BellyBestFriend
Dodaj do ulubionych

Pamietniki / Tytuł: O Jezu, zawierzam się Tobie, Ty się tym zajmij!!!

Autor: Esperanza Mia
Przejdź do OvuFriend i przeczytaj moją historię starania się o dziecko
Wstęp

8 września 2020, 15:21

32+1 waga 57,4 Wczoraj przeżywałam horror. Po obiedzie poczułam że coś mi leci. Z początku myśl może popuściłam siku potem a może to wody płodowe może zaraz będę rodzić. Szok. Po jakimś czasie powtórka z rozrywki. Byłam cała w strachu. Bałam się położyć spać. W końcu zasnęłam to szybko przestraszona przebudziłem się. Jak nigdy chodziłam co 2 godz do kibelka na siku. Do tego 2 razy znów ze mnie poleciało. Na dokładkę maly też nie mógł spać i cała noc wojował. Rano wstałam jak zombi. A mój wziął torbę i kazał mi pakować rzeczy do szpitala. Zrobiłam zamówienie z którym zwlekałam ale nie ma co. Od rana mój prasuje ubranka pieluszki itd. przejął się nie bardziej niż ja. Dziś znów poleciało ale tym razem poszłam do łazienki zobaczyć jak to wygląda. A to wodnisty śluz taki jak w dni płodne z domieszką białego i lekko żółtego. Infekcji nie mam bo nic nie swędzi. Czasem wyleci cos gęstego, rozciągliwego albo i nie. Wydaje mi się że to nie wody płodowe. Wizyta u gina we wtorek. Tragedia. Dobrze że teraz wizyty co. 2 tygodnie. Nie ma spokoju, szkoda że ciążę nie mogą być spokojne a nie takie w nerwach.

3 komentarze (pokaż)
9 września 2020, 20:37

32+3 waga 57,1
Cała noc spałam jak suseł nic mi nie leciało więc pewnie stąd wyspałam się. Gdyby nie telefon to bym pewnie do 10 spała.
Rano wszystko było ok, zjadłam śniadanko zadowolona byłam że nic nie leci. A tu po 10 zaczęła się akcja . Znów leci po 20 min znów. Cała wkładka mokra. Zmieniam na inną po godzinie żnow leci sprawdzam to woda z dodatkiem jakby śluzu ale woda. Mój pojechał do brata a ha dumam, może szpital taaaa i będę siedzieć z tydzień zanim coś zrobia. U mnie specjalistów nie ma, w męża stronach rodzinnych nie. Znów mi chluslo kolejna wkładka. Pisze do gina czy mnie przyjmie. Cisza. Mąż przyjeżdża o 13.40. mówię do niego gin nie odpisuje a przyjmuje do 15,15. Co robimy. jedziemy w ciemno, czy może szpital. Szybka decyzja. Jedziemy. Mój po raz pierwszy gnal na autostradzie 140. Ale zdążyliśmy. Gin mnie przyjął lecz musialam chwilę poczekać na sam koniec.
Na fotelu sprawdził PH pochwy nie wykazało aby wody odchodziły.
Na USG wody 14 więc ok. Mały z parametrami ok. Wagowo prawie 2kg masy. Jedynie główka wielką. Ale to normalne bo z mojego ojca strony dzieci zawsze miały wielkie głowy.
Od razu odetchnęłam.
Lekarz jedynie kazał mi brać lactovaginal. Podobno po 30 tc takie rzeczy że wzmożonym śluzem się dzieją. Tylko ciężko rozpoznać czy to wody czy to śluz przez te wodniste sluzy.
Początek ciąży super a końcówka tragedia. Ile nerwów. Teraz mały powinien też się uspokoić jak nie będzie nerwów. Bo że mnie stres zszedł.

3 komentarze (pokaż)
12 września 2020, 11:30

32+5 waga 57

Ostatnio przez nerwy sporo schudłam, ale zaczęłam jeść więcej i nadrabiać.
Przed wczoraj nie mogłam spać bo myślałam że mnie zaleje w nocy.
Ale tak się nie stało, śluzu trochę poleciało, ale już nie tak dużo.
Wczoraj wybrałam się na większy spacer i co. Ledwo do domu doszłam dużo tego śluzu było dobrze że miałam podpaskę. Szybko do domu wróciłam. Stwierdziłam że koniec że spacerkami. Będę więcej leżeć.
Właśnie robię ostatnie pranie. Mana mi pomoże bo mój w pracy.
Jeszcze muszę dokupić pojemniki z Ikea bo fajnie tam się ubranka układa.
Wizyta u gina we wtorek i zobaczymy czy to faktycznie śluz czy to wody sączące się. I wtedy pewnie się uspokoję.
Ostatnio mój leniwy maluch strasznie rozrabia i to nocami. W dzień śpi a w nocy się budzi. Przez co spac nie mogę.on nie kopie tylko strasznie się rozpycha. Pewnie dlatego że mam mały brzuszek.

Zaczęłam oglądać USG. Zauważyłam że mały ma bardzo dużą głową. Już mojemu nie mówiłam, ale u mnie w rodzinie ze strony ojca dzieci mają duże głowy. Czyżby odziedziczył budowę po mnie i może tez charakterek. Chciałabym 😉
Brzuszek ma mniejszy niż ostatnio. Ja też gruba nie byłam urodziłam się z waga 3400. Reszta parametrów super. Lepiej mieć chudego niż grubszego bo tak będzie ciężko naturalnie rodzić.
Nie chciałabym jak siostra rodzić wielkiego. Ona już musiała mieć CC.
A mój malec będzie idealny.

Ostatnio jak czytam forum większość dziewczyn rodzi. Już mnie to przeraża że niedługo będzie moja kolej. Bo nigdy nie wiadomo kiedy się wszystko zacznie. Ja jestem nie gotowa, czy kiedyś byłam chyba nie. Boję się wsiąść maluszka na ręce. Jak go przebrać, założyć pampersa, wykąpać to wszystko dla mnie nowość. Mąż chce mi pomóc i wziasc opiekę , fajnie ale za dużo pewnie nie pomoże, bo mały będzie do mnie ciągnąć.
A wracając do porodu chciałabym naturalnie urodzić, zawsze chciałam mieć cesarkę ale jednak szybciej dochodzi się do zdrowia po porodzie naturalnym. Po 2 po cesarce trzeba dłużej odczekać z następnym dzieckiem.
A ja bym chciała za rok startować by urodzić w wieku 38. Choć nie jest powiedziane że się uda. Choć nam 2 zarodki ivf to loteria. A do kolejnych stymulacji podchodzić już nie będę.
Za dużo kasy to wszystko mnie pochłonęło. Nawet urządzenie pokoju małego i cała wyprawka dużo mnie kosztowała nie licząc całej procedury ivf. Ale to wszystko nie ważne pieniądze szczęścia nie dają.
Miałabym kasę a nie miałabym dziecka.
To był mój cel i wkrótce go osiągnę. Wkrótce będę mieć w ramionach mojego synka 😍 On sprawi że zapomnę o tych 4 latach starań, wynagrodzi wszystko, poświęcenia czas pieniądze, wylane łzy. Choć będzie ciężko to wiem że dam radę.

Ostatnio mojego męża brat zaczął jeździć po Polsce. Chyba z nas przykład zaczął brać. Pojechał do Zakopanego mojego nawet ciągnął ale ten nie zgodził się. My swoje zwiedziliśmy i nadal to będziemy robić w swoim czasie.
Siostra wybrana się teraz do Zamościa.
Nawet jej nie zazdroszczę, kiedyś tak. Ona ma dzieci odchowane, ma wszystko. Teraz moja kolej, mój czas.
Choć nie ukrywam, chciałabym być raz jeszcze w ciąży i dać małemu rodzeństwo. Mam nadzieję że będzie mi to dane. Ale i tak będę wdzięczna Bogu za ten cud. Nawet jeśli Piotruś będzie moim jedynym dzieckiem.


4 komentarze (pokaż)
17 września 2020, 13:22

33+3 waga 58

We wtorek miałam wizytę u gina. Strasznie się stresowałam przez ten wodnisty śluz. Stwierdziłam że jak wody ubyło to znak że to jednak sączenie wód i czeka mnie szpital. Bardzo się tego bałam.
Na szczęście na wizycie lekarz stwierdził że wód nie ubyło. A to jest śluz, wiele kobiet po 30 tc ma wzmożony śluz. Szkoda tylko że jest to dość uciążliwe. Ale wytrzymam. Już wolę chodzić w podpaskach niz mieć sączące wody.
Też martwiłam się o maluszka bo Pol dnia nie dawał znaku życia. A on smacznie sobie spał. Pewnie odsypiał nerwowa atmosferę.
A ja pierw przez nerwy schudłam a teraz nadrobiłam z nawiązką.
Karta na przyjęcie do szpitala wypełniona, oby tylko w dniu porodu były tak miejsca. Bo jednak chciałabym tam rodzić.
A wieczorkiem dwóch kolegów z pracy mnie odwiedziło. Mimo że byli tylko 10 min to miło z ich strony że ktoś jednak pamięta 😉
W Ikea dokupiłem trochę pudełek na ubranka, teraz powinno wystarczyć. Jutro przyjdzie do mnie ostatnia wyprawka pościel na później,kokon, rogal do karmienia, organizer do łóżeczka i rożek . I będę chciała resztę rzeczy spakować do walizki niech czeka, bo nie zna się dnia i godziny porodu.
Od poniedziałku postanowiłam odstawić słodycze. Bardzo je kocham. Ale jak chce karmić to muszę choć miesiąc wcześniej nie jeść produktow które mnie uczulają czyli mleko, jajka, kakao, kurczak, soję, orzechy laskowe i zimne.. Mam nadzieję że to wyrzeczenie się opłaci. I będę mogła małego karmić.

Jaheria dziękuję za porady. Właśnie zaczynam czytac i oglądać filmy o laktacji. Bo masz rację potem czasu nie będzie.

A wczoraj zrobiłam ostatnie małe pranie. Dziś zaczęłam prasować bo wcześniej maz z 2 razy po godzinie prasował. Ale prasuje na raty bo nie mam sił. Zostały mi tylko body do prasowania od 62-80 tych ostatnich mam tylko kilka sztuk.
Ale w takim tempie to.szybko nie pójdzie. W sobotę męża wykorzystam do pomocy. Choć już mam pomocnika kota. Kładzie się na desce do prasowania i śpi. Dobrze że chociaż nie przeszkadza.

A poród coraz bliżej niż dalej. Narazie się nie boje i nie przeżywam. Może to za wcześnie. Choć wolalabym rodzić za 2-3 miesiące.
Napewno będę tęsknić za brzuszkiem za ruchami małego. Ciąża to piękny stan.
Tak naprawdę nie mogę narzekać..Nie wymiotowałam, nie krwawilam. Krwiaki szybko się wchłonęły. Jedynie to 3 trymestr dał mi w skórę. Zgaga, częste odwiedzanie kibelka i ten nieznośny upierdliwy śluz. Ale nie mogę narzekać. Największa nerwowka była po pozytywnej becie i wtedy kiedy miałam małe przyrosty i godziłam się że strata.
To był najgorszy czas. Nie miałam wtedy w nikim wsparcia. Maz się zamknął w sobie a siostra mówiła że jak na się urodzić chore to lepiej niech poronie. A jednak stał się cud. Mam znajome które mimo słabych przyrostów i czynnika immuno nie udało się. To mnie bardzo bolało, ale przekonało że Bóg mnie wkoncu wysłuchał i nie zostawił mnie. Ten grudniowy syn kiedy snilo mi się małe dziecko do którego wolałam Piotruś stało się rzeczywistościa. Wtedy uważalam to tylko za zwykły sen. A to był sen proroczy. Stąd kiedy ujrzałam 2 kreski wiedziałam że to synek.
I jednak wróżba mojego kolegi się dopełniła. Zawsze widział synka koło mnie a jego nie bylo. Sam się dziwil czemu. A jednak trzeba było pokierować życiem nie czekać na cud naturalny. Gdyby nie podejście do ivf i wybranie odpowiedniego czasu nigdy bym do tego momentu nie doszła.
Nie wiem czy będzie mi dane mieć jeszcze jedno dziecko. Mam tylko 2 zarodki. A podobno immuno najsilniej działa kiedy chcemy mieć 2 dziecko. Wtedy jakas torpeda się rozpoczyna. Napewno powtórzę badania i dorobię allo mlr którego nigdy nie robiłam. A potem zostawię to w rękach Boga. Choć nie ukrywam chciałabym rodzeństwo dla niego by nie był sam na świecie. Ale jak się nie uda to tak będę bardzo szczyt i wdzięczna Bogu za ten dar za to 1 dziecko.


3 komentarze (pokaż)
21 września 2020, 16:06

34+0 waga 57,3

Ten czas bardzo zasuwa. Nie mogę uwierzyć że już 34 tc.
Wczorajsza noc była koszmarna.
Jak chciałam zasnąć to śluz mi zacząć cieknąc, to za chwilę komar zaczął gryźć, to kot głośno mialczal to mały strasznie się wiercił i nawalał w pęcherz. Co godzinę musiałam wstawać siku. Istny horror a dziś ledwo się trzymam.
W sobotę mąż skończył prasowanie a ja dopiero w niedzielę kiedy się lepiej czułam ułożyłam ubranka
Łóżeczko skręcone mialobyc późnij. Ale mąż się uparł że na czas i teraz to zrobi niz na ostatnia chwilę. Do tego chciał sosnowe ja kupiłam szare, wiedziałam że mu się nie podobało , powiedziałam że sosny już nie mieli 🤣
604056f7debc.jpg
Łożeczko narazie stoi w pokoju małego bo strasznie śmierdzi farbą. Potem przeniesiemy do nas do pokoju.
Kot już stracił swój drapak musieliśmy go rozmontować, bo nie ma miejsca na niego a on mało z niego korzystał. Teraz to śpi na fotelu do karmienia jego ulubione miejsce.

Torba do szpitala spakowana została kupić podpaski i jakieś herbatniki w razie głodu wilczego.
Z tymi wyciekami u mnie raz lepiej raz gorzej. Rozmawiałam z dziewczynami na FB że niektóre tak mają, ale mniejsze ilości. I niekiedy lekarze są zaskoczeni bo w ich historii leczenia takich przypadków nie bylo. Przecież zawsze ktoś musi być wyjątkowy 🤣
A tak czy siak trzeba to kontrolować czy to nie wody, więc mój mnie namawia znów na wizytę do bardzo dobrego gina. Jak wody pozostana bez zmian wtedy już tak częstych wizyt nie będzie.
Tylko mam nadzieję że poznam jak mi wody spływają do porodu 😁 bo wtedy będzie jazda na maksa.


Ostatnio myślałam nad zakupem chicco baby hug 4w1 oczywiście używane bo ceny z nowego z kosmosu.
Tylko pytanie czy to dobre i czy się faktycznie przyda.
Łożeczko będzie na górze. Na dole wózek pewnie w pokoju bo korytarz mały.
Kokon się przyda na łóżko na dole albo na górze w mamy pokoju, jak mój będzie spal po nocy, albo ze mną będzie leżeć jak mój na nic do pracy pójdzie.
I w takim razie będzie mi to potrzebne. Hmmmm albo kupić osobno leżaczek Bujaczek a potem krzesełko do karmienia wszystko osobno
Kiedyś nie było tylu wynalazków i ludzie sobie radzili.
Mama stwierdziła że jak będzie wózek to nim będzie można jeździć po pokoju czy iść do kuchni. Tylko wiadomo wózek też jest duży. A po 2 dzieci tak szybko rosną że przyda się do 4-5 miesięcy i koniec trzeba będzie z tego zrobić krzesełko do karmienia.
Po prostu nie wiem co robić. Czy to faktycznie mi się przyda czy będzie zbędne.

3 komentarze (pokaż)
22 września 2020, 10:21

Oto mój brzuszek w 34 tc. Moja siostra z komentarzem do mnie. Gdzie ty masz brzuch, dziecko musi być bardzo malutkie. Ja miałam jak bombka. A zapewne już mały ma koło 2,3 kg 😁
d3698aa90199.jpg

4 komentarze (pokaż)
24 września 2020, 17:07

34+3
No i moje przeczucia stały się prawdą. Pojechałam na USG do gina. Zrobił pH pochwy 7 USG pokazało wody 3,8. Spadek więc płyn się sączy to nie śluz.
Natychmiast skierowanie na szpital
Waga małego to 2183.
Oczywiście nie przygotowana na szpital byłam. Pojechaliśmy do Matki Polki tam mnie gin wysłał. Bo mają dobry sprzęt dla wcześniaków.
Szpital to najgorsze co może być.
Przyjęli mnie na oddział. Zbadali. Trafiła mi się mila Pani doktor.
Też stwierdziła że to wody bo na USG się sączyły.
Przepisała sterydy na płuca małemu, kroplówki z magnesem , kroplówki z antybiotykiem ktg 2 *1
Wczoraj podali po 3 kroplówki dziś rano też. Wody mi popłynęły w nocy znów nerwy. Spać nie mogłam bo dziewczyna obok strasznie chrapala.
Czuję się jak zombie.
Malucha badali kilkakrotnie 17, 20,24, 3,6. Widać że był wkurzony bo przed ktg przemieścił się z prawej na lewą stronę a teraz na środek. Widać że ma dosyć.
Dziś AFI 7 tyle co wczoraj ale dziwne bo w nocy leciało i trochę rano. Potem minimalnie oo 15 ale już lepiej. Tylko leże nie chodzę. Dziś na obchodzie stary cap się trafił boleśnie szyjkę zbadał myślałam że umrę potem stwierdził że to nie wody bo nic nie leci. Ja mu mówię że w nocy cała podpaska, no dobra zrobimy USG. Niektórzy lekarze są tragiczni.
Ten co mi USG robił jakid młody powiedział że porodu nie będą mi wywoływać bo brak skurczy szyjka 5cm i brak rozwarcia. Jedynie jak braknie wód to wtedy poród teraz tylko obserwacja.
Szybko mnie nie wypuszcza z z jednej strony chce do domu a z 2 tu jest opieka. A w domu byłby stres czy wody są czy nie ma bo kolejny stres a tak jestem spokojna o małego.
Lepszych urodzin nie mogłam wymarzyć.
Ehh ale bym chciała aby mały wytrwał ten tydzień czy dwa. Niech będzie październikowy nie wrześniowy. Choć zawsze chciałam dziecko blisko moich urodzin. Ale zmienilam zdanie
Mąż do mnie z tekstem to kara za złożenie łóżeczka wcześniej. Ja do niego to przeczucie stąd miałam nacisk na wyprawkę i prasowanie. Chyba jednak intuicja.

0 komentarzy (pokaż)
24 września 2020, 17:07

34+3
No i moje przeczucia stały się prawdą. Pojechałam na USG do gina. Zrobił pH pochwy 7 USG pokazało wody 3,8. Spadek więc płyn się sączy to nie śluz.
Natychmiast skierowanie na szpital
Waga małego to 2183.
Oczywiście nie przygotowana na szpital byłam. Pojechaliśmy do Matki Polki tam mnie gin wysłał. Bo mają dobry sprzęt dla wcześniaków.
Szpital to najgorsze co może być.
Przyjęli mnie na oddział. Zbadali. Trafiła mi się mila Pani doktor.
Też stwierdziła że to wody bo na USG się sączyły.
Przepisała sterydy na płuca małemu, kroplówki z magnesem , kroplówki z antybiotykiem ktg 2 *1
Wczoraj podali po 3 kroplówki dziś rano też. Wody mi popłynęły w nocy znów nerwy. Spać nie mogłam bo dziewczyna obok strasznie chrapala.
Czuję się jak zombie.
Malucha badali kilkakrotnie 17, 20,24, 3,6. Widać że był wkurzony bo przed ktg przemieścił się z prawej na lewą stronę a teraz na środek. Widać że ma dosyć.
Dziś AFI 7 tyle co wczoraj ale dziwne bo w nocy leciało i trochę rano. Potem minimalnie oo 15 ale już lepiej. Tylko leże nie chodzę. Dziś na obchodzie stary cap się trafił boleśnie szyjkę zbadał myślałam że umrę potem stwierdził że to nie wody bo nic nie leci. Ja mu mówię że w nocy cała podpaska, no dobra zrobimy USG. Niektórzy lekarze są tragiczni.
Ten co mi USG robił jakid młody powiedział że porodu nie będą mi wywoływać bo brak skurczy szyjka 5cm i brak rozwarcia. Jedynie jak braknie wód to wtedy poród teraz tylko obserwacja.
Szybko mnie nie wypuszcza z z jednej strony chce do domu a z 2 tu jest opieka. A w domu byłby stres czy wody są czy nie ma bo kolejny stres a tak jestem spokojna o małego.
Lepszych urodzin nie mogłam wymarzyć.
Ehh ale bym chciała aby mały wytrwał ten tydzień czy dwa. Niech będzie październikowy nie wrześniowy. Choć zawsze chciałam dziecko blisko moich urodzin. Ale zmienilam zdanie
Mąż do mnie z tekstem to kara za złożenie łóżeczka wcześniej. Ja do niego to przeczucie stąd miałam nacisk na wyprawkę i prasowanie. Chyba jednak intuicja.

6 komentarzy (pokaż)
27 września 2020, 12:00

34+6

Nigdy bym się nie spodziewała że będę mieć urodziny w szpitalu.
Z dala od wszystkich i wszystkiego.

Codziennie mam kroplówki z antybiotykiem i antybiotyk dożylnie.
Codziennie pobierają krew czy nie ma infekcji.
Dziś rano polało się więcej wód myślałam że będę już rodzić. Na obchodzie to zgłosiłam i zrobili USG. Na szczęście szyjka długa zamknięta brak rozwarcia. Powiedziano mi że w każdej chwili mogę rodzić..jeśli dojdzie do infekcji będzie poród od razu.
Tak się boję, każdy dzień jest ważny.
Jutro już 35 tc. Żeby mały chociaż tydzień wytrzymał. Wytrzymam w tym szpitalu byle tylko mały jak najdłużej siedział.

6 komentarzy (pokaż)
29 września 2020, 14:54

35+1
Gorzej być nie mogło.
Byłam na fajnym oddziale ale niestety dziś poszedł do remontu.
Wywalili nas po różnych oddzialach.
Ja z koleżanką trafiliśmy na położnictwo. Niestety dla nas miejsc nie było i wylądowaliśmy na korytarzu. Dodatkowo jest tam osoba z covudem, bo szpital wpuszcza wszystkich.
Mam już tego dość warunki super,
najchętniej bym już się wypisała.
Oczywiście ust nie zrobili. Co jedynie rano KTG. A ile wód mam ile mały waży nic nie wiem 😟
Wiem tylko że jak jestem zdenerwowana on bardzo się kręci takto spi. Chyba wyczuwa ten stres.
Wczoraj na KTG miałam pierwsze skurcze nawet ich nie czułam.
Dziś rano powtórka jedne do 80 drugie do 50
Więc chyba wkrótce się rozpakujemy a stres niestety nie pomaga

Edit o 17 znalazło się miejsce kobieta poszla rodzić
Wzięli pierw mnie bo stwierdzili że mi wody odpływają i jakieś warunki muszą być. Tym bardziej że dostaje kroplówki.

Anusla współczuję ci też lokatora jakiego miałaś. Niby covid rozdzielony ale paniusia sobie wychodzi. Szpital źle robi ze bierze wszystkich z ulicy a potem kładzie że zdrowymi i potem wychidzi.
Powiem ci że mam zaparcia a jak bym wzięła czopek i by mnie ruszyło a kible zajęte....m nie chce gadać co by było
Więc czekam a samo się wykluje.
Lokatorki mam dziwne dobrze że jutro albo pojutrze odchodzą.
A ja zajmuję miejsce dziewczyny która dziś przyszła i odpłynęły hej wody więc oby tak szybko u mnie się nie stało.
Już wolę rodzić od poniedziałku będzie bezpieczniej dla małego.


Wiadomość wyedytowana przez autora 29 września 2020, 19:45

5 komentarzy (pokaż)
1 października 2020, 12:51

35+3

Wczoraj zrobili mi w końcu USG.
Mały waży 2600 ale to chyba niemożliwe aby przytył w tydzień 400 g. Musi być błąd pomiaru.
Wody o dziwo wzrosły do 10. Sam lekarz był w szoku.
Ostatnio dużo piłam może to było od tego. Albo błąd laboratorium.
Wieczorem kolejną kroplówką z antybiotykiem chciałam wytrzymać jak najdłużej ale o 23.00 wysiadłam z bólu. Ręką spuchnięta na maksa. Poszłam do pielęgniarek aby mi przełożyli welfron.
Trafiłam na super babkę przełożyła mi, rękę wysmarowała specjalnym kremem i powiedziała abym domagała się zmiany na tabletki. I super.
Szczęście takie było że akurat wszedł lekarz do pokoju i poprosiłam o zmianę. Bez niczego zmienił zalecenia i od dziś biorę tabletki.
Dziś postarałam się aby mi zrobili specjalny test na wody. Lekarz nie odmówił.
Niestety potwierdziło się wyciek wód.
Trafiłam na sympatyczna doktor. Stwierdziła że w moim przypadku powinnam zostać do porodu nie ryzykując zakażeniem bo różnie to może być.
Tym bardziej że jestem po ivf. O matko perspektywa siedzenia tu miesiąc źle to wróży. Termin na listopad masakra.
Nie wyobrażam to sobie. Ale myślę aby zostać dla dobra małego.
Stwierdziłam że jak osiągnę bezpieczny czas czyli 37 tc . Nie będę się oszczędzać będę biegać po schodach itd. byle wody spadły wtedy mi poród wywołają.
A teraz 10 dni oszczędzania aby było ok.
Tydzień leżenia i wód przybyło. To tydzień chodzenia wody spadną.
Jestem tak załamana jak nigdy.
Mój został sam, już na dość siedzenia danego. kot biedny jest szkolony przez mamę. Biedak, ciężkie czasy nastały dla niego. Ja próbuję to wszystko przetrawić, bo co mi zostaje ehhhh
Wypisać się a niech dojdzie do zakażenia. Bo gdyby wody nie leciały s tak czy jest sens ryzykować życie dziecka. Do zakażenia może dojść lub nie. Ale czy można aż tak ryzykować.
Zostało już tak mało. Ale fakt trzeba mieć pech że to coś na mnie trafiło. I jak można się cieszyć ciąża. Strach jak diabli cały czas.

3 komentarze (pokaż)
2 października 2020, 10:56

35+4

Dziś po obchodzie wzięli mnie na USG.
Szyjka długa i zamknięta. Infekcji brak.
Lekarz stwierdził że nie będziemy długo czekać i będziemy wkrótce wywoływać poród aby nie wdała się infekcja. Bo przecież cały czas nie będę brać antybiotyków.
W poniedziałek będę mieć USG na obecność wód. Jak będzie ich nadal dużo to poród będę mieć wywoływany po 13 października czyli w 37 tc.
Jeśli mało to w następnym tygodniu.
Lekarz chce przedłużyć ile się da do ciąży donoszonej.
Inny lekarz stwierdził że jestem teraz w 36 tc. Ja mu tłumacze jestem w skończonym 35 tc a zaczetym 36. Ale brany jest 35 tc. Ważne że tamten lekarz guru jest lepiej obeznany i stwierdził że jestem w 35+4
Chciałabym wytrzymać te 10 dni. Choć od wczoraj zauważyłam że więcej się że mnie leje. Dlatego dużo pije i leżę...
Oby USG poniedziałkowe wyszło prawidłowe. Bo każdy dzień dla małego jest waży i się liczy.
Już bym go chciała zobaczyć, ale wolę poczekać dla jego zdrowia.
I tak czy inaczej w ciągu 2,5 tyg się zobaczymy.

3 komentarze (pokaż)
6 października 2020, 09:37

36+1 ciekawe jaka waga.

Wczoraj ordynator wziął mnie na badania szyjki. Okazało się że nadal długa i brak rozwarcia. Pobrali mi GBS i jakieś tam wymazy. I oczywiście chyba źle wyliczyli tygodnie ciąży bo w karcie szpitala wpisali 37/38 tc. I stwierdzili że poród będą w tym tygodniu wywoływać.
Ale to dojrzałam dopiero na sali.
Potem wzięło mnie na przepływy które wyszły dobrze i wody które spadły z 10, na 6,5 czego się spodziewałam bo sporo się że mnie lało.
Dziś na obchodzie. Porozmawialam.z ordynatorem że ktoś źle wpisal tygodnie ciąży. Zamiast 36 wpisał 37. Od razu to poprawił. I zapytałam się go czy nie ma przeciwskazań aby w tym tygodniu nie rodzić lecz w poniedziałek kiedy będzie 37 tc i ciąża donoszona. On stwierdził że bardzo dobrze myślę i jak nie będzie przeciwskazań to tak zrobimy.
W piątek poproszę jeszcze o USG wód. Bo jak będzie stwierdzone bezwodzie to wolę już rodzić pod koniec tygodnia.
Staram się leżeć pić i odpoczywać. Obym dotrwała do poniedziałku tak bardzo bym chciała. Tak już niewiele brakuje. 5 dni do końca tygodnia.

4 komentarze (pokaż)
10 października 2020, 15:34

Ciąża zakończona 9 października 2020
36+4

Na obchodzie ordynator stwierdził że wywołujemy poród w poniedziałek. A dziś znów przepływy i USG. Z takich wieści się ucieszyłam.
Pierw poszłam na USG naczczo bo myślę że znów jakieś badania zrobią.
Okazało się że szyjka koło 3 cm zamknięta brak infekcji. Lekarze zgodnie na poniedziałek.
Tylko 1 kobieta była za nie. Stwierdziła że za bardzo ryzykujemy. A co będzie jeśli przelepszymy. Wody się Sącza coraz bardziej i w poniedziałek będzie małowodzie 2-3 AFI
No to słyszę zmiana decyzji indukcja dziś. Nie jemy już nic.
No cóż oni wiedzą lepiej niż ja.
Poszłam się spakować. I za chwilę wysłali mnie na porodówkę.
Tam wiele pielęgniarek mnie poznało, stwierdzili że długo wytrzymałam.
Podłączyli mnie pod oxy o 12.
Zaczęli od dawki 11 skończyli na 45.
Po 11 h chyba zwątpili, dalo spokój i uznali że robimy cesarkę. O 23 zabrali mnie na salę operacyjną.
Znieczulili i o 23.21 usłyszałam płacz. Żyje takie były moje pierwsze myśli. Potem już tylko zostało zaszycie. W godzinę się uwinęli. Przed tym podali mi małego na 5 min. A ja sił nie miałam, tylko go ucałowałem. A położna poroniła fotki i wysłała mężowi. Bardzo miło z jej strony. Potem wywieźli mnie na salę poperacyjna, spotkałam tam super kobitkę. Dużo mi pomagała. A ja strasznie się trzęsłam, nogi bezwładne, tragedia. Potem już mnie wrzucono na salę poporodową. Zasnęłam przy kroplówkach. Jak się obudziłam myślałam że to wieczór. Patrzę na zegarek a tu 10.od razu walizki mi się przypomniały. Prosiłam aby je przynieśli. I wtedy zobaczyłam fotki Piotrusia. Miny niczego sobie bardzo źle, jakby miał powiedzieć za szybko mnie wyjeliscie.
Koło 11 kazano mi wstać o matko jakie to było trudne i bolesne. Potem już się nie kładłam bo stwierdziłam że nie wstanę potem.
Dali mi kartkę aby dowiedzieć się czegoś o małym. Chłop powiedzial że taki tam nie leży. Wkurzyłam się.
Prosiłam pielęgniarkę o pomoc, stwierdziła że na obchodzie mam się pytać. Byłam zła. Gdzie moje dziecko.
Wkoncu trafiłam na fajna pielęgniarke która wykręciła numer do Pani doktor.
Poinformowała mnie że mały nie leży w inkubatorze.
Był pod obserwacją i dostaje antybiotyk w razie gdyby wody miały infekcje.
Jak długo zostanie ciężko powiedzieć. Pierw antybiotyk potem różne badania.
To już pewne że z nami nie wróci zostanie tam
Zapytałam się jej czy mogę go odwiedzić, więc jeśli przebywam w szpitalu to tak.
A więc udałam się na jego poszukiwania.
Kiedy go znalazłam spał smacznie.
Robił źle minki ale kiedy glaskalam mu główke to się ślicznie uśmiechał. Nie płakał, oczkow nie otwierał, ale czuł moja obecnosc. Nie miałam siły by go wziasc na ręce. Bałam się rany.
Jest taki cudowny. Jedynie ból sprawił mi welfron na głowie przez niego podają mu antybiotyki. Biedne dziecko przeze mnie musi brać.
Mam nadzieję że wkrótce do domu wróci.
I tak ladna punktację dostał 9/10
Wzrost 54, waga 2620.
Ale cesarki nie polecam zwijam się z bólu. Nie wiem kiedy ustąpi. Szkoda że naturalnie się nie udało.
A tak wgole jak na małego patrzyłam stwierdziłam że to wielki cud od Boga.
Jezus opiekował się nim cała ciążę, bo do łatwych nie należała. Ten cud wkrótce będzie ze mną w domku. To dla mnie nadal abstrakcja, coś niemożliwego a jednak.... Chociaż to wczesniak na niego nie wygląda różni się jedynie waga z innymi dziećmi. Wzrostowo nawet większy niż z 38 czy 39 tc, główka jak u osoby z 49&40 tc.
Ale mimo wszystko jest cudowny.
Cieszę się że już po wszystkim. Teraz zacznie się nowy etap mojego życia.




Wiadomość wyedytowana przez autora 10 października 2020, 23:55

16 komentarzy (pokaż)
26 maja 2022, 13:22

12+ 1 waga 54,5
1 rok 7 miesięcy waga 12,5 kg

2 rok minął odkąd Piotruś spędza ze mną dzień matki. Jakie to piękne i cudowne uczucie być matką. Choć macierzyństwo do łatwych nie należy. Mam nadzieję że wszystkim uda się być mamą. Oby każda doświadczyła tego uczucia 💗💗💗

Z dobrych wiadomości byłam we wtorek na USG maluszek rośnie, ma 5 cm serduszko bije. Zapowiada się 2 synek choć liczyłam na córeczkę, ale najważniejsze aby było zdrowe.
Już mi kamień po mału spada z serca. Wkrótce ryzyko poronienia się zmniejszy.
Jeszcze tydzień będę brać accofil i będę powoli schodzić z encorton.
Schodzę już z estrofem i progesteronu.
Za to zaparcia mam okropne obym tylko nie nabyła się hemoroidów.
01.06 prenetralne jak to zleciało.
Akurat w dzień dziecka, weźmiemy małego moze jakiej atrakcje dla niego będą.

Brzuch już mi widać, w pierwszej ciąży byłam o tej porze płaska. Kupiłam kilka ubrań aby do pracy pójść. Bo wszystko mam dopasowane. W niedzielę miałam komunie nie miałam w co się ubrać sukienki za szczupłe albo tak wypchaly brzuch że byłoby widać ciąże. Znalazłam jedyne spodnie w które się zmieściłam i luźna bluzkę. Nie było tragicznie
W pracy wkrótce się dowiedzą, zapewne będą plotki.
Miałam ostatnio powiedzieć kierownikowi bo przyjechał do nas. Ale jak usłyszałam że kolega idzie na operację biodra , koleżanka za miesiąc na operację woreczka to już nie chciałam go dołować, najwyżej dowie się za miesiąc. Jak do nas przyjedzie. Wtedy już pewnie sam zobaczy. Już nie chce jego miny widzieć kiedy pracownicy na L4 i sezon wakacyjny. A myślę aby w sierpniu na L4 iść . Choć już się ciężko czuję, ale chce jeszcze popracować z myślą że po macierzyńskim mnie nie wywalą.

1 komentarz (pokaż)
8 czerwca 2022, 11:09

14+0 rozpoczęłam 2 trymestr.

Wczoraj miałam dopiero prenetralne. Miałam mieć 01.06 ale dzień przed wizytą zadzwoninili z kliniki i powiedzieli że doktor do którego jestem zapisana nie przyjmuje już na NFZ i mnie przepiszą do kogoś innego. Ale się wściekłam. Zapisali mnie na 07.06 a to ostatni termin USG tak naprawdę 13+6. I tylko była myśl czy zmieszczę się w widełkach 8,4 cm.

Wczoraj pojechałam na to USG, opóźnienie 30 min jak już wchodziłam to już było godzinne. Ale na plus. Kobitka bardzo dokładnie przeprowadziła badanie, nie spieszyła się, to jest na plus. Dziecię okazało się 7,8cm waga 82 g. Potwierdzony chłopiec, siusiak był na wierzchu. Troszkę poczułam rozczarowanie bo chciałam córkę. Ale wiadomo nie wszystko można mieć. Najważniejsze że jest zdrowe to się liczy. W mojej rodzinie prawie sami chłopacy, dziewczynki są nie liczne.

Piotrek zdobyl nowe umiejętności. Zaczyna się spinać na palcach i otwierać drzwi. A jak wejdzie do WC to otwiera kibelek i tam wkłada palce ehhhh i mówi fafafa . Zabawę sobie znalazł. W kuchni wchodzi na krzesło potem na parapet albo na stół. Łobuz jeden, jak go zdejmujesz wtedy krzyk. Przy babci jest lepszy spokojniejszy przy mnie lub przy starych diabeł. Niestety taki wiek. spanie ma coraz gorsze strasznie się wierci, kręci jakby robaki miał. Nie wiem czy to zęby czy to coś innego. Nie wiem co to będzie jak się pojawi maluch, coś czuję że będzie zazdrość


3 komentarze (pokaż)
30 czerwca 2022, 10:35

17+1 waga 58,5 kg
Piotruś 1 rok 8 m 21 dni waga 12,8 kg

Jak ten czas leci. Dzień za dniem mega szybko. Samopoczucie ok. Prócz wagi która coraz bardziej idzie w górę. Rozumiem gdybym się obrzerala. Moja waga jest teraz taka jak rodziłam Piotrusia a gdzie tu do porodu. Brzuch zrobił się spory jakbym była w 7-8 miesiącu. Chodzę w luźnych ubraniach aby w pracy nie widzieli choć i tak wkrótce zauważą. Tamtym razem było inaczej.
Maluch z USG zgadza sie z terminem porodu. Zapewne będzie mnjejszy niż Piotrek. Ale najważniejsze że jest ok. Choć nie ukrywam że mam momenty że boję się że zaraz będą mi się sączyć wody jak wtedy. Jednak ten uraz został w głowie.
Co u Piotrusia, ma katar kaszel , na szczęście nie wielki. Mimo upałów gdzieś się zaziębił. Jego bunty są straszne, czasem jest aniołkiem a czasem diabełkiem. Coś czuję że od jakiegoś czasu wychodzą mu 5 więc pewnie to potrwa jakiś czas zanim wyjdą. Z bólu jest okropny. Jak przyjdzie kot to go bije nie pomaga tłumaczenie. Nie dość że w nocy ciągnie mnie za włosy to czasem gryzie, po twarzy bije czy szczypie. Stary już nie wytrzymuje, babcia ma dość. Na szczęście od poniedziałku będę na 2 tyg urlopie to babcia troszkę odpocznie. Za to ja się wykoncze, może L4 opoznie przez to 🤣 bo w pracy przynajmniej mam spokój..
Jedynie co jestem ciągle śpiąca. Śpię 5-6 -7 godzin . Młody zasypia koło 22. Zanim się położę jest 23 a ty po 5 pobudka. Choć w nocy śpi u siebie a jak się obudzi stary go do nas przenosi. Choć są dni kiedy śpi jak zabity a przeniesienie do jego łuzka jest niemożliwe bo od razu płacz.
Myślimy nad zakupem dużego luzka bo potem się nie pomieścimy.


2 komentarze (pokaż)
2 października 2022, 23:53

30+4 waga 65 kg
Piotruś za tydzień 2 latka 14 kg

Ostatnio mało tu mnie było. Tak naprawdę kiedy poszłam na urlop od sierpnia, czas leciał mi intensywnie. Sierpień przeważnie spędziłam na placu zabaw, nie chciało mi się zbytnio daleko chodzić.
Piotruś bardzo się uzależnił ode mnie. Teraz jest tylko mama, nikt więcej. Czasem to mega męczące, bo nie mam sił. A on tylko mama i mama. Czym starszy tym gorszy się zrobił, wcielony diabełek. Jak nie po jego myśli to pisk, pewnie pół ulicy go słyszy. Zabawki ma ale nie chcę się nimi zbytnio bawić, woli codziennie rzeczy wyciągać miski czy sztućce. Na szczęście noże pochowane mam. Wszystko szybko go nudzi, ma 1000 pomysłów na minutę nie może wysiedzieć. Jakby miał ADHD. Liczę że dostanie się do przedszkola i za rok pójdzie bo idzie się wykończyć.
Do tego szybko rośnie . Już weszliśmy w rozmiar 98. Choć niektóre bluzki na 104 pasują. Ludzie dają mu 3 latka nie 2. Na placu zabaw jego rówieśnicy to maluszki w porównaniu z nim. A co do jedzenia jest wybredny. Stale lubi coś nowego. Jak coś mu nie smakuje , po prostu nie zje. Ubieranie czy rozbieranie to istny horror. Tak się drze..polubił na dobranoc księżyc i ja jedyna bajka jaka lubi i na niej pozwala się przebrać. Ostatnimi czasami obsikiwal się w nocy. Miałam dość pampers nie był pełny a zasilany był. Chyba mnie uczy na 2 bobasa
Spacery tylko w wózku. Za rękę nie chce chodzić a biegać za nim nie chcę, więc zostaja spacery w wózku, które bardzo lubi. Spanie zazwyczaj w łóżku z nami. Bo łóżeczko boli. Kupiliśmy duże łóżko 180*220 by się pomieścić. Teraz są luzy. Zobaczymy czy junior jak się urodzi nie będzie Piotrka budził i wtedy trzeba będzie zmieniać pokój. Choć Piotrek usypia ze mną, stary mu nie wystarcza.
Teraz trochę o juniorze, serio do tej pory imię nie wybrane. Wszystko będzie w ostatniej chwili. A to już prawie 31 tc. W piątek miałam ostatnie badania genetyczne. Wody na te chwilę ok choć już się boję że za chwilę będą się sączyć. Ten uraz został. Do tego waga małego troszkę poza norma. 1450g Piotrek miał badania tydzień wcześniej i ważył 1500g. Myślę że taka uroda. Głowa wielką już na 33 tc, wzrost na 32 tc szykuje się kolejny duży facet. Waga się nie przejmuje bo Piotrek urodził się 2620 i nadrobił wagę szybko a teraz nikt nie powie że to wcześniak.
Ruchy narzekałam że u Piotrka były słabe, a u juniora jeszcze słabsze. Niestety uroki przedniej ściany. Za to brzuch mam większy niż w 1 ciąży i przytyłam za dużo bo już +11 kg czyje się jak słoń..już myślę jak ta wagę będę musiała zgubić. Znów pewnie 3 razy dziennie kisiel i tak przez miesiąc. Może wtedy wrócę do wagi. Tak kiedyś jako nastolatka z 70 kg na 55 kg spadłam. Na szczęście pranie mam za sobą, teraz prasowanie i pakowanie torby, chce w ciągu 2-3 tyg mieć gotowe.
Myślę nad zakupem wózka podwójnego. Bo jak pójdę na spacer z juniorem to Piotrek dostanie białej gorączki że w domu jest. A babcia na swoje lata i nie wyjdzie. choć mówi że by wyszła. Taaaa z Piotrkiem ani razu nie wyszła zawsze powód znalazła. Mąż częściej w pracy. Po prostu zostaje ja. A znając charakter Piotrka będzie juniora bił za karę, więc wolę tego uniknąć. Ciężki przypadek mi się trafił, oby junior był jego przeciwieństwem bo inaczej 2 diabełki by mnie zamordowały.


1 komentarz (pokaż)
9 października 2022, 18:27

31+4 waga 66 kg
2 latka Piotrusia.

Minęło 2 lata jak pojawiłeś się na świecie. Zmieniłeś moje życie bardzo. Czasami mam cię dość za twoje humorki ale szybko mi to przechodzi. Jesteś kochanym maluszkiem, kiedyś z tego psocenia wyrosniesz. Mam nadzieję że zaakceptujesz braciszka i później się będziesz cieszył. Kocham cię nad życie Piotrusiu 🥰🥰🥰

2 komentarze (pokaż)
5 listopada 2022, 23:09

35+3 waga 67 +13 kg
Piotrunio 2 lata i miesiąc waga 14,2 kg

Coraz bliżej do porodu. Cud że tyle dotrwałam bez komplikacji. Choć nadal mam w głowie poprzednia ciążę , sączące się wody. Brzuch mam wielki ale +13 kg robią swoje i wody 2 tyg temu były w normie.
Firma coraz gorsza, zgaga, bóle kręgosłupa, budzenie w nocy a tu młody kopie a tu ta strona boli. Jak Piotrek ładne nocki ma to ja mam problem ehhh.
Najgorzej że jestem zmęczona a Piotrek chce się bawić. On nie rozumie że nie mam sił.
Boję się jego buntów. Ubierać się nie chce krzyk i płacz, przebierać do spania to samo. Z kąpieli nie chce wychodzić. Do tego stale krzyki, histeria. Ja nie wiem co to będzie. Przecież junior spać nie będzie mógł.
Kiedy ten bunt się skończy. Ciekawa jestem kiedy zacznie mówić bo tu też problem. Podstawy mama, tata, baba powie a gdzie reszta słów ehhhh.
Rozumieć wszystko rozumie, wskazywać wskaże, naśladować zwierzątka potrafi. Dam mu czas jeszcze.
Ja tylko ciekawa jestem ile wytrzymam.

W grudniu zostaje nam opłacenie zarodka jaki został albo nie. Ostatnio dużo z moim rozmawiałam. I jednak zapadła decyzja że nie opłacany, oddany do adopcji. To ciężka decyzja. Ale mam już 38 lat wkrótce 39. Wiek nie najlepszy. Do tego boję się straty pracy. Choć nie ma gwarancji że wrócę z powrotem, wszystko jest drogie . A tak naprawdę nie ma jak zaoszczędzić bo zawsze coś jest albo do kupienia, albo lekarz albo stomatolog, albo samochód. Stale coś. Nawet kasy na kolejną procedure by nie było.
Tak naprawdę na juniora wydałam więcej kasy w klinice niż na Piotrka kiedy była cała stymulacja punkcja. Tak wszystko w górę poszło .
Ta ciąża łatwa nie była, początek super a po 30 tc tragedia. Zgaga tak mnie męczy że lepiej nie mówić. Dostałam leki od lekarza ale już nie działają.
Fajnie czuc ruchy dziecka, widzieć brzuszek. Ale to już ostatni raz. Teraz będzie kolej na wychowanie maluchów.

1 komentarz (pokaż)
UTWÓRZ KONTO

Twoje dane są u nas bezpieczne. Nigdy nie udostępnimy nikomu Twojego adresu e-mail ani bez Twojego pozwolenia nie będziemy wysyłać do Ciebie wiadomości. My również nie lubimy spamu!

Twój adres e-mail: 
OK Anuluj
Dziękujemy za dołączenie do BellyBestFriend!

Wysłaliśmy do Ciebie wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Aby aktywować konto przejdź do swojej poczty email , a następnie kliknij na link aktywacyjny, który do Ciebie wysłaliśmy.

Jeśli nie widzisz naszej wiadomości, zajrzyj proszę do folderu Spam.

OK (15)