O mnie: Mężatka z z 9 letnim stażem. Młoda, szalona ale i zrównoważona... Z mężem spełniamy się zawodowo. Własny dom, gospodarstwo, firma... Ale czegoś nam brakuje... Czy właśnie nasza dziurka w życiorysie zostanie zapełniona?
Moja ciąża: niespodziewana choć bardzo wyczekiwana i upragniona.
Po ciąży pozamacicznej przestałam walczyć o maleństwo, coś tam działaliśmy, coś próbowaliśmy ale bez jakichś większych emocji i napinek, przecież miało się bez pomocy nie udać....
Z dnia na dzień życie się układało, była masa pracy ale i czasu wolnego. W końcu kupiliśmy 3 miesięcznego szczeniaka border collie żeby zapełnić tą pustkę, tóra gdzieś tam jednak dźwięczała w ciszy. Zaczęły się częste i długie spacery, długie przesiadywanie w ogrodzie z bestią i tak czas leciał i leciał, aż do stycznia....
Pod koniec grudnia czułam że @ się zbliża, typowe PMS bóle miesiączkowe, nabrzmiałe piersi, rozdrażnienie, nerwy.... Czekałam aż @ przylezie bo byłam pewna że to już do 4 dni się stanie.... Minęły 4...5...6...7 dni i nic @ brak, cycki bolą jak szalone coraz bardziej, spodnie zaczęły cisnąć, cukier w kawie i herbacie zaczął przeszkadzać.... 10 pojechałam z mężem do apteki pytanie męża po co jedziemy? a ja na to: po wywoływacza @ bo jak nie zrobię testu to się będę męczyć a wiesz że jak tylko zroię test to do 3h przychodzi.... Sikam wieczorem na test.... mąż rozpala w piecu, ja zaczęłam w między czasie robić kolację mąż myje ręce i słyszę tylko "kochanie naprawdę?" i myślę sobie aha zabrakło mydła albo coś nie tak z ręcznikiem.... wyszedł z łazienki zaczął mnie tulić i mówić że bardzo się cieszy.... i już wiedziałam że chodzi o test, że tam są te 2 kreseczki, że są tłuste skoro mąż je widzi.... poszłam, zobaczyłam, łezka się zakręciła i zaczęła się panika, przemyślenia, pytania i co dalej? co teraz? jak to się ułoży jakoś inaczej sobie to wyobrażaliśmy w tym roku? mieliśmy inne plany? i jak to teraz ułożymy w całość?
Jakoś to będzie kochanie, teraz najważniejszy jest groszek!
Stało się! test pokazał 2 tłuściutkie kreseczki.... łzy, zamieszanie, panika, radość.....
Miało się naturalnie nie udać, miały być inseminacje, in vitra....
A jednak!
Całkiem niespodziewanie okazało się, że jestem w ciąży. Cieszę się jak wariat, Boję się jak szalona o maleństwo. Przeczołgana doświadczeniem czekam spokojnie, nie jestem kąpana w gorącej wodzie.... W przyszłym tygodniu zrobię szereg bet żeby mieć pewność że kuleczka rośnie, umówię się na 1 wizytę (chyba już serduszkową) czy ulży mi jak zobaczę serduszko bijące w idealnym rytmie pod moim sercem? Troszkę na pewno, ale strach i obawa na pewno i tak zostanie....
Emocje powoli opadają, miliony pytań i przemyśleń zaczynają się powolutku układać, zaczynają się plany związane z organizacją naszego życia (na razie tylko plany)
Jest strach, każda wizyta w toalecie to przyśpieszone bicie serca i sprawdzanie czy przypadkowo nie ma krwi... Stało się to rutyną z którą nie potrafię walczyć. Instynkt robi swoje.
Powoli uczymy się z kłaczkami, że pojawi się maleństwo, że są strefy bez kłaczka, że nie wolno skakać na malutkie człowieki, że nie wolno podgryzać wszystkiego co się rusza i że nie każda rzecz leżąca na podłodze jest do zabawy.
Pojawienie się szczeniaka w domu wprowadziło zamieszanie ale dało mi masę czasu aby nauczyć się organizacji i zapinania na ostatni guzik, teraz zostaje kilka miesięcy żeby szczeniaka nauczyć że nastąpią zmiany i mimo że pojawi się maleństwo wcale nasze zabawy i rytuały nie pójdą w zapomnienie....
Ciążowe zmiany?
Hmmmm nie spodziewałam się, że ulubione dżinsy tak szybko staną się ciasne, niby się zapinam ale... czuję mega dyskomfort. W nocy pobudki na siku, wracanie do łóżka i co? Nie mogę zasnąć i żołądek się domaga żeby coś wpałaszować więc wstaję biorę owocka i czekam aż organizm postanowi się zmęczyć i zasnąć...
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 stycznia, 13:50
7 tydzień ciąży (6+2)
Zrobiłam betę i progesteron czekam na wyniki jak na szpilkach.
Wszystko dzieje się tak szybko, że chyba nie potrafię tego ogarnąć.... Zwlekałam troszkę z tymi badaniami, bałam się ich jak ognia, ale dzisiaj podeszłam do nich z podniesioną głową, że przecież musi być w końcu dobrze
Mąż zaczął się interesować co za badania na co czekamy co w nich ma wyjść lub nie wyjść, no i jak dzisiaj się kułam to co mam jutro i moje tłumaczenie
beta to nasz maluszek w liczbach, poziom bety pokazuje jak duży już jest maluch a powtórzona po 48h daje nam informację czy maluszek dobrze się rozwija bo jest jakiś tam przyrost a progesteron to taki hormon który podtrzymuje ciążę jak jest niski to jest ryzyko poronienia itd a jutro mam USG żeby podglądnąć malucha
Mąż zrobił wielkie oczy i powiedział "to czekamy na wysokie wyniki"
Zaczynam powolutku się cieszyć naszym malutkim kropeczkiem, mam tylko nadzieję, że nie za szybko
Wyniki:
beta: 2286,0 mIU/ml
progesteron: 9,87 ng/ml
Jest dramat.....
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 stycznia, 16:01
17.01.2023r ->
wizyta, nerwy, stres, nowe uczucie jakim jest przeraźliwy strach...
badanie ginekologiczne -> szyjka zamknięta, śluz w porządku, nadżerki brak tutaj wszystko wygląda ładnie
badanie USG -> pani się zrelaksuje, bo ciężko będzie wykonać badanie, o tutaj jest, piękny pęcherzyk ciążowy, zrobię pani dokumentację żeby się pani w domu napatrzyła, a teraz pani tutaj zerknie.... Widzi pani tą czarną plamkę? tak. To pęcherzyk ciążowy, a tą małą białą kropeczkę w czarnej plamce? tak. To pani maleństwo.... Ciąża jak najbardziej jest wewnątrz maciczna jest to ok 4 tydzień więc wychodzi że owulacja musiała być ciut później, ale jak na razie wszystko wygląda prawidłowo, za 2 tygodnie jak się pani pojawi u mnie to już pani pokażę serduszko i maleństwo będzie już większe i wszystko będzie ładnie widać.
Pierwszy raz lekarz poświęcił mi tyle czasu ile potrzebowałam, siedziałam w gabinecie ponad godzinę, lekarz spokojnie wszystko tłumaczył, odpowiadał na wszystkie pytania i sam pytał czy chcę jeszcze o coś zapytać i czy wszystko na tym etapie jest dla mnie jasne, wytłumaczył plan działania, że na następnej wizycie jak zobaczymy serduszko założymy kartę ciąży, a że teraz mam się nie denerwować, bety i progesteronu nie robić 2 raz bo to tylko niepotrzebne nerwy i stresy, które teraz są najmniej potrzebne. Dostałam receptę na duphaston 2x1 choć wg lekarza, to progesteron wg norm laboratorium jest w normie nie jest niski więc nie powinnam się stresować, wiadomo progesteron dodatkowo nie zaszkodzi, ja będę spokojniejsza więc łykamy go sobie do następnej wizyty.
Wizytę oceniam 15/10 jestem miło zaskoczona, lekarz naprawdę z powołania z sercem na dłoni
a my z groszkiem rośniemy i się nie stresujemy tatuś groszka też się wzruszył widząc tą maleńką kropeczkę na zdjęciu
Byle do 31.01
Psina też chyba coś czuje, że coś się dzieje, coś się zmienia cały czas wchodzi mi na kolana, zrobiła się straszna przylepka i tylko do mnie, ciągnie mnie do łóżka żeby sobie poleżaczkować, na spacerach nie szaleje jak zawsze, jak świrować to tylko z mężem bo mnie zaczyna powoli unikać z szaleństwami
bestia jest mądra i chyba wie że nie jestem już sama
Groszku! widzimy się niedługo rośnij zdrowo
Prześpię połowę swojej ciąży.....
Czuję się fatalnie....
od kilku dni umieram... Jak nie zjem jest mi niedobrze jak zjem to żygam, przespała bym całe dnie, osłabienie i zadyszki do tego czuję się jak w zaawansowanej ciąży. Każdy ruch to eksplozja w cyckach, a nie daj boże jakiś dotyk to aż się zwijam tak bolą, że aż palą.
Teraz jeszcze złapałam opryszczkę i katar ehhh ale dla groszka wszystko
Zmieniły się mi maksymalnie smaki, odrzuciło mnie od słodkiego po kwaśnym mam zgagi a po gorzkim mam kaca
Podobno na początku brzuch nie rośnie a mnie zaczyna wszystko cisnąć i ugniatać, a jak mnie ugniata to jest mi niedobrze i tak w kółko W sumie to lepiej ciążę przespać niż przewisieć nad kiblem, co chyba zbliża się wielkimi krokami bo z rana jak się przebudzę to muszę pędem biec do lodówki coś na szybko zjeść inaczej wymiotuję....
Mąż się śmieje i twierdzi, że boi się co będzie później a ja mnożę na to że to tylko początki są trudne
Zaczynają się zachcianki i już wiem skąd one się biorą! tak! to nie są zachcianki to jest szukanie co w tym momencie zaspokoi chęć na coś dobrego, bo jeżeli kiedyś była to kostka czekolady teraz może się okazać że jest to marynowana pieczarka. Mężu tkwi w tym ze mną kupujemy soczek wypija pół butelki i twierdzi że jesteśmy w ciąży więc musimy się nawadniać
szkoda że nie działa to w każdym aspekcie a tylko w tym zachciankowym
Powiedzieliśmy o ciąży mojej mamie. Ucieszyła się, troszkę tak jakby z opóźnieniem złapała co się kroi ale w końcu złapała jak jej powiedzieliśmy to podkreśliliśmy żeby zatrzymała na razie tą informację dla siebie bo jest to malutka ciąża i w dodatku zagrożona i oczywiście się wygadała bratu
on znowu nie bardzo się ucieszył że będzie wujkiem
znowu jego kieszonkowe pójdzie na zaspokojenie wnusia lub wnusi
Nie mogę się już doczekać wizyty we wtorek.... Mam wrażenie, że czas ucieka mi przez palce... Dopiero co widziałam tą małą kropeczkę a już minął tydzień i zaraz kolejny.... Rany jeszcze tyle do zrobienia a czas leci....
Chcę zabrać męża na jedno USG niech zobaczy co zmajstrował i niech go to troszkę kopnie do działania bo na dzień dzisiejszy chyba jeszcze nie do końca dowierza że to się stało, że już niedługo będziemy tulić swoje małe szczęście.
31.01
Zobaczyłam mojego maleńkiego groszka ma 11mm i pięknie bijące serduszko
łezka w oczku się zakręciła
ciąża jest młodsza niż wynika z miesiączki, ale przy moich nieregularnych cyklach i owulacjach jest to możliwe. Jestem w około 7 tygodniu ciąży. Przewidywany termin porodu jest na +/- 20 września ale to jeszcze będziemy później wyliczać.
Mąż też się wzruszył jak zobaczył zdjęcie... tak na razie patrzy tylko na zdjęcia jakoś nie chce iść ze mną do gabinetu żeby zobaczyć maluszka "na żywo" może w walentynki go namówię tak 14.02 mamy kolejną wizytę
znowu będziemy podglądać maleństwo i zobaczymy jak się miewa nasze malusieńkie szczęście...
kolejne badania zlecone, zero zakazów i nakazów więc cieszymy się ciążą i powolutku zaczyna docierać że to się dzieje naprawdę
8w+0d
zaczynam mieć jakąś depresję i spadek formy.
Od kilku dni cały czas śpię, jak się nie położę to zasypiam na siedząco... Nie mam siły nic zrobić, totalny brak weny, maluszek ewidentnie rośnie bo rozpieranie w podbrzuszu daje się w znaki.
Osoby które dobrze mnie znają już wiedzą, że jestem w ciąży, domyśliły się. Sąsiadka wiedziała w sumie od samego początku, że coś jest na rzeczy... Wariat siedzący na podwórku cały dzień i robiący coś przy zwierzyńcu lub ogródku nagle z domu ledwo wychodzi.... podejrzane.... Znajomi cieszą się z tej ciąży bardzo zastanawiam się czy nie bardziej niż ja z mężem bo my jeszcze jednak troszkę dmuchamy na zimne...
Do wizyty został tydzień. We wtorek kolejne spotkanie z groszkiem. Wtedy też będę się dowiadywać co dalej, co z prenatalnymi, zapytam o te wszystkie testy genetyczne i powoli zaczynam pisać listę z pytaniami... ostatnio jej nie zrobiłam i zapomniałam o kilku rzeczach...
A teraz idę się drzemnąć
9w+1d
Wczoraj widziałam mojego malutkiego szkraba Już nie takiego malutkiego
ma całe 2,1 cm tętno 140. Jest maleńki a już łobuzuje i wariuje, macha rączkami jak szalony i skacze jak na trampolinie
zapisujemy się na prenatalne to już ten czas! Kiedy to zleciało? dopiero co robiłam sikańca, dopiero co zobaczyłam ten pęcherzyk bez zarodka i później kolejna wizyta już z zarodkiem i serduszkiem a dzisiaj już maleństwo skacze jak szalone i już umawiamy się na prenatalne.... Czas ucieka jak przez palce.
Ja zaczynam nabierać siły do życia, mniej śpię, mniej mnie mdli, ogólnie mniej wszystkiego ale za to więcej na wadze od początku ciąży +3kg
Misiu malutki rośnij
13w+0d
4 miesiąc
II trymestr
Ostatnio nie miałam jakoś weny tutaj pisać... Ogólny spadek formy, zaczęły się kolejne wymioty, do tego przeziębienie z gorączką i brak siły na kiwnięcie palcem.... Więc chwilowe poprawienie sytuacji w 10 tygodniu trwało zdecydowanie za krótko....
2.03.2022r Odbyły się jedne z najważniejszych badań maleństwa PRENATALNE....
było to 11w+1d i lekarz jak zmierzył malca 4,2cm stwierdził że jest za malutki na to badanie i że będziemy musieli je o tydzień przełożyć, więc maluszek zaczął się przeciągać i naciągać, żeby udowodnić że wcale taki malutki nie jest i nagle naciągnął się do 4,7 cm Badania wyszły super jak i USG tak i Pappa
Bardzo się cieszę, że na prenatalne pojechał z nami mąż nabrał pewności, że to ciąża jak to zobaczył na własne oczy jak maluszek się wierci i kręci
Mimo miny z kamienia i tłumaczeń że nic nie widzi łezka się mu w oczku kręciła
Miło było patrzeć jak zerka na tego maluszka w brzuszku i się uśmiecha
troszkę był zawiedziony, bo nie poznał płci swojego pierworodnego lub pierworodnej ale niestety na to będzie jeszcze musiał troszkę poczekać
Kolejne prenatalne to już te połówkowe będziemy mieć 18 maja w moje urodziny i dzień przed urodzinami męża
Misiu rośnij! we wtorek znowu się zobaczymy
Nie spodziewałam się, że skradniesz moje serducho będąc wielkości fasolki....
Nie spodziewałam się, że potrafisz wywrócić życie do góry nogami będąc jeszcze w brzuszku
Nie spodziewałam się, że można się tak bać o małego Ktosia, którego nie można jeszcze zobaczyć i przytulić....
Nie spodziewałam się, że kiedyś będzie mi dane doświadczyć tych pięknych chwil....
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 marca, 12:00
Wysłaliśmy do Ciebie wiadomość z linkiem aktywacyjnym.
Aby aktywować konto przejdź do swojej poczty email , a następnie kliknij na link aktywacyjny, który do Ciebie wysłaliśmy.
Jeśli nie widzisz naszej wiadomości, zajrzyj proszę do folderu Spam.