Kochane, piszę żeby troszkę się wygadać, może usłyszeć podobną historię albo po prostu usłyszeć poradę kogoś bardziej doświadczonego staramy się z partnerem o dziecko, współżyliśmy w owulacje i dni płodne, licząc, że może się udało wybrałam się w 10dpo na betę. Niestety po powrocie zauważyłam plamienie, a beta co normalne wyniosła >2.3. Mówię na bank miesiączka, natomiast zastanawia mnie kilka faktów: zawsze miałam intensywne krwawienia ze skrzepami, wczoraj cały dzień miałam różowe plamienie ze śluzem, na które wystarczyłaby jedna wkładka. Dziś troszkę więcej, ale bez żadnych skrzepów może na maksymalnie 1 podpaskę i mam wrażenie ze jest coraz mniej. Druga sprawa, od owulacji temperatura utrzymuje się na poziomie 36.7-36.8, nie było spadku a zawsze następował w dniu okresu. Myślicie ze jest jeszcze szansa i testować za jakiś czas czy takie plamienie wyklucza?