BellyBestFriend
Dodaj do ulubionych

Pamietniki / Tytuł: Udało się... Maluszku rośnij proszę !

Autor: Karola___
Przejdź do OvuFriend i przeczytaj moją historię starania się o dziecko
Wstęp

O mnie: do tej pory zawsze uśmiechnięta, pełna optymizmu 27 latka. Mężatka od maja 2016

Moja ciąża: wyjątkowa :)

Chciałabym być mamą: spodobało mi się określenie "mamą na pełny etat" :) chcę być taką mamą, jaką moja mama była dla mnie

Moje emocje: ogromne szczęście, że się udało i ogromny lęk, że coś mogłoby pójść nie tak

3 marca 2017, 14:48

Hej dziewczyny !

mam nadzieję, że nie pośpieszyłam się z zaznaczeniem na ovu ciąży i że wszystko będzie w porządku.

Dziś zrobiłam drugie badanie bety, żeby sprawdzić przyrost. Zwiększyła się z 268,25 mlU/ml na 730,24 mlU/ml, więc powiem szczerze: kamień spadł mi z serca.
Oczywiście wciąż googluje wszystko co może mi się przytrafić do końca 12 tygodnia, ale w końcu sama dzisiaj doszłam do wniosku, że stresem tylko mogę zaszkodzić i powinnam się cieszyć z tego co mam teraz. Według belly jestem w 4 tygodniu i 5 dniu ciąży !!:)

Dzisiaj o 17 mam pierwszą wizytę u gin. Dostinex na prolaktynę powinnam wziąć dzisiaj, bo to raz na tydzień, na ulotce info, żeby w ciąży nie brać, więc głównie po to się umówiłam.
Oczywiście łudzę się, że mi pokaże już na monitorku moje wielkie szczęście, ale to chyba za wcześnie.

Zastanawiam się nad lekarzem, u tej mojej Pani doktor byłam dwa razy, mam ją za darmo w ramach przychodni z pracy. Okazała się skuteczna, nie kazała mi czekać roku, żeby się zacząć badać (jak poprzednia, prywatna) i od razu zleciła badanie prolaktyny po obciążeniu metoklopramidem, potem leki. No i udało się !!! W sumie dzięki niej jestem teraz w tym miejscu ! Ale czy Pani doktor jest też dobrym lekarzem od utrzymania i prowadzenia ciąży, to nie wiem, nie poszłam do niej z polecenia tylko tak po prostu.
Więc dziewczyny jeśli macie kogoś zaufanego i godnego polecenia w Warszawie, to dajcie znać, będę bardzo wdzięczna.

I proszę trzymajcie kciuki w dalszym ciągu, ostatnio pomogły ! :***

2 komentarze (pokaż)
6 marca 2017, 11:37

5t + 1 d

Dziś stwierdziłam, że jestem nienormalna :) nie potrafię przestać panikować, że coś będzie nie tak.
Jeszcze w piątek poszłam do lekarki z pracy z pytaniem o leki na prolaktynę, czy odstawić całkowicie. Ona chciała zrobić USG i zrobiła, na USG nic nie widać, nic zupełnie, więc stwierdziła, że to pewnie pozamaciczna i mam jechać do szpitala.
Popłakałam się, zestresowałam i stresuję do tej pory.

W szpitalu powiedzieli, że minęło bardzo mało czasu od mojej owulacji, że jest za wcześnie i dlatego nic nie widać, że u każdego wszystko rozwija się w innym tempie i że jedyne co mi może zaszkodzić to ten niepotrzebny stres. I że obojętnie jaka to ciąża to na tym etapie lekarz nic nigdzie nie zobaczy.

Lekarz wytłumaczył mi, że beta rośnie bardzo ładnie, przy ciąży pozamacicznej skok najprawdopodobniej byłby mniejszy lub żaden. Endometrium mam grubości jak na wczesną ciążę, więc wszystko wydaje się być na jak najlepszej drodze. Naciskał na brzuch, powiedział, że nie widzi nic niepokojącego.
Ale na tym etapie on mi nie da gwarancji na nic i nic nie jest w stanie stwierdzić, bo jest za wcześnie, powtórzył mi to z 10 razy.

Powiedział, żebym dla spokoju zrobiła tą betę jeszcze raz, znalazła dobrego lekarza prowadzącego i za tydzień poszła znowu, powinno już być coś widać.

Więc ja od piątku jestem mega rozbita, na niczym nie mogę się skupić. Martwię się strasznie i modlę, żeby wszystko było w porządku. Tak bym nie chciała, żeby to szczęście zostało nam odebrane.

Wczoraj nogi miałam ciężkie jak przed @, ale póki co nie mam żadnych plamień ani nic, więc chyba na prawdę pójdę na tą betę jeszcze raz, już się trochę wstydzę w tej przychodni, ale chyba spokój najważniejszy.

Boję się bardzo... Do lekarza umówiłam się na 13 marca, będę wtedy w 6 tyg.

2 komentarze (pokaż)
7 marca 2017, 10:41

Wczoraj nie wytrzymałam. Zadzwoniłam do tej nowo wybranej kliniki, akurat lekarz, który miał najwięcej pozytywnych opinii miał okienko, więc biegusiem poleciałam na wizytę. Chyba tylko po to, żeby mnie uspokoił, ale unikanie stresów jest bardzo ważne, prawda ?:)

W między czasie zrobiłam trzecią już betę i wyszła 3295,07 mlU/ml, co już mnie po części uspokoiło.

Lekarz cudowny, na prawdę, porównując z tym co spotkało mnie na początku niebo a ziemia. Kompetentny, wzbudzający zaufanie, dokładny. I wyobraźcie sobie, że u mnie widać już zarodek :) ma 1,5 mm i jest cudowny.
Lekarz sprawdził jajowody, tak na usg tylko, powiedział, że są książkowe. Pokazał mi całą drogę jaką przeszedł mój malutki okruszek, żeby znaleźć się w tym właśnie miejscu.
Powiedział, że wydaje mu się, że jest już nawet tętno :)))) ale serduszko pokaże mi na następnej wizycie, bo te fale doplerowskie, czy coś, mogą być na takim wczesnym etapie szkodliwe.
Wydrukował całą listę badań, niestety skierowanie prywatne, więc powiedział, że jak mi zależy to żebym spróbowała poprosić rodzinnego o przepisanie i tak zrobię. Kupił nie kupił, potargować można :)

Na następną wizytę mam przyjść za 3-4 tygodnie, a jak bardzo się będę niecierpliwiła to tak za 2,5 najwcześniej.

Ufffff, powiem Wam kamień spadł mi z serca. Przez wczorajszym dzień to już przeszłam chyba wszystkie choroby, o których przeczytałam w internecie.

Mam nadzieję, że teraz będzie już z górki i że z maluszkiem nie będzie żadnych komplikacji...

A z tego wszystkiego zapomniałam zapytać, czy mogę farbować włosy ?


Wiadomość wyedytowana przez autora 7 marca 2017, 10:39

1 komentarz (pokaż)
8 marca 2017, 11:38

I pomyśleć, że to dopiero 39 d.c. Kurde ale mi się dłuży ten czas ;)

Nie mam mdłości, jedyne co mi doskwiera to ciężkie piersi, w zasadzie to szturcham je co chwilę, żeby sprawdzić czy mi objawy nie minęły:) Chyba wymiotując non stop byłabym spokojniejsza, bo bym wiedziała, że to małe życie we mnie cały czas się rozwija. A tak to wiadomo, nakręcam się ;p.

Dzisiaj mąż z okazji dnia kobiet zaplanował wyjście do kina i na obiad. Ach no chyba pierwszy raz od moich urodzin zaplanował coś tak zupełnie sam z siebie. Cieszę się, bo przestanę myśleć o maluszku i się zrelaksuję.

Wczoraj po pracy spotkałam się z koleżanką ze studiów, niby na chwilę, ale w związku z tym, że nie widziałyśmy się prawie rok to zeszło nam się ze trzy godziny ;) Jak wróciłam to tak byłam zmęczona ciągłym gadaniem, że nie miałam siły już nic opowiadać mężowi.
Oczywiście jak tylko usiadłyśmy w pizzerii to ja już pod stołem googluje: "czy w ciąży można jeść pizzę " hahahaha.

Mąż pytał mnie wczoraj czy cokolwiek wspomniałam koleżance, że w ogóle planujemy dziecko, to powiedziałam, że nie. Szczerze to nawet mnie nie korciło. Jestem chyba jednak jakimś pesymistą, bo będę się cieszyć na 100% po 10 czy 12 tygodniu. Chyba nie zniosłabym tego, gdyby coś poszło nie tak i wszyscy wokół litowaliby się nade mną.

Śmiać mi się tylko chce, że cały czas gładzę się po brzuchu i przemawiam do mojego maluszka ;) Przepraszam go nawet jak wjadę samochodem w dziurę i nas zatrzęsie :pp

0 komentarzy (pokaż)
11 marca 2017, 11:20

5 tydzień 6 dzień

A ja dalej czuję się dobrze, no nie :) naprawdę byłabym spokojniejsza wymiotując raz na jakiś czas, albo mając delikatne mdłości :))

Dzisiaj w końcu się wyspałam. Wstałam chwilę później niż do pracy, ale sama z siebie, bez budzika.
Od rana walczę z suknią ślubną;p. Postanowiłam sprzedać, ślub braliśmy w maju ubiegłego roku, najpierw myślałam, że ją zostawię na pamiątkę, ale teraz stwierdziłam, że to głupie. Na pamiątkę mam zdjęcia i film :) A suknia póki co wisi u teściów, bo u nas nawet nie ma miejsca.
Wystawiłam ją jakiś czas temu na portalu ślub na głowie, bałam się, że będzie mało chętnych, bo jestem stosunkowo niska i mimo, że suknia piękna, no to wydłużyć jej nie dam rady :)
Wczoraj odezwała się akurat kolejna osoba prosząc o więcej zdjęć, więc siedziałam od rana i wybierałam :) Naszło mnie na wspomnienia achhh :)

Pieniądze za suknie planowałam dorzucić do zakupu wózka w przyszłości :)))) Wiem, że to jeszcze bardzo dużo czasu, ale wolę planować, w ten sposób odganiam czarne myśli, że z maluszkiem mogłoby być coś nie tak.

Koleżanka, jedyna która wie, powiedziała mi wczoraj, że ona jak się dowiedziała, że jest w ciąży to się ucieszyła i przyjęła to do wiadomości. Nie czytała tak jak ja, ile osób poroniło w pierwszym trymestrze, co się może stać, nie szukała statystyk ile osób wymiotuje w ciąży i czy wtedy ciąża jest silna czy nie. Mówi, że bardzo długo nie miała żadnych objawów i w zasadzie nigdy nie pomyślała, że coś jest nie tak. Mówi, że nigdy nawet się nad tym nie zastanawiała, zaszła w ciążę i od razu założyła, że za 9 miesięcy urodzi zdrowe dziecko.
Więc postanowiłam skorzystać z jej rad i też przestać ciągle szukać dziury w całym. Nie jestem na nic chora, mąż też zdrowy, u lekarza byłam, na tym etapie wszystko było w porządku, kazał się nie martwić. Umówiłam się 22 marca i wtedy po prostu pójdę, bo uwierzcie mi, że już byłam blisko rezerwowania wizyty na poniedziałek, bo to usg mnie uspokaja. Do tego czasu wykonam wszystkie badania z listy, które mi przepisał, a jest ich na prawdę dużo :)


1 komentarz (pokaż)
16 marca 2017, 16:05

6 tydz. 4 dzień

jak ten czas szybko leci. Już 7 tydzień ! wciąż dobrze się czuje, spać mi się chce bardziej niż zawsze, w pracy też :), sikam ciągle i raz na sto lat mnie zemdli ale bez wymiotów.

Wczoraj rano się zwalniałam z pracy na badania laboratoryjne i musiałam poprosić o zgodę Szefową. Zaczęła podpytawać, czemu w przychodni współpracującej z naszą pracą nie mogę zrobić tych badań, bo pewnie bym miała za darmo i jakbym powiedziała jakie to może ona by coś załatwiła i w końcu pękłam :) powiedziałam, że potrzebuję takich badań, które się robi w pierwszym trymestrze, bo jestem w 7 tygodniu i mój pakiet tego nie obejmuje ;p. Ale że ją proszę, żeby nikomu nie mówiła, bo nawet nasi rodzice jeszcze nie wiedzą, czekamy do 12 tygodnia, kiedy już minie to największe zagrożenie i jeśli można tak w ogóle powiedzieć: to nie chcemy zapeszać. I wiecie co ona zrobiła ? Popłakała się !:) ze szczęścia, zaczęła mnie ściskać, całować, gratulować, coś niesamowitego.
Pracuje w firmie, która liczy ponad 500 osób, w dziale, który ma ponad 20 pracowników, a Szefowa każdego z nas traktuje tak personalnie.
Wczoraj jak zostałam chwilę po godzinach, to już mi kazała iść odpoczywać ;) jeszcze mi tłumaczyła, żebym się nic nie martwiła, że pójdę na macierzyński na jak długo będę potrzebowała, że filarem naszej firmy są zdolne kobiety i ona wie, że ja sobie ze wszystkim poradzę, że najlepsi mają co najmniej trójkę dzieci i wciąż są aktywni zawodowo. Tak mi się miło zrobiło, byłam zła, że dałam się jej podpuścić i wygadałam, ale jej podejście pokazało mi, że nie powinnam. Obiecała trzymać język za zębami do 12 tygodnia.

Z dobrych dla mnie wieści wizytę z 22 marca, przełożyli mi na poniedziałek 20. Dla mnie to super, bo ja to już odliczam.
Zaraz jadę odebrać wyniki badań laboratoryjnych z przychodni, bo w tej akurat nie ma możliwości zrobienia tego przez internet ;//

3 komentarze (pokaż)
22 marca 2017, 14:12

7 tydzień 3 dzień :)

Tak się żaliłam, że nie mam mdłości, więc już mam :) przyszły codzienne poranne, muszę kłaść coś koło łóżka i zaczynać jeść jak tylko otworzę oczy, bo inaczej godzina wyjęta z życia, a przecież na 8 do pracy. W ciągu dnia też często mnie mdli, tak bez wymiotów, po prostu mi niedobrze i mimo, że jestem głodna to nic nie jestem w stanie w siebie wmusić. Teraz to mam nadzieję, że mi szybko przejdzie, a Maluszek dalej będzie się rozwijał tak jak teraz :)

Byliśmy w poniedziałek u lekarza, przełożyli nam wizytę z dzisiaj. Było USG i słuchanie serduszka, wszystko w jak najlepszym porządku, lekarz potwierdził, że Dzidziuś jest jeden, ja się ucieszyłam, mąż posmutniał :) Oczywiście popłakaliśmy się obydwoje jak zobaczyliśmy bijące serduszko naszego Malucha :)

Lekarz zalecił mi suplement Mama DHA, kupiłam Mama DHA Premium i już się waham, czy nie zamienić na zwykły, bo przecież co za dużo to też nie dobrze.

Teraz jestem na etapie sprawdzania wszystkich kosmetyków, które stosować a które lepiej nie, czytam wciąż coś w necie. Zwracacie na to uwagę ? bo nie wiem, czy nie zaczynam przeginać ;p

0 komentarzy (pokaż)
12 kwietnia 2017, 11:00

10 tydz. 3 dzień :)

patrząc na poprzedni wpis chciałam napisać: "jak ten czas szybko leci", ale to nieprawda. Dłuuuuży mi się niemiłosiernie do końca tego 12 tygodnia ;p. Na usg prenatalne idziemy dopiero 27 kwietnia, tak zdecydował mój lekarz. Mówi, że wtedy maluch będzie w sam raz i najwięcej będzie mógł ocenić na usg. W klinice do której chodzimy przywiązują dużą wagę do badań prenatalnych, w tym pappa, nifty i harmony. Pappa może być refundowane, pozostałe dwa są dużo bardziej wiarygodnie, ale drogie. Zastanawiamy się z mężem czy brać je pod uwagę, ale wszystko zależy od tego co lekarz powie na usg :) Wielu naszych znajomych robiło harmony, stąd w ogóle się nimi zainteresowaliśmy.

Na ostatniej wizycie byliśmy 5 dni temu i wszystko było super, mam nadzieję, że tak pozostanie :)

Czuję się już dużo lepiej, piersi wciąż mnie bolą strasznie, ale mdłości już nie mam. Brzuch rośnie mi w takim tempie, że to aż niewiarygodne, biorąc pod uwagę który to tydzień ;) lekarz twierdzi, że może tak być, że jestem bardzo szczupła i tak mi się to wszystko po prostu rozwija, taka moja natura. Jako że wciąż trzymamy ciążę w tajemnicy to musiałam całkowicie zmienić styl ubierania, żeby tego brzucha nie było widać :)żadnych jeansów nie jestem w stanie zapiąć na brzuchu ;p.

Tak bardzo pokochałam już tego maluszka, że nie potrafię sobie wyobrazić, że coś mogłoby z nim być nie w porządku <3

1 komentarz (pokaż)
27 sierpnia 2017, 22:07

Ciąża zakończona 27 sierpnia 2017

0 komentarzy (pokaż)
UTWÓRZ KONTO

Twoje dane są u nas bezpieczne. Nigdy nie udostępnimy nikomu Twojego adresu e-mail ani bez Twojego pozwolenia nie będziemy wysyłać do Ciebie wiadomości. My również nie lubimy spamu!

Twój adres e-mail: 
OK Anuluj
Dziękujemy za dołączenie do BellyBestFriend!

Wysłaliśmy do Ciebie wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Aby aktywować konto przejdź do swojej poczty email , a następnie kliknij na link aktywacyjny, który do Ciebie wysłaliśmy.

Jeśli nie widzisz naszej wiadomości, zajrzyj proszę do folderu Spam.

OK (15)