stanęłam przed lustrem i doznałam szoku, nie sądziłam, że brzuszek jest już taki widoczny
tak prezentuje się apartament Majki w 17 tygodniu, teraz żałuję, że nie zrobiłam foty na początku ciąży ;/
Apetyt dopisuje, oj dopisuje, strasznie mnie ciągnie do wszystkiego co truskawkowe, wyciągnę małża na jakieś Shejki do Maca chyba
17tc
Siedzę sobie popijając kawkę, Małż odsypia nockę w pracy, a ja rozmyślam jak to będzie jak już mała pojawi się na świecie. Czy sobie poradzę? Czy będę potrafiła być mądrą mamą w tym zwariowanym świecie? Cy będę potrafiła zbudować z córką więź na całe życie, nie rozpieszczając jej przy tym? Jak uda mi się zorganizować nowe życie rodzinne, zachowując chociaż odrobinę starej siebie, swojej niezależności. Wszystko się zmieni, to dziwne uczucie, czekam na to z niecierpliwością i jednocześnie się tego obawiam. Gdy staram się komuś wygadać z tego, że po prostu się boję, słyszę tylko " przecież sobie doskonale poradzisz, tak lubisz dzieci" i tu temat się urywa. Nie wątpię, że będę potrafiła, wiem, że miłość do maluszka mi doda sił. Tylko martwię się, bo nie chce stać się jedną z tych mamusiek, w dresach, z rozczochranymi włosami , kurą domową, na której widok mąż zastanawia się "co się cholera stało?" i właśnie sobie uświadomiłam, że już się taka staję...cholera.... oki dopiję kawkę, ładnie się ubiorę ( co graniczy z cudem już na tym etapie, nie mieszczę się w żadne spodnie), pomaluję i wypachnię zaciągnę małża na randkę No to się pożaliłam, aż się lepiej na duszy zrobiło i się rozpromieniłam. Miłego dnia kochane
18tc zaczynamy 5 miesiąc
Kurcze, właśnie zdałam sobie sprawę, że oto weszłam w 5 miesiąc. Dla mnie to Szok dopiero co dowiedziałam się o ciąży a tu już 18 tygodni minęło.... ile się zmieniło od tego czasu, jak szybko przewartościowało się nasze życie. Jutro zaczynamy wielkie pakowanie i przeprowadzkę, dobrze, że to tylko dwa bloki dalej...Małż biedny niedawno wrócił z pracy a już musi zabierać się za malowanie....jestem w szoku, bo nie marudzi. Gdy mu to powiedziałam stwierdził, że wie ile go czeka roboty, ale robi to dla Mai i jest szczęśliwy
Jestem przerażona ile będzie roboty, ale z drugiej strony w nd już będziemy się urządzać na nowym zamelduje się w poniedziałek po wizycie u doktorka, oby wszystko było dobrze.
Czekamy na ciebie córeczko
Zaczynamy 19 tc (środa)
ależ mi ten tydzień ostatni uciekł, to wszystko wina tej przeprowadzki. Oczywiście nie obyło się bez problemów, a tu farba nie chce pokryć ściany, a tu teściu zakładając kontakt, wywali prąd w całej klatce itp..... tyle nerwów mnie to kosztowało wszystko.Gdybym wiedziała, to bym się chyba nie zdecydowała. Byłam na siebie zła bo się troszkę przeforsowałam, bolał i twardniał mi brzuch, jak na zbawienie czekałam na poniedziałkową wizytę. Na szczęście wszystko oki macica miękka, szyjka wysoko, zamknięta. Dzidzia tak fikała, że doktorek nie mógł uchwycić detektorem serduszka, tylko same "ruchy". Dzięki temu zrobił nam USG, żebym jak to stwierdził "nie była poszkodowana" tym bardziej, że byłam z mamą. Kochany doktorek no i tak dzidziuś harcował, fikał, obracał się, że nie dało się za cholerę ładnie pomierzyć, pooglądać. W poprzek macicy się ułożył i ni jak nie zobaczycie mnie w całej okazałości ale lekarz, stwierdził, że widzi jakiś przecinek, i chyba jajeczka. Moja mama omal nie podskoczyła z radości a ja złapałam się za głowę, ale jak to, miała być córcia. Niestety już nie dało się dokładnie obejrzeć, więc czekamy do 30 Marca na prenatalne. Oby dzidzia była grzeczna i się nam dokładnie pokazała. Teściu rozpoczynać chce remont pokoiku dla maluszka, fajnie by było wiedzieć jak go urządzić Ja obstawiam dalej córcie a Małż się śmieje, że na Wielkanoc jajeczka wyrosną no nic, chwilowo wstrzymujemy się z zakupami
Popijam kawkę, a podłogi się same nie umyją, tyle jeszcze roboty... Ciocia zadzwoniła, że mam na obiadek przyjść do niej. Małż niestety właśnie dał znać, że nie wróci z pracy o czasie, najpewniej dopiero kolo 18 i kolejny dzień nie przeniesie reszty naszych rzeczy Wczoraj tak mnie rozczulił , jak się na dobranoc, żegnał z maluszkiem wchodzi zawsze pod kołdrę, żebym przypadkiem nie słyszała co tam sobie szepta do dzidzi, ale ja podsłuchałam i tak mówił takie słodkie rzeczy i na koniec taki tekst " Dzidziusiu, nie dokuczaj mamusi mdłościami, przecież ona się tak nacierpi przy porodzie". Maleństwo posłuchało bo dziś czuję się świetnie. Tylko płakać mi się chce z byle powodu, ale mam tak od kilku dni. Ryczę i śmieję się na przemian. Ciężarne powinni chyba zamykać na oddziale dla psychiczych
Nie czuję jeszcze mojego maluszka, chociaż dwa razy wydawało mi się jakby coś mi się w macicy obróciło, ale nie mam pewności, że to dzidzia. Chcę już czuć kopniaczki
Chcę już 30 marzec !!!
No i wchodzimy w 20tc 48% za nami.
Kiedy wreszcie Myszko dasz o sobie znać jakimś kopniaczkiem? mama już by tak chciała, że aż po nocach jej się śni, że kopiesz Leniwiec mały po tatusiu może to i lepiej, bo jakby maluszek miał być charakterny dopaleniec po mamusi, to może być ciężko haha.
Wczoraj zrobiłam sobie domowe Spa, pilling, maseczka, odżywka na włoski, pazurki i długa kąpiel, ale się kruszynce nie spodobała bo mnie zaczął pobolewać i kłuć brzuszek po lewej stronie, jak wyszłam z wanny to przeszło. Może zbyt ciepła woda była? i jak ja mam zrezygnować z moich ukochanych długich kąpieli? Oj maluszku, maluszku, dokuczaj mamie, bo przynajmniej wiem, że jesteś :*
Ostatni tydzień minął w zasadzie bez żadnych objawów ciąży, nie licząc oczywiście zaokrąglonego brzusia. Jakoś też przestałam się martwić. Poczułam, że wszystko będzie dobrze. Tyle jeszcze rzeczy do zrobienia, ileż rzeczy trzeba kupić, bo póki co nie mamy w zasadzie nic. Obiecałam sobie, że po świętach już się za to zabiorę. Mam nadzieje, że dzidziuś się ujawni dokładnie na prenatalnych 30 marca, i nie będzie problemu z kompletowaniem wyprawki. Cały czas czuję, że to będzie dziewczynka. Kompletnie mi to teraz obojętne,, bo już kocham całym sercem
Nie umiem sobie znaleźć miejsca ostatnio, nie wiem co ze sobą zrobić. Mam zbyt dużo wolnego czasu. Gotuje, sprzątam, piorę, prasuję i tak w kółko. Zaprosiliśmy rodzinę na piątek na parapetówkę, może się troszkę rozerwę, chociaż ciężko przy bezalkoholowym karmi ależ mi się chce piwa, takiego zimnego, lanego...rozmarzyłam się ciekawe, że jak mogłam pić piwko do woli, to wcale mnie do niego nie ciągnęło. Małż w ramach solidarności ze mną obiecał , że nie będzie pił piwa do porodu. Ciekawe....
Odliczam już dni do prenatalnych, i w ogóle do końca marca, chcę już wiosnę, ciepełko, słoneczko i niech świat budzi się do życia.
(pon) 49% stuknęło, czekam na tą piątkę z przodu
Piękna pogoda za oknem to i nastrój dopisuje, miałam cudowny weekend, małż nie pracował i mogliśmy pobyć w końcu sami ze sobą W piątek, urządziliśmy parapetówkę dla rodziny, więc miałam mnóstwo pracy, ale za to wstałam w sobotę a tu małż wszystko posprzątał. Ktoś mi go podmienił chyba, tak się zaczął starać ( tfuu ,tfuu nie zapeszam )No chyba, że chęci do działania dodało mu moje zwiększone libido
Ogólnie zaczynam czuć się bardzo dobrze, mogę cieszyć się ciążą, w końcu nic mi nie dolega, mam energię i chęci d życia. Przeraża mnie natomiast tępo rosnącego brzucha...od kilku dni mam wyraźne uczucie rozciągania brzucha, swędzi mnie skóra, smaruję czym się da 3 razy dziennie, żeby uniknąć rozstępów. Nie mogę się doczekać 30.03 kiedy to ujrzę moją kruszynkę, ciekawe jak się ma. Nie czuję jeszcze ruchów i zaczynam się niepokoić, ale z drugiej strony, skoro brzusio się powiększa i ciągnie, to chyba wszystko ok. Taka nieśmiała widać kruszynka po tatusiu.
Kochane kiedy do was po raz pierwszy wpadła położna środowiskowa na wizytę domową?? moja się już zapowiedziała niedługo... zdziwiłam się. Może to zasługa tego, ze mama pracuje w przychodni? chociaż mówi, że to normalne. Położna powiedziała, że tak mnie wszystkiego nauczy , że nie muszę do szkoły rodzenia się zapisywać (i tak nie planowałam). Ciekawe, jak będzie
Tak oto prezentujemy się w 20 tc (z góry przepraszam za goliznę )
22tc wg Belly zaczynamy 6 miesiąc - szok !
ostatnie dni uciekają mi przez palce, ledwo orientuję się, że poniedziałek a już mamy piątek. W sumie to dobrze Zauważyłam, że wyglądam okropnie ! blada jak ściana, cienie pod oczami, szara cera. I gdzie tu ten blask bijący od ciężarnych? nie zdziwiły mnie słabe wyniki krwi, zakrawam o anemię, więc wyglądam jak topielica....i jeszcze ten deszcz za oknem, no okropność. Zapomniałam pranie ściągnąć z balkonu, a tu padało w nocy, a teraz leje jak z cebra. Szlag niech to trafi. No koniec użalania się !
Od kilku dni wyraźnie czuję moją kruszynkę ! moje słodkie maleństwo, moje największe szczęście Okazało się, że oczywiście ruchy czułam już wcześniej, pojedyncze ale do głowy mi nie przyszło, że to dzidzia. W życiu się nie spodziewałam, że pierwsze ruchy to takie dziwne uczucie, do niczego nie podobne...natomiast 2 dni temu już się upewniłam, że to okruszek. Tak wieczorem zaczął tańcować, że nie dało się tego pomylić z niczym innym. Smyk jak tylko kładłam rękę na brzuszku, to przestawał, jak ją zdejmowałam, dawaj od nowa
Jak ja nie mogę doczekać się 30.03 badań połówkowych, i w końcu upewnić się, czy w brzuszku jest Okruszek czy Okruszka Skoro o brzuchu mowa, to się zrobił prawdziwie ciążowy, i już nie ukryję
Kim jesteś i jak wyglądasz skarbiemój? Kocham
54 % ciąży
My już po połówkowym w centrum Sodowskiego w Katowicach maluszek waży już 405g , Pani doktor mówi, że z pomiarów wynika iż ciąża jest młodsza o tydzień niż wg daty ostatniej miesiączki, przesunęła nam termin z 03.08 na 11.08. Ciekawe kiedy Pysiak zechce się urodzić? Wszystko ładnie, maluszek zdrowy, są wszystkie rączki, nóżki, paluszki, serduszko zdrowe, przepływy i inne takie w jak najlepszym porządku. Ładna dzidzia ale uparta, nie chciała zapozować do fotki 3D dla mamy i taty No i się w końcu nam potwierdziła płeć, otóż pod serduszkiem noszę SYNKA mojego małego, idealnego facecika jestem taka szczęśliwa. Śmiejemy się, że na Wielkanoc jajka musiały wyrosnąć. Wiercipięta nasz kochany
Od kilku dni tak mi daje popalić, że mam wrażenie iż ten szkrab wcale nie sypia. Tak dokładnie czuje kopniaki- cały czas niemalże. Upodobał sobie kopanie pęcherza i muszę latać do kibelka Tacie się wczoraj udało już pod ręką poczuć, ale taki kopniak te 400g zapodało, że aż Małżowi ręka odskoczyła. Mamy teraz kłopot jakie imię wybrać dla chłopca, bo się nad tym w ogóle nie zastanawialiśmy. Byłam przekonana, że będzie córka
No to zaraz po świętach ruszamy z remontem pokoiku
Zaraz ruszam na wizytę u mojego doktorka, ciekawe co powie o moich "cudownych" anemicznych wynikach krwi. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku...
Na zakończenie dwie foteczk z połówkowego, a niech ciotki widzą, że chłopak jestem
55 % ciąży za nami
Wczorajsza wizyta u doktorka tylko potwierdziła moje przypuszczenia o anemię. Przepisał Ascofar i witaminy. Zdziwił się bo od ostatniej wizyty przybyło nas ponad 2kg w sumie od początku ciąży prawie 5kg na plusie. Muszę się ogarnąć z tymi słodyczami i frytkami, które mogę jeść non stop Ależ mnie smaki naszły na kiełbasę z ogniska, trułam mężowi pół dnia wczoraj. Obiecał, że po świętach pojedziemy na działkę i mi upiecze jak się znam do tego czasu już zmienię zdanie
Strasznie nerwowa się zrobiłam, a do spokojnych nie należę. Wszystko dosłownie mnie stresuje. Mam czasem wrażenie, że nie ogarniam niczego. Co chwilę coś tłukę, zapominam, chodzące nieszczęście ze mnie się zrobiło. Doktorek powiedział, że moje złe samopoczucie oczywiście jest winą anemii ale też nałożyło się na to przesilenie wiosenne. Zgadzam się, zawsze w tym okresie paskudnie się czuję. Bardzo cieszyłam się na święta, zaprosiliśmy wszystkich na śniadanie, żeby było tak rodzinnie i żeby małż ostatecznie zakopał topór wojenny z siostrą. Teraz mnie to tylko stresuje. Mama tylko mi mówi, co mam przygotować a co nie, ciocia nie chce przyjść bo mój wujek będzie po nocce a kuzyn nie wstanie, więc ona sama się będzie źle czuła, brat marudzi, że za wcześnie to śniadanie (09:30), teściu z siostrą Małża, marudzą, że za daleko. No nie dogodzę nikomu. Jak znam życie, to się jak głupia narobię, napiekę mięsa, zrobię sałatki i upiekę dwa ciasta, a oni nie przyjdą, albo każdy o innej godzinie. Tych wszystkich ludzi też nie ogarniam...... w sumie moja wina, bo po co ja sobie to funduję? zwłaszcza w ciąży. No ale słowo się rzekło, to już głupio się wycofać, bo zaś będzie powód do narzekania na mnie.
24 tydzień
Tak oto prezentujemy się gdy na liczniku 58% ciąży za nami
Wybraliśmy imię dla synka, było troszkę kłopotu, nic do mnie nie przemawiało, każde imię kojarzyło mi się z kimś niefajnym i tak oto padło na Wojtusia już po pierwszym dniu, cała rodzina tak nazywa mój brzuszek, więc chyba się przyjęło. Odkąd mały ma imię tańcuje w brzuszku całymi dniami KOCHAM nad życie
Co do brzuszka, to zdecydowanie muszę przystopować z jedzeniem za dwoje całe święta od stołu nie odchodziliśmy
Z anemią walczymy, od kilku dni, wróciła energia do życia, jest nadzieja, że franca sobie pójdzie. Marzy mi się już weekend na działce, muszę małża zmobilizować do roboty. I ten grill cały czas mam na niego straszną chętkę.
Właśnie dostałam potwierdzenie nadania paczki z ciuszkami dla Wojtka, także pierwsze zakupki za nami Powolutku zaczynamy kompletować wyprawkę. Od bratowej dostałam już kilka kompletów pościeli, teraz trzeba kupić łóżeczko no i mam nadzieję, ze teściu zabierze się już za remont pokoiku maluszka. Chciałabym mieć to już za sobą
Brzuchol zaczyna mi ciążyć, nie mogę swobodnie zawiązać butów i zaczynają się kłopoty z depilacją Małż się przeraził jak mu powiedziałam, że za niedługo będzie musiał mi pomagać
Lecę do kuchni coś dobrego na obiadek upichcić
24tc 60% na liczniku
Wczoraj była 5 rocznica śmierci mojego taty. Ponieważ od kilku dni jestem jakaś niespokojna, nie sypiam zbyt dobrze, i w ogóle jakaś strachliwa jestem, wybrałam się na cmentarz. Wczoraj była taka brzydka pogoda, a wiało jakby się kto powiesił, małż z gorączką, ale się uparł, że pojedzie ze mną. Trzęsłam się nad tym grobem jak osika z zimna, i tak w myślach rozmawiałam z Tatą, że kto by pomyślał, że od jego śmierci tak zmieni się moje życie, że 5 lat później "odwiedzę" go z mężem i synkiem w brzuszku. Nagle cały dzień spokojny i leniwy Wojtek, zaczął kopać i tak przyjemnie wiercić się w brzuchu aż mi łzy poleciały, taka magiczna, symboliczna chwila. Artur jak zobaczył, że złapałam się za brzuch i zaszkliły mi się oczy powiedział "co Wojtuś zapoznał się z dziadkiem?, niech się dziadek nie martwi, przecież Twój wujek zapowiedział, że on będzie dziadziusiem , no i jeszcze mój tata" Kochany Wujek rzeczywiście przeszedł samego siebie. Z ojcem miałam dość skomplikowane relacje, z racji tego, że rodzice rozwiedli się jak miałam 6 lat. Różnie to bywało, ojciec miał nową rodzinę, ale kontakt utrzymywaliśmy stały. Raz lepiej nam sie układało raz gorzej. Wujek (mąż siostry mojej mamy) od zawsze traktował mnie jak swoje dziecko. Zabierał mnie na ryby, grzyby, wycieczki, w dzień dziecka pomimo iż sam ma 3 dzieci, zawsze przychodził do mnie z paczką, do tej pory may najlepszy kontakt na świecie. W sob byliśmy na działce, ja oczywiście od razu poleciałam piec kiełbaski, patrzę a wujo z łopatą lata i z moim małżem coś tam nagle odmierzają. Pytam co tu kombinują, bo jak moja mama przyjedzie i zobaczy, że jej trawnik rozkopali to im nogi z tyłków powyrywa a wujek "cicho !! dla Wojtusia robię grządkę na truskawki ! jak się niedługo urodzi będzie miał pamiątkę po dziadku". Mnie zatkało, uśmiechnęłam się i ciepła fala zalała mi serce. Takie właśnie małe duże gesty sprawiają, że czuję się szczęśliwa.
Nawet mój wujek się cieszy z mojej ciąży, u mnie w rodzinie każdy dosłownie. Nad wielkanocnym stołem krążyły zdjęcia USG, do każdej fotki przypisane, co sobie mały myślał wtedy. Wielka radość, tylko ojciec i siostra małża, zobojętniali nie angażowali się zbytnio. Całą sobą wyczuwam ich negatywne nastawienie, przykro trochę. Miał być remont pokoiku małego już od razu po świętach a tu, cisza. Byłam pewna, że teściu dla wnuka przysponsoruje ten pokoik (tak go zrozumiałam, jak się deklarował z tym remontem) a okazało się, że jednak nie.... no nic, poradzimy sobie. To że teściowa mnie nie nienawidzi wiem juz od dnia ślubu, ale ona tu nie mieszka (dalej są mimo wszystko z teściem małżeństwem chociaż to ponad 7 lat już) nie sądziłam jednak, że jej jad sięga tak daleko....
Odnotowuję spadek formy, nastroju i wszystkich pozytywnych fluidów...snuję się jak cień po domu, syf aż miło, dziś się muszę za to zabrać. Źle mi ze swoim wyglądem, czasami mam takie chwile, że sobie z tym nie radzę. Nie odbierajcie mnie ciotki źle i że egoistka jestem. Po prostu nie nadążam z akceptacją zmian w moim ciele. Nogi galarety dwie, jak chodzę to się trzęsą, a i bujam się jak pingwinek tup tup up tup tak teraz chodzę. Synku przyspiesz już czas i niech będzie sierpień a Ty z nami na świecie !
Ostatnio uświadomiłam sobie, że ja nie tyle boję się porodu bo wiem , że nie ja pierwsza nie ja ostatnia, że ból to tylko ból i minie jak mi tylko przyjdzie utulić Wojtka, ale poczytałam o połogu i jestem przerażona...... ciężkie miesiące mnie i inne ciocie na fioletowej stronie czekają. Damy radę, w końcu jesteśmy kobietami, ale nie ma co sobie obiecywać, że to będzie łatwe, szybkie i przyjemne.
No to wylałam z siebie moje ostatnie myśli, to co mi od kilku dni wciąż chodzi po głowie. Może w końcu będę spokojnie spała.
25tc 62 %
Wracam do żywych.... Rany ale mnie choroba rozłożyła, od tygodnia praktycznie nie wychodziłam z łóżka. Małż też strasznie się załatwił, angina ropna, ja oczywiście to samo. Tyle, że on elegancko antybiotyk i jako tako funkcjonował (chociaż wiecie, mężczyzna nie choruje, walczy o życie ) a ja katastrofa. Ratowałam się czym się dało, Prenalen, czosnek, miód, imbir, cytrynka....znacie to. W końcu wczoraj stanęłam na nogi, zmobilizowała mnie wizyta u doktorka. Z dzidziusiem wszystko ok, ze mną też Krzywa cukrowa, bleeeee Boże broń, nigdy więcej ! ale wynik idealny, więc już nie musimy pić tego świństwa. Rwało mnie na wymioty przez 2h, a tu nawet wody nie można się napić fuuuuuu.
Wstałam dziś wcześniej, zawiozłam mamę do pracy, teraz kończę kawusię, zbożową, kurcze ja, uzależniona od kawy musiałam z niej zrezygnować. Normalnie pijałam 3-4 kawki dziennie, a teraz już po jednej małej filiżance mi niedobrze i serducho zasuwa jak oszalałe...no trudno, dla Wojtka wszystko. Jak już jesteśmy przy odmawianiu sobie, to taką mam ochotę na kieliszek schłodzonego białego wina...i na grillek oczywiście, najlepiej to w połączeniu Weekend małż ma pracujący, więc z działki zapewne nici, z grilla też
Zaczęłam zdrowo się odżywiać, stanowcze nie, wszystkim słodkim i słonym przekąskom, obiadkom u cioci lub u mamy. na liczniku +8kg a tu dopiero 7 miesiąc przede mną. Sam doktorek powiedział, że widać, ze dzidziuś będzie po tatusiu, bo od wizyty ostatniej prawie 3kg na plus. AAAA nie chce tak, bo kto to widział ważyć ciężarną po świętach i w ogóle tak czy siak, zabieram się za mojego Małża i siebie, on to już niedźwiedziej postury się robi, a wielki z niego chłopak, 196cm, 100kg albo ponad bo nie chce się przyznać swoją drogą to "dobrana" z nas para, on taki wyyysoki a ja? 160cm w kapeluszu Kocham go nad życie kocham jak gada do Wojtka, a ten natychmiast przestaje się wiercić i kopać, jakby słuchał. A ma co słuchać ! ojciec dokładnie relacjonuje mu wydarzenia całego dnia, a to że pies miał chorą łapkę, a to, że mama chora, że tata był u dziadka itp... słodki jest zabieram się zatem za śniadanko dla niego, a niech zna moje serce, zaniosę mu do łóżka
Dziś wg Belly wskoczył mi 26tc, wg Gina 25 - od początku tak maluszek wychodzi tydzień młodszy
Tak oto w ten piękny słoneczny i cieplutki dzień nabrałam chęci do życia. Wyszłam na miasto, pozałatwiałam zaległe sprawy, spotkałam się z przyjaciółką. Za radą Lollis (uważam, że to najlepsza ciążowa rada kochana jaką dostałam od 6 miesięcy ) nie przejmuję się wagą i do kawki zbożowej było pyszne czekoladowe ciacho
Wracając z miasta wskoczyłam do osiedlowego lumpka bo dziś wszystko po 1zł, poszłam z zamiarem kupna jakiś szmatek na działkę, a tu miłe zaskoczenie. Kupiłam sukienkę letnią idealną na duży brzuszek, kilka tuniczek i dla maluszka też się coś znalazło Pranko już nastawione, obiadek się robi czekam na małża aż wróci z pracy i wyciągnę go na jakiś dłuuugi spacer, może nad jezioro.
Ależ mam głupie sny w tej ciąży, ciągle mi się śni, że łowię ryby a jakie piękne sztuki ! nie wiem co to może znaczyć
Jutro skoczę na targ z rana kupić jakieś sadzonki na balkon, bo czas wysadzić coś do tych skrzynek. Stoją takie puste, aż mi ich żal się dziś zrobiło. Słyszałam, że jak kobieta w ciąży sadzi cokolwiek, to pięknie wyrośnie...no to sprawdzimy, bo rękę do kwiatów mam raczej kiepską.
Na potwierdzenie słów i za zdrowie Lollis
i lumpkowe łupy za całe 2 zł
Mam nadzieję, że dobry humor nie opuści mnie do końca dnia
Wysłaliśmy do Ciebie wiadomość z linkiem aktywacyjnym.
Aby aktywować konto przejdź do swojej poczty email , a następnie kliknij na link aktywacyjny, który do Ciebie wysłaliśmy.
Jeśli nie widzisz naszej wiadomości, zajrzyj proszę do folderu Spam.
To zupełnie jak u mnie - test dla czystego sumienia przed weselem ;) tyle, ze u mnie ta druga kreseczka to był bladzioszek ;)
I pomyśleć, że to było tak niedawno, a minęło już tyle czasu... Jeszcze trochę i będą z nami nasze cudeńka...