O mnie: Mam 32 lata...
1 stycznia 2013 roku zamieszkaliśmy w Tajlandii - tam zaszłam w ciążę i spędziłam 6 pięknych ciążowych miesięcy. Pod koniec grudnia 2013 wróciliśmy do Polski by wić nowe rodzinne gniazdo :) Jak długo tu zostaniemy? Świat nadal ciągnie...
Na razie mamy 2015 i nadal jesteśmy we Wrocławiu :)
Moja ciąża: Ciąża bez większych problemów i komplikacji :) 1 kwietnia przyszła na świat Gaja :)
Chciałabym być mamą: Jestem fajną mamą, sama siebie zaskoczyłam :P
Moje emocje: W 80% pozytywne :)
Ręce mi się trzęsą ze zdenerwowania. Jest u mnie 6.00 wstałam na siusiu, a że to miało być z nocnego dla formalności zrobiłam drugi test. Jak zobaczyłam drugą kreskę myślałam, że umrę... Na razie jestem cała roztrzęsiona nie mogę pozbierać myśli... Jezu... będę mamą?
Dziękuję Wam jesteście kochane!!! ok trochę ochłonęłam... i hmmm chyba jestem bardziej przerażona i niż szczęśliwa... Jakoś jeszcze nie dociera do mnie, że tam gdzieś w środku mnie zaistniało inne życie. Patrze na mój brzuch i kompletnie to do mnie nie dociera. Nie mogę uwierzyć, że na prawdę ten brzuch urośnie a potem...
Wiem, że kluję WAS teraz ból (jeszcze wczoraj jak przeczytałam, że Rybeńka jest w ciąży i to tak od razu - ukuło mnie mimo, że bardzo się cieszyłam jednocześnie, bo jakoś czuję się ciocią forumowych dzieciaczków i pilnie śledzę jak rożną)
W każdym razie stwierdzam jedno - nie ma reguł, szanse na zapłodnienie miałam minimalne a jednak.
I to nie jest też tak, że od razu się udało. Kilka lat temu starałam się prawie dwa lata, myślałam, że zwariuje aż zrezygnowałam na kilka lat.
No i jak czytam o Aniołkach forumowych to jestem przerażona. No bo poronienie to straszna sprawa.... aaaa...
Ok głęboki wdech.
Jeszcze raz BARDZO DZIĘKUJĘ ŻE JESTEŚCIE!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 sierpnia 2013, 08:40
Drugi test robiłam z lękiem... a jak tamten był jakiś trefny? Test innej firmy z moczu wieczornego potwierdził na szczęście wynik
Do lekarza pójdę jednak dopiero w przyszły czwartek bo w niedzielę muszę jechać do Laosu po nową wizę i wrócę dopiero w środę. Czytałam, że na pierwsza wizytę mam czas do 10tyg wiec mam nadzieję, że przez te kilka dni wszystko będzie przebiegało dobrze.
W tym tygodniu maluch dostanie własne bijące serce i w związku z tym został oficjalnie uznany za nasze dziecko
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 sierpnia 2013, 17:42
Jestem w Laosie. 12h podrozy busem, 6 godzin czekania w roznych kolejkach w upale znioslam oszalamiajaco dobrze. Nic kompletnie mi nie jest. Czuje sie lepiej niz zwykle. To bardzo niepokojance bo czytalam ze to moze oznaczac ze nie wytwarzam hormonow odpowiedzialnych za utrzymanie ciazy
Ok znalazłam coś co mnie pocieszyło http://parenting.pl/portal/ryzyko-poronienia
tylko 15% to malutko, jakoś mi się wydawało, ze prawdopodobieństwo jest z jakieś 50%!!!
Ok mam jeden czynnik ryzyka problem z tarczycą, ale biorę leki i skoro tak ładnie w ciążę zaszłam to chyba znaczy ze wszystko jest ok
Nie wiem czemu się tak człowiek nad tym Kropkiem trzęsie jakby miało zaraz wypaść od kichnięcia, ale jakoś się tak robi z głową Mam codziennie koszmary senne - wczoraj ciąża pozamaciczna i poronienie, a dziś śniło mi się ze nie chcieli mnie zapisać do lekarza przed końcem pierwszego trymestru a ja panikowałam ze muszę zbadać czy jest zdrowy bo umrze...
Kompletne szaleństwo, zobaczycie!!! Też będziecie się bały kichać i robić kupkę- w końcu to parcie !!!
Ogólnie ten mój Kropek to twardziej - gnieździł się prawdopodobnie w tej strasznej Birmie, przeżył wypadek - nie wiedząc, że jestem w ciąży uczyłam się jeździć na skuterze i wpadłam w drzewo - pogniotłam skuter trochę i posiniaczyłam się porządnie. Teraz koleś w Laosie siedzi ze mną będąc przemyconym przez granice - nie zgłosiłam go w deklaracji, pominęłam rubrykę dzieci z konfidenckim uśmiechem No jak na 3 tygodnie życia i to płodowego przyznacie że sporo
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 sierpnia 2013, 20:34
Byłam dziś u lekarza. Strasznie to skomplikowane jak nie możemy się dogadać ale po 4h miałam z głowy wizytę, pierwsze USG i badanie krwi. W piątek mam iść po wyniki i do endokrynologa.
Niestety maleństwo jest za malutki żeby zbadać mu serduszko wiec mam przyjść za ok 1,5-2 tygodnie to będzie można powiedzieć więcej. Teraz jak wiem że tam est to mam kolejny powód do stresu - czy będzie bilo mu serduszko. Kochane zajście w ciąże to nie będzie koniec waszej drogi przez psychiczną mękę...
Oto dumna przedstawiam Wam moją Kropeczkę :)Piękna prawda
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 sierpnia 2013, 20:26
Odebrałam dziś wyniki i byłam u endokrynologa - mam wszystko w cudownej normie Mam tylko monitorować hormony co miesiąc na razie.
Na 21.08.2013 mam usg i potem 4 września wizytę lekarską.
Kochane wygląda na to że obecnie jedyne co zagraża maleństwu to genetyka i jakaś wada z tym związana. Mój organizm spisał się wspaniale i przyjął maluszka otaczając go najlepszą możliwą opieką
Ważę ciągle 50kg ale zdobiłam się większa urosła mi pupa - 2,5cm w obwodzie a piersi 5cm!!! Urosły 2 rozmiary i są gigntyczne!!! czegoś takiego nie widziałam - nie mieszczę się koszulki czuję się jednak bardzo dobrze - mdłości mam malutkie i odzyskałam apetyt.
No i niestety mam obsesje poronienia. Budzi mnie ten strach w nocy i nie wiem co z tym zrobić Chyba muszę skorzystać ze swojego zawodu i trochę się poterapeutyzować. Mam kilka świetnych "sztuczek" na lęk mam nadzieję, że pomogą, bo już mam dość.
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 sierpnia 2013, 10:27
No i stało się. Wieczorem zobaczyłam żywą krew... Od razu pojechaliśmy do szpitala. Prawie natychmiast trafiłam na oddział porodowy na sale przedporodową (swoją drogą możemy zazdrościć - trochę jak na amerykańskich filmach) gdzie po wstępnym badaniu czekałam na lekarza. Potem zabrali mnie na porodówkę - też mogłybyśmy sobie takich życzyć w naszym kraju i tam po dość nieprzyjemnym badaniu - niestety musieli wyczyścić krew i zrobili mi USG. Wprawdzie ta czarna kropka się powiększyła ale NIE MA w niej MOJEGO MALEŃSTWA!!! Lekarz podejrzewa poronienie bo maleństwo było a nie ma no i już powinno być większe i widoczne, no ale zawsze to może być wina sprzętu wiec zrobili mi badanie krwi z przyrostem hormonów po 48h wiec mam wracać we wtorek na kolejne badanie a potem czekać z 2 dni na wyniki. Chyba zwariuje do tego czasu. Tak strasznie mi smutno. Moje Maleństwo..
Jednak ten lęk.. Jest coś w tej kobiecej intuicji.
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 sierpnia 2013, 21:18
Jesteście CUDOWNE bardzo Wam dziękuje, że jesteście!!!
Jestem dziś bardo spokojna. Mam jakiś dobre przeczucie co do tego wszystkiego. Myślę, że mądrość wszechświata postanowiła postawić mnie oko w oko z największymi lękami - poronieniem, krwawieniem nocnym i wizytą na ostrym dyżurze w zupełnie obcym świecie. Bałam się, że wyląduję w szpitalu podobnym do afrykańskiego nie mogąc kompletnie się dogadać i będę w tym sama. Okazało się, że warunki są świetne, angielski można zrozumieć a J. mimo że zapowiadał brak zainteresowania - jest przy mnie na każdym kroku i przeszukuje internet w poszukiwaniu pozytywnych informacji.
Mam nadzieję, że to splot głupich zbiegów okoliczności - krwawienia z opuchniętej szyjki macicy po serduszkowaniu i sprzętu na porodówce który mimo waginalnej końcówki może nie być dostosowany do badania tak malutkich i delikatnych Maleństw. I wszystko skończy się dobrze a ja zostanę wyleczona z paranoi i lęków do końca pierwszego trymestru.
Ok zrobiłam dziś drugie badanie. 3h później zadzwoniła do mnie pielęgniarka za szpitala, że poziom hormonu wzrósł!!!! Moje Maleństwo ma się dobrze )) Co za ulga
No i od dwóch dni ostro mnie rano mdli a wieczorem bardzo głodna jestem, ale nie chciałam się cieszyć bezpodstawnie. No teraz spokojnie czekam do usg. No musi się w końcu pokazać!!!
Ponieważ zaraz wszystkie będziecie zafasolkowane podzielę się moją "mądrością" 7tc.
1. Na seks trzeba uważać (byłam ostrożna i delikatna ale chyba jednak trzeba się powstrzymać całkiem?) bo czasem nie dzieje się nic złego a czasem silne plamienie żywą krwią i panika, a potem od lekarza zakaz seksu!!!(a kiedy mi go odwołają?)
2. Uwaga na niepokazujące się Maleństwa - wywołują panikę ale trzeba się opanować i czekać.
3. Książki swoją drogą a życie swoją i bardzo lubi płatać niespodzianki - trzeba być przygotowanym i przyjąć niewiadomą i bezsilność jako naturalną kolej rzeczy.
No i tyle
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 sierpnia 2013, 14:41
Moja ciąża jest po prostu jakaś spóźniona mam wszystkie objawy później - np mdłości dostałam dopiero w 7 tygodniu a dopiero dziś (jutro zaczynam 8 tydzień) przemaglowało mnie tak, że nic nie tknęłam do 18.00. Dziś wieczorem zaczęłam też wymiotować
Wieczorem mam za to zachcianki - chyba za wcześnie o kilka miesięcy ale mam!!! - teraz mam fazę włoskiego jedzenia - czyli dokładnie tego czego tu nie ma - jechaliśmy dziś specjalnie do makro po bagietkę, ser żółty, frytki i przecier pomidorowy - majątek tu wydam na zachcianki bo np kg najtańszego sera żółtego kosztuje tu 50zł.
Pobolewa mnie też brzuch i jest mega napięty ale nie panikuję bo czytałam, że macica się teraz powiększa do rozmiarów grapefruita wiec ten ból chyba jest normalny. No i nie mogę brzucha wciągnąć - piłeczka podbrzusza zostaje
Nie mam też kondycji - poszliśmy na spacer i po 20 minutach byłam wykończona...
To tyle sprawozdania - piszę, bo same zaraz będziecie to przechodzić wiec się przygotujcie - np zróbcie już zapasy jedzenia na wszelką ewentualność
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 sierpnia 2013, 16:08
Ech - wyjeżdżając z kraju wykupiłam ubezpieczenie zdrowotne i zadowolona z siebie myślałam, że wszystko mi pokrywa - ale okazało się, że jest praktycznie bezużyteczne, bo "ciąża to nie choroba" i za wizyty w tej sprawie nie zwracają - przysługuje mi zwrot za jedną wizytę związaną z zagrożeniem zdrowia przez ciąże no i ewentualny "przedwczesny poród" jak to ładnie ujęli, ale oczywiście też do określonej kwoty. Badania krwi, hormonów, wizyty kontrole i usg z mojej kieszeni. A jak przetrwam pierwszy trymestr pojawi się spory finansowy problem badań prenatalnych. Ech...
Już wydałam w szpitalu ok 1300zł a wiem o ciąży zaledwie 16 dni!!!
Zainstalowałam sobie suwaczek z baybyboom.pl i jestem według niego na samym początku 7 tygodnia a według ovu w 8 tygodniu - 7 tyg i 2 dni. Jest też spora różnica w opisach co się dzieje z dzieckiem - według ovu powinno mieć już 1,5cm ale chyba bardziej racje ma babyboom 6mm bo niedawno Maleńswa nie było nawet widać. Ech... fajniej było myśleć, że to już 8 tydzień chcę jak najszybciej skończyć ten nerwowy pierwszy trymestr.
Jak to jest? Jak się to wylicza?
No już wszystko zrozumiałam, na szczęście jest ok, jestem w 8 tygodniu - 20 września wkraczam w drugi bezpieczny trymestr i tego będę się trzymać
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 sierpnia 2013, 10:09
Jest pierwszy kilogram na plusie. Od dwóch dni mam 51kg (przy wzroście 155cm). Trochę liczyłam, że nie przytyję w pierwszym trymestrze. No ale skoro maluszek tego potrzebuje do prawidłowego rozwoju to trudno.
Mam też słabą wolę nie tylko do jedzenia i ćwiczeń - zaczęłam też przeglądać informacje o pielęgnacji dziecka, wyprawkach - a obiecałam sobie, że dopiero jak skończę pierwszy trymestr.
Do usg coraz bliżej a ja panikuję coraz mocniej. Wiem, że nie powinnam bo to nie pomaga ale strasznie mnie to stresuje. Chcę zobaczyć, że jest i że bije mu serduszko - to mnie bardzo uspokoi, choć pewnie na krótko
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 sierpnia 2013, 19:55
Jak pech to pech. A może tak miało być. Pozostanę ZEN
Dziś miałam mieć usg niestety jedyna Pani doktor od usg waginalnego została gdzieś wezwana i musieli mi odwołać wizytę. Zostałam tylko zważona i zmierzyli mi ciśnienie - niskie czyli w normie ciążowej. Mogłabym iść jutro ale stwierdziłam, że już poczekam do powrotu, wiec mam usg na 3.09.
Na tym etapie i tak nic nie mogę zrobić - mogę tylko obserwować. Kiedyś kobiety miały tylko kilka usg wciągu całej ciąży - albo wcale i dawały radę. Może tak miało być?
Z obserwacji wydaje się, że wszystko jest ok - mam ciągle wielkie piersi, napuchnięty brzuch i mdli mnie ostro, wymiotuje i śpię ciągle wiec objawy ciąży książkowe.
Jutro jedziemy z moim J. na Koh Samui - na wyspę na drugim końcu kraju wiec podróż zajmie nam dwa dni, a dokładnie 2 noce - jutro Chiang Mai Bangkok - autobusem a potem Bangkok - Koh Samui - pociąg i prom. Dostałam jakieś tabletki na mdłości ponoć bezpieczne w ciąży wiec mam nadzieje zniosę to dobrze.
Sprawdzałam - na Koh Samui jest szpital jakby co, ale nie planuje przeszkód
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 sierpnia 2013, 13:30
Uff jesteśmy na miejscu. Podróż była męcząca bo zabrakło miejsc sypialnych i w sumie 2 razy po 12h jechaliśmy na zwykłych siedzeniach. Do tego chodziliśmy cały dzień po Bangkoku - moim zdaniem okropnie brzydkie miasto.
Ale w sumie podroż przeżyłam bardzo dobrze - nawet w lepszej kondycji niż mój J.
Już kupiliśmy sypialne miejsca z powrotem do Bangkoku wiec w drugą stronę będzie lepiej.
Znalazłam sposób na mdłości - jak tylko zaczynam je czuć należy zjeść coś malutkiego. Więc jem prawie co 1h i z tego dużo się zbiera tego jedzenia na dobę ale trudno .
Hotel bardzo ładny - na górce wiec z ładnym widokiem tylko trochę trzeba się wspinać. Pokój duży i wygodny, basen hotelowy śliczny i plaża pobliska też.
Tylko drogo cholera dużo drożej nawet niż w BKK - jedzenie 15-25zł porcja minimum a u nas w Chiang Mai ok 5-10zł wiec jest duża różnica Jeszcze podobno ceny były kilka lat temu normalne tajskie, dopiero niedawno ta wyspa stała się znanym światowym kurortem i strasznie podbili ceny.
Jestem z 3 dniu 9 tygodnia i od kilku dni czuję się świetnie co mnie oczywiście niepokoi. Nie powinnam teraz zdychać jak na ciężarną w pierwszym trymestrze przystało? Czy wszystko dobrze z moim maleństwem? Aaaa.
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 sierpnia 2013, 20:57
Ech... moderatorzy wyrzucili mi wpisy z pamiętnika!!!!
Już są z powrotem
Dziękuję moderatorom za szybkie wyjaśnienie sprawy
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 sierpnia 2013, 04:43
Dziś 27 urodziny mojego J. Fajnie, że go mam
Znamy się ok 7 lat, w tym razem jesteśmy jakieś 3 - w ok 4 ratach Zawsze to ja doszukiwałam się dziury w całym i zwiewałam nagle i w fatalnym stylu Ale zawsze to był mój problem i on szedł za mną... W końcu to rozumiałam.
Ostatecznie odzyskać J. nie było łatwo - chodziłam za nim 6 miesięcy, błagając o przebaczenie. Co kompletnie nie było w moim stylu i właściwie nawet nie do pomyślenia - ale było warto
Nie spodziewałam się, że J. będzie taki miły dla mnie w tej ciąży. Nie wiem co będzie dalej, ale na razie jest bardzo kochany. Oczywiście z charakterystyczną dla siebie ignorancją, ironią i kpiną podchodzi do sprawy, ale jest dokładnie tam gdzie powinien być wtedy kiedy powinien...
Leżę na wygodnym łóżku, obok śpi On - z mordką czerwoną jak burak, maleństwo w brzuszku - mam nadzieję, że zdrowe, za oknem słońce i lazurowy ocean...
Jestem szczęściarą Jestem taka wdzięczna za to co mam
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 sierpnia 2013, 05:18
Wysłaliśmy do Ciebie wiadomość z linkiem aktywacyjnym.
Aby aktywować konto przejdź do swojej poczty email , a następnie kliknij na link aktywacyjny, który do Ciebie wysłaliśmy.
Jeśli nie widzisz naszej wiadomości, zajrzyj proszę do folderu Spam.
masakra !!! GRATULACJE !!!!! Udało się- ale szczęście ;))) Co dziwne, prawie się nie znamy, a też się mega cieszę ;))) GRATULACJE !!!
Gratuluję :) Super wiadomość to teraz dbajcie o siebie i rośnijcie zdrowo :)
o wspaiale!piknie! Gratulacje! :D Super wiadomośc :D
Gratuluje z calego serca. Na spokojnie. Oddychaj... Wdech... Wydech :D ZROBILISCIE TO!!!!!!! Aaaaaaaaaaaaaaaaaa
Wow! wielkie wielkie gratulaaacjeeee!!!
gratuluję
SUPER!
Jeszcze raz wielkie Gratulacje :):):):) teraz dbaj o Was Kochana !
Gratulacje!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :) :) :)
WOW gratulacje!!!!!!!!!!!
Gratulację ;) Bardzo się cieszę
jeszcze ja musze dodac to słowo GRATULACJE :)
Ogromne GRATULACJE!!!!!!!!!!!!!!! Udalo sie:) Bedziesz mama, hurrraa!:)