X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum Poród Nasze porody
Odpowiedz

Nasze porody

Oceń ten wątek:
  • Anette Autorytet
    Postów: 1629 797

    Wysłany: 31 marca 2013, 21:22

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Znalazlam chwile czasu- maly po jedzonku spi :-) ,to wam troche klikne jak to u nas bylo.

    We wtorek rano mielismy wizyte kontrolna, zeby dla naszego spokoju sprawdzic ile maly przybral na wadze.
    Lekarz mierzyl, mierzyl....wszystko ok z pomiarami ale- pepowina kolejny raz przykula jego uwage, badal przeplywy i okazalo sie ze jest krwiak. Oznaczalo to ze maly jeszcze mniej jedzonka dostaje :-( Wyslal nas do szpitala i zalecil troche wczesniejszy porod. W szpitalu koniec komcow decyzja o cc tego samego dnia.
    Bylismy w szoku, teoretycznie ma sie w glowie, ze moglo to sie zdarzyc wczesniej ale....jak dostaje sie to na klate to zwala z nog ;-) Z jednej strony SUPER bo juz bede miala dzieciatko tak dlugo oczekiwane, a z drugiej strach o nie.
    Porod:
    Porod przez cc to w sumie szybka sprawa. Mysmy oboje byli w szoku, po informacji ze to "juz" i zanim doszlismy do siebie to malutki byl juz z nami.
    Nieprzyjemne- podawanie znieczulenie w kregooslup ( ja czulam duzy bol), zakladanie cewnika ( strasznie glupie uczucie jak by ktos z duza sila probowal zgniesc lechtaczke), wyciaganie dziecka tez nieprzyjemne... Coprawda nie czuje sie bolu ale takie szarpanie calym cialem, ciezar na klatce piersiowej i calym brzuchu- mialam uczucie ze mi ktos najechal samochodem na klate i brzuch.
    Reszta cudowna: czyli najpierw placz maluszka, a poznoej jego widok :-) Serce w tym momencie peka z milosci i powstaje na nowo !!!!
    Dalej odmawialam jakas mpdlitwe jak malego badali.... Oby tylko byl zdrowy!
    Od tego momentu ZMIENIA SIE CALY SWIAT KAZDEJ KOBIETY !
    Ja moge powiedziec z czystym sercem ze nigdy nie bylam w zyciu szczesliwsza! Zycze Wam kobietki zebyscie poczuly wlasnie to samo po waszych porodach i to nie jest wazne czy to cc, czy to porod naturalny. najwazniejsze jest ze to Wasze dzieciatko :-))))

    Izabela, vivien, anilorak, monia, Adka, aila, mala29_, m_f, she, iśka, kaja1991, Agnieszka, alexis, BellaRosa, Rika, darijka, anna_w, mychowe, Limerikowo, mama_z_groszkiem, MILA, Bergo, Anoolka, Nelly, Foto_Anna lubią tę wiadomość

    Trzy Aniolki w niebie, jeden z nami na ziemi :-)
    Staramy sie o kolejnego...
  • monia Autorytet
    Postów: 831 618

    Wysłany: 1 kwietnia 2013, 09:00

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    :) Kochana :)

    1usa3e5ekxdyq5kw.png

    bfarxzdvkigpjrom.png[/url]
    img5-110_d_5_Anto%B6+%3A%29_1+z%B1bek+5.10.13r.jpg
  • Agnieszka Autorytet
    Postów: 703 550

    Wysłany: 2 kwietnia 2013, 15:44

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Anette ostatnie zdanie idealnie oddaje cały wachlarz emocji jakie doznaje kobieta gdy pierwszy raz widzi i słyszy swoje dziecko

    18 marca pojechałam na wcześniej umówioną wizytę, lekarz po zbadaniu mnie stwierdził, że nie ma żadnych oznak porodu - szyjka długa, zamknięta, ale zrobił mi ten osławiony masaż szyjki, który mnie ani trochę nie bolał. Już w trakcie powrotu do domu zaczęłam odczuwać delikatny ból brzucha i kręgosłupa jak na @, który nasilał się z każdą chwilą.

    W domu na poczatku dostałam delikatnego plamienia, które narastało. Ok 20 zaczęły mi się w miarę regularne skurcze, chciałam tą pierwszą fazę porodu jak najdłużej przetrwać w domu, ok 22 zaczęły mi się sączyć wody, ok 22.30 podjęłam decyzje, ze już dłużej nie dam rady zostać w domu i ruszyliśmy do szpitala, gdzie byliśmy ok 23.30
    Zostałam przywitana przez "przemiłe" pielęgniarki na ip, którym wcale się nie śpieszyło z załatwieniem spraw papierkowych, badanie na ip też nie wspominam najmilej. Na trakt porodowy wjechaliśmy z Mężem i pielęgniarką razem i tam się roztarliśmy. Całe szczęście na trakcie trafiłam już na ludzkie położne, które potraktowały mnie jak człowieka a nie kawał mięsa :/
    Ubrałam się w koszule, zostałam podłączona do ktg, ale Zosia zaczęłam tak wariować, że ktg ciągle gubiło jej serduszko. Na początku radziłam sobie ze skurczami skutecznie samym oddychaniem, ale potem gdy przybrały na sile nawet nie bardzo mogłam się skupić na oddychaniu.
    Położna w końcu wstrzyknęła mi coś dożylnie i powiedziała, ze zaraz zakręci mi się w głowie i żebym próbowała przysypać miedzy skurczami. Tak tez robiłam, ale chwila kiedy skurczu nie było wydawała mi się ułamkiem sekundy, za to kiedy skurcz nadchodził całą wiecznością. Dodam, ze doznałam "przyjemności" odczuwania bóli krzyżowych - nie życzę tego nikomu...
    W końcu poczułam straszną potrzebę parcia, trochę parłam na łóżku na którym leżałam. Nie zapomnę jak położna krzyczała do mnie "Dawaj Agniecha dawaj, widzę czarne włosy" a ja sobie myślę "jaja sobie kobieta ze mnie robi, jak to czarne włosy niemożliwe"
    Potem przeszłam na łózko porodowe. Myslałam, ze nie dam rady urodzić, jeszcze dwa pierwsze parcia jakoś dawałam radę, ale przy trzecim ból był tak silny, że nie miałam siły przeć. W końcu lekarka widząc, że nie daje rady z całej siły nacisnęła podczas parcia na mój brzuch i pojawiła się Zosia. Strasznie się przestraszyłam, bo nie płakała i od razu zapytałam się dlaczego ona nie płaczę, ale położna uspokoiła mnie od razu, żebym spokojnie oddychała, bo jeszcze oddycha przez pępowinę i skończyła to mówić a ona się rozpłakała, spytali się czy Mąż ma przyjść przeciąć pępowinę, powiedziałam, ze jeżeli wyrazi ochotę to niech przyjdzie.
    Nie zapomnę jego wzroku, kiedy zobaczył Zosię, kiedy przecinał pępowinę i był tam z nami, kiedy położyły mi ja na piersi - magia...

    Potem musiałam urodzić łożysko, dostałam krwotoku, ale całe szczęście szybko opanowały go, zostałam zszyta i razem z Zosią leżałam na korytarzu czekając na przewiezienie na oddział poporodowy, a Mąż dotrzymywał nam towarzystwa...

    Przez kilka dni mówiłam, że chyba już nie zdecyduje się na drugie dziecko, ale to fakt, że zapomina się o tym bólu i teraz spokojnie mogłabym zajść po raz kolejny w ciąże :)

    vivien, alexis, she, m_f, BellaRosa, anilorak, iśka, Izabela, Rika, Adka, aila, monia, justa24, mychowe, Bergo, Anoolka, Nelly, przyszła mama lubią tę wiadomość

    p19ucsqvxhad9jnf.png

    h84fio4pjmll44p3.png

    Aniołki 8tc [*] 13.02.2015 kochamy, tęsknimy, pamiętamy.
  • vivien Autorytet
    Postów: 2612 3049

    Wysłany: 2 kwietnia 2013, 15:51

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Anette super dalas rade!przedewszytskim ze nerwy napewno braly gore bo wcale nie planowane bylo tak szybkie wyjscie majkusia ;)

    Agnieszka dzielna kobieta z Ciebie!!!Jestes wielka ;)

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 2 kwietnia 2013, 16:00

    Agnieszka, Anette lubią tę wiadomość

    wniddf9hmtxwu2ql.pngh4zpdqk31pdbs1ui.png
  • she Autorytet
    Postów: 1380 2002

    Wysłany: 2 kwietnia 2013, 15:56

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Anette, Agnieszka - dziękuję, że podzieliłyście się z nami tym co przeżyłyście. Poród to na pewno magiczne przeżycie, niestety wiążące się z bólem. Ale i tak dzieciątko wynagradza całe to cierpienie. I tego będę się trzymać :)

    Agnieszka, Anette lubią tę wiadomość

    201306215365.png
  • martek Autorytet
    Postów: 356 179

    Wysłany: 2 kwietnia 2013, 19:23

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    dziewczyny- aż trudno uwierzyć, ile jesteśmy w stanie wytrzymać dla naszych maleństw:) Ja dziś dowiedziałam się, ze prawdopodobnie czeka mnie CC- przy domniemanej wadzie nerek u małej nie można sobie pozwolić na ryzyko przenoszenia ciąży a do tego lekarz obawia się dodatkowych powikłań neurologicznych po porodzie SN...słyszałam, że po naturalnym porodzie szybciej dochodzi się do siebie, że po cesarce bywają różne powikłania....sama nie wiem co o tym myśleć.... Mamy jeszcze czas żeby się wiele spraw wyklarowało, ale staram się psychicznie przygotować na to, co może mnie czekać

    Donek lubi tę wiadomość


  • agga84aa Autorytet
    Postów: 4575 3366

    Wysłany: 3 kwietnia 2013, 07:49

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Anette, Aga - dzięki za opisy:) Wasze słowa naprawdę oddają "magię" porodu, no może nie magię porodu, ale magię powitania już urodzonego dzidziusia. To naprawdę musi być coś niesamowitego!!

    Aga, piszesz, ze Cię zszywali - nacinali cię, czy sama popękałaś?

    relg8ribvm9efdtp.png84c7918c0e711886.png
  • Adka Autorytet
    Postów: 1974 1799

    Wysłany: 3 kwietnia 2013, 10:42

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    martek najważniejsze, żeby z małą i z Tobą było wszystko ok. Myślę, że to na prawdę nie ma większego znaczenia czy sn czy cc (przy wskazaniach). Najważniejsze jest, żeby wszystko było w porządku. Podobnie uważam z karmieniem piersią. Wiem, że najlepiej jest karmić piersią ale jeśli kobieta nie może albo dokonuje innego wyboru to nie potępiam jej.
    Może komuś nie spodoba się to co napisałam ale tak właśnie uważam.

    aila, mama_z_groszkiem lubią tę wiadomość

  • Patuska1992 Autorytet
    Postów: 319 249

    Wysłany: 3 kwietnia 2013, 10:55

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Adka wrote:
    martek najważniejsze, żeby z małą i z Tobą było wszystko ok. Myślę, że to na prawdę nie ma większego znaczenia czy sn czy cc (przy wskazaniach). Najważniejsze jest, żeby wszystko było w porządku. Podobnie uważam z karmieniem piersią. Wiem, że najlepiej jest karmić piersią ale jeśli kobieta nie może albo dokonuje innego wyboru to nie potępiam jej.
    Może komuś nie spodoba się to co napisałam ale tak właśnie uważam.

    Masz rację mnie wkurza jak słyszę, że cc to pójście na łatwiznę ... A czy ktoś się zastanowił ile taka kobieta dochodzi do siebie... Ważne żeby z dzieckiem i jego mamą było wszystko w porządku :)

    Adka, aila lubią tę wiadomość

    w57v9n73toqtjvh3.png
  • BellaRosa Autorytet
    Postów: 1912 1836

    Wysłany: 3 kwietnia 2013, 11:05

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja tam sobie myślę, że nawet jeśli cc to pójście na łatwiznę to co w tym złego? Człowiek od czasów kamienia łupanego próbuje sobie życie ułatwiać stąd rozwój cywilizacji. Jeśli można osiągnąć coś mniejszym kosztem to ja jestem za ;) A to jaką się będzie matką nie zależy wcale ani od rodzaju porodu ani od rodzaju karmienia. Gdyby było inaczej moja pierwsza siostra byłaby bardziej zżyta z mamą niż ja- a było raczej odwrotnie...

    Adka, Lissa lubią tę wiadomość

    f2wldf9h9lun5cxj.png
    iv09cwa1ersqxdi1.png
  • Agnieszka Autorytet
    Postów: 703 550

    Wysłany: 3 kwietnia 2013, 12:52

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Agga myslałam, ze popękałam, ale potem dowiedziałam się, ze zostałam nacięta o sposobie zszycia już się nie wypowiem :s sama zrobiłabym to lepiej :P

    monia, Lanusia93, Foto_Anna lubią tę wiadomość

    p19ucsqvxhad9jnf.png

    h84fio4pjmll44p3.png

    Aniołki 8tc [*] 13.02.2015 kochamy, tęsknimy, pamiętamy.
  • agga84aa Autorytet
    Postów: 4575 3366

    Wysłany: 3 kwietnia 2013, 13:16

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Kurcze Aga, oby wszystko ladnie i szybko sie zagoilo!! Nie wiem czy oglądacie sekrety chirurgii - ostatnio była tam laska, która robiła operacje "tamtych" miejsc po fatalnym zszyciu po porodzie właśnie. A zszywała Cie położna czy lekarz?

    relg8ribvm9efdtp.png84c7918c0e711886.png
  • Agnieszka Autorytet
    Postów: 703 550

    Wysłany: 3 kwietnia 2013, 14:34

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Zszywała mnie lekarka :s wiec tym bardziej się dziwie ze to jest tak nieprofesjonalnie w moim odczuciu zszyte, wiadomo ze to nie będzie wyglądać tak jak przed porodem, ale oby nie spawało problemów przy sexsie i będzie git :D bo ogólnie nie odczuwam żadnego dyskomfortu na co dzień, gdyż rana juz jest praktycznie zagojona
    śmialiśmy się z mężem ze najwyżej trzeba zacząć zbierać na operacje u dr. Szczyta :P

    monia lubi tę wiadomość

    p19ucsqvxhad9jnf.png

    h84fio4pjmll44p3.png

    Aniołki 8tc [*] 13.02.2015 kochamy, tęsknimy, pamiętamy.
  • agga84aa Autorytet
    Postów: 4575 3366

    Wysłany: 3 kwietnia 2013, 15:00

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Aga, na pewno jeszcze musi trochę czasu minąć, nim wszystko wróci powiedzmy do normalności;)
    A czy to prawda, ze po porodzie wargi sromowe i w ogóle tamte okolice są "wielkie", napuchnięte? Mówiła mi o tym moja kumpela, ale czy tak jest u wszystkich?

    Aga i jeszcze jedno pytanie - nie poinformowali Cię podczas porodu, ze Cię nacinają? Podobno jest obowiązek zapytania czy kobieta wyraża zgodę na nacięcie. Nie słyszałam jeszcze, żeby jakaś kobitka się nie zgodziła, ale czy przynajmniej nie powinni poinformować, ze nacinają? Jak to wygląda?

    relg8ribvm9efdtp.png84c7918c0e711886.png
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 3 kwietnia 2013, 15:37

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    BellaRosa wrote:
    Ja tam sobie myślę, że nawet jeśli cc to pójście na łatwiznę to co w tym złego? Człowiek od czasów kamienia łupanego próbuje sobie życie ułatwiać stąd rozwój cywilizacji. Jeśli można osiągnąć coś mniejszym kosztem to ja jestem za ;) A to jaką się będzie matką nie zależy wcale ani od rodzaju porodu ani od rodzaju karmienia. Gdyby było inaczej moja pierwsza siostra byłaby bardziej zżyta z mamą niż ja- a było raczej odwrotnie...

    CC to pójście na łatwiznę? To zamienienie kilkugodzinnego bólu fizjologicznego na dużo większy ból i dyskomfort po porodzie. Mając porównanie powiem zdecydowanie, że zamiana fizjologicznego porodu na cesarskie cięcie z własnego wyboru to głupota, lekkomyślność i wpadnięcie z deszczu pod rynnę. Wolałabym 2 x męczyć się podczas skurczów i urodzić SN niż przejść kolejną CC nawet z toną leków p/bólowych.
    Na sali leżałam z dwoma dziewczynami, które miały CC, jedna "na szybko" druga miała cięcie planowe. Jednej przecięto podczas zabiegu pęcherz, spędziła 7 dni w szpitalu a dziecko drugiej opiło się wód płodowych i miało zapalenie płuc więc pierwsze dni życia spędzało z rurkami w nosie... Tylko ja wyszłam tego dnia "cało" z operacji, bo to jest Drogie Dziewczyny poważna operacja i tak o tym mówią zarówno lekarze jak i położne a nie tylko sposób na urodzenie "inaczej".
    W KP moim zdaniem nie tyle chodzi o tę "więź" a zwyczajnie o zdrowie dziecka. Więź można podważyć zawsze ale cech prozdrowotnych kobiecego mleka dla dziecka nie da się zanegować.

    monia, annia, weronikabp, mama_z_groszkiem lubią tę wiadomość

  • she Autorytet
    Postów: 1380 2002

    Wysłany: 3 kwietnia 2013, 16:07

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Agnieszka wrote:
    Zszywała mnie lekarka :s wiec tym bardziej się dziwie ze to jest tak nieprofesjonalnie w moim odczuciu zszyte, wiadomo ze to nie będzie wyglądać tak jak przed porodem, ale oby nie spawało problemów przy sexsie i będzie git :D bo ogólnie nie odczuwam żadnego dyskomfortu na co dzień, gdyż rana juz jest praktycznie zagojona
    śmialiśmy się z mężem ze najwyżej trzeba zacząć zbierać na operacje u dr. Szczyta :P

    Agnieszka - zajrzałam ostatnio na stronkę kliniki dr Szczyta. Tak z ciekawości. Pierwsze wolne terminy na konsultację u niego to wrzesień 2014 r. :P

    201306215365.png
  • agga84aa Autorytet
    Postów: 4575 3366

    Wysłany: 3 kwietnia 2013, 16:37

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Łooooł nieźle z tymi terminami. Nie wpadłam na to, żeby poszukać na necie cennika tej kliniki, a zawsze podczas programu zastanawiałam się ile takie operacje kosztują (choć ci ludzie tam z programu chyba mieli za free te zabiegi, nie?) - teraz jestem na ich stronce i myślałam, ze wiele zabiegów jest znacznie tańszych !!!

    relg8ribvm9efdtp.png84c7918c0e711886.png
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 3 kwietnia 2013, 16:49

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    No to moja opowieść o planowej cesarce :)

    W poniedziałek rano dowiedziałam się, że ryzyko związane z przyjściem mojej córki na świat SN jest większe niż wszystkie powikłania po cesarskim cięciu więc wraz z lekarzem podjęliśmy decyzję o rozwiązaniu ciąży operacyjnie. Jeszcze tego samego dnia po południu dostałam telefon ze szpitala, że mam we wtorek pomiędzy 17-tą a 18-tą zgłosić się na IP do przyjęcia do planowego CC a w środę 20 marca będzie zabieg.
    Byliśmy wcześniej, zaraz po nas pojawiła się jeszcze jedna dziewczyna do planowego zabiegu i po wypełnieniu dokumentacji, zaobrączkowaniu (pasek z imieniem i kodem kreskowym który szpital zakłada każdej przyjmowanej pacjentce) i przebraniu się, o 20-tej znalazłyśmy się na oddziale patologii ciąży. Tam założyli mi wenflon, pobrano krew do badań, dostałam kubeczek z płynem antyseptycznym, którym miałam umyć się dwukrotnie, raz wieczorem i raz rano przed zabiegiem oraz 2 różowe szpitalne koszule do operacji. Zrobiono KTG gdzie pisały się niezłe i regularne skurcze więc poinformowano mnie, że jeśli się nie uspokoją zabieg będzie już tej nocy więc żebym nic nie jadła ani nie piła. Umyłam się w płynie, który pachniał jak spirytus i piekło po nim w miejscach gdzie skóra jest wrażliwsza, założyłam jedną z koszul. Około 22-giej przyszedł anestezjolog, pobrał wywiad i zakwalifikował mnie oficjalnie do zabiegu. Po północy wpadła położna sprawdzić na dopplerze, czy wszystkie nasze dzieci jeszcze żyją i czy mają dobre tętno (tak to już chyba jest jest na patologii że zakłada się najgorsze). O 4.30 w nocy miałyśmy kolejne KTG, wszystko było w porządku. Rano o 6-tej podano mi lekarstwa, do 7.00 miałam umyć się ponownie w płynie i założyć kolejną koszulę, tym razem tylko ją, już bez bielizny. O 9.00 zrobił się szum i wpadły położne po dziewczynę obok, która miała wyznaczony zabieg na 11.00 ale ktoś nie przeszedł kwalifikacji i ona miała wpaść na miejsce tamtej dziewczyny. Ja miałam być następna choć godzina mojego zabiegu była pierwotnie wyznaczona na 12.45. Powiedziałam, że mój mąż będzie dopiero za godzinę na co dostałam odpowiedź, że trudno, najwyżej zaczną bez niego...
    Około 10.00 zaproszono mnie na golenie miejsc intymnych, dostałam kroplówkę z glukozą i antybiotyk. Przyniesiono płyn do neutralizacji kwasów żołądkowych, który musiałam szybko wypić i zawieziono mnie na wózku inwalidzkim do sali operacyjnej. Mój mąż zdążył przybyć, zaprowadzono go do sali gdzie się przebrał w strój operacyjny i czekał przy śluzie do sali. W tym czasie inny anestezjolog po przeprowadzeniu kolejnego wywiadu wkuł mi się w kręgosłup, podał znieczulenie i kazał szybko położyć się na wznak. Zanim to zrobiłam moje stopy już odłączały się od reszty ciała...
    Leżąc na plecach z rękami po obu stronach stołu operacyjnego podłączyli mi elektrody EKG i czekałam na męża. Założyli zaraz za moją twarzą parawan żebyśmy nic nie widzieli i wpuścili Sławka do sali. Dostałam maskę tlenową i przestałam czuć cokolwiek od biustu w dół. Mąż próbował się wyprostować ale dostał upomnienie, że nie może się wychylać ponad parawan. 5 minut później usłyszeliśmy krzyk dziecka i tata został poproszony do stołu gdzie dziecko oglądał, mierzył i ważył neonatolog. Musiał podać moje dane i mała też dostała opaskę z kodem na stópkę. Lekarz podszedł do mnie, przedstawił się, powiedział co urodziłam, że dziecko dostało 10 punktów ale brzuszek będzie obserwowany ze względu na dysproporcję. Potem przyniesiono malutką. Kontakt skóra do skóry polegał na przyłożeniu jej buzi do mojej, miała zamknięte oczy ale nie płakała. Spojrzałam na nią na tyle na ile mogłam w tej niewygodnej pozycji i wtedy się zakochałam w tej małej okrąglutkiej buzi w której zobaczyłam siebie, męża. Lilę i całą naszą rodzinę :) Nie wiem ile to wszystko potem trwało, bo znieczulenie zadziałało naprawdę mocno i miałam problem ze zidentyfikowaniem własnego ciała jak również czasoprzestrzeni ale dziecko zabrano a mnie przeniesiono na stół szpitalny i wywieziono do sali pooperacyjnej. Tam dostałam telefon i poinformowałam najbliższych co się właśnie stało :)
    Po 3 godzinach leżenia, podłączona do kroplówki, pompy infuzyjnej, cewnika, czujnika koloru płytki paznokcia, ciśnieniomierza i bóg wie czego jeszcze, przyniesiono mi Maję i położono na piersi. Byłam totalnie bezwładna, nie byłam w stanie odsunąć się od krawędzi łóżka, przekręcić się, totalnie nic. Ciśnieniomierz uniemożliwiał nawet zgięcie prawej ręki. Moje nogi w dotyku przypominały gorący kisiel. Bałam się, że dziecko położone na matce, która nie ma wpływu na swoją pozycję zwyczajnie się udusi, takie rzeczy się zdarzają zwłaszcza jak matka zasypia, ale położna przyniosła koc aby unieść malutką i musiałam tylko podtrzymać jej nosek. Bardzo ładnie się od razu przyssała więc położna orzekła, że nie będzie żadnych problemów z jej karmieniem...
    Potem znów zabrano Maję na oddział noworodkowy a mnie brutalnie mówiąc przewinięto z pampersa, który miał absorbować krew i zmieniono mi opatrunek rany. Po 4 godzinach odwieziono mnie na oddział noworodkowy a tata miał iść do noworodków po Maję. Około 17-tej wszyscy byliśmy już razem w sali i bardzo powoli zaczynałam odzyskiwać czucie w nogach. Kolejne godziny nie należały do najprzyjemniejszych, kręciło mi się w głowie, rana bolała, 24 godziny nic nie miałam w ustach więc robiłam się głodna ale Maja grzecznie spała :) Spała tak grzecznie, że wcale się nie budziła i straciła sporo na wadze więc trzeba było o powalczyć z jej snem i moim brakiem mleka, bo już wisiało nad nami widmo dokarmiania, czego bardzo nie chciałam.

    Od tamtej pory nie rozstajemy się nawet na chwilę i po raz kolejny uświadomiłam sobie, że nie ma w życiu większego szczęścia niż urodzenie zdrowego dziecka i że to jest Dar, który został mi ofiarowany i za który będę Bogu dziękować póki żyję.

    a6eb81cc3b2d40b6med.jpg

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 kwietnia 2013, 10:01

    pasia27, Suzy Lee, monia, justa24, Dorjana, weronikabp, Limerikowo, Foto_Anna, przyszła mama lubią tę wiadomość

  • BellaRosa Autorytet
    Postów: 1912 1836

    Wysłany: 3 kwietnia 2013, 17:16

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    yoku wrote:
    BellaRosa wrote:
    Ja tam sobie myślę, że nawet jeśli cc to pójście na łatwiznę to co w tym złego? Człowiek od czasów kamienia łupanego próbuje sobie życie ułatwiać stąd rozwój cywilizacji. Jeśli można osiągnąć coś mniejszym kosztem to ja jestem za ;) A to jaką się będzie matką nie zależy wcale ani od rodzaju porodu ani od rodzaju karmienia. Gdyby było inaczej moja pierwsza siostra byłaby bardziej zżyta z mamą niż ja- a było raczej odwrotnie...

    CC to pójście na łatwiznę? To zamienienie kilkugodzinnego bólu fizjologicznego na dużo większy ból i dyskomfort po porodzie. Mając porównanie powiem zdecydowanie, że zamiana fizjologicznego porodu na cesarskie cięcie z własnego wyboru to głupota, lekkomyślność i wpadnięcie z deszczu pod rynnę. Wolałabym 2 x męczyć się podczas skurczów i urodzić SN niż przejść kolejną CC nawet z toną leków p/bólowych.
    Na sali leżałam z dwoma dziewczynami, które miały CC, jedna "na szybko" druga miała cięcie planowe. Jednej przecięto podczas zabiegu pęcherz, spędziła 7 dni w szpitalu a dziecko drugiej opiło się wód płodowych i miało zapalenie płuc więc pierwsze dni życia spędzało z rurkami w nosie... Tylko ja wyszłam tego dnia "cało" z operacji, bo to jest Drogie Dziewczyny poważna operacja i tak o tym mówią zarówno lekarze jak i położne a nie tylko sposób na urodzenie "inaczej".
    W KP moim zdaniem nie tyle chodzi o tę "więź" a zwyczajnie o zdrowie dziecka. Więź można podważyć zawsze ale cech prozdrowotnych kobiecego mleka dla dziecka nie da się zanegować.

    Yoku każdy ma inne doświadczenia i inne oczekiwania. Większość ginów mówi, że cc nie jest skomplikowaną operację, tylko zabiegiem rutynowym ;) Nie wiem co za konowały u was tną, ale przecięcie pęcherza to ewidentna wina lekarza- trzeba wiedzieć komu się oddaje pod nóż i tyle. U mnie w szpitalu np. jestem w stanie oddac się na zabieg do 2 lekarzy. Innym mówię stanowcze NIE czy to jeśli chodzi o cc czy jeśli chodzi o zszycie po sn. Na lekarzy trzeba uważać. Nie ma lepszego zła... dla jednego będzie lepsze to, dla innego to.
    Co do kp- fakt, mleko matki jest najlepsze, jednak nie wywyższajmy go tak jeśli idzie o zdrowie, bo samo karmienie piersią nie gwarantuje nic- ani lepszej odporności ani większego ilorazu inteligencji, a szkoda, bo może wtedy więcej matek chciałoby karmić piersią...

    Lissa lubi tę wiadomość

    f2wldf9h9lun5cxj.png
    iv09cwa1ersqxdi1.png
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 3 kwietnia 2013, 19:49

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Bella, to nie jest kwestia lekarza. Ten rutynowy zabieg, jak go okreslilas, ma rutynowo wpisane pewne powikłania m.in. przecięcie innych organów czy możliwość zachlysniecia sie dziecka wodami. Ta dziewczyna nie miała żadnej pretensji do szpitala bo od podjęcia decyzji o konieczności cc do wydobycia dziecka łącznie upłynęło 11 minut i dziękowala Bogu ze dziecko żyje. Zwalanie wszelkich powikłań na lekarzy to uproszczenie tak samo jak pisanie ze "większość lekarzy" uważa ze to rutyna, bo to zależy od przypadku. W sytuacjach nagłych to wszystko nie jest takie proste jak podczase planowych zabiegów. Poza tym nie ma możliwości wybrania sobie lekarza do cc więc z ryzykiem po prostu trzeba sie liczyc.
    Karmienie piersią warte jest walki i wywyzszania nad MM, są badania jak bardzo zmniejsza ryzyko wielu chorób. Zmniejsza nie wyklucza tak jak szczepionki którymi dzieci szczepimy więc doceniajmy tez bardziej kobiece mleko, które w dodatku nic nie kosztuje :)

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 kwietnia 2013, 07:57

    NaamaH6669 lubi tę wiadomość

1 2 3 4 5 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Zagnieżdżenie zarodka - ile dni po stosunku? Jakie mogą być objawy zagnieżdżenia?

Czym jest i kiedy następuje zagnieżdżenie zarodka w macicy, ile dni po stosunku dochodzi do implantacji? Czy zagnieżdżenie zarodka można zaobserwować? Jakie objawy mogą towarzyszyć implantacji? 

CZYTAJ WIĘCEJ

Test owulacyjny. Jak działają testy owulacyjne i czy są skuteczne?

Testy owulacyjne są jednym z najprostszych narzędzi do samodzielnego wykrywania dni płodnych i zbliżającej się owulacji. Przeczytaj jak działają testy owulacyjne, jak je prawidłowo wykonać, ile kosztują i czy można im zaufać w 100%. Podpowiemy Ci również jak skutecznie zwiększyć działanie testów owulacyjnych! 

CZYTAJ WIĘCEJ

Metody leczenia endometriozy - techniki leczenia, skuteczność, koszty

Endometrioza jest w dalszym ciągu bardzo tajemniczą chorobą. Nic dziwnego, że zarówno diagnostyka, jak i leczenie nie należą do łatwych. Jakie metody stosuje się w zależności od postaci endometriozy? Na czym polegają? Czy są one skuteczne? Jakie czynniki zwiększają szanse na powodzenie leczenia operacyjnego? Czy leczenie endometriozy jest drogie? 

CZYTAJ WIĘCEJ